czwartek, 24 października 2013

"We can do anything we want!"

Ana Cabot
20 lat
Czarownica z piekła rodem


Zawsze czuła się lepsza od innych. Z początku porzucone przez matkę dziecko, miało wrażenie że jest nie ważne, może nawet nie chciane. Do szóstego roku życia wychowywali ją dziadkowie, którzy byli wręcz pewni że dziewczynka po swojej matce odziedziczy moc. Mieli rację, otrzymała dar. Była silna choć nie tak jakby chciała, była niczym woda która przedzierała się przez najcięższe rzeczy, by na końcu dotrzeć tam gdzie chciała i najwidoczniej dobrze trafiła, bowiem to właśnie za jej pokolenia, za jej młodości trafiło się przesilenie, które ma jej dostarczyć mocy jakiej zawsze pragnęła. W między czasie wróciła jej matka, która porzuciła ją gdy ta była mała i jakby nigdy nic bawiła się w rodzinę. Ana była za mała by to zrozumieć, odzyskała ważna dla siebie osobę, była szczęśliwa. Iona wychowała ją na zaradną, choć nieco zimną dziewczynę, dla której ironia jest rozwiązaniem doskonałym. Rodzina zgodnie uznała że Ana jest lustrzanym odbiciem swej matki, z za czasów młodości, nie tylko z wyglądu, ale i również z charakteru. Jej życie nie było pasmem nie powodzeń, nigdy nie uznawała swojej przegranej, a gdy już to się działo odwracała kota ogonem i znikała. Nie lubiła być winna, choć wiele złego zrobiła, wiele osób zraniła. Czemu by nie? Ją też zraniono. Po kolei opuszczały ją osoby bez których traciła oddech. Ojciec, matka, nawet wilkołak w którym się zadurzyła. W końcu zrezygnowała z uczuć na rzecz zabawy i wychodzi jej to na dobre. Po mieście zazwyczaj kroczy wraz ze znaną wszystkim młodą panną Williams, z którą odnalazła się doskonale. Jeśli chce to czaruje, podpala, momentami wywołuje małe zamieszki. Lubi tę władzę i za nic w życiu nie pozbyła by się swojej magii. 

MENU
______________________________________________________

Menu właśnie uzupełniam, karta krótka, ale uzupełnią nią zakładki. Ana jak widać to wredota, ale ma i też swoje dobre strony, które czekają na odkrycie. Wątki i powiązania- TAK :) Phoebe Tonkin na gifie.

61 komentarzy:

  1. [Witam kolejną autorkę i życzę miłęj zabawy :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [to miała być zachęta czy groźba? ;) *smiech* Nie no.. ochota jest. Zawsze i wszędzie - zatem robimy watek zapoznawczy czy też juz sie spotkały kiedys tam?;]

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  3. [przy okazji upity feniks? o.O biore to! hmm najwyzej powiazanie wyjdzie w praniu jak wynikna z tego większe kłopoty np ratowanie skóry (przypadkiem) . Zatem... zaczełabyś *oczka kota ze shreka*]

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  4. [ dziękuję, Twoja również mi się podoba, zwłaszcza, że uwielbiam Tonkim w serialu Tajemny Krąg <3
    Co do wątku. Obydwoje mają 'buntownicze' charaktery, są niemal identyczni, aczkolwiek cholernie się różnią. Można zrobić między nimi jaką więź, powiązanie - o ile ci to pasuje. Powiedzmy, że się znają, w końcu on i ona to jedni z sześciu. Mogliby spotkać się na jakiejś imprezie i dla jaj pójść na miasto, by pobawić się trochę magią . Nie umiem myśleć :c ]

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  5. Gabriel nie należał do osób punktualnych, o tym wiedział raczej każdy mieszkaniec tego zakichanego miasteczka. Zawsze to spóźniał, rzadko kiedy był na czas. Jednak jemu to nie przeszkadza. Zawsze sobie mówi - jak kocha, to poczeka.
    Dopiero wychodził z domu, bo najpierw musiał zająć się swoim psem, który jeden zasługiwał na jego ciepło, miłość i szacunek. Zaadoptował psa, bo mu się spodobał. Mały gnojek zjadł mu ulubione laczki!
    Nie śpieszył się, szedł wolnym i leniwym krokiem, by spotkać się z dziewczyną, która potrafiła się bawić. Nie to co inni. Zawsze omijali magię i mówili - to niebezpieczne! Czary to nie zabawa!
    Gówno prawda. Dla niego była to ogromna frajda, cieszył się jak dzieciak używając ognia, czy innym 'sztuczek'.
    Był już spóźniony jakieś pół godziny. Zauważył już Ane, która była coraz bardziej na niego zła. Było to widać. Z dumnym uśmiechem podszedł do niej po cichu i obdarował ją niespodziewanym buziakiem w policzek na przywitanie.
    - Długo czekałaś? Wiesz, musiałem zrobić się na małe bóstwo. Rola najpiękniejszego mężczyzny w mieście nie jest taka łatwa, jak się wydaje - powiedział żartobliwie, robiąc przy tym trochę śmieszną minę. Tak, humor mu się trzymał.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  6. Była przyzwyczajona do samotni, jednak czasem było jej ciężko. W takich chwilach, gdy nie wiedziała co ze soba poczac, zaczeły ja trapic watpliwosci. Z nudów przekształcała formę na ludzka i kierowała sie do miasta. W końcu trzeba sie wyedukowac jak to mówia czasem ludzie. Czasem nie widziała w tym sensu, jednak jak miała udawac jedna z nich trzeba było poznac zasady.
    Z jaskini wyszła rano. Od tego momentu zwiedzała uliczki Salem. Nie czuła chwilowego zmęczenia, więc trasę która sobie obrała była dosyć długa. Dopiero jak zrobiła obchód weszła do centrum. Widzać tyle różnorodności zachwycała sie w duchu. Czasem załowała iz nie jest człowiekiem. Jednak ngdy nie zdołała przebolec własnej straty i tyle ile mogła trzymała sie na dystans.
    W drodze koło rynku, była fontanna. Podeszła do niej, by obmyć twarz z bródu. Tak jak wczesniej mówiła, musiała poznac zwyczaje. Jednym z nich była rozrywka.
    Robiło sie późno a o tej porze ludzie szli sie zabawić. Dlatego tez słyszac muzykę (która nawet była przyjemna) weszła do pierwszego lepszego lokalu by się rozejrzeć. Prawie, ze zasłoniła uszy od tego hałasu, jednak dzielnie stała przy swoim i po krótkim wahaniu, weszła głębiej znajdujac sie tuz przy barze. No i co teraz? Miała chetke wypróbowac troche alkoholu tyle ze ... nie miała funduszy. Zmarszczyłą czoło w zadumie ignorujac czekajacego facecika za barem.

    [spoko. Zwykle pisze mniej wiecej tyle. Zalezy od weny]
    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy poczuł na swojej piersi jej dłoń, cicho się zaśmiał. Jednak widok spalonego koksa rozbawił go jeszcze bardziej, co nie znaczyło, że nie mogła poczekać na niego.
    - Oj mogłaś tę pięć minut poczekać - zrobił udawaną smutną minę i westchnął, kręcąc z rozbawieniem głową.
    Zmierzył ją badawczym wzrokiem od stup do głów, kiedy się odwróciła i zrobiła parę kroków. Ana była cholernie atrakcyjną kobietą i ona według niego, zdawała sobie z tego sprawę. Nieraz przyłapał się na tym, że myślał - jaka była w łóżku? - jednak na tym koniec. Nigdy nie był w poważnym związku, to nie było dla niego. On nie potrafił kochać, po prostu by zawiódł drugą osobę i to wie praktycznie każdy.No może nie każdy.
    - No weź! Taka strata by była! - skomentował jej uwagę lub groźbę. Spojrzał jej w oczy, ciekawy dzisiejszych planów. Ją lubił, czemu by nie? Ona nie znała umiaru w tych sprawach, jak on. Dlatego z wielką przyjemnością wychodził z nią na miasto.
    - Chodź wykurzymy paru bezdomnych z starego magazynu - uniósł w specyficzny dla siebie sposób prawą brew do góry. Skoro spaliła im koks, 'dom' również można było.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  8. [Przynajmniej będzie ciekawie :D masz może pomysł jakiś?]

    Eunika

    OdpowiedzUsuń

  9. Czujac w tym miejscu tyle róznych emocji, wręcz poczuła sie chora. Miała ochote uciec stad, lecz tym sposobem mogła juz nigdy nie przemóc sie by wejsc do takiego typu miejsca. To prawie tak jak zwalczanie fobii.
    Katem oka dostrzegła ze kilka osób zezuje w jej stronę. Na niektórych twarzach trudno było rozpoznać dokładne zamiary.
    - przepraszam. Pewnie nie nabyłam odpowiedniej ogłady - baknęła pod nosem - jest tutaj od niedawna. Zwykle nie pijam. Nie mam takiej mozliwosci - odpowiedziała dziewczynie, która ja zagadała. Przyjrzała jej się. Tak.. ta pewnie była tutaj stała bywalczynia - nie wzięłam gotówki - dodała spogladajac teraz na barmana, który teraz udawał ze jej tutaj nie ma. Zdenerwowało ja to.
    Spokojnie... tylko spokojnie... Nie chcemy tu cos spalić - łajała sie w duchu silac na wzgledny spokoj.

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  10. Chwycił się za miejsce, w które go dźgnęła. Jak aktor udał ból, skrzywił minę i delikatnie się schylił.
    - Twe słowa mnie ranią. Tobie samej podoba się ta wspaniała część ciała - stwierdził, kładąc swoją rękę na jej ramieniu, przyciągając ją do siebie. Nie było w tym nic szczególnego. Zachowywał się tak często. Ludzie, z którymi wychodził na zabawę i w miarę się 'przyjaźnił' byli do tego już raczej przyzwyczajeni. A zwłaszcza płeć żeńska, która póki co hardo go odtrącała.
    - Kłopoty to moje drugie imię - pokazał jej język i jego oczom ukazał się budynek. Chciał sprawdzić jak szybko wybiegną te szczury, gdy magazyn zacznie płonąć. Genialny pokaz i to dla vip - ów! Kiedy już byli na tyle blisko, by wzrokiem móc podpalić stary magazyn, spojrzał się na nią.
    - Wiesz, nie musisz tego robić. Możesz mieć kłopoty, gadanie w chacie i problemy na policji, jeśli ktoś się dowie - ostrzegł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, robiąc śmieszną, aczkolwiek poważną minę.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  11. Spodziewała się zmian jakie zaszły w Salem, jednak nigdy nie przypuszczałaby, że będą one aż tak widoczne, w gruncie rzeczy powracając tu po niemal 240 latach ciągle miała nadzieję, że było ono chociaż w jakimś małym stopniu miastem, które opuściła. Niezbyt dużo czasu zajęło jej przyswojenie najważniejszych informacji, które kluczowymi okazać się mogły w realizacji planu, który zrodził się w głowie Euniki; jeszcze tego samego dnia postanowiła rozejrzeć się w miejscu, w którym to pokolenie ówczesnych czarownic praktykowało i doskonaliło swe umiejętności, ciekawił ją dodatkowo poziom ich wiedzy i zdolności, któż wie może czymś ją zaskoczą? Pomyliła się, grubo się pomyliła, o czym przekonała się, kiedy tylko dotarła na miejsce i przez krótką chwilę obserwowała dziewczynę mamroczącą pod nosem łacińskie zaklęcie, pokręciła zażenowana głową i prychnęła pod nosem niemalże rozbawiona całą tą sytuacją, tym samym dając jej o sobie znać.

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  12. -Nawet ślepiec znalazłby to miejsce.-prychnęła cicho pod nosem obdarzając ów dziewczynę chłodnym, niemal mrożącym krew w żyłach spojrzeniem jasnych oczu, w których błądził niemal demoniczny obłęd. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i rozejrzała się po pomieszczeniu, które wydało się jej być niemal... tandetne? W dodatku przesiąknięte zapachem wilczego ziela, które niemal dusiło. Przerzuciła kilka kartek leżącej na ledwo trzymającym się kupy stole, starej księgi, najmniejszej uwagi nie zwracając na dziewczynę, która wbijała spojrzenie w jej plecy, czuła to, zupełnie jakby miała zamiar zasztyletować ją za pomocą wzroku. Pokręciła głowa i sięgnęła po małą, leżącą tuż obok buteleczkę, wypełnioną prochem, przyjrzała się jej bliżej i zaraz odłożyła na miejsce.
    -Więc magia, huh?-spojrzała na nią przez ramię unosząc delikatnie cienkie brwi i zaraz podniosła leżący na stole wisior - Wiecie Wy w ogóle co robicie?

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdawała sobie sprawe iz jej zachowanie jest nadaer dziwne, jesli nie nienormalne. Posłusznie usiadła na wskazanym krzesełku, czujac sie jak te kury w kurniu. To bardzo niepokojace doswiadczenie.
    - na pewno zapamietam - odpowiedziała, przygladajac sie poczynania dziewczyny. W jej gestach i zachowaniu wyczuwała szczeptem niegroźnej magii.
    Wzięła do ręki szklanke dziwiac sie jej. To.. ten płyn w srodku to alkohol tak? POrzyłozyła do nosa a potem odsunęła troche. Fuj! Jak to mozna pić?! Usłyszała śmiech swej ledwo poznanej towarzyszki.
    - ah tak.. nie przedstawiłam sie. - odpowiedziała. Kolejny dylemat.- Serafina - odparła po kilku chwilach zwloki. - wybacz. Zakręciłam się - zaczerwieniła sie lekko. Ponownie siegnela po trunek i raz kozie śmierć, wypiła poołowe duszkiem. Smak był wrecz obrzydliwy, ale chyba nikt nie zauwazyl jej skrzywienia na twarzy.

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaśmiał się gorączkowo i tak jak ona, uniósł ręce delikatnie ku górze.
    - Moja droga, ja po prostu nie będę miał gadania w chacie. Jak ty - powiedział z wrednym uśmieszkiem. Cóż, on miał w zwyczaju to, że denerwował ludzi. Lubił to w sobie! Ba! Kochał! Przymknął delikatnie oczy i poczuł jak przechodzi przez niego energia. NIe taka jak zawsze, ale jeszcze silniejsza, mocniejsza. Większa i potężniejsza. Czuł się o wiele lepiej, jakby mógł spalić całe to zasrane miasto.
    - Czuję - odpowiedział krótko, unosząc kąciki ust do góry. Otworzył gwałtownie oczy i zaczął zabawę. Podpalił prawe skrzydło, zostawiając lewe dziewczynie. No co, będzie miły. Zacisnął pięści by zwiększyć moc ognia, usłyszał krzyk bezdomny. Czuł w kościach, jak biegając bez celu, byle by schronić się przed morderczym ogniem.
    - Zdziwiłaś się? I tak nie miałem co robić, a praktycznie tylko ty praktykujesz taką magię, co ja - stwierdził, nie przerywając swojej zabawy. Jego oczy stały się złoto - czarne, kiedy uaktywniał magię, zawsze zmieniały kolor. Zazwyczaj były tylko czarne, z większą dawką mocy, dodał się i złoty - nie obijaj się - dodał po chwili rozbawiony przerażeniem tych durnych pionków.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  15. Już jej nie odpowiedział, wolał się skupić na magii. On sam miał radochę, zabijał ludzi, ale nie zwracał na to w tej chwili uwagi. Zobaczył parę bezdomnych, którym udało się uciec z śmiertelnej pułapki. Pokiwał z rozbawieniem głową i już po chwili oni stanęli w płomieniach, by następnie zginąć. Poczuł ciepło, które nie emanowało z niego, ale obok z niego. Miał wrażenie, że dziewczyna powoli traciła panowanie, ale co on tam wie.
    - Ana, uważaj co robisz. Ja sam nie chce stanąć w płomieniach - ostrzegł dość poważnym tonem. Usłyszał mocny huk. Magazyn wybuchnął, a dźwięki syreny pożarnej były coraz bliżej - tak szybko? - zapytał ze smutkiem. Cofnął ręce, jego oczy znów były normalne - dziewczyno, skończ! - podniósł głos. Ona się tylko śmiała i dobrze bawiła. A straż była coraz bliżej.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  16. Spojrzała na nią marszcząc sceptycznie brwi, by po chwili roześmiać się dźwięcznie na jej słowa - Podejrzewam, że właśnie teraz powinnam stąd uciekać? - zamyśliła się przez chwilę i dotknęła zimnego metalu, drogiego srebra, z którego wykonana była zdobiąca od setek lat jej nadgarstek bransoletka i obróciła w palcach dla większości społeczeństwa raczej dziwną zawieszkę, by po chwili po prostu wyminąć dziewczynę i przejść wgłąb pomieszczenia. Wszędzie walały się kartki te nowsze, jak i całkowicie wystrzępione, pochodzące prawdopodobnie jeszcze z poprzedniego stulecia, kilka z nich przykuło jej uwagę, kilka z nich pochwyciła w swoje ręce, by odłożyć je zaraz na swoje miejsce; prowokowała ją, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale czy to właśnie nie było jej celem, poczuć jaką moc owa dziewczyna posiada?

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  17. -Chciałabym zobaczyć jak próbujesz, jednak dobrze Ci radzę zabierz te swoje małe łapki i lepiej sama stąd wyjdź zanim przez przypadek komuś coś się stanie.-powiedziała spokojnie wlepiając w jej twarz przerażająco zimne spojrzenie, po chwili wyrwała z jej uścisku swoją rękę i odrzuciła na plecy kaskadę jasnych włosów.
    -A jeśli już o naruszanie czyjejś własności chodzi... - po raz kolejny rozejrzała się po pomieszczeniu - zawsze to samo, jesteśmy szóstką, dziedzictwem czarownic z Salem, bla bla bla... - wywróciła oczyma, kręcąc z poirytowaniem głową - Takie z nich czarownice, a zostały stracone.

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  18. [W mojej koncepcji Veri "dla zabawy" rywalizuje od przybycia z magicznymi mieszkańcami Salem, więc Ana w imieniu swojej przyjaciółeczki mogłaby kiedyś podejść do V. sama z agresywnym pytaniem w stylu "możesz z łaski swojej powiedzieć, co tu robisz?" xD Bo nikt nie ogarnia mocy Verest i ona się bawi, stopniowo posuwając się w swoich "pokazówkach" coraz dalej. No a to Jen ma być przywódczynią młodego pokolenia, jeszcze dodatkowo nikt nie wie, skąd moce Veri wytrzasnęła i Ana mogłaby być tą ciekawską, która próbuje zaspokoić ciekawość u źródła :D]

    OdpowiedzUsuń
  19. Posłała dziewczynie rozbawione spojrzenie.
    - imię dobre jak kazde inne - odparła nagle tryskajac radością. Chwila! Chwile temu była sztywna jak pień a teraz? Wychyliła do końca resztke tego dziwnego trunku, czujac sie nader dziwnie. Zaczęło jej smakować.
    - Ana wierze ci na słowo - popatrzyła na pusta szlanke - nawet dobre ..co to było? - zapytała zaintersowana. Chyba az za bardzo, ale lubiła wiedziec co piła. - może .. odpowiedziała ogólnikowo. Nie lubiła kłamać a prawdy mówić nie chciała. Potem wynikały z tego za duze problemy.

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  20. [Niee, mam pustkę w głowie. Pisało że się panny nasze nie lubią, więc...Liczę na Twoją pomoc, ja mogę zacząć. Wymyślanie nie jest moją mocną stroną xD]
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. [U, Julia mogłaby użyć magii w obronie przed tym jej psikusem, czy coś. A potem udawałaby że nic się nie stało i nie wie o czym Ana mówi xD]
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  23. Magia i czary. Tego Julia nie mogła pojąć. Dla niej było to coś nierealnego, wymyślonego i mającego miejsce jedynie w bajkach, które czasami opowiadał jej ojciec jak była mała i nie mogła zasnąć. Wtedy opowiadał jej o czarownicach, które rzucały uroki i używały zaklęć. Ale nigdy nie brała tego na poważnie.
    Czarownica kojarzyła jej sie z brzydką kobietą mieszkającą gdzieś w środku lasu z kotem. Owszem, kota Julia posiadała, ale brzydka nie była i nie mieszkała w środku lasu. A mimo wszystko zauważyła że coś się z nią dzieje i potrafi robić rzeczy, których zwykli ludzie nie potrafili. Dlatego też czuła ekscytację przed tym nieznanym, jak i strach bo nie do końca wiedziała na co ją stać, na co może sobie pozwolić i jak daleko przekroczyć granicę.
    O czarach i magi przeczytała już chyba wszystkie możliwe strony jakie znalazła w internecie i które nie wydawały jej się stekiem bzdur. Teraz przyszedł czas, żeby udać się w inne miejsce, czyli miejska biblioteka.
    Opuściła dom, wkładając w uszy słuchawki, po czym włączyła piosenkę, ruszając w stronę swojego celu. Co prawda mieszkała tutaj od niedawna, ale już zdołała poznać niektóre miejsca w mieście. Idąc, ciągle rozmyślała o jednym i tym samym. Próbowała odgadnąć skąd u niej wzięła się moc, kto również ją posiadał. Ojciec nie wyglądał na takiego, który mógłby być czarownikiem, a matka przecież nie żyła. Może ona? Nie, to była głupota. Jedna wielka głupota.
    Miała skręcić właśnie w boczną ulicę, kiedy poczuła coś dziwnego. Coś, co kazało jej przystanąć i spojrzeć przed siebie. Wzrok Julii zawiesił się na postaci ciemnowłosej dziewczyny, stojącej kilkanaście metrów od niej. Od tamtej strony właśnie biła w nią jakaś dziwna fala. Julia rozejrzała się na boki, chcąc sprawdzić czy ktoś inny oprócz niej również to wyczuł, ale ludzie którzy ją mijali szli jak gdyby nigdy nic. Tylko ona... Magia. Czary. To pierwsze co pojawiło się w głowie siedemnastolatki. Czyżby miała przed sobą czarownicę ?
    Skupiła się, odpierając atak na jej osobę. Głos, który w jej głowie się pojawił mówiąc że to głupota i że co ona wyprawia szybko ucichł, bo Julia właśnie użyła swojej mocy. Która była dość silna, i która przeraziła dziewczynę. Szybko przerwała, postąpiła krok do tyłu po czym spojrzała raz jeszcze na ciemnowłosą przed sobą. A potem, jak gdyby nigdy nic się nie stało, poprawiła pasek torby, szybkim krokiem ruszając w stronę biblioteki.
    Julia
    [wybacz, muszę się jeszcze obudzić...]

    OdpowiedzUsuń
  24. Veri wiedziała, że jej przybycie wywołało wśród czarownic i czarodziei szum i cieszyła się z tego. W końcu taki był cel całego przedstawienia. Salem miało się o nich dowiedzieć.
    — To dwa pytania — stwierdziła rzeczowo. Bawił ją wyraz niechęci na twarzy dziewczyny, co takiego zrobiła, żeby sobie na niego załużyć? Ach tak, miała na koncie podpalenie lasu i szlajanie się z wampirami, które o dziwo mogły sobie łazić po mieście za dnia jak gdbyby nigdy nic. Do tego nie miała przodków wśród znanych miastowym czarownic, mówiła z dziwnym akcentem i zachowywała się, jakby żadne reguły jej nie tyczyły. — Zamiast określenie zła wiedźma, powiedziałabym "wyzwolona". Peri verest uczy nie tylko czarnej magii, ale wy tego nie wiecie. Nie macie pojęcia, kim jestem — uśmiechnęła się złośliwie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że najgorsza jest niewiedza. Najbardziej denerwuje, szczególnie kiedy z natury chcesz mieć kontrolę nad wszystkim. Na podobną dziewczynę wyglądała ta stojąca przed nią. Czuć, jak emanowała silną magią, chociaż jej rozmówczyni wątpiła, aby znała się na niej tak dobrze, jak sama Nowa. — Moja wizyta w Salem jest dowodem, że klątwa Zapomnianej kiedyś się spełni. Ale ty nawet nie wiesz, jak brzmi ta klątwa — dodała z rozbawieniem. Śmieszne było przeświadczenie ludzi, że kiedy będą udawać, że ktoś nie istniał, to tę osobę faktycznie wymarzą z przeszłości. Naiwni. Dzieci Very potrafiły się o siebie zatroszczyć.

    OdpowiedzUsuń
  25. -Język, moja droga... język - upomniała ją matczynym niemal tonem głosu, by po chwili odwrócić się w jej stronę z całkowicie niewinnym, znacznie przesłodzonym i tak cholernie irytującym uśmiechem na ustach, uśmiechem nie zmiennym od ponad dwóch stuleci. Uśmiechem, który w połączeniu z bijącą od niej niebezpieczną aurą i mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, tworzył sylwetkę osoby, która pomimo swej filigranowej postury ni mniej ni więcej przerażała, niczym wariatka po której spodziewać można się najgorszego... cóż ponoć taką wariatką była, a przynajmniej tak twierdziły siostry zakonne, zanim budynek szpitala dla osób psychicznie i nerwowo chorych imienia Marii Magdaleny w Salem nie stanął w płomieniach... Tak, Eunika od zawsze lubiła podpalać różne rzeczy. Podpalać i wysadzać w powietrze, tak jak to właśnie uczyniła z kryształową kulą, którą zaatakowała ją owa dziewczyna, szkło rozprysło się w drobny mak i bezdźwięcznie rozsypało się po podłodze tuż za nią.
    -Naprawdę chcesz wyprowadzić mnie z równowagi?

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  26. [ A chętnie i witam. To dobrze, że słodki! Może Twoja postać będzie szukała czegoś konkretnego w bibliotece? ]

    Jack

    OdpowiedzUsuń
  27. Roześmiała się perliście, niczym najbardziej niewinna i niczego nieświadoma istota na ziemi - Nie oczekujesz chyba, że przyznam Ci medal za to odkrycie? - w prowokacyjnym geście zmarszczyła cienkie brwi, gdy tylko z ust dziewczyny padło ów stwierdzenie - Zastanawiam się tylko... zawsze jesteś taka odważna, czy po prostu jesteś głupia? - westchnęła cicho, kiedy zaatakowała ją kolejnymi dwoma, ciężkimi dość przedmiotami, które zapewne wyrządzić mogłyby jej nie małą krzywdę, gdyby nie refleks, wyzwoliła spod jej wpływu spory kawał drewna i księgę, które z nie małym hukiem opadły na podłogę, podzielając los szklanej kuli, której szczątki wciąż pozostały nieporuszone.
    -Naprawdę nie chcesz przekonać się z czym masz do czynienia.-powiedziała zamykając oczy, a kiedy tylko je otworzyła dziewczyna dostrzec mogła jedynie przeszywające zło, oczy blondynki zaszły czarną mgłą, jej spojrzenie skrywało jedynie nieprzeniknioną pustkę, odetchnęła dość głośno, na wskutek czego w pomieszczeniu zerwała się wichura, przybierająca na sile z każdą upływającą sekundą, wichura, która porwała z miejsca niektóre nawet najcięższe przedmioty, a i tak była dla Euniki jedynie powiewem delikatnego wietrzyku, nad którym tylko ona mogła mieć kontrolę.

    Eunika

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy przestała czarować, ulżyło mu. Wiedział, że taka moc może uzależnić. Jednak czy on się przejmował? Prawie że nie, nawiasem mówiąc. Nie chciał tylko zostać spalonym, przez krótką nieuwagę dziewczyny, taka strata w mieście by była przecież.
    - W pewnym momencie obawiałem się, że zostanę spalony. Jak wiedźma na stosie - byli już na miejscu. Uniósł kpiąco jedną brew do góry, uważnie na nią patrząc.Co prawda użył by swojej mocy, by ją powstrzymać, ale lubił przeistaczać złe rzeczy w dosyć śmieszne.
    - Dziwisz się? Ten pożar z Hawai było widać - stwierdził z łobuzerskim uśmiechem. Lubił te zabawy i to nawet bardzo. Okej, zabił. Ale ci ludzie i tak życia nie mieli, a on wyświadczył im tylko przysługę.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Jestem jak najbardziej na tak. Prowadzę tą postać, którą cechuję spokój, moralność itp. więc raczej utrzymuję przyjazne stosunki między mieszkańcami i obcymi. OK, więc znają się ze szkoły, i sama Ana nie omieszkała jej parę razy, opowiedzieć coś przy kieliszku. W końcu w obecności barmana jest prościej ;-) Sarah ma chłopaka, ale nie musi zaraz kogoś podrywać chyba, że chcę sprawdzić czy nadal działa na facetów mimo stałego związku. Zresztą, Ana to osoba która jak widzę lubi ryzyko i szaleństwo więc spokojne rozmowy zostawmy na później, gdy będzie chciała się komuś naaaaprawde wygadać. Kurczę ze mną tak zawszę. Rozpisuję się pomimo usilnych starań aby tego nie robić.]

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Między nimi jest siedem lat różnicy więc nie wiem jakie mogłoby być poza biblioteką... Myślę, że mogą się znać z widzenia z biblioteki. ]

    Jack

    OdpowiedzUsuń
  31. [ To już od ciebie zależy czy Ana jest taka wylewna. Chociaż Sarah poleje jej jednego, drugiego... i kolejnego i dziewczynie rozplącze się język. Wiem że z Jenifer są przyjaciółkami, bo łączy je min. tajemnica odnośnie magii. Sarah może być takim oderwaniem, stanowiąc pewien pierwiastek normalności, któr chyba każdy pragnie. A Ana nie jest z pewnością wyjątkiem. Ok, w takim razie zacznij ].

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zamyślił się na chwilę, jednocześnie wlepiając wzrok w ziemie. Następnie przeniósł go na dziewczynę i nagle się uśmiechnął, wydychając głośno powietrze.
    - Sądzę, że nie mieli tyle szczęścia. Troszkę mnie poniosło - oparł się dłońmi o swoje dłońmi, robiąc przy tym minę niczym Freddie Kruger w nocnych koszmarach ludzi. Wydobył z siebie krótki dźwięk, to był chyba śmiech. Jeśli tak to można było nazwać.
    - A to, że jestem przystojny... wiem doskonale - stwierdził, wzruszając przy tym bezwstydnie ramionami - i na pewno nie raz o mnie fantazjowałaś - dodał zmieniając przy tym barwę głosu na bardziej taki... wyzywający.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
  33. [Hej, dziękuję bardzo ^^ Chętnie przystanę na propozycję z flirtem. Nawet zacznę,o ^^ Co powiesz na to, żeby Ana wpadła do jego dość przedziwnego sklepu? ;)]
    Raywen

    OdpowiedzUsuń
  34. - az tak jest źle? - zachichotała.
    Przewróciła oczami. Litości. Tyle to i ona wiedziała, tyle ze nigdy nie próbowała. Co nie było w tym nic nadzwyczajnego. Przez ostatnia dekade mało kiedy zmieniała postać. Teraz ostatnio wrecz była do tego zmuszona.
    - ehh chodziło mi o nazwe trunków.. - wyjasniła - tyle to i ja wiem ze ma procenty. A w odpowiedzi na twe pytanie: to tak, TO - wskazała na szklanke - pije pierwszy raz. Nawet niezłe. - skomentowała. Upiła łyk trunku i prawie sie tym łykiem zakrztusiła, gdy usłyszała dalszy ciag wypowiedzi. Czy była pelnoletnia? Oj była.... daaawno temu.
    - zabawić? - uniosła brew. Troche nie za bardzo wiedziała o co tamtej chodzi?!

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  35. [ I gdzie ten babski wieczór, kto tu kogo wystawia :P]

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  36. Może i w Salem była nowa, ale nie oznaczało to, że od samej chwili przybycia ma być czyjąś ofiarą. A była już ofiarą dwóch dziewczyn, który przecież nic nie zrobiła. Ba, nawet omijała je za wszelką cenę szerokim łukiem, bo nie należała do osób lubujących się w konfliktach oraz uprzykrzającym innym życia, jakby innego zajęcia nie miała. Ale widać, tutaj niektórzy lubują się w takim dręczeniu.
    Nie spodziewała się tego, że Ana za nią pobiegnie, dlatego też kiedy poczuła że ktoś ją łapie i szarpie w boczną uliczkę momentalnie próbowała wyrwać rękę z uścisku, ale po chwili odpuściła, nie chcą po raz kolejny uzywać mocy. Owszem, odparła atak Any, jednak teraz nie miała zamiaru się przyznać że to była ona.
    -Ale że co było co ?-zapytała, jakby udawała że nie wie o czym mówi ta starsza, choć bardzo dobrze wiedziała. I w pewien sposób była z siebie dumna, że po raz kolejny udało jej sie użyć mocy i zapanować nad nią. Następnie strzepnęła rękę Cabot, robiąc krok w tył.
    -Naprawdę, nie rozumiem o czym mówisz, dziewczyno, więc nie widzę powodu żeby tu z Tobą stać. Poza tym, śpieszy mi się, a na Ciebie chyba czeka Twoja koleżanka. Idź do niej, bo inaczej zanudzi się na śmierć, a tego byś chyba nie chciała, prawda?-zapytała, unosząc w górę jedną brew. Chciała jeszcze coś dodać, bardziej złośliwego, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Poprawiła torbę, po czym odgarnęła włosy za ucho, żeby na wpadały jej do oczu.
    -Wyjaśnijmy sobie. Coś Ci się przewidziało, poleciałaś za mną jak głupia, ja nie wiem o co Ci chodzi, dajmy temu spokój, bo to nie ma sensu. No, więc jeśli wszystko jasne, to ja sobie idę. Cześć-pożegnała się, posłała Anie uśmiech, po czym ruszyła przed siebie, wsuwając ręce w kieszenie spodni.
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  37. [dam ci powiązanie, ale zaczniesz ;) skoro twoja postać czuję się lepsza i jest niepokorna, taki mam pomysł - niech nasze postacie znają się dość dobrze. swojego czasu mogli być blisko siebie, ale nie wiem czy bardziej pod względem emocjonalnym czy fizycznym - oceń sama - teraz stali się znajomymi z nutą pikanterii. Tonk lubi pojawiać się i znikać, taki typ człowieka. I w ich przypadku bym to zastowosała. pojawia się w bardzo odpowiednich momen

    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  38. Zaśmiała się, najzwyczajniej w świecie się zaśmiała. Ana była jedną z tych, która zupełnie nie rozumiała, że w jej zabiegach nie liczył się ogólny efekt, a niuanse. Starsi może byli przerażonymi idiotami, którzy nie wiedzą, co z nią zrobić, ale przynajmniej zbadali magiczny ogień, zanim wygasł. I najwyraźniej nie podzielili się tą wiedzą z młodszymi przedstawicielami swojej rasy. Chociaż co to za wiedza, kiedy wszystko, co wiesz, to to, że czyjś ogień nie parzy, nie spala i nie gaśnie. Podania o Verze Veri zostały tak jak i ona spalone w wielkim stosie, a wszelkie rozmowy na jej temat były surowo zabronione. Tylko członkowie klany znali o sobie prawdę i to najbardziej dziewczynę bawiło.
    — Każdy porządniejszy czarodziej by potrafił. Ale jesteś zbytnią ignorantką, aby widzieć coś więcej niż sam pożar. Nawet nie zbliżyłaś się do tego ognia — powiedziała pewnie. Gdyby to zrobiła, nie byłaby teraz taka dzielna. Też by się zastanawiała, a przynajmniej próbowałaby osiągnąć podobny efekt. — Nie próbowałaś go zgasić. Nie wkładałaś do niego ręki. Nie oglądałaś drzew, które się nim zajęły — wymieniała, ale jej głos był kompletną oazą spokoju. Niczego Anie nie zarzucała, a jedynie wspominała błędy, które popełniła. Wiedźmy powinna cechować ciekawość, aby nie dały się zajść niebezpieczeństwu od tyłu. — Nie dałabyś rady takiego wyczarować. Potomkowie Szóstki nigdy nie znali takich zaklęć. Potraficie manipulować jedynie znaną rzeczywistością, bo za mało czasu spędzacie na treningach, a połowa wiedzy waszych przodków jest już dawno zapomniana. Byłam w bibliotece — dodała zanim dziewczyna zwątpiłaby w jej rozeznanie. Starsi nie wiedzieli też wiele ponad to, co było spisane. W tych okolicach już dawno przeminęły czasy, kiedy uzdolnieni rodzice przekazywali opowieści o magii swoim dzieciom. Wiele osób tuż po procesie szóstki czarownic zbyt bało się trafić na stryczek.

    [odpisz na ile ci wygodnie ;)]

    OdpowiedzUsuń
  39. Dzień jak co dzień. Układał na półki oddane książki, wyszukiwał dla czytelników lektury i katalogował nowości. Nic nie mogło zakłócić jego spokoju, bo w tym miejscu nie dało się nie być potulnym. Cisza i spokój spływała na człowieka od razu po wkroczeniu do tego miejsca. Czasem, gdy nie było nikogo, tylko jego szept wypełniał duże pomieszczenie, nadając mu nutki tajemnicy. Wtedy wyczytywał przedmioty, a magia wisiała w powietrzu. Dziś jednak tego nie robił. Dostał nowe książki i miał trochę pracy.
    Odwrócił się w stronę głosu i uśmiechnął. Nie miał dziś okularów, wolał nosić soczewki, ale czasem oczy musiały odpocząć.
    - Tak. Szuka pani czegoś konkretnego? – zapytał uprzejmym tonem. Zlustrował ją i w myślach utworzył listę lektur, które mogłaby wypożyczyć. Takie zboczenie zawodowe. Zawsze zastanawiał się, czy trafi z doborem. Bardzo często miał rację i proponowane przezeń lektury wciągały czytelnika. Jej zaproponowałby Czerwień Szkarłatu jako coś lżejszego, Pachnidło i Księżniczkę z Lodu.
    - Jeśli tak, może pani również skorzystać z elektronicznego katalogu. Jeśli nie, służę pomocą – jego uśmiech nie był wymuszony, tak samo jak uprzejmość. Widać było, że to co robi sprawia mu radość i jest zadowolony ze swojej pracy.

    Jake

    OdpowiedzUsuń
  40. Wystawa z drewnianymi i porcelanowymi lalkami zwracała uwagę wielu przechodni. Często wpadały tu małe dzieciaki, przyglądające się mojej pracy. Wybiegały równie szybko, kiedy dowiadywały się, że za powstałe szkody będą musiały zapłacić równowartość nowego egzemplarza. Przyznam, że nie było to tanie. Przyzwyczaiłem się, że ludzie raczej omijają uliczkę z moim sklepem z daleka. Ostatnio nawet nie zaglądałem do niego często, funkcjonował bardziej jako przykrywka niż źródło dochodu. Wszelkie pieniądze pozyskiwałem raczej z morderstw istot nadprzyrodzonych na życzenie. Ostatnio jednak coś natchnęło mnie, by usiąść do oficjalnej pracy i zająć się nową kolekcją. Po kilku dniach na wystawie znajdowały się młode porcelanowe istotki w wiktoriańskich strojach. Nie mówię tylko o kobietach, byli tam również nieożywieni mężczyźni. To z pewnością powinno przykuć czyiś wzrok i sprawić, że do kieszeni wpadnie mi trochę pieniędzy. Czekając na klientów zająłem się składaniem kolejnej lalki.

    OdpowiedzUsuń
  41. [ Spokojnie, rozumiem]

    Sarah nie spodziewała się gości. Owszem, była sobota, wieczór, ale mimo to wątpiła żeby ktoś ją odwiedził. Zachodziła tak możliwość lecz odsunęła ją, kiedy dochodziła godzina dwudziesta druga. Przebrała się w bawełnianą piżamę - problemy z ogrzewaniem - w baranki, które podarowała jej zakonnica, którą odwiedzała i znała od czasu pobytu w sierocińcu. Przygotowała popcorn z karmelem i włączyła naiwną komedię na DVD z Bradley Cooperem. Jedyny powód, dla który wybrała ten film.
    Usłyszała pukanie do drzwi. Zanim pomyślała, żeby ubrać na siebie szlafrok otworzyła drzwi w piżamie w baranki i kapcie krowy.
    Stała przed nią Ana, w dodatku nie sama, bo towarzyszył jej sześciopak i przekąski. Uchyliła drzwi, wpuszczając koleżankę do środka. Raz jeszcze spojrzała na swój strój i Any.
    - Jestem otwarta na takie propozycję. Ale nie wychodźmy poza teren domu, bo to co mam na sobie nie nadaje się na jakiekolwiek wyjścia - powiedziała rozbawiona.

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  42. [Ana jest młodsza od Setha o 7 lat. jest czarownicą i lubi dobrą zabawę... Może Seth byłby czymś w rodzaju głosu rozsądku z racji podobnych umiejętności i większego doświadczenia?]

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiedy zapytała o Salem, od razu uciekł myślami do tajemnej biblioteki, którą stworzyły pierwsze wielkie czarownice Salem, czyli Sześć Umęczonych. Teraz ich dzieła, a także wiele, wiele innych znajdowało się kilka pięter pod nimi, szeleściło magią i szeptało zaklęcia. On był pewnego rodzaju strażnikiem tego miejsca, jak jego ojciec, dziad i pradziad. Rodzinna tradycja. Szybko jednak wrócił na ziemię. Skoro nie wiedziała, że taka biblioteka istniała, nie mógł jej do niej wpuścić.
    - Nie polecam. Młot na czarownice nie powie pani nic konkretnego o Salem, tylko o sposobie polowania na czarownice. Proszę iść za mną – mieli specjalny dział poświęcony tego typu tematom, nie tyle dla turystów, co historyków i badaczy. Dla tych, którzy przyszli wyśpiewywać śmieszne piosenki i strzelać fotki domom czarownic, znajdowały się inne książki, pełne pseudomagicznych tez. On widywał jednak dziewczynę często w mieście, więc nie mogła być tylko zwiedzającą.

    Jake

    OdpowiedzUsuń
  44. — Wiesz, Europa zawsze była o kilka kroków przed Ameryką. Co do prądu, zaczęło się od Talesa z Miletu — stwierdziła rzeczowo. — Milet to miasto jońskie, wiesz, drugie tysiąclecie przed naszą erą, te sprawy — dodała. Przecież nie każdy musiał wiedzieć, gdzie leży Milet, szczególnie ktoś, kto musiał doświadczać nauki w kulawym, amerykańskim systemie. Pewnie rodzinna Estonia Verest według stojącej przed nią dziewczyny nawet nie istnieje. No dobra, przesadzała, ale naprawdę miała dość kolejnej niedokształconej czarownicy, która myśli, że jest taka dobra.
    — Owszem, nie doceniam was, bo ciężko brać na poważnie małolatę, która nigdy nie miała w dłoni artefaktu z prawdziwego zdarzenia. Ewentualnie nosiła go przy sobie nie dłużej niż tydzień albo chowała w domu po kątach — rzuciła szyderczo. Część mocy Veri brała się z tego, że w swoim życiu miała do czynienia z rzeczą, która była bardzo bliska sercu ich najważniejszej wiedźmy. Byłaby idiotką, gdyby z takiej szansy nie skorzystała. W końcu samo dotknięcie artefaktu wystarczyło, żeby pobrać od niego część mocy, trzeba było tylko wiedzieć jak. I nie można było wyciągać jej gwałtownie, bo przodkowie potrafią bywać złośliwi, jeśli człowiek nie wykaże się wystarczającą cierpliwością. — Ciężko brać na poważnie dziewczynę, która w swojej rodzinie ma człowieka, a nie samych magów. Ciężko brać na poważnie kogoś, kto ma może połowę twojej wiedzy na temat magii. A przede wszystkim ciężko nie doceniać siebie, kiedy kipisz energią, a z ewentualną odsieczą mogą przyjść zależne od ciebie wampiry. Wy nawet nie wiecie, jak bardzo jesteście w tyle — rzuciła, kończąc wzruszeniem ramion. Nie obchodziły ją ukryte groźby. W domu jednym z elementów szkolenia była umiejętność obrony przed magią, a w ramach praktyki pojedynkowano się w lasach, z jedną zasadą, która mówiła, że nie można przeciwnika zabić. Tylko śmierci nie można było odwrócić.

    OdpowiedzUsuń
  45. Spojrzał na nią spode łba z lekką kpiną w oczach.
    - Dziewczyno, ja spaliłem tych, którzy uciekli z tego magazynu - przyznał się. Dla niego to nic nie znaczyło, bawiło go to nawet. Obydwoje przesadzili, no Ana może trochę bardziej. Jednak on zabił. I nie czuł się z tym źle, w końcu to nie pierwszy raz.
    - Prowadź - machnął leniwie rękę na znak, że się zgadza - mój barek wyposażony jest w stu procentach. Tak tylko mówię - powiedział z uśmiechem typowym dla niegrzecznych chłopców, czy raczej mężczyzn.

    Gabe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ przepraszam że tak krótko, ale jestem tak padnięta, że mój mózg nie pracuje :C ]

      Usuń
  46. [hm, no ucięło, a nie wiem co było dalej :P może dokończę tak: skoro pojawia się i znika to musi być tajemniczym człowiekiem. powiedzmy, że twoja postać kiedyś na moment zawróciła mu w głowie - ot lubi brunetki. tylko tak szybko jak zorientował się, że może mu na niej zależeć, wymiksował sie z tego i zniknął. a teraz po prostu nagle się zjawia jak gdyby nigdy nic. może np. czekać na nia pod domem]

    Tonk

    OdpowiedzUsuń
  47. [Hej i wpadam tu skoro zapraszasz! :D
    myślę że uda się, zwłaszcza ze tak wyczytałam z KP iż panna Cabot zadurzyła się w wilkołaku, który później ją zostawił...masz coś przeciw by tym wilczkiem był Blind ? można założyć że teraz ich znajomość jest na niepewnym gruncie bo oboje nie wiedzą jak dokładnie zachować się w swoim towarzystwie. Teraz Ana mogła by wpaść do lokalu, który prowadzi Dante i jakoś to się potoczyło by. może być ? ^^]

    OdpowiedzUsuń


  48. Pusciła jej oko. Była nawet w zabawowym nastroju, chociaz nie wiedzieć czemu zapaliły się jej czerwone lampki ostrzegawcze. Swoja frustrację zamaskowała chwyceniem za szklankę i wychyleniu kolejnego łyczka.
    - czy ja się powinnam już zacząc bać twoich pomysłów? - zapytała rozbawiona. - w sumie mozemy zajrzec do portu a potem do teatru - zawyrokowała z szerokim usmiechem. Dla niej port to woda a w niej rybki. Mnóstwo rybek. Pychota. zabrała kurtke z oparcia i wstała chwiejac sie troche. - mozemy juz isc? - zapytałą z nadzieja w głosie myslami bedac juz w porcie.

    glodna Serafina myslaca o sushi (majaca na mysli o wpadnieciu do wody)

    OdpowiedzUsuń
  49. Julia nie miała ochoty, ani czasu, żeby rozmawiać z Aną. W sumie nawet jej nie znała, i jakoś nie garnęła się do tego by poznać. Dlatego tez wyminęła dziewczynę, ruszając przed siebie, jednak coś jej to uniemożliwiło. Skrzynia przeleciała tuż przed jej twarzą, co spowodowało że siedemnastolatka zatrzymała się, po czym odwróciła w stronę dziewczyny. Po co krzyczała, do cholery?
    -Po co krzyczysz?-zapytała, wsuwając ręce w kieszenie spodni. Naprawdę, nie rozumiała dlaczego Ana się rozzłościła.Jakby nie mogła puścić jej w świętym spokoju. Obie by dobrze na tym wyszły.
    Zrobiła krok w jej stronę, zatrzymując się przed dziewczyną. Uniosła wzrok by móc spojrzeć na jej twarz, po czym wywróciła oczami.
    -Tak, wiem co zrobiłam. Zadowolona?-zapytała, unosząc w górę jedną brew. -Co masz zamiar teraz zrobić ? Kolejny wykład o jakiś tutejszych czarownicach, magii i tym podobnych?-zadała kolejne pytania.
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  50. Wzruszyła ramionami, jakby ja to mało obchodziło.
    - i? To znaczy, ze jak kogos nie znam to nie mogę sie przy tym dobrze bawić? - zapytała troche ostro, gdy szły brukowana uliczka - mam ochote na kapiel. O tej porze bedziemy miec caly port dla siebie - usmiechnęła sie troche tajemniczo. Ewidetnie widac było ze wypiła za mocnego drinka, gdyz w normalnych warunkach nie była lekkomyslna do tego stopnia by spacerowac z ludżmi. Nie mówiąc o kapieli publicznej. Zwłaszcza, ze nie tolerowała wody na dokładkę (nie umiała pływac w tej formie). Jęśli chodzi o zaufanie, to była nie ufna. Taka miała naturę. Duzo łatwiej było stracić zaufanie niz je pozyskać. A to graniczyło o cud. Zachichotała pod nosem.
    - a widzisz - posłała jej znaczace spojrzenie - czy to ostrzezenie? Mam sie zaczac bac, ze mnie porwiesz jeszcze do lasu, wykorzystasz i zostawisz? - zapytała juz troche bardziej powaznie - wyluzuj, bo sie wrócimy z powrotem do baru po kolejnego drinka - pogroziła palcem.

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  51. Sarah poszła za Aną do pokoju. Przez moment czuła się, jakby to ona przyszła w goście. Ale czemu się dziwić, taka właśnie była Ana. Nie dało jej się nie lubić. Niektórzy musieli trochę ją poznać, pobyć z nią by zrozumieć i chyba po części przyzwyczaić się.
    - Cóż, tylko w ten sposób mam możliwość popatrzeć na jego buźkę. Chodź oczywiście wolałabym żeby stał przede mną - zamilkła - najlepiej bez koszuli. Nawet Adam zauważył, że ostatnim czasy wypożyczamy dużą ilość filmów z Bradley Cooperem w roli głównej - zaśmiała się wychodząc do kuchni i przynosząc z niej kolejną porcje popcornu.
    - Cóź, zastałaś mnie w tym stanie, bo nikogo się nie spodziewałam. Adam mnie wystawił i powiedział, że musi coś załatwić. Tyle. Dziwnie się ostatnio zachowuję - umilkła - ale jak to faceci. Nigdy nie można zrozumieć ich w pełni.
    Sarah sięgnęła po jedną puszkę
    - Ciemne. Takie lubię - zaśmiała się siadając obok Any na kanapie - Czemu właściwie zawdzięczam odwiedziny ? Ciebie też ktoś wystawił ?

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  52. Kiedy uciekał z miasteczka nie myślał że wróci, serio planował już nigdy nie znaleźć się w tym miasteczku, ale jak widać los chciał inaczej.
    Był w Salem, tym Salem, które należało do czarownic, a on jako wilkołak i to ze stadem, raczej powinien unikać tego miejsca. Jednak skończył tutaj, otworzył lokal i nei widział przyszłości.
    Żył chwilą, nie patrzył za siebie, ani przed siebie...nie miał pojęcia co będzie jutro, może już zginąć a może nie.
    Popełniał w życiu błędy, ale nie żałował żadnego. Jednak w większości miał nadzieje iż te błędy nie powrócą do niego nigdy, ale czasem się mylił tak jak i tym razem.
    Dziewczyny nie widział od długiego czasu, a teraz gdy miał partnerkę to było jeszcze gorzej, tylko czekać aż się zrobi agresywnie.
    Rozmawiał akurat z kilkoma wilkami z jego stada, wszyscy tutaj pracowali i był to wspólny bar. Głównym tematem była kasa, problem był z opłatą za lokal, ale już były pomysły jak to rozwiązać.
    Odwrócił się akurat słysząc że ktoś wchodzi do środka, wyszedl ze swojego biura i zamarł. Jej widok był trochę jak wymierzony policzek...zwłaszcza że widok tej dziewczyny był zaskoczeniem.
    - Cześć, Ana - odparł z cieniem uśmiechu.- co tutaj robisz ? - spytał podchodząc bliżej do niej. Widział dobrze że wilkołaki wylazły za nim by spojrzeć na gościa i to niespodziewanego.

    OdpowiedzUsuń
  53. Zaśmiała się głośno, słysząc standardowe pytanie. Czemu się ukrywaliście, dlaczego nie pojawiliście się wcześniej? Pewnie zaraz jeszcze padnie, że skoro są tacy silni to czemu jeszcze ich nie wybili. Naiwne czarownice z Salem, w obcych od razu widzą bezpośrednie zagrożenie.
    — A po co mieliśmy to zrobić? Żeby wasi starsi próbowali nam narzucić wasz sposób życia? Bo zbyt baliby się naszego? Wybacz, ale lubię manipulować ludźmi, wzniecać wielkie pożary i nie płacić za zakupy, mieszkanie, benzynę i inne pierdoły — powiedziała z rozbawionym uśmiechem, odpowiadając jednak tylko na pytanie, czemu się ukrywali. Nie poruszyła tematu, z jakiego powodu znalazła się w Salem, czemu wyszła z cienia. Jeśli dziewczyna będzie dociekliwa i ją o to zagadnie, może dostanie odpowiedź, ale Veri na pewno nie poda jej wszystkiego na złotej tacy. Byłoby to sprzeczne z jej złośliwym charakterem.
    — Mam, ale chyba nie sądzisz, że ci powiem. Byłabym skończoną idiotką, gdybym przyznała, czego szukam, osobie, która mogłaby mi w tym przeszkodzić — zaśmiała się pod nosem. Co prawda wątpiła, aby dziewczyna była faktycznym zagrożeniem, ale mogła zbudować wokół siebie lekką aurę dramatyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  54. [Dla mnie spoko, zaczniesz]
    Seth

    OdpowiedzUsuń
  55. [Hejka :D Na wąteczek jestem chętna, to żeby panie się lubiły odpowiada mi jak najbardziej. Zaczniesz ? *.* ]

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  56. Miał powody prawda, ale nie chciał się nimi dzielić z nikim innym.
    Jeśli mowa o słabościach, eh...patrzył na dziewczynę i czuł się dziwnie, tak jakby miał blisko siebie znów osobę, która coś się liczyła w życiu, ale przecież to była tylko krótka znajomość, zwykły romans i nic poza tym.
    Spojrzał przez ramię na bandę będącą za nim, zmiażdżył ich spojrzeniem i poszli sobie szybko.
    Dante nie miał pojęcia aż do teraz jakim cudem został alfą tej cholernej bandy, to było aż nienormalne. Zawsze był niezależnym osobnikiem, później samotnym wilkiem, aż musieli to spieprzyć.
    - widzisz, dalej jesteśmy zgodni w wielu kwestiach - mruknął od tak. Pokazał jej by podeszli do baru.- chcesz coś do picia ? - spytał spokojnie.
    Wiedział że zniszczył jej charakter, jego siostra, która mieszkała tutaj od zawsze często przekazywała mu informacje co w Salem i usłyszał nawet to iż Ana zmieniła się pod względem charakteru.
    - a spodziewałaś się czegoś innego ? - spytał od tak.

    OdpowiedzUsuń
  57. [Dzień dobry wieczór! Wątek musi być, bo uwielbiam Phoebe :3]

    Wujek Samo Zło aka Lucifer

    OdpowiedzUsuń