Ciemne
niebo - czarna kurtyna nad lasem,
zastygłym w głuchej ciszy. I idealnie okrągła, srebrna tarcza – strażnik z
gwiazdami u boku. Niby bez znaczenia, a pan niektórych istnień. Po środku
głuszy stoi mężczyzna, a nocny wiatr smaga jego twarz targając ciemne włosy.
Ból przychodzi szybko, a odchodzi wolno…
Kiedy zapada zmierzch i przychodzi czas pełni, niektórzy
ludzie stają się wilkami. Większość uważa ich za bestie łaknące krwi, poddające
się najmniejszej emocji. Czysty instynkt, zero człowieczeństwa, po prostu
zwierzę. Lecz nie każdy taki jest, a na niektórych wilkołactwo spada niespodziewanie
i nie każdy jest wdzięczny za obdarowanie go tym „darem”…
Bur
przeszywa wilcze wycie. Najpierw pojedyncze, później dochodzą kolejne tworząc
mrożącą krew w żyłach pieśń. Złote ślepia lustrują czujnie zarośla, nozdrza
rozszerzają się zaczerpując kolejną symfonię rozmaitych zapachów. Uszy
skierowane przed siebie nasłuchują wołania pobratymców. Mięśnie napinają się, a
potężne łapy odbijają ciało od ziemi. Wiatr smaga białe futro zwierzęcia
przynosząc wolność…
Co dwadzieścia osiem dni problemy, podjęte jak i nie podjęte
decyzje, pieniądze, rodzina tracą znaczenie by zostać zastąpionymi przez
pierwotne instynkty i złożoną hierarchię nie pojęte dla zwykłego człowieka.
Martin Moor
| 26 letni wilkołak | Biały basior | Razem ze swoim bratem Tomem tworzą swoje mini stado | Ugryziony w wieku 17 lat | To ten co zawsze myśli | Uprzejmy | Miły | Stara się panować nad swoją wilczą stroną |
_________________________
Proszę nie bijcie za jakieś błędy i
w karcie i w wątkach, bo po raz
pierwszy zapisałem się na jakiś blog.
Nie wiem co sądzić o karcie, nie znam
się xD
Wizerunek: Ben Barnes
Zapraszam do wątków :)
[Jak ja kocham pana na zdjęciach! No i witam kolejnego wilkołaka.]
OdpowiedzUsuń[Miło mi poznać kolejnego wilkołaka! Zapraszam w takim razie do wątków z Blair, na pewno coś ciekawego wymyślimy!]
OdpowiedzUsuńBlair
[ Witam serdecznie :) jeżeli jest chęć na wątek z którąś z moich postaci, to zapraszam serdecznie pod karty, a myśleć zacznę już teraz nad potencjalnymi wątkami :D ]
OdpowiedzUsuńJasmin Scott / Clarence Thompson
[Cześć! Wątek chcę!!! :)]
OdpowiedzUsuńZuze
[ja go kocham ... mogę go sobie wziąć? xD nie no żartcik ^^ no i czesc]
OdpowiedzUsuńSerafina
[Witam, witam! Idę na chwilę do sklepu, więc zostawię znak, że jestem i może podrzucisz jakiś pomysł, a jak nie, no to zajmę się tym, jak tylko wrócę.]
OdpowiedzUsuńAlessia
[Okej, a jakby pochodzili z jednego stada? W sensie macierzystego stada, które ich przemieniło i nauczyło być wilkołakami? I teraz się spotykają? Oni mogli trochę wcześniej odejść, albo ona odeszła a oni po niej... jakoś tak.
OdpowiedzUsuńCo do karty... nie tak trudno pisać na ukochany temat, a wilki to po prostu mój ukochany temat xP Dlatego zresztą się zastanawiałam nad otwarciem bloga o stadzie xP No ale póki co wątek! Hm... myślisz więc o spotkaniu wilków... bo tak mi się zdawało, że jak na pierwsze spotkanie, to wilki są bardzo ograniczonym punktem... No ale jeżeli chcesz, możemy tak zrobić ^ ^ Początek taki dość krótki. Co do powiązania ze starego stada, no to proponuj xP]
Alessia od niedawna... cóż... od dziś popołudnia była na tych terenach. Nie lubiła podczas pełni być na terenach innego stada, bo to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Z drugiej strony w takich chwilach przydawał się fakt, że była płci żeńskiej - żaden wilk nie uważał jej za potencjalne zagrożenie i próbę odebrania terenu.
Oczywiście napotkała dziś tutejsze stado, przez co teraz siedziała na pobliskim kamieniu nad rzeką i spoglądała w swoje odbicie. Miała kilka zadrapań, ale żadnych głębszych ran. Ułożyła głowę na łapach i w zasadzie czekała już aż pełnia dobiegnie końca - pół godziny, może godzina i będzie mogła wrócić do swojego ludzkiego wyglądu. Przymknęła ślepia, bo podczas swojej podróży tutaj, jak i tej pełni, jakoś nie miała czasu odpocząć. I już by się mogło zdawać, że zaśnie, kiedy usłyszała jakiś szelest.
Podniosła się i chowając łeb między łopatki warknęła cicho, pazurami nieznacznie skrobiąc w kamień. Powinna była wcześniej wyczuć przybysza.
Zeskoczyła z kamienia i podeszła do krzaków, skąd wydawało jej się, że coś usłyszała. Możliwe, że jakiś członek stada oddzielił się od reszty i za nią poszedł? Ugięła lekko łapy, po czym skoczyła.
Alessia
[Wgl... Dziękuję za komplement xP Ach, ta moja skromność... xP]
Usuń[No ja się przecież nikomu nie zabronię zadurzać w mojej postaci ;> Znaczy wiesz... są dwa rodzaje związków u wilków. Więc mogli być partnerami, ale nie na tyle mocno związanymi by się rozejść, ale to takie smutne i przykre! xP Po za tym więź partnerską można zerwać - a dokładnie odciąć się. Bo z więzią, partner zawsze znajdzie swoją partnerkę xP Ale możemy zostać przy zadurzeniu, a potem nim coś się stało, to moja zniknęła, o! xP I btw jakiś miesiąc - no może pół roku jej nie widział, bujał się w niej i jej nie poznaje? xP Saaad! xP]
OdpowiedzUsuńBiałe wilki zawsze stanowiły rzadkość, a ostatnimi czasy były wręcz niespotykane. Alessia doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W jej pierwszym stadzie były tylko dwa białe - ona i Martin. Jak ona go dawno nie widziała...
Zawarczała na białego wilka przed sobą, a następnie rzuciła się na niego już dostatecznie rozdrażniona dzisiejszym dniem. Przewróciła go, powodując że się przeturlali. Starała się go zablokować, jednocześnie kłapiąc parę razy kłami tuż przed jego pyskiem. Podejrzewała, że jedynym powodem dla którego udało jej się to zrobić, było zaskoczenie, ale nie zamierzała się tym teraz zajmować.
Dopiero jak spojrzała mu w oczy przestała warczeć i przechyliła lekko łeb na bok, trącając go nosem po pysku, jakby chciała go obrócić i przyjrzeć się jego profilowi.
Alessia
[To i ja się przywitam, dzień dobry!
OdpowiedzUsuńPierwsza karta, powiadasz? Skoro tak, to zazdroszczę, bo jest naprawdę dobra ;)]
Mara Maynard
[W sumie przydałaby się mojej Blair jakaś więź, a właściwie to więź przydałaby się jej wilczycy, bo uważana za Omegę czuje się dość nieswojo i nieco wyobcowanie, więc jestem za. Możemy też wykorzystać pełnię do wątku i zrobić tak, że ktoś lub coś ją zaatakuje kiedy będzie słaba zaraz po przemianie, albo w trakcie. A z racji tego, że Omegi są bardzo chronione przez samców to może Martin ją uratuje? Tak sobie wymyśliłam, żeby się coś działo ciekawego, jeśli wolisz jakąś inną wersję zdarzeń to chętnie podrzucę ;)]
OdpowiedzUsuńBlair
[A może by tak... Hmm.. Może by tak Martina i Zuzke poznać już wcześniej i zaprzyjaźnić, ale z takim małym ale ;) Otóż może oboje jakimś cudem nie zorientowaliby się we wzajemnych zdolnościach i żyli by w przekonaniu, że to drugie zupełnie normalne jest i nic do ukrycia nie ma... A potem moja panienka by się u Twojego pana w czasie pełni pojawiła i BĘC. Oczywiście poradzić sobie z wilkiem da radę , bo czarownicą nie od wczoraj jest. Co ty na to? ]
OdpowiedzUsuń[leee.. bo ja lubię wizerunek, który masz w karcie *szczerzy sie*
OdpowiedzUsuńochota zawsze .. moze Martin zapoluje na nie swoim terenie i wyjdzie konflikt?;]
Serafina
[albo jego brat zapuści sie tam gdzie nie trzeba i trzeba bedzie zalagodzić spiecie etc.]
Usuń[Jestem elastyczną istotą, odpisuję na wszystko, więc się nie przejmuj długością wątków. Jakbym się za bardzo rozpisała w którymś momencie to krzycz, bo czasem nie umiem się opanować :)]
OdpowiedzUsuńNawet gdyby chciała, nie mogłaby być niezależna od stada. Bycie wolnym duchem nie było jej pisane, głównie ze względu na siłę i dominację porywczych samców. Była zbyt potrzebna stadu i zbyt delikatna, by radzić sobie samej. Z resztą, nawet nie za bardzo o tym myślała. Przyzwyczaiła się, że inne wilki jej potrzebują, że jest ważna w stadzie, że nie wypuszczą jej, ani nie oddadzą nikomu pod żadnym pozorem. Była siłą spokoju, choć słabą fizycznie.
Do tej pory była w stanie przeżyć przemianę we względnej ciszy, bez skomlenia, czy bolesnych jęków. Ale tej nocy coś było nie tak. Nie bardzo wiedziała, co się zmieniło, ale cierpienia były nie do zniesienia. Położyła się na chłodnej, mokrej od rosy trawie, najpierw piszcząc cicho i skomląc. Jednak w pewnym momencie nie wytrzymała i zawyła głośno, zwabiając w swoją stronę jednego z rzadko widywanych łowców. Rzuciła się na niego, choć nie miała siły walczyć. Gryzła, szarpała i drapała, w zamian dostając cios za ciosem. Doszło nawet do rozcięcia. Zapiszczała żałośnie, czując uderzenie w głowę i potoczyła się po trawie bezwładna.
Blair
[Tak chyba będzie najprościej ;) ]
OdpowiedzUsuńZuze
Oczywiście, starała się żyć w zgodzie ze swoją wewnętrzną wilczycą, ale jednak miała swoje ludzkie życie i obowiązki, wiążące się z nim. Nie mogła ot tak wszystkiego rzucić, co groziło zwolnieniem z pracy, i ruszeniem w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, przy jakimś silnym samcu.
OdpowiedzUsuńTrawa była tak przyjemnie chłodna, a powieki zbyt ciężkie by mogła w pierwszej chwili otworzyć oczy. Słyszała w oddali odgłosy walki. A może tylko jej się wydawało? Myślała, że umrze, że tak po prostu się to skończy. Co dziwniejsze, była na to gotowa. Jakby była święcie przekonana, że życie nic jej już nie przyniesie.
Powoli wracała świadomość, a wraz z nią potężna fala bólu. Otworzyła nieco oczy, czując lekkie szturchnięcie w pysk. Jej nos poruszył się nieznacznie, chcąc wybadać nowego osobnika. Nie znała go, był jej obcy, a mimo to... pomógł jej?
Otworzyła szerzej oczy, a wzrok, choć wciąż nieco zamglony, był pełen wdzięczności. Przez krótką chwilę patrzyła na białego (o matko, białego!) basiora, po czym podjęła próbę podniesienia się o własnych siłach, piszcząc przy tym cicho.
Blair
[ Mi taka długość w zupełności pasuje ;) ]
OdpowiedzUsuńPełnie odczuwają nawet czarownice. Ten przypływ mocy, coś niesamowitego! Jeżeli natomiast chodzi o mnie w czasie pełni zupełnie traciłam głowę. Czułam się silna jak nigdy. Niezależnie od tego jak bardzo się starałam nie potrafiłam w taką noc po prostu zasnąć. Z braku innych pomysłów po prostu poszłam się przewietrzyć… Samochodem. Nim zdążyłam się zorientować stałam już pod domem mojego przyjaciela. I wtedy usłyszałam wycie.
Wilkołak, byłam pewna. Wiedziona nagłym przypływem jakieś pieprzonej odwagi i lekkomyślności weszłam do lasu. Gdy zobaczyłam to bydle cofnęłam się z przerażeniem o krok. To był mój błąd. Pod moją noga trzasnęła gałązka.
[Coś można zrobić, mówisz? ;> Heh...]
OdpowiedzUsuńKiedy poczuła liźnięcie na "policzku" nieznacznie zmarszczyła nos w taki sposób, w jaki zawsze to robiła, kiedy ktoś dmuchał jej w ucho, albo właśnie dotykał polika. Zsunęła się z niego, a następnie trąciła lekko łbem jego potężny bark. Biorąc pod uwagę, że pod postacią wilka nie mogła mu przekazać, że się cieszy iż go widzi i przeprasza, za ten nagły napad, postanowiła więc nieznacznie wsunąć łeb pod jego łeb. Zazwyczaj się takich rzeczy nie robiło, ale przecież znali się trzy lata. Z drugiej strony mówi się, że dla wilków każdy gest to jednocześnie za dużo i za mało. Usiadła przed nim, przechylając łeb na bok.
Alessia
Teraz nie było tak źle. Gorzej będzie, gdy Blair będzie zmuszona wytłumaczyć się wszystkim ze swojego otoczenia skąd ma siniaki i guzy na swoim ciele. Miała tylko nadzieję, że nic nie pojawi się w widocznych miejscach.
OdpowiedzUsuńPrzechyliła nieco głowę na bok, przyglądając się mu i nie bardzo wiedząc, co powinna zrobić, by mu podziękować. Każdy krok wydawał się być zbyt poufały. Zanim zdążyła się zdecydować na cokolwiek, wycie z oddali zwróciło jej uwagę. Odwróciła łeb, kładąc uszy po sobie. Jeżeli odpowie na zawołanie, przyjdą tutaj. Jeśli nie, będą jej szukać, ale zyskają trochę na czasie.
Fuknęła cicho nosem i wydała z siebie zaniepokojony pomruk. Nie sądziła, by pojawienie się nowych osobników było już ustalone z Alfą, a takie nagłe spotkanie mogło się nie skończyć najlepiej. Machnęła ogonem kilka razy i mruknęła zachęcająco, przebierając łapami. On ją uratował, ona musiała ucieczką odciągnąć go od nadciągającej watahy.
Blair
Odskoczyła nieco, wyraźnie rozbawiona, choć drepcząca jeszcze nieco koślawo. O ile wilk był w stanie zaleczyć swoje rany i działać nie bacząc na siniaki, to w ludzkiej skórze może nie być to aż takie łatwe.
OdpowiedzUsuńNie odczuwała za bardzo swojego wpływu na inne wilki. Po prostu była taka z natury i nie sądziła, że taka cecha może być zauważona i postrzegana jako niezwykle pozytywna.
Zatrzymała się, marszcząc nos z niezadowolenia. Czuła, że znów poprzestawiają się jej wszystkie kości, że znów będzie cierpiała. Spojrzała na niego uważnie, jakby chciała zanotować jak najwięcej szczegółów. Już raz widział ją w dość żałosnym stanie, nie musiało się to powtarzać. A jednak chciała jeszcze go zobaczyć. Chciała mu podziękować, choć jeszcze nie wiedziała jak. Podeszła bliżej i leciutko dotknęła swoim nosem jego nosa, odbijającego się czernią na tle białej sierści, a następnie uciekła w stronę miasta, choć miała zamiar ukrywać się w zaroślach, by po przemianie być możliwie jak najbliżej własnego domu.
Blair
Dzień po pełni był dniem, w którym odechciewało się żyć, mimo potężnej dawki snu, którą Blair oczywiście zażyła. Otwierając rano oczy, czuła się jakby przejechał ją walec, chociaż przynajmniej nie miała worków pod oczami. Wygrzebała się z pościeli, od razu stając przed lustrem i skrzywiła się nieco. Na żebrach pojawiły się paskudne krwiaki, a ręce przyozdobione były malowniczymi siniakami. Najtrudniej było jednak ukryć siniaka na skroni.
OdpowiedzUsuńZrobiła jednak co mogła, wykąpała się, ubrała, związała włosy i ruszyła do pracy. Normalnie gotowanie dawało jej niewypowiedzianą radość, ale dzisiaj najchętniej zostałaby w domu. Musiała jednak udawać, że wszystko jest normalnie.
Koło południa zrzuciła z siebie kucharski fartuszek i wyszła z kuchni do lokalu, by poprosić baristę o kubek ciepłej kawy i usiąść, korzystając z przerwy. W międzyczasie została poproszona o rozniesienie kilku zamówień do stolików.
Blair
Tamten gest o tyle nie powinien mieć miejsca, że był przeznaczony dla bliskich sobie wilków. Ale w sumie znała go od kilku długich lat - był przy jej przemianie - zawsze miała go pod ręką, jeżeli coś się działo i zawsze stawał w jej obronie - nawet jeżeli zawsze się upierała, że poradzi sobie sama. Wilki takie już były - nieustępliwe.
OdpowiedzUsuńSłysząc nadchodzące wilki lekko go trąciła i zaczęła biec - a była niezwykle szybka, dzięki tak małemu ciału. Chciała odbiec nieco dalej, coby wilki mu nic nie zrobiły. Skrzywiła się lekko, gdy jedna z ran się otworzyła - co prawda powierzchowna, ale wciąż bolała, bo na boku.
Alessia
W pierwszej chwili niespodziewany dotyk wywołał u niej reakcję obronną, bo chciała zabrać dłoń. Spojrzała na mężczyznę z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy i dopiero po kilku sekundach patrzenia mu prosto w oczy, zorientowała się kogo ma przed sobą.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się delikatnie, a w jej policzkach pojawiły się malutkie dołeczki i pokręciła lekko głową.
-Nie... To ja dziękuję- odparła cichym, przyjemnym dla ucha głosem. Czuła się jakby zabrakło jej tchu. Nie wiedziała jak się zachować, co zrobić, powiedzieć. Z chwilowego transu wyrwał ją męski głos.
-Blair, twoja kawa!- krzyknął barista, nawołując ją do skorzystania z przerwy. Kobieta była tak przejęta, że kawa była ostatnią rzeczą, która ją obchodziła.
-Tak, tak... Już idę- powiedziała, choć zrobiła to na tyle cicho i nawet nie spoglądając na kolegę z pracy, że wątpliwe było czy usłyszał.
Blair
Niemal czuła na sobie palące spojrzenie, podczas gdy wilczyca merdała radośnie ogonem. Chyba po raz pierwszy w życiu Blair czuła tyle różnych emocji na raz, będąc jednocześnie zaskoczoną, nieco wystraszoną, zdumioną, zadowoloną i niezmiernie ciekawą mężczyzny. Jak to się stało, że trafili na siebie już drugi raz, zupełnie przypadkiem?
OdpowiedzUsuńPodniosła wzrok i znów uśmiechnęła się lekko, próbując tym uśmiechem zakryć swego rodzaju niepewność i zakłopotanie.
-Z przyjemnością- odchrząknęła cicho, czując się jak nastolatka, którą po raz pierwszy w życiu zaprosił gdzieś chłopak.- Za dwie godziny będę wolna- dodała, ignorując nieco głupawy, ale wesoły uśmieszek baristy.
Blair
Już dawno nie była w takim stanie, jak teraz. W stanie, w którym nie odczuwałaby dokładnie tego samego, co wilczyca wewnątrz niej. Ona była podekscytowana, radosna i wyraźnie pewna, a Blair zaintrygowana, ale też nieco zaniepokojona nową sytuacją.
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili opuściła wzrok, przygryzając nieco dolną wargę tym samym okazując lekkie zawstydzenie i w duchu liczyła na to, że nie zarumieniła się zbytnio. Po raz pierwszy w życiu ktoś był w stosunku do niej tak bezpośredni i stanowczy, a jednocześnie ujmujący.
Odprowadziła go wzrokiem, uśmiechając się lekko, po czym wróciła do swoich zadań, wcześniej pokazując koledze z pracy język. Nie mogła się jednak za bardzo skupić. Wszystkich dziwiło dlaczego tak dobrze zorganizowana jeszcze dziś rano, teraz zapomina się i jest rozkojarzona. Z niecierpliwością wyczekała odpowiedniej godziny, po czym poszła się przebrać i wreszcie wyszła z lokalu.
Blair
Szczerze powiedziawszy, nieco wątpiła w to, że rzeczywiście pojawi się o umówionym czasie. Jakby racjonalizm kazał jej nie wierzyć w to, co się dzieje. Ale trzeba przyznać, że gdy wokół ciebie żyją czarownice, a samemu jest się wilkołakiem ciężko mówić o jakimkolwiek racjonalizmie.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego na wpół zaintrygowana, na wpół rozbawiona. Martin doskonale wiedział jak postępować z kobietami i również wiedział jak wprawić je w zakłopotanie.
-Blair Sele. Miło mi poznać... znowu- uśmiechnęła się delikatnie i nieco tajemniczo. Przypadkowy przechodzień mógłby się tylko zastanawiać jaką to tajemnicę dzieli ta dwójka.
-Chętnie napiję się drinka. Może ożywi mnie po ciężkiej... nocy- ostatnie słowo wypowiedziała tak cicho, że sama siebie ledwo usłyszała. Może to trywialne, ale miała cichą nadzieję, że ślady nie są aż tak widoczne.
Blair
Przyglądała mu się ukradkowo, jakby za zainteresowanie drugą osobą czekała ją jakaś kara i nie chciała zostać przyłapana. Gdy już usiedli w tym bardzo przyjemnym, aczkolwiek wcześniej nieznanym jej barze, spojrzała na niego wprost i zagryzła lekko dolną wargę.
OdpowiedzUsuń-Myślałam, że znajdę na to lekarstwo- przyznała z nutką rozczarowania w głosie. Zdążyła już się przyzwyczaić i zapomnieć jak bardzo zależało jej na wyleczeniu wilkołactwa.
-A ty? Nie wyglądasz mi na tutejszego... No i jesteś sam- przyjrzała się mu uważnie, jednak z lekkim uśmiechem błąkającym się gdzieś po twarzy. Mówiąc "sam" miała na myśli oczywiście brak stada, ale wolała tego na głos nie wypowiadać.
Blair
[Kocham Bena *O* Na wątek chęci są zawsze ^^ Hm... Mogliby wpaść na siebie podczas pełni, jako wilki. No i pierwsze spotkanie mogłoby nie być najlepsze w skutkach xD]
OdpowiedzUsuńVolfie
Już od ponad godziny byłam wilkiem. Zmiana zawsze przychodziła z łatwością, ból sprawiało mi jedynie to łamanie kości i układanie je na nowo, w inny kształt. Rozciąganie mięśni również sprawiało ból, ale mniejszy. Dało się wytrzymać.
OdpowiedzUsuńWracając do tematu. Prostowałam łapy, dając większe susy w przód. Wiedziałam, że byłam na terenie jakiegoś stada, ale zwiadowcy zawsze najwięcej podróżują. Badamy terytoria innych watah oraz je same sprawdzając, czy są bezpiecznie i czy warto zawierać z nimi sojusze. Najczęściej obce wilkołaki były zbyt agresywne.
Nawet nie zauważyłam, kiedy coś/ktoś podcięło mi łapy. Wylądowałam pod jakimś drzewem. Cholera, znowu się zamyśliłam i na kogoś wpadłam. Na kogo tym razem?
Volfie
Przeniosła wzrok na kelnera, czując że zmiana widoku nie bardzo podoba się wilczycy. Ona pragnęła uwagi kogoś innego, niż facet, który odbierał zamówienie. Mimo wszystko uśmiechnęła się grzecznie.
OdpowiedzUsuń-Poproszę malibu z mlekiem- odwróciła się z powrotem, uśmiechając się nieco szerzej. Dopiero po chwili przeanalizowała jego słowa.
-To znaczy, że zamierzasz zostać?- spytała entuzjastycznie, a oczy zaświeciły jej z radości. Za chwilę jednak opuściła wzrok, nie bardzo wiedząc, czy nie okazała tego zadowolenia nazbyt nachalnie. Nic nie mogła poradzić, że chciała niemal zawyć do księżyca.
Blair
-A co na to twój brat?- zapytała, unosząc delikatnie jedną brew. Była może zbyt ciekawska, ale przemknęło jej przez myśl jak może zareagować rodzeństwo na samodzielnie podjętą decyzję brata.
OdpowiedzUsuńPrzyjrzała się mu uważnie. Nie wiedziała przed czym uciekł, ani co go skłoniło do opuszczenia miejsca dawnego pobytu. Nie wiedziała o nim praktycznie nic, a mimo to, czuła się nadzwyczaj dobrze. Była ciekawa, intrygował ją. Wzięła kilka drobnych łyków drinka i odesłała mu oczko.
-Jak to się stało?- spytała, przygryzając lekko dolną wargę. Nie powinna o wilkołactwo pytać w miejscu publicznym i tak bezpośrednio. Ale coś w środku sprawiało, że chciała wiedzieć dużo więcej.
Blair
[ przepraszam, że wciąż nie odpowiedziałam, to nie dlatego, że pominęłam podle, ale nie mam pomysłu. Jutro postaram się już zacząć coś albo tą postacią, albo drugą, którą stworzę. Zrobię co w mej mocy aby było ciekawie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz :) ]
OdpowiedzUsuńClarence Thompson