chamski | ironiczny | wredny | bezwstydny | uzależniony od papierosów | zakochany w whisky | okrutny | bezlitosny | dumny | znający swoją wartość | kobieciarz | pożądany przez kobiety | uwielbiający swoją moc | w jakimś stopniu podpalacz | nieświadomy tego, że podpalił swój dom i uśmiercił rodziców | wytrwały | myślący o sobie | 23 lata | bawi się ogniem | bezduszny | podobno zły | przyciągający kłopoty | tajemniczy | szczery do bólu | bogaty | mieszkający w luksusowej części miasta | ma psa | kpiący z wszystkiego | pół pesymista i pół optymista | dziwne poczucie humoru | dobry w koszykówkę | co miesiąc w pierwszy piątek miesiąca idzie na cmentarz - do rodziców | wpuszcza jednym uchem, a wypuszcza drugim | odważny | wyszczekany | pewny siebie | wysportowany | daleko mu do księcia | jak chce, potrafi być miły
Szedłem ciemną alejką, wracałem z imprezy. Pragnąłem chwili spokoju, bez głupich spojrzeń tutejszych. Ich plotki na mój temat tylko mnie męczyły, wręcz osłabiały. Wymyślali różne historie, ale podejść się bali. Nie wspominam o kobietach z lekkimi obyczajami, bo te w każdą noc mnie obłapiają. Dzisiaj jednak pragnąłem ciszy, pobyć sam ze sobą.
Przede mną pojawił się jakiś dziwny mężczyzna, uzbrojony w jakieś bajeczne gówna z czarnym kapturem na głowie. Był wysoki, umięśniony i nawet przystojny, pewnie przyciągał oczy nie jednych kobiet. Wyglądał na jakieś dwadzieścia siedem lat, na twarzy miał jeszcze lekki zarost. Patrzył się na mnie poważnie, a ja na niego z rozbawieniem. Domyślałem się, kim był. Jednym z ostatnich, człowiekiem, który nie ma już prawa istnieć. A jednak przybył tu, by trochę poćwiczyć, udowodnić swą siłę i odwagę. Ci łowcy byli tacy śmieszni, byli inspiracją dla moich kawałów!
Facet zaczął machać mi przed nosem jakimś sztyletem, a ja pochyliłem głowę w bok i z kpiną w oczach, przyglądałem się mu.
- Wiesz z kim masz do czynienia? - zapytałem pewnym siebie głosem. Jego twarz się naprężyła, w każdej chwili mógł mnie zabić, gdyby tylko potrafił.
- Z bestią, czymś co nie powinno żyć! - wykrzyknął mi to w twarz, a skomentowałem to głośnym i szczerym śmiechem. W czym ja mu przeszkadzałem? Niech sobie poszuka jakieś praktykującą czarownicę. Po cholerę dobiera się do jednego z sześciu.
Spoważniałem naglę i całą swoją energię przeniosłem na sztylet. Uczyłem się magii całe życie. Wiedziałem jak się obronić i trochę zabawić. Małe narzędzie przybierało powoli czerwony kolor. Stawało się coraz bardziej gorące, do takiego stopnia, że łowca opuścił swoją broń i zaczął dmuchać wnętrze dłoni. W tym momencie poczułem jego strach, który spowodował uśmiech na mojej twarzy. Tym razem wzrok przeniosłem na jego całe ciało, na moim czole pojawiły się zmarszczki, spowodowane nadmiernym skupieniem. Zaczął powoli płonąć. Można było usłyszeć krzyk, cierpiał i to bardzo. Jemu się to podobało, ten cały widok.
- Jestem Gabriel Adams, sukinsynu - szepnął po chwili, kiedy zamienił się w proch. Zmierzył te szczątki uważnym wzrokiem i po paru sekundach zaczął iść dalej, jakby nic się nie zdarzyło. No bo co to było? Po prostu pozbył się jednego z łowców, chwała dla niego.

ALBUM | POWIĄZANIA | COŚ TAM JESZCZE
_________________________________________________________
No to witam się ciepło z wszystkimi. Karta jest jaka jest, przepraszam.
Na wątki tak, powiązania tak, wszystkie pomysły tak, średnie wątki tak!
KOCHAMY WAS ! <3
[to ja witam bardzo cieplo naszego pana ... *sciska* Ian.! ;*]
OdpowiedzUsuńSerafina
[Fajnie wyszła ci karta:) Może ochota na wątek z jedną z sześciu? Mogę nawet zacząć jakbyś miała pomysł:)]
OdpowiedzUsuń[robi jakis watek zapoznawczy czy tez sie spotkali ? ;]
OdpowiedzUsuńSerafina
-Co za dupek.- powiedziała mocniej zapinając suwak ciemnej skóry jaką miała na siebie. Rzadko miała okazję wyjść na miasto w towarzystwie tego chłopaka, jednak tego wieczoru chciała się wyładować, zabawić, zaszaleć. Nic dodać nic ująć. Stała pod jakimś budynkiem, a po głowie chodziło jej jedynie by cos podpalić, albo skłócić uroczą parkę, jaka właśnie przechodziła obok niej. Mogła to zrobić, a czemu by nie. Już dawno przestała się przejmować innymi, tak jak i oni przestali przejmować się nią. Taka była prawda, nie była by taka, gdyby nie to że nigdy nie mogła na nikogo liczyć, a więc sama o siebie zadbała, robiąc przy tym kłopoty. Jej wzrok zatrzymał się na grupie bezdomnych, którzy w jednym z koksów palili ogień. Nie było zimno, jak na tę jesień, jednak ten widok dał jej nieco więcej do roboty. Skupiła się na ogniu, w umyśle wyobrażając sobie jak bucha na wszystkie strony.
OdpowiedzUsuńNagle i tak się stało, mężczyźni krzyknęli uciekając, nie chcąc się przy tym poparzyć.- Idioci.- powiedziała pod nosem, wolnym ruchem dłoni przeczesując włosy. Nie wiedziała gdzie jej dzisiejszy towarzysz się podziewał, skoro się umówili, to powinien przyjść chociaż o czasie.- Ja już mu dam popalić.- powiedziała niezadowolona, zastanawiając się nad błahymi karami, choć wiedziała że i tak żadnej z nich nie zastosuje, chyba za bardzo go lubiła. Cóż, był jedyną osobą z podobnym podejściem do życia jak ona. Wyjęła komórkę i spojrzała na jej ekran. Jeszcze pięć minut i idzie, nie zamierzała marnować nocy, dla niego.
[Witamy pierwszego pana i życzymy udanej zabawy :)]
OdpowiedzUsuń[chłopca ciagnie do "źródła" ;) Cóż nie dziwie się. Feniksy raczej wola powietrze, dobra zatem.. ]
OdpowiedzUsuńRobiło sie coraz chłodniej, ale jej to zwykle nie przeszkadzało. Można by powiedzieć iz wręcz uwielbiała chłodek. Przy jej ognistej naturze czasem sie przydawał. Marzył jej sie lot, od dłuzszego czasu, jednak bała sie zdemaskowania, wiec siedziała w ludzkiej skórze do oporu. No i pogoda zbytnio nie sprzyjała. Tak jak dzisiaj: było słonecznie, bez jednej chmurki.
Jednak trzeba było czasem jeść.Z oporami wyszła ze swej jaskini. Rozejrzała się i nasłuchiwała czy nikt nie powołany sie nie kręci w pobliżu. Gdy tylko sie upewniła że wszystko gra, po sprawdzeniu lotek w upierzeniu wystartowała z ziemi podekstytowana jak małe dziecko. Przez jakis czas leciała dosyć nisko, dopiero na polanie zdecydowała sie zwiekszyc odległośc jak i szybkość. Będac w powietrzu poczuła sie w końcu jak ryba w wodzie. Brakowało jej wiatru w piórkach. Uczucia nieskrępowanej swobody. Z oddali zauwazyła klucz gęsi, podleciała do nich z radosnym okrzykiem. Odpowiedziały tak samo, tyle ze trzymały sie od niej na pewna odleglosc. Nie chciały zostac popiołkiem. Rozumiała to dlatego po jakimś czasie je opuściła, kierujac sie do najblizszego wodopoju.
Serafina
Fakt iż Adams nie był punktualny był jej dobrze znany, choć miała nadzieję że nie będzie musiała aż tak długo czekać. Nieco zaskoczona, odwróciła się w kierunku chłopaka, otwartą dłonią uderzając go w pierś, co z pewnością nie było silnym uderzeniem.- Nie strasz mnie, chcesz bym puściła twój idealny tyłek z dymem?- zapytała dopiero po chwili lekko się uśmiechając. W końcu przyszedł, to się liczyło i oczywiście fakt iż już nie będzie się nudzić. Głową wskazała na spalony koks.
OdpowiedzUsuń- I tak przez ciebie musiałam się rozerwać.- stwierdziła przyglądając mu się, po czym ruszyła przed siebie, czekając aż ją dogoni. Tak, wiedziała że wiele dziewczyn szalało za Gabrielem i jej się podobał, nie ukrywała tego, ale nie lubiła pakować się w związki, już nie choć, była pewna że i on tego nie lubi.
- Jestem innego zdania, chłoptasiu. Jakieś pomysłu na ten wieczór?- zapytała odwracając się do niego i przez moment idąc tyłem, nie spuszczając z niego oczu. Nie wiedziała co będą robić, zawsze tak było szli na miasto bez pomysłów i robili co chcieli, później i tak wychodziła z tego dobra zabawa, tylko że on później nie słuchał jak to jest być odpowiedzialnym. Koniecznie musiała się wyprowadzić z rodzinnego domu. Koniecznie.
Po przękasce z rybek, napiła sie. Pragnienie dawało jej sie we znaki. Zignorowała nawet pewne oznaki obecności, które wydawało jej sie z poczatku ze to tylko wiatr szumiacy w koronach drzew..
OdpowiedzUsuńŁowiac tutaj pokarm była na bank przekonana, ze jest sama. Cóż myliła sie jak widać. Cóż za niedopatrzenie i to w miejscu, gdzie niezbyt dobrze jeszcze znała. Poderwała smukła głowe znad wodu i zezmruzonymi slepiami lustrowała otoczenie. Dotarła w końcu w miejsce gdzie było najkgłosniejsze. Bo to przeciez nie mogłaby być tylko rybka. Troche zaintrygowana i jednoczesnie zaniepokojona podeszła na kilka kroków. Stanęła na kilka metrów od brzegu i patrzyła rozbawiona na gramolacego sie z wody, mokrego i pewnie zziebnietego człowieczka. Pisnęła cicho jakby ze wspolczuciem, jednak wciaz trzymał dystans. Kto wie.. moze to zasadzka?
Serafina
[Witam ślicznie machniemy im jakiś wątuś? :)]
OdpowiedzUsuńEunika
I jej humor dopisywał choć przed momentem, nim się pojawił wyklinała go na wszelkie strony świata. Teraz spojrzała na niego rozbawiona, jakoś zawsze było mu do śmiechu i ironii, chyba uczyli się w tej samej szkole złych manier.- Jestem innego zdania.- powiedziała, po chwili słuchając jego "genialnego" planu. Zatrzymała się i podeszła do niego, palcem wskazującym dźgając go w tors.- Uuuu, szukamy kłopotów.- powiedziała nieco oskarżycielsko. Udawała, była podekscytowała, lubiła nadużywać swojej siły, tak mogła się wyładować, w końcu być tam i z kim chciała.
OdpowiedzUsuń- To chodź, nim nam uciekną.- powiedziała i zaczęła się kierować w stronę opuszczonych magazynów, gdzie zazwyczaj spali bezdomni. Policja wielokrotnie starała się ich wykurzyć, więc teraz jej i Gabrielowi na pewno się uda. Jeśli nie...Cóż, będą problemy, ale to już inna sprawa.
- Hym, Jenifer mnie wystawiła, byłam zaskoczona że chciałeś iść ze mną.- powiedziała nadal idąc, patrząc na niego kątem oka. Do magazynów nie było daleko, już teraz widziała zarys przerdzewiałej budowli.- Myślałam że mnie nie lubisz...- powiedziała rozbawiona, udając nieco jakby to ją zabolało. Mało ją bolało, a jeśli już nie pokazywała tego. Dostała już nauczkę za takie zachowanie, nie chciała popełnić znowu tego błędu.
["w jakimś stopniu podpalacz" heh mają ze sobą coś wspólnego, ona z dymem puściła psychiatryk, w którym ją zamknięto XD hmm mam pomysł na wątek, może Adams kupił rodzinną willę Lannister'ów, teraz wraca Eunika i nie jest z tego faktu jakoś szczególnie zadowolona, że ktoś przejął coś co należy do niej, w dodatku on pozbywając się starych rupieci z domu natknąłby się na kilka fotografii, między innymi przedstawiającymi ją i teraz stara się poukładać w głowie co i jak, kiedy staje przed nim dziewczyna wyglądająca tak samo, bo ona jak na razie ukrywa kim jest i się nie wychyla badając teren, pasuje? :)]
OdpowiedzUsuńEunika
Zamrugała parokrotnie. Co za pocieszny widok. Odchyliła w bok głowe jakby taksujac go wzrokiem. Nawet pozwoliła sobie go obejść po uprzednim złozeniu skrzydeł.
OdpowiedzUsuńMimo tego, ze jej mowy by nie zrozumiał, słyszała jego myśli. Prawie ja przeswietlała na wylot. Spogladała tak na niego zamyślona.
Jak na ludzkie standardy był nawet przystojny. Tylko ten uśmiech był krzywy. Czyzby to było spowodowane nagłym prysznicem? Zaświergotała po swojemu. Prawie, ze musiała sie przemóc, by nie podejść i pacnac go skrzydłem.
Nie jadam ludzkiego mięsa. - warknęła w jego myslach oburzona, zapominajac się na chwilkę. - Człowieku! Nie badz oblesny - złajała go.
Nie zauważyła kiedy podszedł niebezpiecznie blisko, wiec troche spłoszona odleciała na skały koło rzeczki nie spuszczajać z niego oka. Przy okazji zdziwiła sie samej sobie - powinna teraz wracać do domu a nie zajmowac sie "rozmowa".
Serafina
Nie przeszkadzały jej jego ruchy, przyzwyczajona była do takiego zachowania. Jeśli ktoś był nachalny odtrącała go, a potem sprawiała że się bał i tyle, z nim było trochę inaczej. To była zabawa i to świetna, zresztą był przystojnym facetem, czemu by nie popatrzeć z bliska. W końcu zatrzymali się przed magazynem, w mało widocznym miejscu, w końcu aż tak uwagi na siebie nie chcieli zwrócić.
OdpowiedzUsuń- A ja myślałam że narcyz.- stwierdziła odcinając się, po chwili czując jak się na nią patrzy. Uniosła jedną brew ku górze, nie dowierzając w to co słyszy. Ten facet był nie możliwy, choć wiedziała że musi się z nią droczyć.- Nie ma mowy...Zrobimy to razem. Chyba że się boisz.- powiedziała odwracając wzrok od jego błękitnych oczu i kierując go na przerdzewiały magazyn. Skupiła się, jakby chcąc zbudzić moc.- Czujesz to?- zapytała prostując dłonie, wzdłuż swojego ciała, jakby łapała wiatr.
- Jest coraz silniejsza, wspaniała.- powiedziała otwierając dotychczas przymknięte oczy.- To jak? Robimy to?- zapytała, spoglądając na niego z ekscytacją w oczach.
Wróciła, wprawdzie po prawie 240 latach, jednak wróciła, zmian oczywiście się spodziewała, jednak w życiu nie spodziewałaby się, że będą one aż tak znaczne. Zaparkowała czarnego chevroleta monte carlo pod swoim rodzinnym domem i niemal od razu jej uwagę przykuło sączące się ze środka światło. Czyżby ktoś ośmielił się zająć jej miejsce? Niebo natychmiast spowiło się ciemnymi chmurami, a wichura, która zerwała się niemal momentalnie doskonale odzwierciedlała jej samopoczucie. Z grobową miną podeszła do drzwi i zapukała dość głośno, nie mogła przecież tak ot wparować do domu, w którym ktoś mieszkał, nawet jeśli ów dom był jej domem.
OdpowiedzUsuńDrzwi się uchyliły, a w progu stanął postawny mężczyzna, któremu Eunika miała ochotę skręcić kark... nie żeby od razu się do niego uprzedziła.
-Przepraszam, że Pana nachodzę, ale jest to jedyny dom w okolicy, zepsuł mi się samochód, a w dodatku chyba zbiera się na burzę...-powiedziała uśmiechając się całkiem słodko, zupełnie jakby uśmiech ten zatuszować miał te demoniczne ogniki błądzące w jej oczach.
-W dodatku padła mi komórka, mogłabym skorzystać z telefonu?
Eunika
Przysiadła sobie na skale, jakby był to tron. Pod wpływem wywarzanego ognia i temparatury, czuła jak się robi wgłębienie idealnie dopasowane do jej torsu. Zaświergotała by zwrócic na siebie jego uwahę gdy ten szukał kogos jeszcze.
OdpowiedzUsuńTo chyba zbyt oczywiste człowieku. Widzisz tu jeszcze kogoś? - parsknęła sarkazmem. - Kąpiel sie widocznie musiała udać. - skomentowała popiarwiajac piórka po wewnetrznej stronie lewego skrzydła. Uniosła sie troche, by podrapać skórę.
Zatrzepotała podirytowana skrzydłami, gdy ten nadal udawał niedowiarka.
Ja nie grizzly. No ale jesli ciagle o tym nawijasz... Z chęcia zjadłabym rybkę.Zrobiłes mi smaka, chłopcze. - zachichotała.
Dostrzegajac pluskajaca rybke zerwała sie i w mgnieniu oka ja dopadła. Powróciła na miejsce z ryba w dziobie.
Serafina (majaca ubaw ^^)
Prychnęła cicho pod nosem, rozbawiona jego słowami.- Jakby mnie to martwiło, już dawno przestałam się tym martwić.- powiedziała, nawet na niego nie patrząc. Zbierała siły, nie chciała bawić się pomału, chciała puścić to z dymem, chociaż nie koniecznie całe miasto.
OdpowiedzUsuń- Chyba zgłupiałeś...Obijam się?- zapytała jakby przejęta, po czym skupiła się na nadal nie płonącej części, która w mgnieniu oka stanęła w ogniu. Lubiła ogień, był nie przewidywalny, niebezpieczny i nie okiełznany, prawie tak jak ona. Również słyszała krzyki, jednak im więcej mocy używała, a ogień wzrastał, tym bardziej zdawała się być na to głucha. Zaśmiała się głośno, jakby łapiąc przy tym powietrze, a jej oczy niebezpiecznie zabłyszczały zielenią. Ana miała naturalnie zielone oczy, ale teraz aż emanowały tym kolorem. Mimo iż magazyn się palił, jej było mało, obróciła twarz w kierunku pobliskiej budy, w której zwykle trzymano zużyte palety, czy inne śmieci. Po chwili ona stanęła w płomieniach, a dziewczyna podskoczyła w górę, zataczając po chwili koło.
- Dawno nie robiłam czegoś takiego.- powiedziała, a łuna ognia ich dosięgła, nawet z takiej odległości czuła ciepło.
Nie patrzyła co on robił, nawet nie była świadoma że zabił tych ludzi. Sama nie wiedziała co by zrobiła gdyby to spostrzegła. Słysząc jego stanowczy głos i syreny strażackie, momentalnie się opanowała. Obracając w kierunku z którego dobiegały syreny. Mimo tego kącik jej ust nadal uniesiony był ku górze.- Cholera.- szepnęła sama do siebie i spojrzała na chłopaka, zaskoczona. Chyba oboje przesadzili.- No chodź.- krzyknęła i złapała go za nadgarstek ciągnąc w kierunku odwrotnym do spalonego magazynu. Musieli stamtąd zniknąć i to jak najszybciej, zwłaszcza że to już nie podchodziło o podpalenie, a zabójstwo. W pewnym momencie puściła go i po prostu zerkając czy jest za nią pobiegła w kierunku zatoki, skąd najbliżej było do centrum. Musieli iść drogą gdzie nikt by ich nie zauważył.- Chyba nie sądzisz że bym cię spaliła, co?- zapytała dysząc z wysiłku i zatrzymując się na moment. To było jak obelga. Dobrze dała się ponieść, kto nie dał.
OdpowiedzUsuń- Szybko przyjechali.- powiedziała, odwracając głowę w kierunku dużej smugi dymu.
Podbiła głowę, by zjeść rybę.
OdpowiedzUsuńspróbuj - odparła ze stoickim spokojem wyczuwajac energie wokół siebie - Doprawdy nie wiem po co te nerwy? Az dziw bierze, ze ludzie z toba wytrzymuja - odpowiedziała tym razem sucho i twardo jak skałka na której siedziała.
Cóz moze nim jesteś- Syknęła w podobnym tonie z nuta ostrzegawczą. O nie .. nie daruje mu takiej zniewagi. Nie była gęsia.
Zmruzyła oczka, by z gniewnym krzykiem poderwać sie do lotu. Zatoczyła koło, by zaczac pikowac w jego stronę wyzwalajac przy tym duze ilosć ognia. Teraz to napewno wygladała jak pochodnia. Moze i używał ognia. Tyle, ze ona miała nieograniczony jego zapas.
Będąc tuż nad jego głową zarajała mu włosy. Na krótka chwile przejechała ostrymi pazurami po jego delikatnej skórze barku. Ponowny odwrót i przysiadła na grubej gałęzi.
Radziłabym uważać - krzyknęła przenikliwiej, robiac niewielkie rysy na wystajacych kamieniach. Przy okazji zauwazyła pewien cien. Przekleła w duchu po swojemu. Przyjrzała się i była pewna ze ten ktos takze sobie to uzmysłowił, gdyz zaczal uciekać, gdy tylko podleciała w tamta stronę zostawiajac sobie "towarzystwo" gdzies koło wody.
Widzano ja!
- Tutaj!! Tutaj jest !! - ułyszała krzyki nieopodal - chodzcie!!
- musimy złapac żywcem jesli sie da
- Bran. ty chyba oszalales! - oburzył sie którys - nim dojdziemy spopieli nas.
- cisza! - zagrzmiał inny głos. - robicie taki harmider ze ubudzic mozna umarlego.
Przysiadła sie na najwyzej galezi wyciszajac własna magie oraz blask. Przysłuchiwała się.
W tym tez czasie grupka mężczyzn podeszła do rzeki, gdzie nadal stał Gabe.
- chłopcze! nie widziałes tutaj ptaka? - zapytał jeden z nich.
[ jestem okrutnym ptaszyskiem] Serafina
Jej mina momentalnie zrzedła, a w jej oczach rozbłysła czysta furia, kiedy to trzasnął drzwiami tuż przed jej nosem, kolokwialnie mówiąc wyrzucił ją z jej własnego domu! - Bezczelny idiota - burknęła pod nosem i niewiele myśląc chwyciła za klamkę i jakby nigdy nic weszła do środka rozglądając się po przestronnym korytarzu, który został zbeszczeszczony niebieską farbą. Prychnęła pod nosem i od razu skierowała się w stronę schodów, mieszkanie w tym domu wybić mogła sobie z głowy, chociaż ciągle rozważała opcję pozbawienia życia owego dupka, który panoszył się po jej rodzinnej posiadłości, chciała przynajmniej zabrać stąd jedną, najcenniejszą dla niej rzecz, którą ukryła w jednej ze ścian zanim jeszcze zastępcza matka odesłała ją do szpitala psychiatrycznego, który stanął w płomieniach i nie żeby ona miała z tym coś wspólnego. Przeszła przez długi korytarz podchodząc do drzwi na samym końcu, nacisnęła klamkę i stanęła jak wryta, jej pokój został całkowicie zniszczony! Zniszczony przez nowoczesne meble, wiszące na ścianach obrazy i te cholerne nowoczesne dodatki, owszem ceniła postęp technologii, ale jej rzeczy nikt... do cholery NIKT ruszać nie miał prawa.
OdpowiedzUsuń-CO TO MA BYĆ?! - zagrzmiała niczym piorun z jasnego nieba czując wszechogarniającą ją złość, zmieniającą się z każdą upływającą sekundą w czystą furię.
Eunika
[Witam rodzynka ;) Chęć na wątek z moją Veri? :D
OdpowiedzUsuńSkoro Gabe jest taki zafascynowany ogniem, to mógłby się zainteresować wyczynami Verest w dniu przyjazdu. Podejść do palącego się lasu, podotykać ognia (bo przecież taki zwykły kontrolować umie, to co mu się stanie). No i wtedy zauważyłby, że ten ogień jest dziwny. Daje ciepło, ale nie parzy, pali się, ale nie spala drzewa. Nie rozchodzi się dalej, no i zapłonął w jednej chwili, więc musiała być to sprawka czarownicy. No i potem spotkałby "nową" w mieście i drogą dedukcji uznał, że to musiała być ona i mógłby chcieć się czegoś dowiedzieć :D]
[No cześć, może jakiś wątek? :D]
OdpowiedzUsuńJulia
Oparła dłonie na biodrach, a jej twarz wyrażała zdziwienie.- Naprawdę pokładasz we mnie za mało wiary, przystojniaku.- powiedziała kolejny raz tego wieczoru otwartą dłonią klepiąc go po torsie, jakby starała się go odepchnąć. Uśmiechnęła się lekko, po czym obróciła się w kierunku kłębu dymu. Ciekawe na co tym razem zwalą, powód wybuchu płomieni.
OdpowiedzUsuń- Tak, tego mi było trzeba.- powiedziała wolnym ruchem dłoni, przeczesując swoje włosy, która podczas biegu, znacznie się zmierzwiły.- śmierdzę ogniskiem.- powiedziała rozbawiona, dopiero teraz patrząc na niego. Był zadowolony, chyba oboje byli. Ale to dobrze, nie lubiła gdy hamowano jej moc, a tak przy najmniej mogła się wyszaleć.- Myślisz że zdążyli uciec, przed naszą siłą?- zapytała, jakby brzmiało to jak przechwałka. Mimo wszystko ciekawa było, w końcu była zbyt zajęta zabawą by zauważyć co działo się wokół niej, zapewne gdyby nie on, miała by na karku policję, której i tak by uciekła. W końcu kto by ją podejrzewał o podpalenie. No, każdy kto by jej nie znał.
[ Witam sąsiada i wybawiciela Sarah. Z taką buźką możemy porozmawiać ;-) A tak na poważnie ; masz pomysł na wątek czy podrzucić pomysł ? ]
OdpowiedzUsuńSarah.
[ Sprawa jest uproszczona, bo Gabriel jest jej sąsiadem. Ale Sarah wprosi się trochę później do rezydencji Adamsa ;-) Zacznę już ja. ]
OdpowiedzUsuńOstatnim czasy Sarah zaczynała pracę wieczorem. Drugi barman - w dodatku mężczyzna - wolała nie wracać do domu po ciemku. Dziwne, zawszę myślała, że każdy facet lubi zgrywać odważnego przed kobietą. Zresztą, nie ważne. Żyła z mieszkańcami Salem w przyjaznych stosunkach i akceptowała ich takimi jakimi byli. Samotne powroty do domu należały dla Sarah do normy. Teraz jednak było po dwudziestej, zapadła ciemność, wiatr wzmagał na sile, a ona złapała gumę. W dodatku w najgorszym z możliwych miejsc - przy cmentarzu. Głosy dochodzące do jej uszu, przyprawiały o gęsią skórkę. Nie miała zasięgu, nikogo nie było w pobliżu. Planowała zmienić oponę. Owszem, wyjęła ją lecz na tym koniec. Z powodu drobnej postury nie była wstanie zmienić koła.
- Wiedziałam, że pewna ilość batoników Snikers nie zapewni mi przyrostu mięśni kulturysty - powiedziała walcząc z lewarkiem.
Sarah.
[ Jedzie do pracy, zapominałam dodać]
OdpowiedzUsuńSarah.
OdpowiedzUsuńKoledzy odeszli na bok, przeszukali jeszcze jakies krzaki, jakby mysleli iż tam się schował (!) i odeszli dróżka prowadzaca do Salem.
W czasie gdy ci szukali (biedacy!), ona wpatrywała sie w nich niczym sęp. Az jej sie krew burzyła i o mały włos nie podpaliła by polany. Znowu to samo! Ci ludzie naprawde nie maja co robic w domach. Pochyliła troche głowe do przodu, by sie im przysłuchać. Rozmowa była przednia. Zwłaszcza tekst odnośnie gołębia. Szkoda, ze sie tak szybko skonczyła.. Odeszli równie szybko co narobili hałasu.
Odczekała jeszcze chwile nim w końcu zdecydowała sie zlecieć troche na dół, zatrzymujac sie w połowie drzewa ale tak by móc "rozmawiac" z człowieczkiem.
- Nie ładnie tak kłamać - skomentowała bezuczuciowo prawie nie spuszczajac z niego wzroku - wcale nie musiałes tego czynić - wyszło z tego jakby odległe westchnięcie.
- przesłała myśl.
Serafina
[ Oczywiście, ale nie w bajeruje ją w oglądanie sypialni ;-P Salon, barek to co innego.
OdpowiedzUsuńSkoro Sarah złapała gumę, a Gabriel czasami odwiedza cmentarz może by tak zmienić bieg zdarzeń i ustawić go na drodze Sarah. Telepatycznie to on jej nie pomoże ;-P].
Sarah.
-Co ty do cholery zrobiłeś z tym domem?!-niemalże wrzasnęła w odpowiedzi na jego słowa i ogarnięta czystą furią odwróciła się w jego stronę, jej powieki były mocno zaciśnięte, a delikatne usta wykrzywione w niezadowolony grymas, musiała wyglądać doprawdy przesłodko, niczym rozjuszony, bezbronny kociak, jednak ów wygląd blondynki zmienił się wraz z chwilą, w której to otworzyła oczy, błękitne tęczówki panny Lannister zaszły mgłą, ciemną niczym noc i bez problemu mogłyby zostać przyrównane do przerażających, skrywających tajemnicę piekielnych czeluści i już nie wyglądała tak niewinnie, raczej jakoby demon, który wypełzł z dziewiątego kręgu piekieł.
OdpowiedzUsuńI to by było na tyle jeżeli chodziło o zachowywanie pozorów normalności, głupia! - przemknęło jej przez myśl zanim zdążyła się uspokoić, a jej wygląd wrócił do normalności.
-Z tego co pamiętam to dom ten z pokolenia na pokolenie przechodził na członków naszej rodziny, do której nie wydaje mi się byś należał. - powiedziała chłodno - Lannister'owie przejawiają znacznie więcej kultury, dobrego stylu, co wyklucza Cię jeśli chodzi o posiadanie ów nazwiska, więc kim jesteś? I co robisz w MOIM domu?
Eunika
Patrzyła na niego z wyniosła dostojnością piszczac z ptasim rozbawieniem na jego wypowiedź a potem spowazniała.
OdpowiedzUsuń- zdążyłam zauważyć, ze weszło ci to w krew - ponownie westchnęła - Hmm mozna by powiedzieć iz uraza uczyniona wczesniej przez ciebie została wymazana. Na podziekowania to jeszcze za mało - burknęła jednocześnie drapiac sie pazurem po szyi. Gdy przestała wstrzasneła upierzeniem by ułożyło sie odpowiednio - Człowieka można rozpoznac w walce - dodała jakby dalsza czesc wypowiedzi - Jestes czarodziejem, prawda? Nie.. nie potrafie mówic w waszym języku chodź znam ich wiele - odpowiedziała -Wiesz, ze to nawet pocieszny widok, gdy tak gadasz niby do "ducha"
Oczywiscie ze mogła mówić, ale tylko wtedy gdy przybierała postac ludzką. Czasem.. No i raczej oswiecac go nie zamierzała w tej sprawie. Może kiedyś... gdy zasluzy.
Serafina
[ Zdarza się każdemu. Ech, znowu mnie zagięłaś. Eh, myślałam, że Gabriel będzie na piechotę. To zmieńmy trochę znowu ; Sarah nie złapała gumy, ale pod maską zawitały kłopoty. Nie da się tego naprawić i odwiezie ją do baru. ]
OdpowiedzUsuńWidząc nadjeżdżające auta poczuła ulgę. Nie wiedziała kim jest jego kierowca. Najważniejsze żeby udzielił jej drobnej pomocy. Jaką musiała mieć minę, kiedy z samochodu wyszedł Gabriel Adams. Uśmiechnęła się na jego słowa. Cóż mogła powiedzieć. Nie radziła sobie.
- Zazwyczaj moi wybawicielem jest mój chłopak, ale nie ma go w pobliżu więc dziś sprawujesz tę rolę. O ile mi pomożesz. Odwdzięczę się - dodała pośpiesznie, co zabrzmiało nieco dwuznacznie. - To... znaczy wiesz... mam na myśli, darmowe drinki - próbowała wyjść obronie z rozmowy, ale było gorzej, albo komiczniej.
Sarah.
-Zmartwię Cię jako pełnoprawna właścicielka tego domu nie przypominam sobie, bym podpisywała jakiekolwiek papiery zezwalające na jego sprzedaż... - pomińmy fakt, że wszyscy od ponad dwóch stuleci myśleli, że nie żyje, powinna nie żyć teoretycznie, drobny szczegół, zawsze mogła przepisać ten dom sama na siebie? Brzmiało to banalnie, ale ona się nie podda! - Więc dokonując transakcji, wydaje mi się, że niestety nie miała ona pokrycia, a co więcej była niezgodna z prawem, bowiem dom miał trafić pod młotek o ile nikt o nazwisku Lannister nie będzie już chodził po tej ziemi, tak więc tym swoim świstkiem możesz sobie co najwyżej łazienkę wytapetować.-burknęła chłodno, cały czas rozważając możliwość pozbawienia go życia, może niezbyt to przyjemne, ani łatwe, ale wykonalne. Spojrzała na zdjęcie, które rzucił, tak rzucił, nie podał! Co za cham i prostak!
OdpowiedzUsuń-Trzymasz po kieszeniach zdjęcia nieznajomych dziewczyn? - spojrzała na niego spod zmarszczonych brwi - To raczej straszne - stwierdziła nie komentując faktu iż na zdjęciu tym znajdowała się dziewczyna łudząco do niej podobna, STOP! Ona sama, ale przecież on nie musiał o tym wiedzieć.
Eunika
Rozejrzała sie na boki, jakby nadal miała jakies obiekcje co do terenu. Nic tym razem nie wyczuła.
OdpowiedzUsuńPrawie jej ulzylo.
- I po co te frustracje teraz wyczuwam? - zapytała - Dalej sie boczysz za ten "atak"? Jakbym miała rzeczywiscie ci cos zrobic to raczej bysmy tutaj nie gadali. Jeszcze długa droga przed toba, mały czaradzieju. Jednak zdałes pewien rodzaj testu - orzekła beznamietnie, gdy stanęła przed nim wyciszajac ogień do minimum. Moze i sie posługiwał ogniem, jednak jej... miał szersze własciwosci -Przydało by ci sie kilka lekcji pokory - złajała go -Nadal widzę ryse na twym policzku... - mruknęła. Utoczyła jedna lze z oka i "posłała" je jednym z piór, które wyciagnela z ogona.
Chyba nie musze mówić, jaka wartosc ona posiada? - mruknęła z pewna doza smutku, nim podleciała z powrotem do rzeczki, by sie napić.
Serafina
-Na Lucyfera dlaczego czarownicy zawsze musieli zachowywać się jak rozkapryszone dzieci!-wywróciła oczyma słuchając jego wywodu z tym swoim cholernie irytującym uśmiechem na ustach, wiedziała kim jest ów mężczyzna kiedy tylko przekroczyła próg, nie dało się tego nie wyczuć, przynajmniej ona nie miała z tym problemu cóż ponad 240 lat praktyki nie poszło na marne. Stop! Strych! Kufer! Nie dość, że przejął jej własność to jeszcze bezczelnie śmiał grzebać w jej rzeczach?! Tego było zdecydowanie za wiele, za wiele jak na jej stare zszargane nerwy i brak cierpliwości, bo wspomnieć należy, że cierpliwość pożądaną cnotą była, Eunika na nieszczęście innych jej niestety nie posiadała. Jej oczy ponownie zaszły czernią, a dom zatrząsł się w posadach, zupełnie jakby właśnie uderzyło w jego mury tornado.
OdpowiedzUsuń-Gdzie jest ten kufer?-wysyczała wyrywając się z jego uścisku i stając z nim twarzą w twarz, wlepiając weń spojrzenie czarnych, jak na obecną chwilę, niczym smoła oczu.
[Fajny romans by był XD]
Eunika
[ E tam, łydki mu się wyrobią. Mięśnie. A jaka to bryka konkretnie ? Jeśli Mustang to kupiłaś mnie całkowicie '.
OdpowiedzUsuńSarah patrzyła na mężczyznę zastanawiając się czy mówi poważnie. Z pewnością nie jedna kobieta wzdychała na jego widok, a on to skrzętnie wykorzystywał. Cóż, nie dało się ukryć. Gabriel był przystojnym mężczyzną. Jeśli jednak mowa była o uczuciach, Sara pozostawała jednego zdania ; są najważniejsze.
- Ale uczuć nie da się odsunąć - powiedziała spokojnie. Była z Adamem ponad dwa lata. Tak zdarzały się upadki, zwłaszcza ostatnio lecz uważała, że nad związkiem trzeba pracować. - Sama nie wiem. Jechałam długi odcinek drogi, nagle coś strzeliło i zatrzymał się. Mam go przeszło dziesięć lat i wciąż nie umiem się go pozbyć - przejechała dłonią po masce czerwonego garbusa.
Kiedy Gabriel powiedział o odwiedzeniu grobu, poczuła strach. Nie lubiła chodzić w takie miejsce - zwłaszcza wieczorem - które wzbudzały w niej dziwne ukucie w żołądku, i nieuzasadniony niepokój oraz niepewność. Ale każdy miał prawo do przeżywania żałoby. Nikomu jej nie odmawiała. Bez względu ile ona trwała.
- Oczywiście - pokiwała głową - Mogę iść z tobą, nie chcę zostać tu sama. Objęła rękoma ramiona. Wiatr nadal rósł w siłę. - Będę się trzymać na boku, żeby ci nie przeszkadzać obiecuję. Tylko pozwól mi iść z tobą - dodała.
Sarah.
[Nie ma sprawy, ja nie lepsza XD Dobra Hank chce....hym. Może zacznijmy od tego że wilkołak może w mieście nie być lubiany, w końcu obie rasy chyba się nie lubią, więc może Gabe miałby jakąś sprzeczkę z właścicielką sklepu w którym on pracuje, no i jeszcze fakt iż wie że to "czarownik", no to mogą się trochę nie lubić:p I Hank stanął by w obronie, wiesz chciałby go ostrzec by nie przyłaził do tego sklepu czy coś?:D]
OdpowiedzUsuńHank wilkołak
OdpowiedzUsuńZaświergotała na jego wyrzut cichym syczeniem.
-To nie tylko uzdrawianie... -mruknęła.
Na chwilę pozwoliła sobie zapomniec o jego obecności. Trzeba korzystac z dostępnoiści wody póki takowa tu jest i ona takze. Miała ochote na toalete wiec ja robiła. Gdy kończyła czyścić ogon pisnęła w odpowiedzi srednio zadowolona z tego pytania. Znała az za dobrze takie zachowania. Najpierw mnostwo pytan, potem zaskrobienie sobie zaufania a na końcu... mord.
Przysiadła koło brzegu by powachlować swoim ognistym ogonem nad woda. Powoli wytwarzała sie obok mgła.
- Kazdy posiada jakies imię?! - odrzekła stwierdzeniem - Ale i owszem posiadam.- dodała troche podirytowana -A kto sie pyta? - przechyliła głowe na bok.
Serafina
A więc tak się chciał bawić. Niech mu będzie, starała się być miła, jednak jak widać nikt już docenić tego nie potrafił. Wstrząsnęła nią jeszcze większa furia, oczy całkowicie zalały się czernią, a ona mamrocząc pod nosem wiązankę estońskich słów z każdą chwilą rosła w siłę, wiatr z każdą chwilą stawał się coraz intensywniejszy, a niebo nad jej rodzinną posiadłością spowiło się mrocznymi chmurami, Eunika była nieobliczalna, w dodatku niebezpieczna, niemal wszędzie, gdzie tylko się pojawiała niosła za sobą śmierć i zagładę... uroki korzystania z czarnej magii, uroki konszachtów z szatanem, całkowicie zniszczyły jej duszę. Bez skrupułów przyglądała się jak stary dom staje w płomieniach, bez wyrzutów sumienia myślała o znajdującym się w środku mężczyźnie. Języki ognia przedzierały się coraz dalej smagając od wewnątrz odnowione ściany, a drobna blondynka stojąc na werandzie uśmiechała się słodko przejmując całkowitą kontrolę nad ów żywiołem nikt nie mógł tego ognia zgasić, nikt przejąć kontroli nad jej mocą nie mógł sam Lucyfer tego dopilnował.
OdpowiedzUsuń[No bo kto się czubi ten się lubi :D]
Eunika
[Hm... czarownik. Mógł usłyszeć o "nowej", która podobno ma dość dużą moc. Chciałby się czegoś o niej dowiedzieć, ale że Julka to raczej nadal trzyma się na uboczu nie byłoby tak łatwo. Dałabym też pomysł żeby spotkali się na cmentarzu czy coś, ale on tam chodzi tylko w pierwsze piątki miesiąca xD]
OdpowiedzUsuńJulia
[A cześć, cześć. Wątek chętnie. Jeśli tylko podsuniesz mi pomysł, to zacznę. :D]
OdpowiedzUsuńLizzy Low
[Tak, tak, tak :D a może by z nich tak współlokatorów zrobić? chata duża pomieszczą się i będą się tak wkurzać dzień w dzień <3XD]
OdpowiedzUsuńPopisał się doprawdy się popisał i o ile rzucenie nią w dom sąsiada było nawet imponujące tak trzymana w jego dłoni patelnia zepsuła całą wizualną oprawę, jak dla niej mógłby nią sobie przypieprzyć w łeb, może by trochę zmądrzał.
-Chciałam być miła i załatwić to w sposób cywilizowany.-odparła znów stając z nim twarzą w twarz i chociaż była od niego co najmniej o głowę niższa tak nie przeszkadzało jej to, by patrzeć na niego z góry, bo ego jej przerastało nawet jej najśmielsze oczekiwania.
-Nie o dom tu chodzi, a o to co w nim jest.-wyjaśniła łaskawie lustrując go przenikliwym spojrzeniem - Więc dojdziemy do porozumienia, czy mam to załatwić w bardziej tradycyjny sposób?
E.
[pomyślę nad tym :D] Tonk
OdpowiedzUsuń- Mój drogi Ty mi tego dać nie możesz. - wywróciła oczami z pełnym irytacji westchnieniem i bez najmniejszych nawet oporów minęła go, po raz kolejny przekraczając próg posiadłości Lannister'ów, która przed chwilą o mały włos nie została przez nią doszczętnie spalona.
OdpowiedzUsuń-Wydaje wam się, że jesteście tacy mądrzy, macie te swoje księgi, które zostały dokładnie zweryfikowane, przyswajacie te swoje zaklęcia zapominając o tym co w magii najważniejsze, o ekspresji i doświadczeniu - mamrotała pod nosem zupełnie jakby do siebie, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że podążył za nią i słyszał dokładnie każde wypowiadane przez nią słowo
-Magia powinna być zgłębiana u źródła... ale wy pewnie nawet nie wiecie co to znaczy, nie znacie znaczenia otaczających was rzeczy, weźmy na przykład ten dom. Co o nim wiesz? Znasz jego historię? Wiesz jaka moc może kryć się w ów historii i w tych starych ścianach? - spojrzała na niego przez ramię unosząc pytająco cienkie brwi.
[będzie się dziaało :D]
E.
Mrugnęła mu rozbawiona.
OdpowiedzUsuń- Wcale tak nie uwazasz co nie? - mruknęła rozbawiona, a potem westchnęła spogladajac na niebo. Ściemniało się a to znak by wróciła do domu zanim bedzie widoczna na niebie niczym latarnia. Stuliła do siebie skrzydła, podchodzac blizej.
Skłoniła głowę w oficjalnym geście pozdrowienia. Jego nazwisko i tak jej nic nie mówiło, jednak jak juz to zrobił niech mu bedzie, jednak czy to bezpiecznie mówić obcemu?
Imie które posiadam jest zbyt długie i mało zrozumiałe w waszym języku - zaczęła patrzac przenikliwie mu w oczy. Głowę trzymała teraz naperzeciwko niego, wwiercajac rubinowe slepia. - Serafina po waszemu - odpowiedziała w koncu.
Serafina
Julia była świadoma tego, że stała się świeżym kąskiem dla mieszkańców Salem. Szczególnie tych, którzy to podobno wywodzą się z rodów czarownic i są obdarzeni podobno jakąś mocą. Mocą, którą posiadała ona sama, a która uparcie wmawiała innym ale także i sobie że to nieprawda. Że jest zwyczajną dziewczyną, która to nie wierzy w takie coś, a słowa na temat magii odbiera jako bajki, choć dokładnie wiedziała że to wszystko jednak prawda, a ona sama raczej musiałaby poćwiczyć nad tym, żeby jakoś tą swoją moc okiełznać.
OdpowiedzUsuńDzisiejszego dnia, po zakończonych lekcjach postanowiła od razu nie iść do domu, a na chwilę wstąpić do miłej kawiarenki. Zamówiła kawę, ciastko czekoladowe, po czym wyciągnęła z torby książkę o lokalnym folklorze. Zaczytała się, więc w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na to, że ktoś się do niej przysiadł. Dopiero kiedy usłyszała nieznany głos, uniosła głowę, po czym zatrzasnęła książkę którą trzymała na kolanach. Spojrzała na mężczyznę przed sobą, unosząc w górę jedną brew. Nie często miała styczność z takim przysiadaniem się do czyjegoś stolika, bez uprzedniego zapytania się czy można.
-Julia-przedstawiła się po chwili, jednak nie tak ciepło jak on.
-I nie, nie mam bladego pojęcia o jakich Adamsach mówisz-dodała po chwili, biorąc do ręki filiżankę kawy, upijając łyk.
Julia
-Banda zidiociałych dzieciaków - prychnęła pod nosem, jednak na tyle głośno, by mógł ją usłyszeć - W zasadzie togo nie da się stąd zabrać. - oznajmiła stając na środku korytarza, odwróciła się w jego stronę z całkowicie niewinnym uśmiechem, trzeba było przyznać, że gdyby nie charakter byłaby nawet całkiem znośna, może gdyby też zabrać to godne chorego psychicznie człowieka, mrożące krew w żyłach spojrzenie - Uwierz mi najchętniej zabiłabym Cię i zrobiła z Twoich kości świeczniki, ale tak się niefortunnie składa, że złożyłam obietnicę nie mogę zabić mieszkańca Salem, w dodatku pseudo przedstawiciela mojej rasy, tak więc niestety mam związane ręce... - wzruszyła bezradnie ramionami - Jedyne co mi pozostaje to pójście z Tobą na kompromis. Domyślasz się o czym mówię, czy przedstawić to w bardziej przystosowany do Twoich możliwości umysłowych sposób? Bo jeśli tak, nie ma problemu, zostaję tu, koniec tematu, dziękuję. Chyba, że wolisz, bym puściła to miejsce z dymem... tym razem doszczętnie - szantaż, jawny szantaż, kwintesencja jej osobowości, nie żartowała mogłaby to zrobić, tego czego chciała nawet ogień nie był w stanie zgładzić,
OdpowiedzUsuń[będzie wojna XD]
E
Czas do wschodu słońca spędziła na jednej z gałęzi, w odległości kilku kroków podziwiając swoje małe dzieło. To nie był zwykły ogień, który mógł rozpalić byle czarownik. To była moc, prawdziwa demonstracja siły. Magiczny płomień, który nie miał przynosić zagłady, a ostrzegać. Mało subtelny sposób przekazywania informacji, ale jakże skuteczny. Nie przegapisz takiej wiadomości, a kombinowanie z podejrzeniami mieszkańców Salem odnośnie dziwnego pożaru to nie jej działka. Veri nie zależało na utrzymaniu swojej mocy w ścisłym sekrecie i obchodzeniu się jak z jajkiem. Nie miała najmniejszych skrupułów przy magicznym manipulowaniu ludzką pamięcią, a łowcy nie byli jej problemem. Tych kilku pozostałych na świecie wojowników nie stanowili większego zagrożenia dla dziewczyny związanej z wampirami już nie tylko pradawnym rytuałem pieczętującym pakt, ale i braterstwem krwi. Gdyby cokolwiek się jej działo, obaj towarzysze byli gotowi w ułamku sekundy przybyć na miejsce, nawet jeśli mieliby przypłacić to stanięciem w płomieniach.
OdpowiedzUsuńNajbliższy ranek po swoim przyjedźcie spędziła na jednej z bardziej ludzkich części swojej natury — na hakerstwie. Przeszukiwała serwery w poszukiwaniu wyników z przeglądarek, które świadczyłyby o zainteresowaniu magią, a potem jeździła sprawdzać, czy wyszukane osoby faktycznie emanują magią. Następny w kolejce był Gabriel Adams. Nie miała zamiaru bawić się w chowanie po kątach, więc stanęła przy jego samochodzie i najzwyczajniej w świecie czekała, aż pojawi się w pobliżu (przecież nie będzie za nim latać jak głupia), a za cały “kamuflaż” robiły i tak potrzebne rażącym oczy słońcu ciemne okulary.
To ty tak uważasz. To twój osąd nie mój. - odpowiedziała z lekka irytacją.
OdpowiedzUsuńCzesem jej było trudno ogarnać o czym on nawija. Westchnęła w duchu. Przytaknęła krótkim
skinieniem głowy na jej watplwośc odnoszaca sie co do plci.
Jesteśmy rzadkim gatunkiem, a wy nas wybijacie. Nie zostało już nas wiele. I po co? - wpatrzyła się w tafle wody, cofajac sie chwile do własnym mało przyjemnych wspomnien - Legendy mówia ze nie mamy płci. To nie jest prawda. My tez łaczymy sie w pary.. na pewien czas, lecz jest nas dwóch - zamilkła - Robi sie póżno... a ty miałes darmowa kapiel... lepiej wracaj do domu, nim sie przeziebisz. Chodzenie o tej porze po lesie w mokrych ubraniach nie jest zbyt wskazane.
Seraf.
[ Takie piękności to ja kocham na zabój. Sarah chyba więcej czasu spędzać będzie u niego w aucie :-D Ja też mam czerwony
OdpowiedzUsuńhttp://aranzacyjny.com/wp-content/uploads/2013/06/czerwony-poranek-red-matinee_l.jpg
Stary ale jary.]
Zaśmiała się
- Oczywiście że funkcjonujesz z uczuciami. Może jedynie je tłumisz ponieważ uważasz, że tak jest bezpieczniej albo zapomniałeś ile dają radości. - powiedziała - Popatrz, pomogłeś mi gdy na mnie napadli i pomagasz teraz. To przejaw troski. Co innego, gdybyś kierował się samymi korzyściami tylko po to, żeby mnie wykorzystać... - urwała. Czemu to powiedziała ? Czasami palnęła głupotę nie do przyjęcia. Za dużo książek i filmów, pomyślała.
- Obiecuję będę cicho. - poszła za Gabrielem. - Istoty - powtórzyła z pół ironią i żartem w głosie. Mówisz tak jakby to był "Wywiad z wampirem". Lubiła fantastykę, lecz tylko na papierze. W rzeczywistości... no właśnie jak by się wtedy zachowała ? Zresztą, nie warto o tym myśleć. Podobne zjawiska nie działały w normalnym świecie. Niepokojący odgłos doszedł do jej uszu z boku. Przestraszona chwyciła nieświadomie ramię Gabriela. Kiedy znów coś się odezwało, zacisnęła palce na jego ramieniu mocniej.
Sarah.
— Czekam na ciebie — rzuciła wprost i zdjęła okulary, aby pokazać swoje piękne, ciemnoszare oczy. Jej babka od zawsze powiadała, że to w nich dostrzeżesz prawdziwą naturę czarownika i chociaż Veri wolała zdecydowanie pewniejszy sposób przyglądania się aurze (której sama nie posiadała od paktu z wampirami, ale przez celowe nieukrywanie przepływającej przez dziewczynę mocy i tak poznawano w niej czarownicę) albo badania wewnętrznej energii, nie oznaczało to, że nie wykorzystuje mocy swojego spojrzenia na innych.
OdpowiedzUsuń— Powiedzmy, że to jedna z moich wielu tajemnic — rzuciła i zaśmiała się pod nosem. W jej Rodzinie każdy dorosły potrafił wyczarować taki typ ognia, a jedynie obszar jego rozprzestrzenienia zależał od mocy danej osoby. To był sposób na pokazanie, że jest się jednym z peri verest. Sztuczka, której uczono od maleńkości, aby później nikt nie śmiał wątpić, że jesteś czystej krwi potomkiem Very. — Ale chwili ci się jedno. Chyba jako jedyny, poza starszymi, poszedłeś sprawdzić, co się dzieje. Wasze nowe pokolenie to straszni ignoranci — stwierdziła, a w każdym jej słowie od samego początku pobrzmiewał wyraźnie inny akcent. Samo to wskazywało, że nie jest stąd, a potwierdziła to dodatkowo odłączając swoją rodzinę od mieszkańców Salem słowem “wasi”. Gdyby niczym się nie różniła, raczej nie podkreśliłaby dodatkowo swojej odmienności.
- Byłabym z tego powodu bardzo rozczarowana. - Sarah łatwo nawiązywała znajomości, pomagała okazując ciepło i otaczając troskę, ale nie oznaczało to, że nie posiada typowej podejrzliwości wobec ludzi. Zanim podjęła jakiekolwiek działa, rozważała za i przeciw. Właśnie z tego powodu niektórzy zarzucali jej brak spontaniczności. - Tak, słyszałam. Tylko czekać aż przy barze ustawi się sznur dziewczyn wykorzystanych przez Gabriela Adamsa - zaśmiała się.
OdpowiedzUsuńIm bardziej posuwali się naprzód tym większy niepokój odczuwała. W jej głowie nastały absurdalne myśli, jak z filmów o wampirach, wilkołakach. Tak, przydałyby się jeszcze elfy, jako te dobre.
- To nie była żaba - powiedziała stanowczo Sarah. - Nie rób ze mnie typowej blondynki. Mieszkam tu dość długo, aby odróżnić niektóre odgłosy.
Zbliżali się na grób, zapewne kogoś dla bliskiego Gabriela. Obiecała sobie, że zachowa większą odległość ale strach pozostał. Postanowiła trzymać się bliżej mężczyzny i odejść parę kroków pozostając w bezpiecznej odległości.
Sarah.
Przez moment milczała, zastanawiając się co dokładnie ma na myśli, szybko jednak straciła nadzieję że żartował.- Nie Gabe...To mnie poniosło...- powiedziała na moment milknąc. Ana mogła być jaka była, jednak nigdy świadomie nikogo nie zabiła. Właśnie dlatego jej głos zabrzmiał jakby była zła. Westchnęła po chwili, dłonią przecierając twarz, spojrzała na niego nieco zmęczona, jednak w jej oczach pojawił się lekki błysk. Nie miała ochoty nad tym myśleć, a jednak nie mogła zapomnieć o jego słowach.- Nie...Mam lepszy gust, zresztą moja fantazja jest wybujała, czasami mogę przesadzić.- powiedziała z ironią, kątem oka patrząc na niego nieco spokojniej.
OdpowiedzUsuń- Chodź mam ochotę się czegoś napić, nim pójdę spać.- powiedziała i najnormalniej w świecie ruszyła przed siebie w kierunku głównej ulicy.
— Czarownicą. Tak jak ty — odpowiedziała, chociaż wątpiła, żeby właśnie o to chłopakowi chodziło. U niej w domu nie rozdrabniano się na męskie i żeńskie nazwy, wszyscy byli określani jednym słowem nõid. Nie miała zamiaru tego zmieniać wyłącznie z powodu przyjazdu do innego kraju. Zresztą, co za różnica, jak się nazwiesz, skoro wszyscy wiedzą, o kogo chodzi? — No może nie do końca tak jak ty, ale gdybyśmy jej nie rozwijali to nasza moc wyglądałaby prawie tak jak wasza. Nie moja wina, że naszą czarownicę spalono na stosie — zaśmiała się pod nosem. Salem nie wiedziało kompletnie nic o Verze, a taka wzmianka zdecydowanie powinna wzbudzić czyjąś ciekawość.
OdpowiedzUsuń— Veri Verest, z Estoni — przedstawiła się. Chyba miała dobry dzień, skoro ładnie i grzecznie powiedziała swoje imię.
-Matko boska, kolejny-z ust siedemnastolatki wydobył się jęk, a dziewczyna wzniosła spojrzenie ku niebu. Naprawdę, powoli miała dość tego, że wszyscy biorą ją za czarownicę. Ile razy miała powtarzać, że chce, przepraszam, że jest zwykłą nastolatką, a nie jakąś tam wiedźmą rodem z bajki dla dzieci. Po chwili ponownie spojrzała na Gabriela, wzdychając cicho.
OdpowiedzUsuń-Dobra, wygraliście. Całe te pieprzone miasteczko wygrało. Tak, jestem tą niby czarownicą, zadowoleni ? Mam się przygotować więc na kolejną hiszpańską inkwizycję ? Tortury, spalenie na stosie, stryczek?-zapytała poirytowana całą tą sytuacją, wbijając w niego rozzłoszczone spojrzenie.
-I jaką znowu super szóstka, co ?-zapytała po chwili po raz kolejny, już nieco uspokojona. Chyba musiała w końcu się na kimś wyżyć, akurat padło na Gabriela. Odetchnęła głęboko, obracając w dłoniach kubek z kawą.
Julia
Patrzyła mu w oczy krótką chwilę i uśmiechnęła się jak mała dziewczynka. Tak jak w sierocińcu, kiedy pracownice wymierzały jej bezpodstawne klapsy, a ona ściskała je i mówiła ; "Wybaczam ci".
OdpowiedzUsuń- Twoje oczy mówią o tobie więcej niż chcesz - szepnęła. Poznała w swoim życiu wielu ludzi i umiała rozpoznać kto należy do tak zwanych straconych osób. Gabriel do takich nie należał choć za takiego się uważał.
Kiedy wspomniał o tych kobietach przypomniała sobie o trzech dziewczynach pojawiające się u niej w barze. Opis seksownego bad boya bez serca idealnie do niego pasował. Z jednej strony myślała sobie, że bezpieczniej ograniczać z nim kontakt, ale los czy jak to inaczej nazwać płatał jej figla i wciąż na niego wpadała. Poza tym, czego tu się bać.
- Tak, jestem pewna że nie musisz rzucać na nie zaklęć aby ci wskoczyły do łóżka.
Kiedy Gabriel podszedł do grobu zobaczyła cień przebiegający jego twarz ; cierpienie. Wzruszyła się. Mówił o braku uczuć, funkcjonowaniu bez nich lecz teraz nad grobem bliskich okazywał ich dużo. Współczuła mu. Uważała, że każdy powinien wychowywać się w pełnej kochającej rodzinie. Poczuła ukłucie w żołądku i skarciła samą siebie, bo odczuła zazdrość. Chciała być kochana przez rodziców, mieć ich na parę lat, choćby godzin. Nie wiedziała nawet czy żyją. mogłaby zapalić w takim przypadku świeczkę, porozmawiać z nimi. Pobyć. Ale nie wiedziała o nich nic i to potęgowało uczucie pustki. Poczuła się samotna, cholernie samotna. Gdy wracali z powrotem milczała napełniona ilością sprzecznych emocji.
Sarah.
Prychnęła podrwywajac głowę.
OdpowiedzUsuńLudzie sa dziwni. Mówia jedno, robia drugie. A ty jakim typem jestes człowieka? - zapytała od tak sobie. Czujac chodzace mrówki po szponach, strzasneła je delikatnie jak mogła, gdyz ja łaskotały. Przez jakis czas stała raz na jednej raz na drugiej nodze. Dziwnie to wygladało zapewne, jednak taka "kosmetka" była nader wskazana dla stanu jej pazórów.
Westchnęła, wstrzasajac upierzeniem.
Nie wiem do końca czy tak to mozna nazwać. Lepiej juz wracaj Gabe.. - mruknęła jeszcze zanim odbiła się od ziemi by sie wznieść w powietrze. Była już trochę zmęczona. Czas wracać i zarzyć troche snu.
Serafina
-To jest bardzo dobry pomysł - stwierdziła wzruszając ramionami - ja będę miała to czego chcę, Ty będziesz tu dalej mieszkał, a jak nie będziemy wchodzić sobie w drogę będzie całkiem słodko, co biorąc pod uwagę fakt, że w tym domu jest ponad czterdzieści pokoi nie licząc tych skrzętnie poukrywanych, nie będzie wcale takie trudne - oznajmiła odwracając się ku niemu plecami i niespiesznie ruszyła w stronę prowadzących do podziemi schodów, zatrzymała się słysząc jego pytanie i zamyśliła się przez chwilę zastanawiając się ile z tego co było prawdą miałaby mu powiedzieć. Westchnęła cicho dochodząc do wniosku, że i tak wie o niej znacznie więcej niżby tego chciała, sama mu to pokazała... Odwróciła się, po raz kolejny wbijając błędne spojrzenie w jego oczy - Nazwij to sentymentem, albo przywiązaniem... tak przywiązanie to znacznie lepsze określenie i nie do samego domu, a tego co zostało w nim zamknięte, niemal każdy przedstawiciel Lannisterów zmarł w tym domu, a nie muszę Ci chyba tłumaczyć jaka moc drzemie w miejscu, w którym ginie wiedźma, pora naładować baterie, nie było mnie tu od ... - ugryzła się w język postanawiając pominąć informację na temat swojego wieku - od dawna.
OdpowiedzUsuńE.
-Nie myśl sobie, że pozwolę Ci zdemolować mój rodzinny dom-burknęła pod nosem, niby to do siebie, ale odległość jaką między sobą zachowywali sprawiała, że doskonale mógł usłyszeć każde słowo, wywróciła oczami niemal czując jego oddech na karku, naprawdę miał zamiar dzień w dzień patrzeć jej na ręce?!
OdpowiedzUsuń-Eunika.-oznajmiła chłodno - Eunika Lannister -wyjaśniła krótko nie myśląc nawet o tym, że niektóre zdjęcia w których posiadaniu był, były jej imieniem i nazwiskiem podpisane, ugryzła się w język, po raz kolejny zdecydowanie za późno i z chęcią strzelenia sobie w łeb zatrzymała się przed drzwiami w końcu korytarza, czując, że na tym jednym pytaniu raczej się nie skończy.
E.
To, że początkowo normą było palenie czarownic, wiedział każdy, ale mało kto interesował się, czemu takich praktyk zaprzestano. Vera była ostatnią czarownicą, która zapłonęła, bo to właśnie wielki ogień pomógł jej w rzuceniu potężnej klątwy. Późniejsi inkwizytorzy nie chcieli ryzykować, że jeszcze kiedyś jakaś wiedźma wykorzysta okazję.
OdpowiedzUsuń— Twoje przodkowie — odpowiedziała bez zawahania. Nie mówiła wiele, bo nie na tym polegało jej zadanie. Snucie długich opowieści nie leżało w jej geście, chociaż gdyby ktoś zadawał odpowiednie pytania, mógłby dowiedzieć się naprawdę wiele. Jako jednak, że miała dość dobry dzień, postanowiła trochę bardziej się rozwinąć. — W zasadzie też moja przodkini. Muszę upewnić się, czy faktycznie nic o niej nie wiecie, chociaż ojciec Very osobiście spalił wszystkie dokumenty, które świadczyłyby o jej istnieniu. A jego wnuki się temu przyglądały przed ucieczką na drugą półkulę. Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest patrzeć na płonącą matkę i wiedzieć, że ogień dotyka ją tylko dlatego, bo na to pozwala? Bo chce ciebie uratować?
[ Osz, jaki ten Gabriel jest zimny... jak lód. Trzeba chyba żaru mieszczącej się w jądrze ziemi żeby stopniał nieco i przejawił jakąś oznakę ludzkich uczuć ;-P Najwyżej ja i moje palce na klawiaturze spocimy się od wysiłku.]
OdpowiedzUsuńSarah zauważyła, że jej uwaga nie spodobała się Gabrielowi. Ach, czasami człowiek nie wie o sobie wszystkiego. Nie miała również zamiaru przepraszać za swoje słowa, bo powiedziała to co dostrzegła.
Zrozumiała jednak ton w głosie Gabriela, kiedy pytała o grób. Owszem, słyszała pewne plotki i doniesienia ze strony klientów w barze. Ale jak to ona, wolała dowiedzieć się u źródła. Ale jeśli nie chciał się tym dzielić, uszanowała to.
- Przepraszam. Nie chciałam być wścibska. Po prostu... - ucięła. Pragnęła powiedzieć, wiem jak to jest kiedy nie masz nikogo, kiedy ludzie cię opuszczają lecz wolała nie drążyć tematu.
Wyrównała krok z mężczyzną i po paru minutach ciszy odezwała się
- Tak w ogóle, dziękuję za to, że mi wtedy pomogłeś, kiedy na mnie napadli. Zapomniałam to zrobić wcześniej. I za teraz - To miłe i takie ludzkie z twojej strony, chciała powiedzieć, ale ugryzła się w język. Wolała się z nim droczyć. Jeszcze nie teraz.
Sarah.
OdpowiedzUsuń— To nie musisz się zastanawiać — stwierdziła rzeczowo. Veri nie była z tych, którzy poklepią cię po plecach i ze sztucznym współczuciem przeproszą, że poruszyli dany, na pewno bolesny, temat.
— Wątpię, żebyście mieli chociażby strzępki przekazów. Ludzie zbyt się bali właśnie tej wspomnianej klątwy i zaczęli żyć, jakby Vera nigdy nie istniała. Jedynie w jej dzieciach zachowała się pamięć o niej i jej naukach. Nie marnowała czasu i szkoliła je, od kiedy tylko byli skłonni pojąć słowa. A moja Rodzina bierze z niej przykład i też nie waha się przed wprowadzaniem dzieci w świat magii — odpowiedziała, wyjątkowo prezentując się jako trochę bardziej gadatliwa osoba. Poczuła, że zachowuje się wręcz pomocnie, odpowiadając na zadawane pytania. Chyba będzie musiała to później porządnie odreagować dużą dozą złośliwości wobec reszty mieszkańców miasta. No, ale chyba powinna docenić ciekawość swojego rozmówcy i jego wycieczkę do lasu. Cała reszta jego pokolenia jakoś niekoniecznie przejawiała minimum zainteresowania. No tak, bo przecież to takie normalne, że las płonie. Normalnie takie rozrywki to zapewniają sobie co drugi dzień. Ignoranci.
[ A bo to tak zawszę, nieprzyjemne typy emanują seksapilem i są ładni.]
OdpowiedzUsuńW Sarah obudziło się uczcie strachu idące w parze z ... podnieceniem. Skarciła samą siebie. Miała chłopaka, ale Gabriel dział na nią jak na każda kobietę. Czasami chciała przeżyć dzika przygodę urozmaicającą szarą rutynę. Chciała się zaśmiać z własnych myśli, ale się powstrzymała. Nie czas na to.
- Odwdzięczę ci się, kiedy przyjdzie pora ale w ograniczonym zakresie - Sarah zdążyła zrozumieć, że Gabriel chętnie wykorzystuję sytuację i chyba nie tylko sytuację. Instynkt mówił jej że chętnie wykorzystuję też ludzi.
"Ciesz się, że żyjesz " trochę ją przestraszyło. O co mu chodziło ?
- Co masz na myśli ? - zapytała. Musiała przyśpieszyć, bo Gabriel poruszał się szybciej. chcąc go dogonić potknęła się w ostatniej chwili ratując się ramieniem towarzysza. Stwierdziła że dobrze było znów go dotknąć. Zabrała dłoń, mówiąc
- Wybacz.
Sarah.
Nie była rozgniewana, była po prostu rozzłoszczona tym całym gadaniem o czarownicach, magii i tym podobnym. Jakby ludzie którzy mieszkali w Salem nie mieli o czym innym rozmawiać, czym innym się zajmować.
OdpowiedzUsuń-Jak dla mnie jest ono w sam raz interesujące. A wy, mieszkańcy Salem jesteście dziwni. Wierzycie że co, będziecie jak tamte średniowieczne czarownice ? Waszym największym marzeniem jest zawiśnięcie na stryczku czy spalenie na stosie ? Mamy dwudziesty pierwszy wiek, ludzie. I naprawdę, nie interesuje mnie historia o sześciu umęczonych wiedźmach. jak dla mnie to one mogły być nawet w tamtym momencie najszczęśliwszymi osobami na świecie. Irytuje mnie to, że niektórzy z was wywyższają sie swoją mocą, bądź tym z jakiego rodu się wywodzą i czyimi są potomkami-powiedziała, wlepiając w niego spojrzenie. Ona o swoim rodzie nie wiedziała nic a nic, a jakoś na to nie narzekała, naprawdę.
Julia
— Zgaśnie ze świtem. Samo — powiedziała, podkreślając, że nie musi nic więcej robić. Ogień wraz z momentem, w którym zapłonął, został zaprogramowany, jak długo ma płonąć. Kolejna informacja na temat jej magii, której potrafiła bezproblemowo narzucić czas.
OdpowiedzUsuńStraż nie była jej sprawom. To mieszkańcom Salem zależało, żeby nikt nie dowiedział się o magii, a i wystarczyło trochę ich pomyślunku, a służby by się nie zjawiły. Brak powietrza w oponach, rozładowane akumulatory, popsuty układ kierowniczy. Jedna z tych rzeczy w każdym z pojazdów rozwiązałaby sprawę, a dla osoby, która wie, gdzie znajduje się jednostka, powinno to być kilkusekundowe działania. No chyba że nie było się wyszkolonym. Wtedy sprawa znacznie rozciągała się w czasie.
— Świat jeszcze pokłoni się moim dzieciom i to wasze serce będzie płonąć — wyrecytowała. Każdy w klanie znał klątwę rzuconą na ludność Salem, która doprowadziła do śmierci Very. Od tej reguły nie było wyjątków. Każde dziecko musiało wiedzieć, jakie były ostatnie słowa ich Matki.
[Boże, ja tam napisałam "sprawom" O.o Chyba faktycznie chora jestem.]
Usuń-To by wyjaśniało Twoje zachowanie. - spojrzała na niego z miną niewiniątka, kiedy tylko raczył się przedstawić - Nadrabiasz rodzinne umiejętności ciętym językiem, typowe dla waszego rodu. - rzuciła zgryźliwie wlepiając weń nieco przymrużone stalowe oczęta - I tak na przyszłość, gdyby przyszła Ci do głowy jakaś wspaniała riposta na temat starszej pani, powinieneś wiedzieć, że potrafię doprowadzić czyjąś krew do wżenia, niezbyt przyjemnie uczucie... podobno - stwierdziła z nutą rozbawienia w głosie, ach to jej zabójcze poczucie humoru. Otworzyła drzwi prowadzące do piwnicy i kiedy tylko stanęła na schodach zatrzasnęła je tuż przed jego nosem, dom może i formalnie był jego(oczywiście wedle Euniki był to jedynie nic nie znaczący kawałek papieru, który można było chociażby spalić), jednak wiele w nim było tajemnic, które tajemnicami dla osób "postronnych" dla jej rodu powinny zostać. Wróciła na górę po dłuższym czasie ze starą, zniszczoną przez czas księgą w dłoniach, po czym jakby nigdy nic przemaszerowała przez przestronny salon zmierzając w stronę schodów prowadzących na piętro. Przystanęła kiedy to zauważyła go kątem oka i zwróciła się twarzą w jego stronę.
OdpowiedzUsuń-I przestań nosić po kieszeniach moje zdjęcia, bo to jest naprawdę przerażające...-powiedziała wyciągając w jego stronę wolną dłoń i czekając na zwrot swojej własności.
E.
Obejrzała sie chwile za siebie nim pomknęła do domu. Zrobiło sie później niz sadziła więc musiała sie spieszyć, Przemknęła nad koronami drzew powoli znizekac się przed swa zaadoptowana jaskinią. Była troche ciasna, lecz musiała wystarczyć zanim znajdzie coś szerszego i bardziej wygodnego. Zanim zasnęła, upewniła sie z teraz jest bezpieczny. Połozyła głowe na lewym skrzydle. W takiej pozycji lepiej jej sie spało.
OdpowiedzUsuńWybudziła sie ze snu po kilku godzinach. Ledwie wstał dzień a juz była na nogach i gramoliła sie ku wyjsciu jaskini. Czuła burczenie w brzuchu, tylko że w poblizu usłyszała czyjes kroki.
Serafina
Słysząc jego ostatnie słowa zatrzymała się w pół kroku. Miał pełny barek. Co oznaczało, mniej wydanych pieniędzy i możliwość zatrzymania się w ciepłym miejscu. Ta opcja momentalnie do niej przemówiła. - Okej, to chodźmy do ciebie. Mam nadzieję że twój barek, nadal jest dobrze wyposażony.- powiedziała nagle uśmiechając się. Ta kwestia poprawiała jej humor. Tak było i już. Miała ochotę zapomnieć o tym co zrobił, a skupić się na dobrych stronach tego wieczoru, zwłaszcza że mimo wszystko był udany.
OdpowiedzUsuńPodeszła do niego, łapiąc go pod rękę, a drugą wskazując drogę przed nimi.- Teraz ty prowadź kapitanie.- powiedziała, lekko salutując, po czym najnormalniej w świecie dalej ruszyli.
[Nie ma sprawy, rozumiem :)]
[Ojeeej, jakie powitanie <33 To ty wymyśl, a ja zacznę, co ty na to? xP]
OdpowiedzUsuńAlessia
[Normalnie jakbyś w domyśle dodała "i wychowa jako domowe zwierzątko!" xP Em... nie jestem pewna, czy on by zdążył zareagować - pomijając głupotę chodzenia do lasu podczas pełni xP - Wgl zobacz, co mi administracja pozwoliła zrobić w opisie ras z wilkami *.* - Więc okej, zorganizuję ci napad wilka ale nie w czasie pełni i on jak ją zaatakuje, to ona odbiegnie i może ją potem znaleźć podczas przemiany w człowieka i ona zemdleje, co ty na to? ;> I zaczniesz, nieee? xP]
OdpowiedzUsuńAlessia
[Najbardziej zajebiste dwa komentarze pod rząd xP *cyka fotkę do albumu pamiątkowego*]
OdpowiedzUsuńAlessia
[ Dobra, uznajmy że auto jej padło całkowicie, potem je kto odbierze bla bla... a on ją weźmie do swojej bryki.]
OdpowiedzUsuńSarah musiała przyśpieszyć kroku. Dokąd on się tak śpieszy ?
- Co ci tak śpieszno ? - zauważyła
- Mieszkam tu od urodzenia. wiem czego mogę się spodziewać - powiedziała choć czasami - tym bardziej ostatnio - w to nie wierzyła. Działo się wiele niewytłumaczalnych rzeczy, które jej umysł chciał tłumaczyć, ale rozwiązania podsuwały pomysły podchodzące pod szaleństwo w postaci zjawisk paranormalnych.
Gabriel raz jeszcze spojrzał na samochód Sarah i stwierdził, że nie ma dla niego ratunku. Przynajmniej teraz. Podrzuci ją do miasta. Zgodziła się. Co miała zrobić ? Usiadła na miejsca pasażera, wsłuchując się w płynąca z radia piosenkę. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Jej myśli wędrowały ku wszystkiemu co dobre, przyjemne. W końcu odezwała się.
- Właściwie w jakim celu tutaj przyjechałeś ? Zamierasz zostać w Salem na dłużej ? - Sarah słyszała jedynie pewne doniesienia i plotki w barze. Każdy podkreślał, że jest naprawdę bogaty. Ach, ci ludzie, tylko o jednym.
Mimowolnie poprawiła spódnice i wtedy zauważyła nóż w drzwiach auta. Zrobiła wielkie. W jej głowie pojawiały się myśli ; Po co mu nóź ? Zabiję mnie ? Zabił już kogoś ? Nie ma tam krwi, przecież. Może to nóż myśliwski ? Zamilkła, decydując się odezwać. Nadmierna cisza mogłaby wzbudzić podejrzenia.
- Polujesz czy coś w tym rodzaju ? - starała się aby jej głos brzmiał najnormalniej.
Sarah.
[Wybacz, ale tak mi przyszło do głowy nagle i nie mogłam się opanować :-D Nawet z nożem byłby sexi i nie uleciałaby moja sympatia do niego. Matko... chyba mam dziś gorączkę, bo majaczę.]
[Witam, witam :) Przyszłam pytać o wąteczek, bo po pierwsze ktos z wizerunkiem Iana <33 A po drugie chciałabym z wampirkiem popisać :D ]
OdpowiedzUsuńErin
Wyczuła, ze ktos tu do niej wlazł nieproszony, gdy tylko przebił sie przez jej bariere. Jaskinka w której mieszkała była w sumie mała. nie biegło tutaj zbyt wiele korytarzy, wiec jak tylko usłyszała, ze ktos sie zapuscił az tutaj zaczeła ostrzegawczo syczec. Widzac ogen w zasiegu wzroku szybko go wygasiła. Jednoczesnie z własnym ogniem. Znaczy.. zmniejszyła jego natezenie, ale zar wokól niej był wyczuwalny nawet dla laika. Nie mogła całkiem go wygasic gdyz był niezbedny do zycia. Był jej zrodlem.
OdpowiedzUsuńZ jej gardła ponownie wyszedł ostrzegawczy syk, gdy tylko to cos ponownie zapaliło swoj ogien. Stała przed nim i patrzyła sie troche rozłoszczona i poddenerowana faktem odkrycia. Razem z tymi uczuciami jej ogien wybuchł na nowo w wiekszej sile, przez co mozna tu było sie poczuc jak w tropikach.
Serafina
[Wyyybacz, coś mnie się pomyliło :* Pomysł... Erin niby pracuje w kawiarni, ale myślę, że można nagiąć to do baru i tam mogą się spotkać, a twój pan to ponoć kobieciarz ... :D Albo Gabe zapuści się na obrzeża miasta i zacznie bawić się ogniem, a jako że moja mieszka w tamtych rejonach to może zobaczyć jego wyczyny i się zbliżyć; bądź można coś z pełnią wykombinować. Jeśli masz coś lepszego to wal, jestem otwarta, jeśli pasuje to ładnie proszę o zaczęcie ^^ ]
OdpowiedzUsuńErin
— Vera mówiła to do ludzi i to ich rasę przeklinała. Chociaż wampiry i wilkołaki też łatwo oddają się pod naszą władzę. Może dlatego że kiedyś też byli ludźmi — wzruszyła ramionami. Nigdy nie zastanawiała się nad słowami przekleństwa, po prostu je pamiętała i wiedziała, że to nie są słowa rzucane na wiatr. Nie rozważała, kogo dotyczy klątwa. — A jakbym chciała pokłonów to bym je wymusiła, chociaż nie wiem, ile czasu zajęłoby przełamanie naturalnego oporu potomka jednej z Szóstki — rzuciła z żywym zainteresowaniem, z ciekawością przekręcając głowę. Zastanawiało ją, jak dużo magii musi zaczerpnąć, żeby przebić się przez barierę. Była pewna, że da radę. Musi dać, bo w końcu na tym polegały magiczne pojedynki. W najlepszej sytuacji byłeś, kiedy przejąłeś władzę nad umysłem, a nie była przyzwyczajona do dawania się pokonać.
OdpowiedzUsuńPere verest nigdy nie mówili o Szóstce jako o umęczonych, bo dla nich większą mękę przeżywała Vera, kiedy musiała oddać się płomieniom. Musiała powstrzymać instynkt samozachowawczy, chęć przetrwania i pozwolić sobie spłonąć. Czuć gorące języki zmieniające jej ciało w popiół i nic z tym nie zrobić.
[Tutaj moim pomysłem jest, żeby się znali z cmentarza. W końcu Gabe przychodzi do swoich rodziców. Może kiedyś zainteresował go fakt, że ona opiekuje się zapomnianymi grobami i zaczął pogawędkę?]
OdpowiedzUsuńPomocnica Grabarza Jackie
[Hej hej :) Chcę dać znać, że ani nie zapomniałam, ani nie pominęłam :) Po prostu póki co jeszcze żaden pomysł nie przyszedł mi do głowy, ale kiedy tylko coś wymyślę, na pewno zacznę :) Trochę zalatany weekend mam, ale postaram się jeszcze do niedzieli coś napisać :D]
OdpowiedzUsuńJasmin Scott
[ *O* IAN!!! Jak on się z mojej szafy wydostał?! xD Zapraszam do wątku z Norą, jeśli masz pomysł zacznę, jeśli nie, to coś podrzucę i to TY zaczniesz ];-)
OdpowiedzUsuńO ile chcesz, bo do niczego nie zmuszam :D]
Nora Moonray
[Witam serdecznie. Na początku chciałabym pochwalić za kartę, gdyż jest przecudowna! Nie masz może jakieś wolnej Pani do powiązań? W razie czego zostawiam maila : milion.malych.gwiazd@gmail.com]
OdpowiedzUsuń[Hej :D Pytałam się o wąciaka i odp jeszcze nie dostałam, więc grzecznie się przypominam ! xD ]
OdpowiedzUsuńErin
[Masz może ochotę na wątek ze Jen?]
OdpowiedzUsuńJenifer
[Dzień dobry wieczór! Damon, djnjsadsnj. Nie, to się wytnie. Karta jak najbardziej ciekawa, warta uwagi i oryginalna, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że się polubimy :3 Wątek, bestyjko?]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło aka Lucifer
[Witam, co powiesz na wątek?:)]
OdpowiedzUsuń[A Gabe zapomniał o Serafince... smutno mi ;)]
OdpowiedzUsuńSerafina