środa, 30 października 2013

Dom. Jestem w domu. Dlaczego to brzmi jak kłamstwo?

Nathan Auguste

Urodzony w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym ósmym, dla ciekawskich trzydziestego czerwca. Sacramento w stanie Kalifornia to miasto, z którego pochodzi, a przynajmniej zawsze tak mu wmawiano. On jednak w to wierzy i tego uparcie się trzyma. Od momentu, w którym przyszedł na świat miał zaplanowaną przyszłość. Idzie śladami swego ojca, by zostać światowej sławy Łowcą, jakim niegdyś był Peter Auguste - jego ojciec. Brązowe tęczówki zdolne przyciągnąć nawet najbardziej rozbiegane spojrzenie. Od dziesięciu lat zamieszkuje obrzeża Salem, kiedyś mieszkał tam z ojcem, teraz natomiast cały niewielki dwór w środku lasu należy do niego. Umysł ścisły, chociaż jedyną jego humanistyczną cechą jest fakt, że dużo czyta. Od jakiegoś czasu boryka się jednak z kardiomiopatią. Charakter różny; raz możesz trafić na aroganckiego samoluba, a za innym na cichego, zaczytanego chłopca.


Historia | Powiązania | Ciekawostki | Notki

                                                                                                                                     
Buźki użyczył Hayden Christensen.
Zakładki pewnie kiedyś tam zrobię, jak pogodzę się z panem Czasem. Tak, pokłóciliśmy się i on mnie teraz unika. Och, ja biedna...
Na wątki i wszelakie powiązania chętna, ale z Nathanem może nie pójść tak łatwo jak się wydaje. No, ale warto próbować, czyż nie? Częściej wymyślam niż zaczynam.
Witam.

111 komentarzy:

  1. [Heejka ^^ Jaki ładny pan na zdjęciu ;p A tak wgl to przychodzę po wątek, no wiesz xD ]

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  2. [Okej pasuje, więc zacznę już :D ]

    Zmierzchało, a ja już niemal od rana czułam wpływ nadchodzącej pełni na moje ciało jak i zachowanie. Drżenie rąk, większe zdenerwowanie, zmysły ociupinkę się polepszyły. I jak każdego wieczora, kiedy pełnia zbliżała się kierowałam się do najodleglejszych zakamarków lasu otaczającego Salem. Denerwowałam się, bo przemiana nigdy nie była dla mnie prosta, a tym bardziej przyjemna. A bycie w skórze krwiożerczej bestii, która nad sobą nie panuje nie jest fajne, a później nawet nie pamiętasz co uczyniłeś.
    Rzuciłam plecak pod dużą sosnę i usiadłam pod nią czekając, aż nadejdzie czas przemiany. Oby nikt się nie zapuścił dzisiejszej nocy w las.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  3. [hejka Tay. ;* po znajomościach moze wateczek? ;)]

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  4. [no nie.. chyba mnie dopadł dzien zaczynania *smiech* W sumie moge.... dla przyjaciol xD mam dzis dziwny dzien... w sumie tez mi wpadło cos na mysl: wiec to tylko zarys bo nie wiem czy on mieszka sam czy z rodzicami.. nie wazne: Nath. dostał od ojca jakas wiadomosc ktora niezbyt mu sie spodobała i wkurzony wyszedł z domu trzaskajac drzwiami, udajac sie na miasto lub gdzies, mijalyy godziny robilo sie pozno i w drodze do domu zdazyl mu sie wypadek (skrecił noge etc) mogl sie tez upic]

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  5. [to ja moze skroce twoja koncowke.
    Upicie sie bedzie dobre. Chodzi mi o to by biedak przypadkowo dostal w glowe (powiedzmy) czy cos podczas jakies bojki. Chodzi o to by byl ranny czy cos w tym guscie. W tym ze obydwoje nie beda zbytnio wiedziec kim sa.
    Inne dobrze zrozumiałas ;p No chyba iz... masz inny pomysł który tez mozemy wlaczyć]

    Serafina

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam, witam. Ja to lubię Łowców i chciałabym, żeby wielu męczyło moją Veri i nie mogło sobie z biedaczką poradzić xP Jak masz jakiś konkretniejszy pomysł to wpadnij pod kartę, postaram się coś zacząć, skoro wolisz wymyślać. Ale to jak uporam się z jedną grafiką i zaległymi wątkami :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Ach, Hayden, Hayden. Samo patrzenie na jego buźkę poprawia mi humor :-) Że też Sarah ma chłopaka, w innym wypadku zgwałciłaby go tzn. rzuciła się na niego :-D
    Skoro Nathan mieszka w Salem dziesięć lat musza się znać, tym bardziej, że pracuję ona w barze. I coś ich łączy - serducha, a raczej wady serca. Sarah to takie chucherko. Proponuję przyjazne stosunki chyba, że wolisz co innego. ]

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przemierzałam las sprężystymi, długimi susami. Pazury wbijały się w ziemię, a wiatr smagał moje czarne futro. Tysiące zapachów, tysiące dźwięków. Jedne wyraźniejsze inne mniej. Oddałam się wilkowi w całości, a gdy poczułam zapach żywej istoty i szelest nieudolnych kroków bestia wyszła na wierzch. Przyśpieszyłam tempo zmuszając mięśnie do większego wysiłku. Zwolniłam i na chwilę przystanęłam strzygąc uszami w stronę człowieka. Nieśpiesznie wyłoniłam się zza roślinności na ugiętych łapach z przekręconą głową świdrując go swoimi żółtymi ślepiami.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  9. [ A kto mówi o takim łączeniu. Miałam na myśli łączenie w wyjątkowych sytuacjach w sypialni :-P Dobra, tylko trochę pozmieniam nieco początkową koncepcję. ]
    Sarah była zmęczona tego dnia. Praca dała jej się we znaki, podobnie jak klienci, który byli dziś wyjątkowo męczący. Czekała na swojego chłopaka, z którym miała wrócić do domu. Nudziła się i niecierpliwa, bo spóźniał się kolejne dziesięć minut. Wyjęła komórkę spod blatu baru, aby zadzwonić raz jeszcze, kiedy natknęła na tabliczkę ouija. Była wczoraj z przyjaciółką Lainą na zakupach podczas których Laina kupiła w antykwariacie ową tabliczkę. Sarah nie wierzyła w moc podobnych "magicznych" rzeczy. Nie wiedziała również po co one przyjaciółce. Adam mówił, że nie odważy jej się użyć. Co właściwie mogło być w niej strasznego. Żeby przekonać samą siebie postanowiła z niej skorzystać. Położyła plansze na blat i wskaźnik obok. Przez chwilę zawahała się. Sprzedawczyni powiedziała, żeby nie używać jej samotnie. Czemu akurat te słowa utkwiły w głowie Sarah ? Wzruszyła ramionami. Położyła palce na wskaźniku umieszczonym na tabliczce i powiedziała ochrypłym głosem
    - Czy jest tu jakiś duch ? - Nic.
    - Czy jest tu duch, który chciałby się ze mną skontaktować ? - Cisza.
    - Czy jest tu duch, który chce się ze mną skontaktować - powiedziała twardo i głośno.
    Spokój przeciął dziwaczny odgłos wydobywający się z zaplecza. Znieruchomiała. Mimo to, poszła sprawdzić czy powodem hałasu nie są kawały chuliganów. nikogo nie było. Pragnęła zapalić światła, bo w barze było już nieco ciemno, ale uznała to za zbędne. Obrócona plecami weszła do baru, wpadając na kogoś. Krzyknęła.
    Przestała widząc, ze postać zatyka uszy i patrzą na nią ludzkie oczy. To był Nathan. Żaden duch.
    - O mój Bo.. Boże, przestraszyłeś mnie na... śmierć- dyszała, jak po długim maratonie. A za chwilę zaśmiała się z własnej naiwności.

    Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  10. Warknęłam na niego, gdy jego dłonie sprawnie wymieniły magazynek. Wilk we mnie złościł się i powoli miał dość kontroli, którą moja człowiecza część narzucała. Okazałam mu swoje długie ostre kły. Gdybym była człowiekiem roześmiała bym się widząc jego czujne, rozglądające sie spojrzenie. Może i jestem samicą, ale Omegą, nie jestem niczyją partnerką i w ogóle. Dobrze wiedziałam, że stado gdzieś tam jest, ale nie przy mnie. Nie przepadałam za głupim niańczeniem, w końcu nie jestem małą dziewczynką, którą trzeba się zajmować. Gdy poczułam drażniący moje nozdrza zapach jeszcze bardziej przykucnęłam na łapach, warcząc, a sierśc na moim grzbiecie zjeżyła się. Połozyłam uszy po sobie, a mój polepszony wzrok zarejestrował nagły ruch. Wilk we mnie miał ochotę rozszarpac coś na strzępy, a wybierając między człowiekiem, a wampirem prędzej skusze się na wampira. Skoczyłam przed siebie przewracając śmierdzącego krwią męzczyznę. Zatapiałam kły w jego zimnym, martwym ciele rozkoszując się tą chwilą...

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  11. Wampir padł, a ja... wilk we mnie czuł niezwykłą satysfakcję. Wzrok swoich złotych ślepi (gdy byłam człowiekiem moje oczy też maja taką barwę) wlepiłam w jego brązowe. Gdy skierował pytanie w moją stronę mimowolnie z ciekawością przekrzywiłam głowę na bok. Oblizałam różowym jęzorem szczękę, która była oblepiona wampirzą krwią. Chciałam mu jakoś odpowiedzieć, ale dobrze wiedziałam, że mnie nie zrozumie. Byłam zresztą zaskoczona, że łowca odpuscił sobie i nie wpakował we mnie kul. Gdy powietrze przeszyło głuche wycie skrzywiłam się w sobie i dałam susa przed siebie trącając go bokiem. Przystanęłam na skraju krzaków rzucając mu ostatnie spojrzenie po czym zniknęłam w ciemnym gąszczu.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie byłam fanką alkoholu, no może po przemianie to się zmieniło. Dziś był dzień, w którym potrzebowałam pomocy trunku i tłumu ludzi. Dostanie reprymendy od alfy nigdy nie jest przyjemne, a mnie się dostało... Oczywiście wszystko odbylo się kulturalnie i tak dalej, ale no cóż, Omegi rzadko kiedy dostają upomnienie. Tak więc zdecydowałam się zawitać do progów jednego z barów. Przysiadłam przy jednym z końców kontuaru wpierając na ladzie łokcie. Gdy barman podszedł do mnie zamówiłam jakiegoś drinka, a lokal obrzuciłam spojrzeniem. Bar zdecydowanie różni się od przytulnej kawiarenki, w której pracuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. W końcu mój wzrok zatrzymał się na młodym mężczyźnie. Sącząc swojego drinka przyjrzałam mu się. Wydawał się znajomy, a w swoich wspomnieniach widziałam go nieco przez mgłę. Zaciągnęłam się mocniej powietrzem tym samym wdychając jego zapach, który również nie był mi do końca obcy. Musiałam go spotkać zapewne w wilczej postaci. Ehh... Jakie to męczące, że po pełni nie zawsze pamiętamy tego co się działo. Posłałam mu nieznaczny uśmiech, gdy nasze spojrzenia spotkały się.

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Mrr chętnie skorzystam z propozycji ^^ I nawet mam pomysł...Żeby Nathan znalazł ją nagą od razu po przemianie, będzie chciał ją zastrzelić ale coś go tknie i tego nie zrobi...Albo tylko ją zrani, jak chcesz :)]

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  15. Poruszyłam się na podwyższonym stołku. Odwróciłam ze speszeniem wzrok po czym dopiłam do końca trunek ze szklanki. Główna zasada jaką przyjęłam po przemianie w wilkołaka? Trzymanie się na uboczu i nie zwracanie na siebie uwagi, ale jest to dość trudne ze względu na ciekawość, której nie da się od tak wyłączyć, zresztą jak widać. Błagam, żeby to tylko nie był łowca. Choć kto inny mógłby przeżyć spotkanie z wilkołakiem podczas pełni? No okej, jeśli spotka się omegę można wyjść bez szwanku. Westchnęłam, palcami prawej ręki przejechałam po krawędzi szklaneczki.

    OdpowiedzUsuń
  16. [dobra... to w koncu kto zaczyna? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  17. Uniosłam brwi do góry spoglądając na niego.
    -Bardziej zastanawiające jest to co ty tam robiłeś. Las podczas pełni nie jest najbezpieczniejszy.- Odpowiedziałam wymijająco, bo co nie co świtało mi w głowie. Może nawet więcej niż co nie co.- Spotkałam cię tam prawda? I wampira?- Brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.- Jesteś łowcą. Zadziwiające, że zawartość twojego magazynku nie znajduje się w moim ciele.- Dodałam z nutą żartobliwości. Nie był pierwszym łowcą na mojej drodze, ale jego poprzednik nie miał tyle szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  18. -Mam stado, byli w pobliżu.- Westchnęłam.- Widzę, że coś tam o wilkach wiesz.- Ciekawe jak dużo? Przeleciało przez moje myśli.-Tak w ogóle to Erin.- Przedstawiłam się z delikatnym uśmiechem. Milusiego wrażenie to on nie robi, ale kogo można się spodziewać w takim zawodzie... Choć nigdy nic nie wiadomo.-W obu wariantach za zwyczaj jestem sama. Ich nadopiekuńczość jest nieco... przytłaczająca.- Dodałam i na chwilę przypomniały mi się początki bycia wilkołakiem. Wtedy nie odstępowali mnie na krok. Zaśmiałam się do swoich myśli.

    OdpowiedzUsuń
  19. -Długo już się tym zajmujesz?- Zagadnęłam choć dziwnie jest myśleć, że on zabija i to tych podobnych do mnie. Potrząsnęłam głową odganiając te myśli. Skinęłam ponownie na barmana i złożyłam jeszcze jedno zamówienie. Zamoczyłam usta w alkoholu rozkoszując się jego mocnym smakiem.
    -Mniejsza, na stałe w Salem?- Zadałam kolejne pytanie spoglądjac na niego z ciekawością.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  20. Otworzyłam oczy i pierwsze co zatańczyło na polu mojego widzenia to gwiazdy...Dosłownie. Konstelacje świecących gwiazd, w które patrzyłam leżąc całkiem naga na ziemi, gdzieś w leśnej gęstwinie.
    Bolała mnie głowa i ta nieodpowiednia część ciała, choć pytania "dlaczego?!" wolałam sobie w tej chwili nie zadawać.
    Uniosłam ciało nieco do pozycji siedzącej, poruszając przy okazji jakimiś zaroślami.
    Po tym szeleście nastała nagła cisza, zwiastująca mi na pewno czyjąś obecność. Węch miałam znakomity, słuch i inne zmysły również, ale po przemianie z wilka w człowieka i na odwrót, o wielu rzeczach można zapomnieć. Na przykład jak się bronić jedynie rękoma o długich palcach, bez pazurów.
    Jęknęłam zdając sobie sprawę, że mój obojczyk jest jakiś zbyt lepki i mokry. Przesunęłam spojrzeniem w dół i dostrzegłam plamę krwi jeszcze trochę sączącej się z rany na mojej szyi. Goiła się już, ale pozostawała widoczna w dalszym ciągu.

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  21. -Raczej na stałe.- Odpowiedziałam spokojnie dopijając do końca alkohol. Nie miałam innego wyjścia. Wataha do czegoś zobowiązuje szczególnie samice, szczególnie omegi. Ciekawiło mnie jedno i chyba przede wszystkim to.
    -Czemu podczas pełni nie pociągnąłeś za spust?- Spytałam cicho, nieco niepewnie. Raczej się nie zdarza by łowca się łamał. Zazwyczaj są cholernie zawzięci...

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  22. -Wolałam rozszarpać wampira- niemal wyplułam to słowo- niż człowieka. Odsunęłam szklankę i zsunęłam się z podwyższonego stołka.
    -Miło było poznać, ale ja już będę się zbierać.- Wymruczałam z uśmiechem. Rzuciłam na ladę pieniądze za drinki po czym odwróciłam się i skierowałam ku wyjściu. Po chwili moją twarz owiał chłodny, wieczorny podmuch wiatru. Szczelnie opatuliłam się kurtką i ruszyłam do swojego domu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Po ciepłym, rozluźniającym prysznicu poszłam prosto do łóżka. Z ogromną przyjemnością wtuliłam twarz poduszkę i nakryłam się kołdrą po czubek głowy. Przyjemne ciepełko szybko mnie otoczyło, a sen przyszedł bardzo szybko.
    Sen nie był spokojny, koszmary dręczyły moją podswiadomość do póki sie nie przebudziałam. Niemal od razu wyczułam dym, drażniący i drapiący gardło oraz oczy. Zakryłam dłonią usta i poderwałam się na nogi. Szara mgięłka unosiła się w całym pokoju. Otowrzyłam ostrożnie drzwi, a moim oczom ukazały się buchające czerwonawe płomienie trawiące mój dom. Schody płonęły, ogień wspinał się po nich szybko trawiąc coraz większa powieszchnię, a smog gęstniał. Kaszlałam gdy dym dostał się do moich płuc, a oczy łzawily przez co wszystko stało się takie rozmazane. Niemal po omacku trafiłam do okna, które otworzyłam. Przerzuciłam nogi na drugą strone i zeskoczyłam. Spadłam na trawę co nie bylo najprzyjemniejsze, ale do przezycia. Oddaliłam sie na bezpieczną odległość i patrzyłam jak moja drewniana oaza zostaje pożarta przez czerwonawe płomienie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Spojrzałam na niego wzrokiem typu "chyba sobie ze mnie żartujesz".
    -Mój dom zmienia się właśnie w kupkę popiołu razem z wszystkim co posiadałam, więc jak niby ma być w porządku?!- Zresztą nie chodziło tylko o to. Przed moimi oczami wyskoczyły obrazy sprzed lat gdy to mój rodzinny dom w Kanadzie spłonął, a z nim moi rodzice i brat. W moich oczach stanęły łzy, które bezgłośnie spływały po moich osmolonych policzkach. Starłam je dłonią. Kazdy trzask powodował wzdrygnięcie się mojego ciała.- Poza tym mam złe wspomnienia jeśli chodzi o ogień.- Pociągnęłam nosem przenosząc na niego w końcu wzrok. Niemal automatycznie spojrzałam na swoją rękę, na której widniało niezbyt poważne poparzenie. Zostałam tylko z krótkimi spodenkami i żółtym podkoszulkiem, które miałam teraz na sobie. Świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Rzuciłam ostatnie spojrzenie temu co zaczęłam nazywać domem. Dość niepewnie wsparłam się na nim, ale to bardziej z szoku niż z faktycznie złego stanu. Jeszcze gdzieś w głowie słyszałam mój wspólny śmiech z rodziną, ale szybko odepchnęłam od siebie te wspomnienia. Łowca ofiaruje mi swoją pomoc, a ja z niej korzystam. Co za ironia losu. A powinnam raczej ruszyć do alfy by go o wszystkim poinformować. Już widzę jakie będzie miał pretensje o moje jakże "nieodpowiedzialne" zachowanie.
    -A ty znowu włóczysz się po ciemku po lesie.- Wytknęłam starając sie uśmiechnąć, ale raczej wyszło z tego coś grymasopodobnego.

    OdpowiedzUsuń
  26. Poparzoną rękę wyciągnęłam ku niemu by swobodnie mógł "torturować" ją wodą utlenioną, a przecież zagoi się samo. Na mnie też goi się wszystko jak na psie. Mimo to uśmiechnęłam się z wdzięcznoscią, przyglądając się jego poczynaniom, a wolną ręką głaskałam psa. Z wszystkimi psowatymi było łatwo mi się dogadać. Cecha uwarunkowna wilczym genem. Rozejrzałam się po wnętrzu lustrując wszystko dokładnie.
    Gdy wylał na rękę porcję wody utlenionej mimowolnie skrzywiłam się.
    -Piecze.- Spojrzałam na ranę z grymasem.

    OdpowiedzUsuń
  27. -Herbaty.- Odpowiedziałam krótko, ale z wyczulaną wdzięcznością. Miło było, że przygarnął mnie na tą chwilę pod swój dach, choć nie mam zamiaru nadużywać jego jakże zaskakującej gościnności. Od rana będe musiała poszukać sobie nowego lokum. Złapałam w palce wisiorek na mojej szyi i zaczęłam się nim bawić. Dobrze, że nigdy go nie zdejmuję. Jedyna pamiątka ocalona.

    OdpowiedzUsuń
  28. [cześć, masz może ochotę na wątek z czarownicą? :)]
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  29. [ No wiesz?! LEdwo zaczęliśmy i już pominięta? Kara za AIC? ;_;]

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaśmiałam się i sięgnęłam po kubek po czym upiłam łyk ciepłej cieszy. Przyjemne gorąco rozniosło się po moim ciele.
    -Dzięki za pomoc tak w ogóle.- Powiedziałam spoglądając na niego z leciutkim uśmiechem. Miło było mieć poczucie, że ktoś mi pomógł nie ze względu na obowiązek czy nakaz tylko z własnej nie przymuszonej woli.

    OdpowiedzUsuń
  31. Sączyłam herbatę spoglądając na swoje stopy. Może i byłam mu wdzieczna za pomoc, ale to nie zmieniało faktu, że czułam się nieco nieswojo. Już nawet nie chodzi o to że jest łowcą, ale siedzę z obcym facetem w jego domu.

    [Sorka że krótko :**]

    OdpowiedzUsuń
  32. -Nie bardzo.- Odpowiedziałam nieco niepewnie. W sumie mogłabym pewnie liczyć na schronienie u kogoś z watahy, ale wolałam ich w to nie mieszać. Jeszcze by stwierdzili, że ktoś na mnie poluje i dostałabym areszt domowy do końca swoich dni. Z dwojga złego wolę skorzystać z jego propozycji, która za pewne zaraz padnie. Bynajmniej mam taka nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  33. -Na prawdę? Dzięki.- Odpowiedziałam z entuzjazmem, spoglądając na niego z iskierkami w oczach. Odstawiałam pusty kubek na stolik. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Zastanawiałam się kto mógłby chcieć spalić mnie zywcem... czyżby inni łowcy? Moze kto tam ich wie. Teraz jednak marzy mi się tylko jedno. Łóżko.- Pozwolisz, że pójdę już spać. Jestem padnięta.- Ostatnie dwie doby były dość wyczerpujące.

    OdpowiedzUsuń
  34. Podeszłam do drzwi i złapałam za ich klamkę. Spojrzałam na niego ostatni raz i rzuciłam mu sotatni uśmiech.
    -Dobranoc.- Szepnęłam znikając w pokoju. Przeszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, by zmyć z siebie zapach dymu. Uważąłam tylko na zabandazowane miejsce. Po odświeżeniu z ulgą rzuciłam się na łóżko. Szczelnie owinęłam się kołdrą wdychając przyjemny zapach. Przymknęłam powieki i opanował mnie przyjemny spokój.

    OdpowiedzUsuń
  35. Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Opłukałam twarz wodą i po cichu zeszłam na dół. Nalałam w szklankę wody i stanęłam przy oknie popijając chłodnawą ciecz. Przeczesałam palcami włosy, a u mojego boku niespodziewanie znalazł się huski Nathana. Z uśmiechem pogłaskalam go miękkiej sierści na karku.

    OdpowiedzUsuń
  36. [No i moja biedne (widocznie mało wyraziste xD) zapytanie o wątek zostało paskudnie olane. xD Ponawiam więc swoje słowa – uwielbiam łowców i wątków z nimi nigdy dość, więc może masz jakiś pomysł, to wtedy zacznę, bo w dopisku odautorskim jest mowa, że częściej robisz to pierwsze ;)]

    OdpowiedzUsuń
  37. Podrapałam psa za uchem.
    -No wiesz ciągnie swój do swego.- Powiedziałam z rozbawieniem puszczając mu oczko.- Będę się już zbierać. Zobaczę czy coś jakimś cudem ocalało poza tym muszę się zgłosić u swoich i nie chcę nadwyrężać twojej gościnności.- Dodałam odstawiając szklankę. Skierowałam się w stronę drzwi.-Jeszcze raz dziękuję za wszystko.- Rzuciłam z uśmiechem chwytając za klamkę.

    OdpowiedzUsuń
  38. Kucnęłam przed psem, który położył mi łapę na udzie. Pogłaskałam go po głowie.
    -Pewnie jeszcze się zobaczymy.- Szepnęłam niemal niesłyszalnie wydając z siebie głęboki pomruk co zdecydowanie było zrozumiałe tylko dla mnie i huskiego. Wyprostowałam się i po "trudnościach" wydostałam się na zewnątrz.
    -Cześć.- Skinęłam na łowcę i ruszyłam w stronę obrzeży Salem. Wiedziałam co zastanę jednak miąłam nadzieję, że ogień nie strawił wszystkiego. Na miejscu gorzko się rozczarowałam. Prócz paru porządnie osmolonych belek i fundamentów nic nie ocalało. Ulga, że okolica nie zajęła się ogniem. Za plecami i gdzieś z boku usłyszałam kroki. Obruciłam się na pięcie i z uwagą zaczęłam lustrować okolicę. Po paru minutach przede mną stanęło dwóch mężczyzn. Zmierzyłam ich uważnym spojrzeniem, a gdy dostrzegłam broń wiedziałam, że ci łowcy nie będą tak mili jak Nathan. To był jedne z tych momentów kiedy doceniałam troskę watahy.
    -Bądź grzeczną suką i chodź z nami.- Mruknął chropowatym głosem jeden z nich. Ściągnęłam brwi, a moje paznokcie przeobraziły się w długie pazury, a zęby w kły. Warknęłam na nich srogo. Nie miałam zamiaru odpuścić, bo wiedziałam, że jeśli mnie złapią nigdy się nie wydostanę z ich rąk...

    OdpowiedzUsuń
  39. Udało by mi się ich odgonić, gdyby nie strzykawka wbita w moją szyję i wpuszczony w mój organizm środek nasenny. Obraz zaczął się rozmazwyać, aż w końcu padłam na ziemię...
    Obudziłam się siedząc w jakimś dziwnym pomieszczeniu bez okien. Siedziałam pod zimną ścianą, a ręce miałam zakute w kajdany pokryte srebrem. Szarpnęłam rękoma, ale to przyniosło tylko pieczenie na skórze. Syknęłam, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
    -Zajebiście.- Mruknęłam cicho nieco otumanionym głosem.

    OdpowiedzUsuń
  40. Słyszac skomlenie miałam wewnętrzną ochotę odpowiedzieć temu... osobnikowi. Do sali weszło dwóch młodych facetów. Odpięli mnie od ściany i szarpiąc jakbym była jakąś szmacianą lalką, zaprowadzili do innej sali. Pchnęli mnie, a ja upadłam na podłogę. Włosy opadły mi na twarz przysłaniając ją całkowicie. Pociągnęli mnie i znowu zostałam zakuta w kajdany. Warknęłam na nich przez chwilę ukazując swoje ostre kły. Wilk we mnie buntował się, a ja powoli nie mogłam utrzymać go w ryzach.

    OdpowiedzUsuń
  41. Poderwałam głowę do góry spoglądając na Nathana. Moje oczy, w których dałoby się dostrzec odrobinę strachu, spoglądały w jego tęczówki. Zmarłam przez chwilę nawet nie dostarczałam sobie tlenu. Poczułam ulgę, która po chwili przerodziła się w niepewność. Przecież musi mnie przesłuchać nawet jeśli by tego nie chciał.
    -Nie mogę ci nic powiedzieć.- Szepnęłam w końcu spuszczając wzrok. Chęć walki i rozerwania ich na strzępy uszły ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  42. Może i nie znałam go dobrze, praktycznie to wcale, ale w tedy pomógł mi i był miły, więc jego srogie, obojętne słowa były jak igły, które we mnie wbijano. Miałam ochotę zwinąć się w kłębek, zatknąć uszy, zamknąć oczy i przetrwać te tortury, ale rzeczywistość na to nie pozwala. Nigdy nie sądziłam, że trafie w takie miejsce, ale widocznie los ma co do mnie inne zamiary zdecydowanie nie lepsze.
    -Nie mogę ci nic powiedzieć co dotyczy watahy. Zresztą ja nic nie wiem o żadnych bójkach i podpaleniach, w co zapewne mi nie uwierzycie. Nie biorę w tym udziału. Należę do tego stada, ale nie trzymam się ich, nie przebywam z nimi.- Powiedziałam to wszystko na jednym wdechu niespokojnym, nieco piskliwym głosem. Wzięłam głębszy oddech by sie uspokoić i nie dać się ponieść żadnym emocjom. Wiedziałam, że nie mogłam pozwolić by ktoś inny dowiedział się,że znamy się tak samo jak nie mogłam zdradzić watahy.

    OdpowiedzUsuń
  43. Spojrzałam z uśmiechem na psa do którego cicho mruknęłam po czym przeniosłam wzrok ponownie na Nathana.
    -Ale ja naprawdę nic nie wiem. Jestem omegą nie trzymam się z nimi, nie interesują mnie ich wyczyny, nawet podczas pełni jestem sama. Jestem w stadzie tylko i wyłacznie dla tego, że takie są u nas zasady.- Odpowiedziałam.- Co do narkotyków to są bujdy, żaden wilkołak by tego nie tknął. I uwierz mi ja nic nie wiem.- Przymknęłam na chwilę oczy i oparłam głowę o ścianę. Czułam zmęczenie, pewnie środek nadal działał, a dotyk srebra nie pomagał, ani trochę.-Rób co musisz, ale ja i tak nic nie powiem, bo nic nie wiem. Tylko tym rozjuszycie watahę.- Szepnęłam zaciskając powieki gdy w głowie wyskoczyły mi obrazy rozwścieczonych wilkołaków.

    OdpowiedzUsuń
  44. Z niemal ulga przyjelam nowe kajdany. Spojrzalam na niego z wdziecznoscia.
    -Cokolwiek wam powiem, czy wy wypuscicie wilkolaka?- szczerze w ta watpilam, w koncu on na nas poluja i zabijaja z zimna krwia... Moja czlowiecza czesc chciala rzucic w cholere zasady i cos im powiedziec wilcza natomiast nakazuje milczenie i pogarde dla nich. Wilk chce walczyc... Westchnelam i przygryzlam dolna warge. Odwrocilam od niego wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Do watahy dolaczylo pare mlodzikow. Alfa ma z nimi problem, nie kontroluja sie i sa buntowniczy. Oni sa przyczyna problemo, kazdej bojki, pobicia i tak dalej, przez co ostatnio mam wiecej zajecia. Omega dziala uspokajajaco. Wiec te wybryki moga potrwac jescze jakis czas,ale stado stara sie ich trzymac w ryzach. Tyle moge ci zdradzic.- Mruknelam nie patrzac na niego. Poruszylam rekoma przez co lancuchy zabrzeczaly. Te nie srebrne moglam z niewielkim wysilkiem zerwac...

    OdpowiedzUsuń
  46. [na obozie odp jak opublikuje kolejny raz karte, a co do pomyslu to okej ;**]

    -Owszem to przez mlodych.- zapewbilam ze szczeroscia. To byly fakty ktore moglam zdradzic a w nastepstwie nic sie nie stanie.-Tak, wiec teraz mnie puscicie czy jeszcze jakies pytania?- rzucilam obojetnie patrzac prosto w jego brazowe oczy. Chcialam juz stad wysc. Wataha na pewno sie martwi, a zreszta nie najlepiej tu sie czulam.

    OdpowiedzUsuń
  47. [A ja teraz miałam urodziny taty i też nie mogłam xP
    Dziękuję za komplement odnośnie zdjęcia, mnie urzekł ten wzrok tej dziewczyny, jest trochę taki typu “wiesz, że jestem lepsza” :D
    No właśnie myślałam, żeby chciał ją złapać, tylko ona się nie dała oczywiście xP Może żeby wprowadzić lekkie komplikacje załóżmy, że od jakiegoś czasu bawią się w kotka i myszkę? W sensie Veri wie, że to Łowca, a on wie, że to wiedźma (ciężko nie zauważyć, skoro nieustannie używa magii xD), ale że do tej pory nikt jej nie zabił, pomimo jawnego czarowania, to nie napadł jej w ciemnej alejce, a próbował się czegoś dowidzieć. Albo już napad mamy za sobą, okazało się, że ona nie da się tak łatwo zabić i teraz próbuje się czegoś o niej dowiedzieć przy niby przypadkowej pogawędce w barze (na przykład wtedy, kiedy ją atakował był zamaskowany, więc uważa, że ona go nie rozpozna). No i Veri poznaje go po aurze, i znowu — zaczynają się podchody. Ona udaje, że nie wie, kim on jest, on udaje, że nie wie, że z niej wiedźma. No i częściej niż to normalne “przypadkowo” na siebie wpadają. Później w jakimś wątku można też ponowić motyw próby złapania/zabicia. Osobiście jestem za drugą opcją, czyli najpierw już był napad, ale nie wyszedł i teraz są podchody :D]

    OdpowiedzUsuń
  48. Zacisnelam szczeki ukladajac usta w waska linie. Pokrecilam glowa.
    -Alfa, jak alfa. Surowy i dominujacy.- odpowiedzialam wymijajaco. Na takie pytania nie mialam zamiaru sie zaglebiac. Wolalam zginac niz zdradzic watahe. Tak ma kazdy wilkolak. Podnoslam sje na nogi, ale kajdanki i lancuchy na wiecej nie pozwalaly.-Takich pytan nie zadawaj. Dobrze wiesz, ze nie odpowiem na nie.- Mruknelam.

    [ok to wejde tez na maila] ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Przemilczalam to pytanie. Jasne ze widzialam, alfe jak i reszte watahy w ludzkich formach i dlkladnie wiedzial ktory to ktory i jak sie nazywaja, co nie oznacz, ze mu to wyspiewam jak na spowiedzi. Co to to nie.
    -Glupie sa te pytania, zade wilkolak na nie nie odpowie.- dodalam wzruszajac ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  50. Usłyszałam odbezpieczaną broń i serce na chwilę mi zamarło, potem znów ruszyło.
    Zapach chłopaka rozniósł się zaraz po tym jak odsłonił krzaki za pomocą lufy pistoletu.
    - Jeśli zamierzasz się tak dalej gapić, uznam, że jest na co popatrzeć, albo po prostu, że jesteś jakimś zboczeńcem. - Powiedziałam, starając się skulić nogi tak, by jak najwięcej zasłonić. Ciekawe, że była striptizerka odczuwa dyskomfort związany z własną nagością.
    Zagryzłam dolną wargę i przeniosłam spojrzenie złoto-zielonych oczu na nieznajomego.

    Nora

    OdpowiedzUsuń
  51. Odprowadziłam go wzrokiem, po czym znowu osunęłam się na podłogę brzęcząc łańcuchami. Zastanawiałam sie co teraz nastąpi i do czego się posuną. Wątpiłam, że po prostu będą przychodzić i zadawać pytania na które i tak im nie odpowiem. Gdy wszyszedł niemal każdy krok przy drzwiach sprawiał,że się wzdrygałam. Może i jestem wilkołakiem, ale tak na prawdę to zwykła ze mnie kobieta. Może inni byli do tego przyzwyczajeni, ja nie. Przymknęłam oczy przez chwilę rozkoszując się ciszą.

    OdpowiedzUsuń
  52. Moja wilcza strona się zbuntowała. Nie będę tu po prostu siedzieć i czekać na nie wiadomo co! Złapałam łańcuchy zaraz przy ścianie. Wzięłam głębszy oddech i szarpnęłam z całej siły. Tynk lekko się posypał. Jeszcze raz, w powietrzu uniósł się biały pył. Kolejne szarpnięcie i poleciałam na twarz. Z ognikami w oczach podniosłam się, uśmiech wykwitł na mojej twarzy. Spojrzałam na swoje paznokcie, które już po chwili zmieniły się w ostre niczym brzytwa pazury. Podeszłam do drzwi i walnęłam pięścią w nie. Odsunęłam się na bok czekając, aż któryś z łowców otworzy. Miałam nadzieję, że nie będzie to Nathan.

    OdpowiedzUsuń
  53. Gdy usłyszałam szczęk zamku w drzwiach byłam gotowa do ataku. Oczywiście nie miałam zamiaru nikogo zabijać, ogłuszyć tak, ale nie zabijać. Gdy jednak wyczułam iż to jest Nathan, a do środka wpadł husky schowałam kły oraz pazury.
    -Rozwaliłam wam nieco ścianę.- Mruknęłam wyciągając przed siebie ręce.- Nawet i ja czasem tracę nad sobą panowanie.- Dodałam uśmiechając się blado.- Dostałeś kolejną listę z pytaniami? Uwielbiam te podchwytliwe.- Bąknęłam krzyżując ręce na piersi.

    OdpowiedzUsuń
  54. Spojrzałam najpierw na swoje ręce później na niego. Potarłam nadgarstki i gdy zorientowałam się, że wychodzi podbiegłam do niego zagradzając mu sobą drogę. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
    -Dziękuję, ale ja nie mogę. Będziesz miał problemy jeśli ktoś się dowie.- Powiedziałam nie spuszczając wzroku od jego tęczówek. Pokręciłam głową, czułam sie nieco dziwnie.- A tak szczerze to nie bardzo ciebie rozumem.- Dodałam ciszej przygryzajac wargę.

    OdpowiedzUsuń
  55. Pokiwałam tylko wolno głową.
    -Trafię do wyjścia.- Powiedziałam odwracając się z ociąganiem. Rzuciłam mu ostatnie wdzięczne spojrzenie i wybiegłam stamtąd. Ściągnęłam brwi przemieszczając się po korytarzach, aż w końcu wyszłam na zewnątrz. Z radością zaczerpnęłam świeżego powietrza. Była wieczór, a na niebie nie było widac żadnej gwiazdy, ani księżyca. Nie czakając na nic więcej ruszyłam w stronę mieszkania Alfy. Nie miałam gdzie indziej się schronić, a tyle może mnie przenocować...

    OdpowiedzUsuń
  56. Alfa przyjął mnie pod swoj dach, śmial by nie... Oczywiście najpierw zaczął od reprymendy, że od razu po podpaleniu powinnam udać się do niego lub kogoś z watahy, a nie iść do koleżanki. Pominęłam fakt o pomocnym łowcy. To tylko by go rozzłościło. Z uśmiechem na twarzy padłam na łóżko.
    Przez cała noc nie mogłam zmrużyć oka. Myślałam o niczym takim... O Nathanie. Rano nowi przyszli się zgłosić po jakieś tam porady, więc ja uprzednio ich o tym informując wymknęłam się. Musiałam wrócić do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  57. Uniosłam wzrok znad kontuaru, gdy drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem. Zatrzymałam swoje spojrzenie na Nathanie, który pokierował się do stolika. Dopiero gdy ktoś odchrząknął spojrzałam na kobietę z przepraszającym uśmiechem. Nastawiłam ekspres i po kilku minutach podałam jej filiżankę z kawą i kawałek jabłecznika. Gdy jedna z koleżanek z pracy podeszła do niego obserwowałam ich, a wilczyca we mnie poruszyła się niespokojnie. Otrząsnęłam się koncentrując się na wyciskaniu soku z pomarańczy.

    OdpowiedzUsuń
  58. Po pracy i kontrolnych odwiedzinach dwój wilkołaków ze sfory udałam się do biblioteki. Tak dla odprężenia. Uwielbiam zapach książek, obecność regałów nimi przepełnionych, ciszę i spokój. To wszystko tak bardzo uspokaja mojego ducha. Z delikatnym uśmiechem przechadzając się między regałami sunąc wzrokiem po wszelkich tytułach i wypatrując czegoś dla siebie. Gdy usłyszałam znajomy głos i poczułam równie znajomy zapcha, który rozpoznałabym chyba wszędzie wychyliłam się i rozejrzałam. Dostrzegłam Nathana, ale nie samego. Był z jakąś dziewczyną. Śmiali się. Po raz pierwszy widziałam jak się śmiał. Uroczy widok... Szybko zgromiłam się jednak za takie myślenie i w zupełnej ciszy przyglądałam się tej dwójce. Nie wiedzieć dla czego drażnił mnie ten widok, a wilczyca we mnie szarpała mnie niespokojnie. Chciała działać i wiedziałam, że gdybym była wilkiem nie zachowała bym spokoju tylko stanęła między nimi z dumną postawą. Pacnęłam się w głowę, a książka którą miałam w dłoniach spadła z głuchym tąpnięciem na podłogę. Zmruzyłam oczy, gdy nasze spojrzenia skrzyzowały się. Z nieco zaciętą i nie spokojną miną minęłam ich bez słowa i wymaszerowałam z biblioteki ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Ręce mi drżały, pierwsza oznaka, że wilkołak się denerwuje. Skierowałam swoje kroki w kierunku lasu. Gdy sie w nim znalazłam walnęlam sie na mech i z gniewnie wpatrując się w pień siedziłam tak. Nie miałam zamiaru się stąd ruszyć choćby świat się zaczął walić.

    OdpowiedzUsuń
  59. Wyczułam go dużo wcześniej niż mogłam dostrzec. Nie odwróciłam od drzewa, które gdybym posiadała taka moc dawno miałoby wypaloną dziurę. Wsparłam łokcie na udach.
    -Co tu robisz?- Powiedziałam dość...Obojętnie jak na siebie jakby wcale mnie to nie interesowało, ale było wręcz przeciwnie. Sama nie wiedizalam co sie ze mną dzieje. Nie chciałam go urazić, nie chcialam być nie miła, ale czasem moja wilcza strona brała górę, tak jak teraz. W końcu jednak na niego spojrzałam i poklepałam miejsce obok siebie. Całą wiecznosc w końcu nie mogę się gapić w głupi pień.

    OdpowiedzUsuń
  60. Pogłaskałam psa po głowie.
    -Owszem byłam.- Odpowiedziałam spokojnie przybierając swój normalny ton głosu.-A ciebie co przywiało do lasu o tej godzinie?- Ponowiłam pytanie kątem oka na niego spoglądając. Dziwnie czułam się w jego obecności. Może i znam go bardzo krótko i nawet nic o nim nie wiem, ale przyjemnie z nim nawet się milczy.

    OdpowiedzUsuń
  61. -Brak domu, niemoc zaśnięcia przez natrętnie kłębiące się myśli...- Westchnęłam.-Witam w klubie.- Wymruczałam spoglądając w niebo na którym zaczęły pojawić się gwiazdy i księżyc w kształcie sierpa. Przeniosłam ponownie wzrok na niego.- To była twoja dziewczyna? Tam w bibliotece.- Rzuciłam za nim zdązyła się ugryźć w język.- Wybacz. Czasem moja wścibskość nie zna granic.- Powiedziałam szybko nieco się rumieniąc. Spuściłam głowę by wlosami zasłonić swoją twarz.

    [Ja zaraz zbieram sie na wycieczkę i wejdę dopiero w środe więc to mój ostatni odp :) Całusy :**** ]

    OdpowiedzUsuń
  62. Spojrzałam na niego nieco niepewnie zastygając w takiej pozycji. Dotyk jego ciepłej dłoni był przyjemny tak samo jak ten drobny gest, który wykonał w moją stronę.
    -Co robisz?- Wymamrotałam cicho, spoglądając w jego oczy. Nie chodziło o to, że jego usta były blisko, że jego oddech owiewał lekko moją twarz. Był na tyle blisko, że naruszał naszą przestrzeń. Po prostu znalazł się za blisko...

    OdpowiedzUsuń
  63. Westchnęłam i zanurzyłam palce w sierści huskiego, który dodawał przyjemnego ciepła memu ciału.
    -Nie zrozum mnie źle, ja nie doszukuję się w tej naszej znajomości drugiego dna, ale ja nie powinnam pozwalać zbliżać się do siebie ludzkiemu mężczyźnie. Każdy z wilkołaków znajduje w końcu swojego wilczego partnera, co osobiści uważam, że jest co nie co chore, ale tak już jest.- Mruknęłam cicho po czym westchnęłam.- Nawet nie wiem po co ci to mówię.- Dodałam nieco głośniej. Może dla tego, że zaczynałam przyzwyczajać się do jego osoby. Pokręciłam nieznacznie głową...

    OdpowiedzUsuń
  64. -Jak zwykle plotę głupstwa. Powinnam iść.- Podniosłam się z miejsca i otrzepałam spodnie z resztek ściółki. Spojrzałam na niego po czym odwróciłam się i ruszyłam z powrotem w kierunku Salem.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  65. Byłam dość daleko od miejsca, gdzie zostawiłam Nathana, ale mimo to usłyszałam warczenie. Zatrzymałam się gwałtownie i przez chwilę nasłuchiwałam. Jeśli wataha się dowiedziała i go znalazła... Zerwałam się biegiem z powrotem w stronę młodego łowcy. Nie mogłam pozwolić by coś mu się stało przez mnie. Warczenie stawało się głośniejsze z całym krokiem. Stanęłam najpierw obok, rozpoznałam każdego członka ze swojej watahy.
    -Przestańcie!- Wrzasnęłam. Alfa warknął na mnie co niemal unieruchomiło mnie w miejscu. Patrzyłam na to wszystko z przestrachem. Nie mogę się przeciwstawić... Zacisnęłam palce w pieści i stanęłam między stadem, a Nathanem.
    -Przestańcie.- Powtórzyłam spoglądając w ich oczy. Wiedziałam czym ryzykuję.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  66. Mimo iż byłam poza hierarchią niemal każdy z basiorów był ode mnie większy i silniejszy. Alfa świdrował mnie karnym, ale i też zaskoczonym spojrzeniem. Postąpił w moją stronę parę kroków.
    -Jeśli chcecie go zabić, najpierw musicie zabić mnie.- Powiedziałam z zaciętym wyrazem twarzy. Nie chciałm się z nim mierzyć i wątpilam, że któryś z nich rzuci się na samicę, ale jeśli będzie trzeba zmierzę się z kazdym po kolei. Alfa obnażył kły, a inni ledwo stali w miejscu. Spojrzałam kątem oka na Nathana.
    -Idź. Zajmę się nimi.- Szepnęłam.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  67. Przewróciłam tylko oczami, a wilki stawały się coraz bardziej zdenerwowane. Wiedziałam, że jeśli się odsunę rozszarpią go na małe kawałeczki. Przemieniłam się. Wydałam z siebie cichy pomruk na co alfa zawarczał, a reszta towarzyszyła mu w tym. Basior doskoczył do mnie powalając na ziemię. Chciał doprowadzić mnie do pożądku, ale ja nie mialam zamiaru sie poddawać. Nie mogłam przecież stać i patrzeć jak oni zatapiają zębiska w człowieku bo coś im sie ubzdurało.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  68. Gdy alfa powalił mnie i nieznacznie zacisnął szczęki na moim nosie nie miałam sily by mu się wyrwać choć chciałam. Kątem oka spoglądałam na jednego z wilków, który najintensywniej warczał na Nathana. Zaskomlałam po czym na chwilę znieruchomiałam. Alfa z ociąganiem puścił mnie. Podniosłam się na łapy, ale nie stanęłam u jego boku tylko z uniesionym łbem stanęłam przy Nathanie. Nawet nie wiem skąd wzięło się we mnie tyle zawziętości i uporu. Wogóle nie wiem co mną kierowało, że nie stanęłam po stronie watahy!

    OdpowiedzUsuń
  69. Spojrzałam na oddalające się stado po czym wzrok przeniosłąm na Nathana. Odsunęłam się od niego parę kroków po czym cicho mruknęłam. Miałam ochotę zamknąć się w czterech scianach z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach, ale nie miałam niestety dokąd się udać. Do stada nie pójdę po tym całym zajściu, a domu już nie mam. Czas znaleźć sobie jakiś przytulny kąt w lesie. Z lekko spuszczoną głową ruszyłam w las.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  70. Nieco niepewnie ruszyłam za nim. Ciekawe ile jeszcze razy przyjmie mnie pod swój dach.
    W środku przeszłam do łazienki, gdzie przemieniłam się na powrot w człowieka. Przez kilka minut czułam się nie co skołowana, czekałam, aż zmysły wrócą do normy, a każda kość i mięsień będą na swoim miejscu. Problem był tylko jeden. Nie miałam ubrań. Owinęłam sie ręcznikiem, który znalazłam i wychyliłam się przez drzwi.
    -Emm... Pożyczyłbyś mi jakąś koszulkę?- SPytałam po czym przygryzłam wargę.

    OdpowiedzUsuń
  71. Ubranie lezalo niemal idealnie i gdy bylam w pelni ubrana wyszlam z lazienki i powrocilam do salonu. W powietrzu unosil sie slodkawy zapach przez ktory na moich ustach pojawil sie nieznaczny usmiech. Spojrzalam na Nathana krzatajacego sie po kuchni. Moze i znalazlam sie tu (znowu) z przypadkowych przyczyn, to milo jest widziec druga osobe pod dachem. W dodatku robiaca cos pysznego w kuchni.
    Erin

    OdpowiedzUsuń
  72. Wzięłam w dłonie kubek i upiłam pierwszy łyk ciepłego, słodkiego napoju. Czekolada w każdej postaci to jest zdecydowanie to czym można mnie przkupić i udobruchać.
    -Dzięki.- Rzuciłam otaczając kubek palcami, któy przyjemnie zaczął mnie ogrzewać.- Tak w ogóle to przepraszam za watahę. Pewnie znowu coś sobie ubzdurali.- Szepnęłam spoglądając na niego.

    OdpowiedzUsuń
  73. Zachichotalam cicho pod nosem.
    -Milo jest miec kogos takiego.- powiedzialam. Teraz zrobilo mi sie niemal glupio za wczesniej zadane pytanie, szczegolnie ze nie mam prawa wnikac w jego osobiste sprawy. Upilam kolejny lyk czekolady rozkoszujac sie przyjemnym cieplem w gardle i jego onecnoscia.

    OdpowiedzUsuń
  74. -Niemal od poczatku uznawalam wilkolactwo za przeklenstwo, ale z drugiej strony gdyby nie ono nie poznala bym wielu ciekawych osob.- Na przyklad ciebie. Dodal w moich myslach cichy, zlosliwy glosik. Usmiechnelam sie pod nosem. Wypilam do konca napoj po czym odstawilam szklanke na stolik.

    OdpowiedzUsuń
  75. -Nie, stada trzymam sie bo musze. Chodzilo mi raczej o kogos takiego jak...ty.- wypalilam, po raz kolejny przy nim si rumieniac. Dlaczego on tak na mnie dziala? Przeciez dobrze wiem, ze nie powinnam obdarzac czlowieka czyms wiecej, ale on juz zyskal moja sympatie jak nie cos wiecej. Jeszcze nigdy w obecnosci drugiej oskby serce nie zabilo mi mocniej.

    OdpowiedzUsuń
  76. -Owszem, nie jestes pierwszym lowca na mojej drodze, za to pierwszym ktory okazal mi tyle dobroci, ale nie tylko Nathanie.- Mowilam nadal sie usmiechajac, acz calkowicie powaznie. nie mogl mi przeciez wmawiac czegos co nie jest prawda.

    OdpowiedzUsuń
  77. Odwróciłam wzrok gdzieś na bok kiwając nieznacznie głową.
    -Czemu zdecydowałeś się zostać łowcą?- Spytałam przenosząc wzrok na Huskiego.- Wiem,że zdarzają się istnieś prawdziwe bestie, ale nie każdy z nas jest zły, a polujecie na każdego. Staram się tylko zrozumieć jaki w tym jest sens.- Dodałam kątem oka na niego zerkając.

    OdpowiedzUsuń
  78. Również się zasmiałam.
    -Czuję się zaszczycona.- Powiedziałam nieco go szturchając swoim ramieniem.- Masz może coś mocniejszego? Alkohol zdecydowanei pozwolił by mi się całkowicie rozluźnić.- Uśmiechnęłam się łobuzersko. Ten jeden raz można sobie pozwolić na co nie co więcej.

    OdpowiedzUsuń
  79. -Dzięki.- Zamieszałam alkoholem w kieliszku i upiłam pierwszy łyk. CZułam jak gorzki płyn roznosi po moim ciele przyjemne ciepło. Zaczesałam włosy do tyłu. Westchnęłam po czym dopiłam zawartość kieliszka do końca. Bez słowa sięgnęłam po butelkę i nalałam sobie drugą porcję. Podciągnęłam nogi do góry i przekręciłam się by siedzieć twarzą do niego. Utkwiłam wzrok w złotawym trunku, uśmiechnełam się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  80. Położyłam dłonie na jego nagiej piersi, przekręciłam się i naparłam na niego przewracając na kanapę. Zaczęłam składać pocałunki na jego ramionach, piersi i podbrzuszu po czym przejechałam wargami wzdłuż tej linii nieznacznie przygryzając jego skórę w paru miejscach, aż powróciłam do jego ust. Przejechałam dłońmi po jego torsie, aż do krawędzi jego spodni na których zacisnęłam dłonie.

    OdpowiedzUsuń
  81. Wygięłam się nico w łuk stykając swój brzuch z jego ciepłym ciałem.
    -Przestań się ze mną droczyć.- Wymruczałam spragnionym i nieco zmienionym od pożądania głosem.- To nie jest normalne... Ledwo co cię znam, a nie mogę się oprzeć.- Dodałam cicho, muskając płatek jego ucha.

    OdpowiedzUsuń
  82. Nie odrywając się od jego ust uśmiechnęłam się nieco. Połozył dlonie na mojej tali i jednym silnym ruchem przekręcił się. Znalazłam się pod nim. Złożyłam pocałunek na jego policzku, linii szczęki i ustach.
    -Więc zrób to weź mnie.- Przejechałam dłońmi po jego ramionach po czym ułożyłam ręce nad głową. Mógł ze mną zrobic co tylko zechcial.

    OdpowiedzUsuń
  83. [I znowu taki przeskok xD ]

    Wtuliłam się w niego odrobinę bardziej. Przymknęłam powieki wsłuchując się w jego bijące serce. Pogłaskałam go lekko po torsie. Czułam się wspaniale, choć moja wilcza strona, wilczyca we mnie pozostawała neutralna. Wzięłam głębszy oddech odsuwając od siebie te myśli. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  84. Przechadzałam się po lesie nucąc pod nosem jakąś piosenkę. Dryfowałam gdzieś w odmętach swoich myśli, myśląc o Nathanie i o tym co zaszło. Alfa jeszcze niczego nie wiedział co przynosiło ulgę. Z zamyślenia wyrwały mnie czyjeś kroki. W pierwszej kolejności uśmiechnęłam się na widok młodego mężczyzny. Mój wzrok jednak powędrował na jego dłoń, w której dzierżył broń. Przystanęłam jakiś kawałeczek od niego. Ponownie spojrzałam w jego oczy, a uśmiech zszedł z mojej twarzy. W oczach gdzieś zaczął czaić się strach. Nie o to że on może zrobić mi krzywdę, ale o to do czego zmuszą go inni Łowcy.
    -O co chodzi Nathanie? Co się stało?- Spytałam z nutą niepewności. Przełknęłam ślinę postępując parę kroków do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  85. Zakuło mnie w sercu od jego słów, obojętnego tonu głosu oraz spojrzenia, a gdy uniósł broń i odbezpieczył ją niemal zadrżałam.
    -Więc wystarczy, że dadzą ci reprymendę, że nie będziesz najlepszy, wychwalany i wszystko inne pójdzie w diabły? Więc to co zaszło miedzy nami nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, od tak możesz to przekreślić?- Mówiłam histerycznie, a w oczach stanęły mi łzy, których usilnie nie chciałam uronić. Podeszłam do niego pewnie, aż w końcu lufa broni dotknęła miejsca w którym bije moje serce.- Więc dobrze. Nie będę ci tego utrudniać, tylko chcę byś wiedział jedno.- Wzięłam głębszy oddech.- Kocham cię. CHociaż wiem, że to nie właściwe, bo ja nie mogę kochać zwykłego mężczyzny, chociaż może nas to skrzywdzić, nic na to nie poradzę, że się zakochałam.- Nie wytrzymałam i po moich policzkach pociekły słone łzy. Nie drgnęłam, czekałam na strzał i kulę przeszywającą me ciało.

    OdpowiedzUsuń
  86. Wzdrygnęłam się na dźwięk wystrzału, a gdy zagarnął mnie do siebie uśmiechnęłam się przez łzy. Wtuliłam się mocno w jego ramiona oraz pierś. I ten piękny moment przerwały kroki i kpiący damski śmiech.
    -Wiesz Nathanie nie sądziłam, że jesteś taki...słaby i ckliwy. A uważałam cię za jednego z najlepszych z nas, a ty zadajesz się z taką suką.- Powiedziała kpiąco na co ja wyswobodziłam się z ramion Łowcy i warknęłam na nią. Nie mogłam się powstrzymać. Za zarośli wyłonił się jeszcze jeden mężczyzna, nieco starszy, który kręcił tylko z niedowierzaniem głową. Zmrużyłam oczy lustrując tę dwójkę bacznym spojrzeniem.

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  87. Wsparłam się na jego ramieniu. Zadarłam nieco głowę by spojrzeć w jego brązowe oczy.
    -Czuję się jakby ktoś przejechał mnie pociągiem i poprawił walcem. Ale przeżyję.- Uśmiechnęłam się delikatnie.- Nie chciałam byś miał problemy w... pracy.- Mruknęłam spuszczając wzrok. On jaki i ja mamy teraz problemy, ale chyba już nie potrafię trzymać się z dala od niego.

    OdpowiedzUsuń
  88. Pokiwałam nieco głową i zaczęłam głaskać po miękkim futrze huskiego. Skupiłam się na ruchach swojej dłonie choć kątem oka obserwowałam Nathana. Dobrze wiem, że czeka nas poważna rozmowa, szczególnie że nie rzucałam słów na wiatr tamtego wieczoru. Na samą myśl poczułam ciepło na policzkach. Chyba nigdy nie byłam w tak skomplikowanej sytuacji. Westchnęłam i zaczesałam kosmyki włosów za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  89. Zatrzymałam rękę w połowie ruchu. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, a na twarzy poczułam ciepło. Do kitu.
    -Wiem i wiem, że ty nie powiesz mi tego samego, prawda?- Szecze? Miałam nadzieje,że zaprzeczy...Westchnęłam zerkając na niego.- U wilkołaków działa to nieco inaczej.- Dodałam. Wyprostowałam się nie co przestając głaskać psa. Trudne rozmowy i uczucia. Ee... nie jestem w to dobra.

    OdpowiedzUsuń
  90. Pociągnęłam nosem by zatrzymać łzy. Nie chciałam przy nim płakać, nie chciałam pokazywać słabości i o dziwo mi się udało. Smutek i żal zostały zastąpione złością. Poderwałam się na nogi.
    -Więc wykorzystałeś mnie?- Szepnęłam.- Jak mogłeś! Przespałąm się z tobą bo myślałam, że... Jesteś ohydny. Nigdy ci tego nie zapomnę.- Warknęłam trzęsąc się ze złości, jak mógł potraktować mnie jak zwykłą dziwkę?! Przysunęłam się bliżej i obdarowałam go siarczystym ciosem w policzek. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do drzwi. Byłam bliska wybuchu.

    OdpowiedzUsuń
  91. Pokiwałam tylko głową nieco się krzywiąc, gdy krew dalej zaczynała sączyć się z rany. Oparłam się wygodniej na kanapie i przymknęłam powieki. Robiło mi się coraz cieplej i czułam się nie dobrze. Skutki ugryzienia wampira. Cholerne wampiry, z całym poszanowaniem dla tych, którzy zachowują się przyzwoicie bo i tacy się CZASEM zdarzają.
    -Tak w ogóle to dziękuję.- Było trzeba przyznać,że gdyby nie on dużo ze mnie by nie zostało.

    OdpowiedzUsuń
  92. Zamachałam ogonem strzygąc uszami w kierunku ściany lasu. "Chodź, musisz zobaczyć jak to jest być wilkiem." Odezwałam się po czym bez zbędnych słów ruszyłam biegiem przed siebie. Miło było znowu poczuć chłodny wiatr smagający futro i wilgotną ściółkę pod poduszeczkami łap. Przystanęłam dopiero na małym wzniesieniu. Uniosłam łeb do góry i zawyłam długo. Wiedziałam, że się dołączy. Instynkt robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
  93. Usłyszałam jak i wyczułam zamieszanie nieopodal. Szybko dobiegłam na miejsce. Stado wpadło na Nathana. Nie dobrze. Nowy wilk na szczęście przyjął uległą pozycję co dawało szansę, że obejdzie się bez przemocy. O ile to wśród wilków możliwe. Podeszłam bliżej dwóch samców, stając zdecydowanie bliżej mniejszego. Na drodze mentalnej rozgrywala się zajadła kłótnia co on robi w wilczej postaci, o co tu chodzi i dlaczego nikt nie poinformował o tym alfy... Ja nie musiałam kulić sie przed czarnym basiorem, kątem oka obserwowałam też pozostałe wilki.

    OdpowiedzUsuń
  94. Gdyby nie ich ślepia wzajemnie skierowane na siebie wszystko przebiegałoby można rzec, że spokojnie. Spuść wzrok, to podstawowy znak uległości, jeśli wpatrujecie się w siebie to jest pierwszy stopien rywalizacji. Chyba, że oto ci chodzi Ktoś z tej grupy naładowanej testosteronem musiał zachować zdrowy rozsądek. Wolałabym, żeby nikt nie ucierpiał.

    OdpowiedzUsuń
  95. Potrząsnęłam głową. Z gardła wyrwało mi się warknięcie, a sierść na grzbiecie nieco się zjeżyła. Alfa wiedział już co się szykuje. Samce rozbiegły się po okolicznych zaroślach. Mieli zamiar przegonić intruzów. Słyszałam ich warczenie i niemal czułam agresję krążącą w ich ciałach.
    Idziemy, oni się tym zajmą Mruknęłam do niego nieco cofając się. Samicy i tak by nie pozwolili ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  96. Również zaskomlałam. Smierć innego wilka nawet spoza watahy nie była niczym przyjemnym. Nawet jako człowiek każdy wilkołak odczuwa to w jakimś stopniu. Można to nazwać taką wilczą więzią. Idąc zastrzygłam uszami w strone z której odchodziłam. Wolała bym być razem z innymi, ale to tylko w razie największego zagrożenia, a tak nie ma mowy.
    Zza drzew wyłonił się jakiś mężczyzna, młody. Stanęłam w bezruchu czekając na jego ruch, ale niespodziewanie jakiś młodziak powalił go na ziemię. Łowca nie czekał na cud. Wyciągnął nóż, duży z ząbkowanym ostrzem i bez zawahania wbił go w bok szarego wilka. Warknęłam i doskoczyłam do dwójki wspierając rannego wilka. Zacisnęłam szczęki na karku łowcy. W takich chwilach stajemy sięprawdziwymi zwierzętami.

    OdpowiedzUsuń
  97. Pogłaskałam go po policzku. Teraz go rozumiałam, albo bynajmniej znałam powód jego postępowania.
    -Przykro mi.- Szepnęłam.- Ale ja cię nie zawiodę.- Szepnęłam rumieniąc się nieco. Odsunęłam po chwili rękę. Spojrzałam w jego tęczówki z leciutkim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  98. Potrząsnęłam głową.
    -Nie wiem jaka ona była, ale na pewno miała swoje powody, choć to nikogo nie powinno usprawiedliwiać, a ty nie powinieneś oceniać wszystkich jedną miarą. Tak nie można żyć.- Rozumiem, ze może być zraniony, ze może to gdzieś jeszcze w nim siedzieć, ale nie każdy łamie dane słowo, nie każdy rzuca słowa na wiatr. Posłałam mu uśmiech i ciepłe spojrzenie po czym podniosłam się na nogi i ruszyłam do jego domu.

    OdpowiedzUsuń
  99. O tym nie lubiłam rozmawiać, ale czułam, że przed nim mogę się otworzyć. W sumie nie miałam okazji z nikim o tym porozmawiać.
    -Nie miałam po co zostawać w Kanadzie, za dużo wspomnień. Pewnie bym sie stamtąd nie ruszyła, ale nawet moja wataha została wybita.- Wzruszyłam lekko ramionami na chwilę zaciskając powieki. Nie chciałam by wspomnienia wracały, ale chyba czas się z tym zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  100. -Mój przyjaciel był alfą, przemienił mnie.- Uśmiechnęłam się nikle.- Łamał chyba wszystkie zasady panujące wśród wilkołaków. W hierarchii byłam tylko pod nim, byłam ważna i nie traktowana jak coś co trzeba chronić. Nie miałam nawet żalu, że mnie zmienił, bo... Wyłapałam parę myśli z jego głowy, co wyjaśniło mi jego działanie. Więc owszem miałam swoje stado, ale... lowcy z tamtych regionów to prawdziwe utrapienie. Zabili wszystkich na zamkniętej imprezie. Mnie na niej nie było, bo akurat mój brat miał urodziny.- Powiedziałam nieco smutnym głosem, choć dobre wspomnienia z nimi związane nadal żyły we mnie jakby to było wczoraj.

    OdpowiedzUsuń
  101. -Cztery miesiące później mój dom spłonął, a razem z nim moi rodzice i brat. Ale wcześniej wszystko było... mniej skomplikowane.- Mruknęłam, chciałam to z siebie wyrzucić, a on był odpowiednią osobą by to wysłuchać.- Widocznie tak musiało być. Wiesz jest jeden plus. Nie poznałabym ciebie.- Dodałam wyginając wargi w leciutkim półuśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  102. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie. Spojrzałam w jego oczy głęboko z... miłością. Tak, chciałam by czuł to ode mnie.
    -To nie twoja wina.- Powiedziałam. Niepewnie złożyłam pocałunek na jego ustach po czym objęłam go ramionami i przytuliłam.- Każdy czasem popełnia błędy, ale mamy do tego prawo.- Dodałam cicho. Ja też jeszcze nei tak dawno przechodziłam okres czasu kiedy myślałam, że powinnam zginąć razem z rodziną, że nie zasłużyłam by żyć a oni nie. Uśmiechnęłam się nieco...

    OdpowiedzUsuń
  103. Pokiwałam głową przytakując jego słowom. Oparłam czoło o jego czoło i przeczesałam ręką jego włosy, a palcami drugiej przejechałam po linii jego szczęki. Oboje dużo przeszliśmy i zaczynałam widzieć pewne podobieństwa. Westchnęłam nieco się odsuwając. Chciałam zburzyć mur, który powstał wokół jego serca, chciałam by mi uwierzył i był pewny moich uczuć. Ja jestem ich pewna.

    OdpowiedzUsuń
  104. Zaśmialam się przekręcając głowę i spoglądając na niego.
    -Taa, ja cię siłą nie trzymam choć to kuszące.- Wymruczałam po czym przeniosłam wzrok na sufit. Przymknęłam oczy wzdychając.

    OdpowiedzUsuń
  105. Obudziłam się, a przez niezasłonięte okna do sypialni wpadały promienie słońca. Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam z łóżka. Przeciągnęłam się lekko i otworzyłam okno. Wsparłam łokcie na parapecie i zaciągnęłam się świeżym, rześkim powietrzem. Zapowiadał się ładny dzień...

    OdpowiedzUsuń
  106. Pokręciłam lekko głową.
    -To nic.- Powiedziałam. Nie chciałam by się przejmował czy coś. Może i nieco ciężko strawić jest odrzucenie, ale z porcelany nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  107. -To dobrze, może ci się tak szybko nie znudzi moja obecność.- Zaśmiałam się krótko. Podniosłam się na nogi.- A wczoraj wieczorem ktoś mówił mi,że dziś będzie taki przyjemny dzień we dwoje...- Powiedziałam jak marudne dziecko, ale szybko przyjęłam łobuzerski uśmieszek. Nalałam sobie do szklanki wody.
    -Chcesz czegoś do picia?- Spytałam unosząc lekko brew.

    OdpowiedzUsuń
  108. Weszłam do domu, w którym panowała cisza. Przywitał mnie husky merdający radośnie ogonem. Pogłaskałam go po głowie i skierowałam się na górę. Zapukałam lekko w drzwi od sypialni Nathana. Uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka z delikatnym uśmiechem.
    -Tu się chowasz.- Rzuciłam spoglądając na niego.

    OdpowiedzUsuń
  109. Przysiadłam obok niego, kładąc dłoń na jego ramieniu. Domyślałam się co go dręczy, nie chciałam tego. Wzięłam głębszy oddech. Chyba nadszedł czas na najpoważniejszą rozmowę w moim życiu.
    -Dajesz mi powód by wciąż próbować... Jesteś wszystkim czego potrzebuję... Po prostu bądź obok i wszystko będzie okej. Nie musisz nic mówić, nic tłumaczyć, nie czuj się winny. Ja rozumiem i nigdzie się nie wybieram. Nie tylko ja cię wybrałam.- Powiedziałam szczerze i śmiertelnie poważnie, spoglądając w jego brązowe tęczówki.

    OdpowiedzUsuń
  110. Nieco się zarumieniłam i zaśmiałam pod nosem.
    -On jest tylko znajomym, alfą. Nikim więcej.- Odparłam z lekkim uśmiechem. Cóż nie można mówić, że mi to nie schlebia.

    OdpowiedzUsuń
  111. Szturchnęłam go lekko swoim ramieniem.
    -Złap dystans... To podobno pomaga.- Zaśmiałam się cicho, spuszczając wzrok na huskiego.

    OdpowiedzUsuń