Constance Miller
|| Córka śmierci | 116 lat katuszy | zamknięta w ciele osiemnastolatki | nie pamięta już nawet, kiedy powinna obchodzić urodziny | jej dotyk zabija | jest Cieniem, mgłą | usta odbierają życie | spogląda w gwiazdy z uśmiechem, jakby te znały wszystkie jej sekrety | jej oczy spowite są tajemnicą i bólem | lilie tak pięknie pachną | za dużo krzyków | podróżowała po tysiącach ziem | Salem jest jej domem | obojętność potrafi być bardziej gorzka niż łzy ||
Skórzane rękawiczki, buty na wysokim obcasie, ciemny ubiór i lilie wpięte w kruczoczarne włosy. Pełne,
_______________________________
Witam! Mam nadzieję, że Connie przypadnie wam do gustu. Karta krótka, bez historii i zbędnych informacji. Wszystko wyjdzie w praniu. Zachęcam do wątków.
["Wchłania życie człowieka, stając się potężniejszą." - Wchłaniając życie człowieka, staje się potężniejszą.
OdpowiedzUsuńTo najbardziej rzuciło mi się w oczy, a ostatnio jestem leniem i nie chce mi się wypisywać więcej niż jedną rzecz xP
Ja chcę wątek.]
[No to jeden kom, żebym mogła wstawiać kartę Jen.]
OdpowiedzUsuń[ :) Ładne zdjęcie *O*
OdpowiedzUsuńZechcesz poprowadzić ze mną jakiś wątek? :)
Pomysły się zaraz znajdą :3]
Nora Moonray
[ ciekawa postać, doprawdy... ]
OdpowiedzUsuń[Pomyślmy...Może być tak, że Constance była przy pierwszej przemianie Nory...Z powodu tak niepewnego stanu wilkołaczycy.
OdpowiedzUsuńAlbo spotkanie w barze na zmianie Nory...Zależy czy mają się skądś już znać, czy dopiero poznawać.]
Nora
[Nadrobiłam wszystkie odcinki TO i ubolewam że muszę czekać na kolejny. Ja również polubiłam Davinę gdy ją zobaczyłam. I cześć również ;)]
OdpowiedzUsuńJulia
[ Nie ma problemu...po za jednym. Zaczynasz :P :*]
OdpowiedzUsuńNora
[oglądałam jeszcze TVD, ale zaprzestałam chyba na 4 sezonie i potem juz mi się nie chciało. Teraz lecę na Arrow, TWD, Dreaking Bad, Demony Da Vinci i Dexterze. Jasne, na wątek zawsze, tylko ja nie mam żadnego pomysłu, wolę zaczynać ;)]
OdpowiedzUsuńJulia
[Jako że mój komputer od pewnego czasu ledwie zipie, idę go oddać w ręce mojego chłopaka. Jeśli uda mu się go przywrócić do żywych, watek napiszę wieczorem jak wrócę. Ach, i White Collar też oglądałam, w każdym odcinku śliniąc się na widok głównego bohatera. Taka tam ja :D]
OdpowiedzUsuńJulia
[Na wątek chęć zawsze jest, ale na zaczynanie nigdy. A z resztą główka Rozz pusta i nic nie wymyśli. Zaczniesz?]
OdpowiedzUsuńJenifer
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKrzyk.
OdpowiedzUsuńTo wszystko na co było ją stać. To wszystko, co miasto od niej usłyszało. A potem wyrzut do samej siebie : naiwna idiotka.
To, że miała na co dzień Hanka do ochrony było zarówno wadą, jak i wielkim szczęściem dla Mary. Z jednej strony nie musiała się każdego dnia obawiać, że któremuś z wampirów przyjdzie do głowy zerwanie niepisanego paktu i postanowi ją zaatakować na terenie sklepu. Z drugiej strony strasznie się przez to rozleniwiła i przestała pilnować własnego bezpieczeństwa poza murami budynku. Stała się więc łatwym łupem dla żądnych krwi istot, których w Salem przebywało mnóstwo.
Mimo wszystko Mara dość często i bardzo chętnie wychodziła na świeże powietrze, kiedy tylko praca jej na to pozwalała, zwykle nie kusiła jednak losu i starała się nie opuszczać bezpiecznego miejsca pod osłoną nocy. Czasami zdarzało jej się wyjść nocą, naiwnie wierząc, że będzie dobrze. Nie potrafiła jednak odmówić sobie przyjemności wpatrywania się w gwiaździste niebo.
Za popełnione błędy podobno trzeba płacić. Tylko dlaczego zapłatą za chęć popatrzenia w niebo, ma być śmierć z rąk wampira? Mara uważała to za cholernie niesprawiedliwie, kiedy tak stała przyparta do muru z sercem bijącym z niewiarygodną prędkością. Szczerze wątpiła, żeby ktokolwiek przybył jej na pomoc, ale wciąż żywiła nadzieję. Stąd jej krzyk.
I wybawienie się pojawiło pod postacią, o ironio! śmierci.
[Pasuje? :)]
Minęło pół godziny od otworzenia clubu. Wszystkie osoby, które siedziały tam od nocy do rana gapiąc się na tancerki już przyszły. Muzyka grała rozchodząc się po całej sali. Jenifer stała za barem wycierając szklanki i obsługując pijanych klientów. Nie miała bladego pojęcia jak oni to robili, że po dwóch drinkach byli już pijani. Nagle drzwi clubu otworzyły się i weszła przez nie dziewczyna. Drzwi zamknęły się za nią już dawno, ale w budynku było nadal okropnie zimno. Dziewczyna zaczęła iść w stronę baru, a z każdym jej krokiem do Jenifer dolatywało coraz więcej chłodu. Rudowłosa wiedziała, że to nie może być człowiek. Ale nie była to także czarownica. A więc kto?
OdpowiedzUsuń-Coś podać-powiedziała swoim oziębłym tonem Jenifer. Zupełnie jakby chciała, by nieznojoma poczuła zimno płynące z jej głosu. Oczywiście było to niemożliwe.
[Dopiero się rozkręcam, więc wiesz. Jeju, nigdy nie dorównam panience nademną.]
[Myślę, myślę i nic nie mogę wymyślić. No chyba że Connie podeszłaby kiedyś ni stąd ni zowąd do Veri i oznajmiła "Igrasz ze śmiercią", mając na myśli otaczanie się wampirami, demonstrowanie mocy (w końcu Łowcy) i celowe pakowanie się w trudne sytuacje "żeby urozmaicić sobie życie" (np. pojedynki z innymi czarownikami z klanu, kiedy jeszcze mieszkała w Estonii). Co sądzisz? :)]
OdpowiedzUsuń[skad ? Była to moja druga rasa odkad przeniosłam sie z onetu ba blogspota.
OdpowiedzUsuńZwykle bywam wampirem. Zreszta czasem miło miec odmiane w rasach. Co dziwne na "zwyklych" blogach mi nie idzie watkowanie. A moze to ja jestem dziwna? o.O
No nic. Miło mi, ze ci sie podoba ;)]
Serafina
Jenifer przytaknęła i zaczęła przygotowywać napój. Uwinęła się szybko jako, że nie był to jakiś wymyślny przepis. Stawiając szklankę przed brunetką spostrzegła grupę ludzi wchodzącą do baru.
OdpowiedzUsuń-Znowu ci idioci-mruknęła rudowłosa strzelając piorunami oczami.
Była to banda niejakiego Kinga, super łobuza z idiotyczną ksywką. Jenifer bardziej od ludzi nienawidziła tylko ludzi krzywdzących ludzi. Co jak co, ale dziewczyna uważała, że istoty podobne do siebie powinny trzymać się razem. Rudowłosa z trudem powstrzymywała się przed zrobieniem Kingowi krzywdy przy wszystkich. W końcu nie chciała stracić klientów.
-Coś jeszcze podać-zapytała brunetkę pomagając we wnętrzu duszy wygrać spokojowi walkę z mordem.
[Sorry, że tak długo, ale na tablecie strasznie długo się pisze.
[wiesz w sumie moze to nie tyle ze nie idzie tylko sami autorzy czasem maja jakies wielkie wymagania. A to czasem odstrecza bardziej niz sama postac xD Nikt nie wymysli w 5 minut jakiegos sensownego pomysłu, prawda? A potem sie dziwimy ze nikt nie chce pisac..
OdpowiedzUsuńA skad pomysł na twoja postac?]
[tez dobra jest ;)]
OdpowiedzUsuńSerafina
[taa własnie piszemy watek odautorski xD hmm to moze wyjdziemy z zalozenia ze sie znaja? któras z nich pomogła w przyszłosci i tak jakos sie tolerowały. Potem slad zaginal po nich na dłuzszy czas i przypadkowo spotkaja sie ponownie tutaj w Salem.. tylko miejsce? w lesie/w barze/ no chyba ze ktos popadł w kolejne kłopoty]
OdpowiedzUsuńSerafina
[na nia to zwykle poluja chyba ze... upije moja i bedzie probowała uciac sobie kapiel w pobliskim jeziorze w stanie podchmielenia gdyz ma slaba glowe xD]
OdpowiedzUsuńSerafina
-Siemaaa ślicznotko-powiedział rechocząc chłopak.
OdpowiedzUsuń-Zamknij się Jake, ok-zezłoszczona rudowłosa nie potrafiła udawać dalej miłej.
-Ja jestem King. Żaden Jake. A dlaczego mam się zamknąć? Taka lalunia nie może marnować się w twoim towarzystwie.
Jenifer spojrzała przepraszającym wzrokiem na brunetkę i powiedziała:
-Czego chcesz?
Chłopak zaczął składać zamówienie, a potem odszedł. Wystarczyło jedno małe zaklęcie rudowłosej by potknął się i wylądował na ziemi ze związanymi sznurówkami butów. Wstał niepewnie rozglądając się za winowajcą. Jako, że nie zauwazył nikogo pod najbliższym stolikiem zwrócił się w stronę barmanki.
-Nie wiem jak to zrobiłaś, ale pożałujesz. A ty laleczko przysiądziesz się do nas?
[Sorry za tego Kinga, ale on po prostu taki jest, a miałam dość wątków z ciągłym ratowaniem się nawzajem.]
[W istocie szalony pomysł, bo nie wyobrażam sobie Alessie proszącej kogokolwiek o pomoc, a tym bardziej śmierci. Chciałabym w rewanżu zaproponować jakiś inny pomysł, ale zupełnie nie mam pomysłu. Ale zastanowię się nad czymś.]
OdpowiedzUsuńAlessia
[wiesz, ze nie przepadam za zaczynaniem ale dooobra poświece się dla dobra ogolu xD jesli pojdziesz za mnie jutro na 6 do pracy xD]
OdpowiedzUsuńUdawanie człowieka bywało trudne, gdyz nie mogła sie czasem wczuć w ta rolę. Miała wrazenie ze jak ja mijali na ulicach to obrzucali ja dziwnym spojrzeniem. Czuła sie jak jakis ukrywajacy kosmita. Co w pewnym sensie było, gdy zaczynali sie dziwić gdy nie wiedziała np na jakiej zasadzie działaja zamki czy co to sa słone paluszki. Nawet nie znała sie zbytnio na pieniadzach i robiła zdziwiona minę gdy którys ze sprzedawców wołał za nia, by dała im brakujaca kasę. Niektórzy byli wrecz nachalni. Tak jak jakis facet obok niej siedzacy w barze i namawiajacy ja by sie dolaczyła do ich kolegów. Dosyć grzecznie odmówiła, ale ten nadal ja nagabywał. Podirytowana chciała go podpalić ale wtedy by sie jej przebranie wydało i znowu by sie musiała wynosic z miasta w inne miejsce.
Po jakims czasie ignorowany sobie poszedł lecz jak sie potem okazało na krótko. Ona gdy stwierdziła ze wypiła juz dosyć.. wyszła z lokalu i skierowała swe kroki w strone lasu a tam do dosyc odległego jeziorka. Była tak napita, ze przestała kontaktować racjonalnie. Ktos ja schwycił w pasie, przewiesił przez ramie i pobiegł własnie do tego jeziorka. Niedaleko stał pomost. Tam sie zatrzymał by dobrać sie do niej. Poczuła jak rozpina jej bluzkę wiec zaczeła sie opierac. Wkurzył się i doszło do szarpaniny w wyniku której ona ześlizgnęła sie z pomostu do wody.
Ona miała wstręt do wody i wyniku małego szoku zaczęła opadać coraz bardziej w toń. Nie mogac złapac oddechu zaczęła panikować.
[dobra... moze coś z tego wyszło...]
-Nie słyszałeś co pani powiedziała? Sio-ponagliła go Jenifer.
OdpowiedzUsuńChłopak odszedł do swojej grupki nadal zły. Rudowłosa postanowiła zapytać o coś brunetkę. Nie bała się ryzyka. W razie wpadki w każdej chwili mogła opętać dziewczynę. Wolała jednak sprowadzić najpierw rozmowę na dobre tory.
-Jesteś z Salem?
-Z czystej ciekawości-powiedziała dziewczyna i pomyślała ,, raz kozie śmierć''-wierzysz w magię, czary itp.
OdpowiedzUsuńJenifer nie była pewna odpowiedzi. Na wszelki wypadek przypominała sobie różne zaklęcia obronne. Nie wiedziała jakiej rasy jest dziewczyna i jak zareaguje.
[Teraz na chwile znikam, bo będę majstrować przy karcie.]
-Jasne, że wierzę-powiedziała trochę niepewnie. Nie miała pojęcia czy to była podpowiedź czy groźba, ale wiedziała jedno. Ta dziewczyna jej nie zabije. Wyczytała to z jej twarzy. Była załagodna. Jenifer mogła mieć przynajmniej pewność, że wracając do domu o 6 nad ranem nie zostanie zapędzona w jakąś ślepą uliczkę.
OdpowiedzUsuń-Czy ty jesteś w ogóle człowiekiem-padło z ust rudowłosej takie oto pytanie. Zagrożenia nie było. Mogła zapytać nawet o bardziej osobiste sprawy i najwyżej dostałaby srogie spojrzenie posłane w jej kierunku.
[Ehh, chyba ciut zagubiłam się w tej postaci, ale postaram się wygrzebać.]
Dobrze wiedziała ze alkohol plus moczenie sie w wodzie, zwłaszcza ze sie nie umiała w tej postaci pływać, było złym pomysłem. Nawet baardzo złym. Od jakiegos czasu wiedziała iz ma słaba głowe do trunków, ale musiała zachować pozory gdy bywała w barze, ale chyba teraz to było bez róznicy prawda? Topiła się. Ze wszystkiego co do tej pory przezyła to była w sumie dosyc łatwa śmierć.
OdpowiedzUsuńA no własnie jesli o nia chodzi to chyba sie zblizała. Niemal ja czuła niedaleko.
Zamknęła ciazace juz powieki. Myslała ze sie jej czas nadszedł. Robiła sie senna i nie miała juz czym oddychać. Dzwieki zaczeły sie zalamywać wiec nie poczuła czyjesc obecnosci obok siebie.
Potem nastapił powrót nad tafle wody i brzeg. To była jeszcze w stanie zpamietac a potem co było, gdy umysł postanowił sie wyłaczyc? Niestety ale odpłynela w niebyt.
Dziewczyna zastanawiała się chwilę co odpowiedzieć. Nie była już taka pewna, ale odpowiedziała.
OdpowiedzUsuń-Wiesz coś o mnie?
Jenifer nalała do szklanki drinka i podała kobiecie siedzącej po drugiej stronie baru.
OdpowiedzUsuń-Teraz ci wierzę. Ale nic mi nie zrobisz. Wiem to. A co do tych ludzi. Nikt nie jest idealny. Oschła! No może troszkę. Ale tylko troszkę. Nikt nie jest idealny. Wracając do ciebie. Śmierć? Na serio? Czym się taka śmierć zajmuje?
[Jej, mój błąd. Dwa razy to samo zdanie.]
UsuńMinęło dobrych kilka godzin nim powoli odzyskiwała jaka taka swiadomosc. Noc powoli ustepowała dniu, ale i tak było jeszcze dosyc ponuro. W tej chwili nie boło to takie istotne prawda? Przekreciła sie na bok, gdy powoli znowu zaczela kontaktować. Jedna czesc jej miała wrazenie ze nadal przebywa w wodzie a druga ze jest w niebie. Bo inaczej skad by czuła sie jak w domu? Było tu cicho, miekko i dosyć przyjemnie.
OdpowiedzUsuńA potem wolno zaczeła rejestrowac fakt, ze to na czym lezy to kanapa jaka uzywaja ludzie a zapachy wokol niej to czyiś osobliwy dom, gdzyz nie był to jakis zwyczajny. Zaniepokojona uchyliła powieki. Raziło ja swiatło lampki wiec zaczeła szybko mrugac nim przestało jej to denerwowac. Próbowała sie nawet podniesc ale ta próba okazała sie koszmarem. Wobec tego zmusiła sie by lezec plasko i czekac.
[Veri krząta się po domach obcych ludzi xD]
OdpowiedzUsuń— Jak mogę igrać ze śmiercią, skoro pierwszy raz cię widzę? — rzuciła, nie odwracając się nawet na moment. Nie potrzebowała patrzeć, żeby wiedzieć, kto właśnie usiadł na sofie poczciwego, starego małżeństwa, które od samego rana siedziało w maleńkim sklepie spożywczym, który sami prowadzili. Byli na tyle uroczy, że kilka dni wcześniej zaprosili do siebie na kawę jej wampiry. Chociaż ich niekoniecznie interesowała wtedy kawa.
Wyczuwała energię osoby, która wpadła do niej w odwiedziny. Wzrok nie był jej potrzebny, zdecydowanie wolała polegać na magii. Zmyśle, którego pozazdrościć mogli jej ludzie.
Westchnęła i nagle jej trzymana w ręce patelnia ze złocistą jajecznicą wyparowała, jakby zupełnie jej nie było. Po gotowaniu nie pozostał żaden ślad, nawet zapach.
— Lubię żyć na krawędzi śmierci. Tylko niebezpieczeństwo czyni wszystko interesujące — stwierdziła, odwracając się w kierunku swojego nietypowego gościa. Nie miała zamiaru zmieniać swojego życia, tylko dlatego że ukazała jej się osoba, w którą nigdy nie wierzyła. Nie sądziła, żeby Śmierć naprawdę istniała, nawet jeśli jej babka wielokrotnie Veri przestrzegała. Wolała żyć w przekonaniu, że nic jej nie grozi, a umrzeć możesz nie przez mityczną kobietę, a swoją własną głupotę i niedostateczną ostrożność.
[Ale ja już zaczęłam...o.O]
OdpowiedzUsuń[Wiem, i odpiszę Ci prawdopodobnie jutro :)]
OdpowiedzUsuńMara słyszała o tym, że Salem odwiedziła córka Śmierci, nie miała jednak okazji jej dotychczas poznać. Teraz jednak nie miała wątpliwości komu przyszło jej zawdzięczać życie. Musiała przyznać, że z opisu miejscowych paranormalnych plotkarzy wyniosła całkiem prawdziwy obraz tej kobiety, z czego jej przerażone ludzkie serce było nawet odrobinę dumne.
OdpowiedzUsuń- Dzięki - wyszeptała, uspokajając oddech. Uspokój się, Mara. Grunt to spokój, powtarzała niczym mantrę, oddalając się od leżącego na ziemi wampira. Byle dalej od niego, byle w stronę latarni. Chociaż sztuczne światło niewiele by pomogło w przypadku ponownego ataku, Mara czuła się po prostu pewniej, kiedy coś rozjaśniało mrok.
- Dziękuję - powtórzyła tym razem pewniej, przyglądając się swojej wybawczyni.
[w zasadzie myslałam o amnezji Connie... Zwłaszcza ze nie widziała wczesniej Seraf. w ludzkiej postaci xD (powiedzmy xD)]
OdpowiedzUsuńNie wiedziała co było gorsze. Czy pulsujacy ból głowy, niesmak w ustach czy tez mdłości, które ja wstrzasały. Po raz drugi spróbowała usiasc na kanapie ale tym razem ostrozniej, dzieki temu zaoszczedziła sobie kolejnych zawrotów głowy. Wzięła kilka szybkich, oczyszczajacych wdechów by sie troche uspokoić. Odwazyła się otworzyć zamkniete do tej pory oczy by popatrzyć na przybyła.
- zeby tylko - mruknęła przez zacisniete wargi. - zyje? - powtórzyła lekko zdziwiona - ano tak... który to juz raz... Dobra nie wazne. Czy mogłabym prosić o wode i aspiryne jesli macie?
To był pierwszy tydzień po wyjściu ze szpitala, kiedy wreszcie mogłam przestać udawać, że nic mi nie jest. Wszystko było świetną grą.
OdpowiedzUsuńTak, tak, wszystko gra, po prostu czasami szczypie Gówno prawda!
To pieprzone ugryzienie bolało jakby ktoś przytykał mi do ciała rozżarzoną, metalową płytę. Szwy ciągnęły, jakby zaraz miały puścić, a rana czasami sama zaczynała obficie krwawić.
Czułam się kiepsko. Jakbym chorowała przez długie lata na nowotwór, który właśnie osiągnął dojrzałość i powoli mnie zabijał.
Tej nocy było jeszcze gorzej.
Leżąc na białej pościeli, czułam jak krew spływa po moim drżącym ciele. Mała kałuża na łóżku i pod nim.
Niedługo potem kości zaczęły się łamać i wybijać...Nie wiedziałam co się dzieje. Moja twarz mrowiła, piekła i jednocześnie cholernie swędziała.
Kiedy ją drapałam, za paznokciami pozostawały dość duże warstwy naskórka...
Z trudem zwlekłam się z łóżka do łazienki...Było tak okropnie gorąco, a potem nagle zimno. Zwymiotowałam do umywalki, patrząc w lustro.
Nie powstrzymałam krzyku, widząc jak moje policzki odchodzą od kości...Starałam się je powstrzymać.
Na chwilę straciłam władzę nad ciałem.
Kiedy znów mogłam coś poczuć, znów był to ten niemiłosierny ból...I chłód...Wiatr przeszywał moje ciało do szpiku kości, mimo iż serce grzało moje wnętrze.
Coś się nie zgadzało...Czułam się jakbym miała dwa serca...
- Pomocy... - jęknęłam w ciemną gęstwinę lasu.
Nora
-Woda stoi przed tobą od dziesięciu minut. Tyle to i ja wiem. Dokładniej. Możesz zabijać kiedy chcesz czy tylko, gdy nadejdzie tej osoby czas? Nigdy nie słyszałam nic o twojej rasie. Do tej pory myślałam, że śmierć nie jest materialna-powiedziała zaczynając czyścić z nudów szklanki jak to zawsze robiła. Obsłużyła klienta i spojrzała wyczekująco na dziewczynę.
OdpowiedzUsuńNie przejęła się. Nie planowała rzucić wszystkiego tylko dlatego, że zmusiła mityczną kobietę do pojawienia się. Miała własny rozum, skoro chciała żyć na krawędzi to właśnie to będzie robić i przestrogi na nic się zdadzą. Veri była typem osoby, która potrzebuje adrenaliny, niepewności, akcji. Nie potrafiła siedzieć w cieniu, nie tak ją wychowano. Nie taki miała charakter.
OdpowiedzUsuń— Matko, Śmierć chyba nie łapie żartów — wywróciła oczami. Przecież wiedziała, że chodzi o jej sposób życia, a nie dosłowne spotkanie. Nie była idiotką, chociaż niektórzy tak twierdzili na postawie jej zachowania. Ale co, miała siedzieć grzecznie na tyłku i się nudzić? Wolała ryzyko. Lubiła igrać z losem. Chciała być przez niego zaskakiwana. — Urodziłaś się z brakiem poczucia humoru czy dostaje się to w pakiecie z posadą? — dodała, chociaż w zasadzie nie interesowała jej odpowiedź. Veri najbardziej zafascynowana chyba była czubkiem własnego nosa. Owszem, ciekawiło ją wszystko, co dotyczyło mocy, ale w sumie magia była częścią niej, więc wychodziło na jedno. Innych ludzi trzymała od siebie z daleka. Łatwiej nie czuć. Nie zastanawiasz się, co będą przeżywać ludzie, kiedy twoje wybryki zabrną za daleko i coś ci się jednak stanie.
[Dziękuję, to zawsze miło widzieć, że komuś się te moje twory podobają.:)]
OdpowiedzUsuńShura
Przyłożyła dłonie do czoła i trzymała je do czasu jak tamta wróciła. Dopiero wtedy zwróciła na nia uwagę.
OdpowiedzUsuń- dzieki - odpowiedziała słabo. Drżąca dłonią siegnęła po tabletki i wodę i je zazyła. Wypiła wodę do końca i odstawiła pusta butelke na stół. Przymknęła oczy na chwilę. Troche pomogło.
- jakim cudem sie tutaj znalazłam? - zapytała spogladajac na jej twarz, króra gdzies tam majaczyła jej we własnych wspomnieniach. Jednak jeszcze mało kojarzyła.
[zobaczymy co z tego wyjdzie]
- boze.. głowa mi pęka - mruknęła prawie ignorujac wypowiedz tamtej, gdyz jej myśli krazyły sobie gdzie indziej w jej małym chaosie myslowym. Przejechała wzrokiem po pomieszczeniu. Było tu dosyć ładnie.
OdpowiedzUsuń- a co sie stało ze sie tutaj znalazłam? Nie pamiętam - zawachała sie - wszystkich szczegółów - wyjasniła jakby nie było to nazbyt oczywiste. Wróciła spojrzeniem do dziewczyny. Prawie wwiercała się w nia.
- czemu mam wrazenie, iz skads cie znam? - zapytała zanim ugryzła sie w jezyk.
[Jasne, że jest chęć, niemniej nad czymś sensownym to mogę pomyśleć dopiero jutro, bo dziś to już pomysłów kompletnie brak.]
OdpowiedzUsuńShura
- na swej drodze spotkałam wiele istnień. To mozliwe - odparła. Było jej zimno, wiec sie opasała szczelniej pozyczonym kocem. Roztarła tez ramiona. - nie jestem w stanie teraz sobie przypomnieć - westchnęła cieżko. Ponownie ułożyła glowę na poduszkę, gdyz wydawała jej sie duza i ciezka.
OdpowiedzUsuńCały czas czuła niesmak w ustach. Przypominały jej muł rzeczny.
A potem dosyć nagle przyłozyła dłoń do ust jakby zaczynajac kojarzac swoj obecny stan. Czuła wilgoć we włosach, troche mokre jeszcze ubranie i nieszczesne odczucia w ustach.
Woda.
- jest tu jakis akwen wodny? - zapytała znienacka rozgladajac sie jakby czujniej.
Marze powrócenie do stanu względnego ogarniania otaczającego ją świata nie zajęło jakoś przesadnie dużo czasu. Musiała unormować oddech, oczyścić myśli, jednak przy częstych utarczkach z paranormalnymi, nie było to dla niej czymś nowym. Poza tym miała czym zająć natrętny umysł - kobieta przed nią wydawała się całkiem godnym tematem do rozmyślań.
OdpowiedzUsuń- Jak to możliwe, że tyle o tobie słyszałam od innych, a jeszcze nigdy cię nie widziałam? - zapytała bardziej samą siebie niż ją. Faktycznie, osoby odwiedzające jej sklep często zostawały na chwilę żeby pogadać i temat córki Śmierci przewinął się kilka razy. Wreszcie mogła zaspokoić ciekawość, choć wolałaby bardziej sprzyjające warunki.
[Swoją drogą, motyw usypiania, zakładania rękawiczek, czarnych włosów itd. -> jeju, tak bardzo kojarzy mi się z moim ulubionym serialem i postacią Jordan w Haven. Taka mała dygresja. :)]
[No to ja pogratuluję tak świetnej postaci. Rasa bardzo pomysłowa, strasznie mi się podoba. No to witam i zapraszam do wątku!]
OdpowiedzUsuńInnes
-To jest drink tego pana obok. Twoja woda stoi tu-Jenifer pokazała na szklankę stojącą dokładnie na przeciwko pani Śmierci. Wodę postawiła tam 11 minut temu, ale wtedy dziewczyna była czymś nadzwyczaj zamyślona-ostatnio nie mam czasu na czytanie ani nic innego i nie widziedziałam o takiej rasie.Ok, już nieważne.
OdpowiedzUsuńRudowłosa ogarnęła wzrokiem salę, odebrała od blond kobiety pieniądze i zaczęła wycierać jeden ze stolików. Następnie wróciła za bar i spojrzała na kobietę.
-Dlaczego tak się zdziwiłaś, gdy zapytałam czym zajmuje się śmierć.
[Wiem mój błąd był, gdy napisałam wcześciej, że Jen podała Connie drinka, ale woda z cytryną to taki jakby drink bezalkoholowy.]
Skinęła głową.
OdpowiedzUsuńPrzetrawiła tę informację bez mrugnięcia okiem. Zachowujac względny spokój, chwyciła ponownie za butelkę prawie opróznionej wody. Musiała pomysleć.
Wysiliła swe szare komórki do myslenia, chociaz szło jej to z oporem. Próbowała sobie przypomniec przebieg zdarzeń, ale doszła do tego iz wyszła z domu, poszła do miasta a tam do baru i... film sie urywa.
- gdzie mnie znalazłas ? - zapytała ponownie oczekujac odpowiedzi.
Serafina
[Nie wiem na ile Ci to będzie pasować, ale może tak spotkanie w jakimś pubie, gdzie Shura postanowi niczym ten książę z filmów uraczyć ją drinkiem, Connie odmawia, a Shura się wkurza bo to wjazd na jego ambicję i próbuje dociec o co chodzi?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale ja i moje pomysły jak widać nie mamy się dobrze nawet za dnia w tym tygodniu :(]
Alexander Wright
[No byłoby miło... :D]
OdpowiedzUsuńZmarszczyła czoło a potem puknęła sie otwarta dłonia w czoło. A potem zaczęła przeklinac po swojemu. Zapewne widok był po czesci pocieszny, jednak małe byly szanse by tamta ja zrozumiała.
OdpowiedzUsuń- no to super. Dlatego sie czuje jak zmoknieta ges - wzieła gleboki oddech a potem wypusciła powietrze.
- no ja nie wiem czy to takie ważne. Niektórzy to by sie cieszyli widzac mnie martwa - wzruszyła ramionami obojetnie. Juz od dawna przestało ja to ruszac. - byłam juz tyle razy polmartwa ze byłabym jakas medyczna ciekawostka - zachichotała.
Serafina
Jenifer zdenerwowała się. Nie nawidziła, gdy ludzie oceniali ją po pozorach.
OdpowiedzUsuń-To, że jestem potomkinią Abigail Williams nie oznacza, że wiem wszystko o wszystkich. Nie jestem taką osobą-każdy, który poznał bliżej ognistowłosą wiedział, że jest na odwrót. Dziewczyna kochała plotki.
Nikt nie wiedział o przeszłości dziewiętnastolatki. Nie oglądała horrorów, unikała książek o zabójstwach. Wszędzie gdzie widziała, słyszała lub czuła Śmierć wolała się nie pojawiać. Po pierwsze dlatego, że wolała cieszyć się tym co miała, a nie smucić tym co kiedyś straci. Był oczywiście jeszcze drugi powód. Nikomu o tym nie mówiła, ale gdy miała 10 lat straciła młodszą siostrę imieniem Bella. To wszystko przez Śmierć. Bella po prostu położyła się spać i nie wstała. Jenifer od tamtej pory unikała tego słowa. Bała się go.
-Coś jeszcze podać-zapytała smutnym głosem na myśl o przeszłości.
[No z tą Bell to chyba mi wyszło. XD]
Uniosła brew na to nagłe ukazanie nastroju. Nie skomentowała tego no bo i po co. sledziła ja. Kazdy ruch, by sobie w końcu przypomniec z kim sie jej kobieta kojarzy. No bo na bank ja znała tylko w natłoku wrazen.. zapomniała imienia. Przymknęła oczy. Otworzyła je gdy poczuła obecnosc tamtej.
OdpowiedzUsuń- dzięki, ale nie trzeba było... I tak prawie wyschłam. - odpowiedziała. Wzięła do reki butelkę, odkreciła i sie napiła. Chwile tak trwała w ciszy nim sie odezwała.
- nie byłas gotowa po prostu - skomentowała odstawiajac butelke na stół - cóz .. czas na mnie. W końcu sie tutaj przymusowo zasiedziałam - wstała z kanapy. Teraz było juz jej znacznie lepiej - zapomietac na przyszłość: Nie pić alkoholu - zachichotała do siebie i podeszła do drzwi - nie musisz mnie odprowadzać - orzekła trochę zimniej niz przypuszczała. Przeszła przez pokój do drzwi i je otworzyła. Zerknęła raz jeszcze na dziewczynę.
Dług został spłacony... Connie - przesłała myśl po czym pobiegła w stronę lasu. Tam na skraju się zmieniła w swa naturalna postać. Otrzasnęła się, by poprawić pierze i podrapać swedzace miejsca.
[Również witam i zgłaszam się do wątku ze śmiercią. Czy jest możliwe wpadnięcie na Connie nocą?]
OdpowiedzUsuń[Również witam cieplutko. Starałam się, by na taką wyszła, trzymając się opisu z "wolnych". Cieszę się bardzo, że również odnosisz takie wrażenie. Chyba nawet mam pomysł na wątek. Weźmy jakąś kobietę, której historię dorobię sama później, i weźmy jej syna lub córkę. Kobieta poprosiłaby o śmierć, prosząc również o obecność Blair, by poprosić wilczycę o ochronę jej nastoletniego dziecka. Wtedy to właśnie Blair może poznać Śmierć. Naciągane?]
OdpowiedzUsuńBlair
[Wredność cechą ludzi inteligentnych, ponoć. A, że nowa jestem, wkupię się w łaski i zacznę.]
OdpowiedzUsuńWięzy tworzone z napotkanymi ludźmi, bądź innymi istotami natury nadprzyrodzonej tworzyły się czasem wbrew naszej woli. O ile o jakiejkolwiek wolnej woli można było mówić odnośnie tego, kogo spotykaliśmy na swojej drodze. I tak Blair mieszkając w Salem już kilka lat, chcąc nie chcąc nawiązała kontakty, których konsekwencje czuła do dzisiaj.
Kochana, przygotuj obiad dla mnie i Marcela
Był czas, gdy musiała robić za domową gosposię, by normalnie skończyć szkołę. Pomieszkiwała to tu, to tam, nie zawsze w najlepszych warunkach. Jednak nie narzekała, radziła sobie, tym samym udowadniając wszystkim naokoło, że jeszcze będzie mogła coś osiągnąć.
Jesteś słodka, szkoda, że mój Marcel jest od ciebie młodszy
Jeżeli chodzi o wspomnianą kobietę i jej Marcela, to Blair odeszła od nich, gdy znalazła zatrudnienie w barze. Chłopaka widywała czasem na ulicy, albo pijanego, albo włóczącego się nie wiadomo z kim. Z jego matką nie utrzymywała kontaktu, aż do dzisiaj.
Przyjedź, potrzebuję Cię ostatni raz
Blair, z reguły spokojną kobietą, wstrząsnął lekki dreszcz. Nie spodziewała się takiej wiadomości, od bądź co bądź, właściwie obcej osoby. Owszem, Sele zdawała sobie sprawę, że matka Marcela była niezwykle samotną, niepanującą nad swoim życiem kobietą, ale by uciekać się do wołania o pomoc właśnie ją?
Niewiele myśląc, pojawiła się w mieszkaniu Isabel, by dowiedzieć się na czym polegać ma pomoc. Blair wmówiła sobie (swoją drogą słusznie), że musi to być sprawa dość poważna. Mieszkanie wyglądało zupełnie inaczej, niż Sele je zapamiętała. Wcześniej zadbane, jasne i przyjemne, teraz znosiło ciężar butelek na podłodze, plam po winie i wszechogarniającego kurzu.
Podziękowała za herbatę i ostrożnie usiadła na sofie, próbując rozgryźć tą dość dziwną sprawę. Oczy Isabel nie mówiły nic, Marcela nie było, jak zwykle. Sele miała złe przeczucia, a wilk wewnątrz niej zdawał się być zaniepokojony i nadstawiał uszu. Coś wisiało w powietrzu, czuć było zbliżający się mrok.
Blair
W Salem panował spokój. Względny nocny spokój podobny do ciszy przed burzą. Shihriin, spacerując wzdłuż ulicy, rozkoszując się faktem, iż nikt nie zwraca na nią uwagi, uważnie wsłuchiwała się w nocne odgłosy miasta. Instynkt podpowiadał jej, że taki stan nie może trwać zbyt długo. Coś wisiało w powietrzu, zbliżało się z każdym dniem.
OdpowiedzUsuńPowietrzem wstrząsnął krzyk. Krótki, urywany. Shihriin zatrzymała się i rozejrzała, mrużąc oczy. Domyśliła się źródła dźwięku, najprawdopodobniej dochodził zza najbliższego domu, od stony tylnego podwórza nieoświetlonego.
Niejako mimowolnie chimera ruszyła w tym kierunku. Teraz słyszała tylko szelest, w pewnej chwili dostrzegła w ciemności ruch. Jakiś ciemny kształt powoli wstał, okazując się ludzką sylwetką. Młodzieniec miał bladą, niemal świecącą w ciemności twarz. Z brody spływały mu strumyki krwi. U jego stóp spoczywało ciało, nieruchome, pozbawione życia.
Wampir syknął gniewnie, wyraźnie zdenerwowany faktem, iż został podpatrzony podczas łowów. Zrobił kilka szybkich kroków ku Shihriin, która nie pozostała dłużna. Chimera wysunęła szpony i kły, którymi ostregawczo zgrzytnęła.
-Po co tu przyszłaś? -spytał młodzieniec niezadowolony, patrząc z niesmakiem na chitynowy pancerz pokrywający jej ciało - Wracaj skąd przyszłaś, zmoro!
-Nawzajem -odparła Shihriin spokojnie. Ku jej zaskoczeniu wampir cofnął się o krok, a na jego twarzy odbiło się zmieszanie.
-Co, czujesz, że to miejsce jeszcze nie należy do was? -spytała chimera z rozbawieniem.
-Idzie tu -bąknął młodzieniec -Czuję... Śmierć...
Cofnął się jeszcze bardziej, z żalem spojrzał na ciepłe jeszcze ciało ofiary. Uniósł je lekko, na chwilę przyssał się do ran na szyi, po czym odskoczył i ukrył się w cieniu.
Do Shihriin dotarło, że krwiopijca nie uciekał przed nią. W mroku musiało kryć się coś o wiele gorszego.
Rozejrzała się niespokojnie, po dłuższej chwili dostrzegła jakąś sylwetkę. Człowiek? Shihriin widziała tylko drobną kobiecą postać, nie rozumiała, dlaczego wampir uciekł przed nią w popłochu. Chimera uważała, że w bezpośredniej walce miałby nad nią znaczną przewagę.
Zaintrygowana powoli ruszyła jej na spotkanie.
[Mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie.]
Wbiłam palce w błotnistą ziemię, którą niedawno zlał deszcz.
OdpowiedzUsuńTak bardzo bolało. Nie mogłam się wyprostować, nie mogłam krzyczeć, bo moja krtań była przedzierana i formowana na nowo. Jedyne co mogłam to turlać się po ziemi, błocąc sobie ubranie, a raczej to, co z niego w tej chwili zostało.
Księżyc w pełni oświetlał mi twarz. Nadwyrężone, przekrwione oczy, białe zęby, które teraz zdawały się zbyt duże, by mieścić się między wargami.
Dźwięk łamanej kości rozszedł się po moim umyśle. Kolejne formy zaczynały wymęczać mój organizm, miażdżąc go i tłamsząc.
Po policzku popłynęła mi jedna łza, sygnalizująca przekroczoną granice bólu...
Spojrzałam w bok, by dostrzec rozmazaną postać...Chyba kobiecą
Nora
OdpowiedzUsuń[jak to zabrzmiało: "Śmierć chwyciła płaszcz i..(..)" xD]
Będac juz w locie, zrobiła koło kilka okrążen co pewnie z dołu wygladało jak ognisty pierscien, gdyz poruszała się dosyć duża szybkością i krzyknęła raz jakby w odpowiedzi. Nie miała nastroju na telepatyczne rozmowy. Za kolejnym okrążeniem odbiła w bok i pomknęła do jeziorka w którym się topiła.
Była cholernie głodna a zapas magii, który ja otaczał został dosyć mocno uszczuplony, wobec tego musiała sie posilić zanim wróci do siebie nim ta noc sie skończy. Po rybce w fformie szybkiej przekąski, napiła się by zbić brzydkie odczucie w gardle. Nadal bolała ja troche głowa a ze była nad woda musiała zboczyc na stały grunt, gdyz kolejnej kapieli to nie chciała a jakby teraz wpadła do toni, cała woda by wyparowała w ciagu kilku minut a tego by nie chciała, gdyz było to jedno z wiekszych jezior w tej okolicy. Podfrunęła nad brzeg i tam przysiadła.
Serafina
[Heh, ja wiem, że jak się czyta moją kartę, to między wierszami można przeczytać, że na pewno ma myśli samobójcze, ale zaprzeczam temu xP Ona musiałaby ją bardzo mocno zirytować, żeby się rzuciła na nią. Ja coś wymyślę i napiszę, obiecuję, okej?]
OdpowiedzUsuńAlessia
Shihriin zwolniła. Wydało jej się, że czuje przy sobie jakiś ruch, znacznie bliżej niż zmierzająca ku niej kobieta. Niepewnie spojrzała na siebie.
OdpowiedzUsuńOfiara wampira nadal żyła! Zakrwawiona kobieta jęknęła i spróbowała unieść ręce do twarzy.
Shihriin w jednej chwili znalazła się przy niej. W tej chwili nie była nawet pewna, co nią kieruje. Przykucnęła obok rannej, ostrożnie ułożyła sobie jej głowę na kolanach, wywołując tym kolejny jęk bólu. Spróbowała znaleźć źródło słabnącego już upływu krwi, ręką starała się przycisnąć ranę. Nie wiedziała, czy cokolwiek zdołą uczynić, najczęściej własne ofiary pozostawiała w o wiele lepszym stanie, dającym jeszcze jakieś szanse.
W poczuciu beznadziejnej rozpaczy uniosła rękę kobiety i ugryzła ją w nadgarstek. W znikomo małych ilościach jad chimery jeszcze nie zabijał, działał uspokajająco ale także przeciwbólowo.
Shihriin wzdrygnęła się, tego dreszczu nie mogła opanować. Smak krwi. Kobieca krew nie niosła tej samej energii, którą chimera czerpała pożywiając się mężczyznami, ale i tak upajała jak mocny trunek.
Błębnym wzrokiem spojrzała ku zbliżające się postaci.
-Proszę mi pomóc! - zawołała -Ona zaraz umrze! Nie wiem, co robić!
Nie sądziła, że tamta zdoła jakoś zaradzić, ale nie przyszło jej do głowy nic innego.
Przez chwilę obserwowała dziewczynę. Nie można powiedzieć, że nie ciekawiło ją, czemu akurat teraz się pojawiła. Co takiego się wydarzyło, że właśnie w tej chwili. Nieraz stawiała się w gorszych sytuacjach, a przynajmniej tak samej sobie wmawiała. W końcu miasto pełne łowców jest niczym groźnym dla otwarcie praktykującej czarownicy, prawda? W końcu umiała się bronić, a poza tym towarzyszyły jej dwa wyszkolone wampiry o nadludzkiej prędkości i sile. Może łowcy znali się trochę na magii (co swoją drogą jest lekką hipokryzją, skoro ją zwalczają), ale ciągle byli ludźmi.
OdpowiedzUsuńKilka sekund przyglądania się wystarczyło, aby bezproduktywne patrzenie na Śmierć ją znudziło. Jak chce poruszać się obok jak duch, proszę bardzo. Verest miała własne życie.
— Chyba się nie dowiem — rzuciła, wzruszając ramionami, i wróciła do smażenia jajecznicy, przywracając jej stan domu sprzed chwili. Nie musiała się nawet zastanawiać, żeby wszystko odtworzyć, zbyt świeże były to wspomnienia, aby je już wymazać i zepchnąć na boczny tor. Im dokładniej wiesz, czego chcesz od magii, tym łatwiej to osiągnąć i chyba właśnie to było kluczem do siły Veri. Nie wahała się, po prostu działała, brała, co chciała. Moc była dla niej czymś naturalnym, z czego korzystanie jest zupełnie normalnym, szczególnie kiedy przychodzi do spełniania własnych zachcianek. Magia ją rozpuściła, ale dobrze jej z tym było.
Wzdrygnęłam się kiedy poczułam zimną dłoń na swoim czole.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam przerażająco lśniącymi oczami na nieznajomą mi postać.
- Odeeeejdź... - wysyczałam z bólu. - Mogę cię skrzyywdzić. - zachłysnęłam się, a kolejna drgawka powaliła mnie na ziemię twarzą w dół.
Przez chwilę przestałam walczyć. Leżałam nieruchomo i skomliłam, podczas gdy mój kręgosłup łamał się na mniejsze części...
Aż w końcu...To jedno uderzenie w głowie i...Odbiłam się rękoma i kolanami od ziemi, a lądując nie byłam już we własnym ciele.
Jeszcze chwila bólu, bo moja twarz też formowała się na nie moją...
Spojrzałam w dół na swoje ręce, teraz łapy...Złote oczy powędrowały w kierunku kobiety...Miałam ochotę wyć...Co się ze mną stało?!
Nora
Była zmęczona cala ta nocą. W głowie tłukły sie jej rózne myśli, do tego ciagle czuła zamroczenie alkoholowe. Wiedziała iz nie powinna pić, jednak musiała czasem. Nie pijące osoby były dziwnie postrzegane. Kiedys to sie sama w końcu zabije jak tak dalej pójdzie i nie będa tutaj potrzebni zadni łowcy, któzy w Salem jakby wyczuli ja.
OdpowiedzUsuńZawiesiła smetnie głowę nad taflom wody, przygladajac sie sobie krytycznie. Po tym piwie strasznie ja suszyło wobec czego piła przez dłuzsza chwile dosyć zachłannie nim w końcu przysiadła by poczekać na wschód słońca, który za kilka minut miał nadejść. Wtedy tez bedzie mniej widoczna na niebie nim w końcu wróci do siebie na krótka drzemkę.
Serafina
[Witaj ;) Jak najbardziej, coś je łączy. Zastanawiam się tylko nad wątkiem. Może masz jakiś pomysł? Jeśli nie, to coś zaraz wymyślimy ;)]
OdpowiedzUsuńCharlotte
[Cześć ^^ Podoba mi się pomysł :D A zaczęłabyś? Byłabym niezmiernie wdzięczna, chyba że poczekasz trochę, to może coś uda mi się wyskrobać ;)]
OdpowiedzUsuńVolfie
[Jak najbardziej mi to pasuje ;) Analizując twoją kartę widzę, że mają bardzo dużo wspólnego, począwszy od charakteru, czy stylu bycia (samotność i stronienie od ludzi, jakiś taki wewnętrzny mrok) aż po "zainteresowania". Charlotte również w pewnym sensie przywołują głosy, te zza grobu. Obie mogłyby się poznać kilka lat temu, gdy Charlie przybyła do Salem i od razu zaprzyjaźnić. Mogłaby to być nawet taka podświadoma więź.
OdpowiedzUsuńCo do samego wątku: Może jest osoba, z którą Constance chciałaby się porozumieć? Albo odwrotnie: ktoś chce porozmawiać z nią. Charlie słyszy tę prośbę zza grobu, więc postanawia odwiedzić Constance i ją o tym poinformować. Może to poprzedniczka, która chce powiedzieć jej o czymś ważnym]
Charlotte
[No to cieszę się :D Z chęcią zacznę, tym bardziej, że mam trochę wolnego czasu. Jednak, jeśli nie masz nic przeciwka, chciałabym trochę lepiej omówić ten wątek i go rozbudować ;)
OdpowiedzUsuńTak więc, Charlotte nęka głos proszący o kontakt z Constance. Ta spotyka się z nią i o wszystkim ją informuje. Pytanie tylko, czy od samego początku będziemy wiedziały, czyj to głos, czy dopiero po przywołaniu Ducha? No i w jakiej sprawie Duch chce się skontaktować? Constance może wie, o co chodzi i nie chce, by to wyszło na jaw, lub jak najbardziej chce porozmawiać z poprzedniczką. Cała spraw może też być podstępem i wywołując Ducha stanie się coś złego. Jak sądzisz? ;)]
Charlotte
Shihriin westchnęła. Wiedziała, że tak musiało być, nie dało się inaczej. Czuła to.
OdpowiedzUsuń-Musiała umrzeć -to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
Miała wrażenie, że po śmierci ciało kobiety nabrało dodatkowego ciężaru, spoczywając częściowo na jej kolanach zaczęło sprawiać dyskomfort. Chimera ostrożnie zsunęła je na ziemię, coś kazało jej okazywać zmarłej szacunek. Jednak wobec krwi tamtej na swoich rękach nie mogła pozostać chodno obojętna, tu jej dzika natura wzięła górę. Shihriin zlizała ożywczy płyn ze swoich dłoni. Wypełniło ją rozkoszne ciepło.
-To koniec, tak? -spytała, nie podnosząc wzroku na górującą nad nią postać -Ty jesteś tym końcem. Teraz ja cię zobaczyłam i też muszę umrzeć, tak to działa?
Nie potrafiła w tym momencie powiedzieć, czy boi się śmierci. Tamta emanowała dziwnym spokojem, który udzielał się także Shihriin. Chimera była jak zahipnotyzowana, teraz podporządkowałaby się wszystkiemu.
-Czy to stanie się od razu?
[Dzień dobry ! :) Jakiś pomysł na wątek ? ]
OdpowiedzUsuńNoah.
[Ok :) Pomysł z poprzedniczką jest dobry ;) Ja już zacznę; w razie czego będziemy omawiać fabułę po drodze]
OdpowiedzUsuńStary zegar stojący w kącie pokoiku wybił północ. Jego donośny, dość rozstrojony dźwięk odbił się echem po niedużym, drewnianym budynku wypełniając go całkowicie. Jego bicie było słychać na całym cmentarzu; co pół godziny przerywał grobową ciszę tego miejsca. Charlotte zamknęła oczy licząc w myślach uderzenia. Wyciągnęła ręce w stronę rozpalonego kominka widząc przez zamknięte powieki jego żółtawy blask; czując jego ciepło na całym ciele. Westchnęła głęboko. Od kilku godzin rozmyślała w samotności nad Głosem, który nie dawał jej spokoju. Był to Głos bardzo mocny, zdeterminowany i niezwykle nachalny. Nie pochodził z cmentarza Scarletwaters; był odległy i niezwykły.
Dziewczynę często nawiedzały Głosy zmarłych osób. Zazwyczaj były to szepty, urywki rozmów związane z określonym miejscem - niczym dźwiękowe retrospekcje dawnych wydarzeń. Czasem słowa skierowane były do niej, Głosy chciały jej coś przekazać. Ten był jednak inny. Był głośny, skupiony na swoim przekazie; z takim jeszcze nigdy nie miała do czynienia. Nie poznała jego tożsamości, ani nawet płci, jednak wyraźnie przekazał to, co chciał przekazać: Charlotte miała skontaktować się z Constance Miller. Sprawa podobno była niezwykle ważna, mimo to Charlie postanowiła dobrze przemyśleć swój kolejny krok. Nigdy nie działała pod wpływem impulsu, analizowała każdy szczegół. W końcu postanowiła odnaleźć Constance - to ona powinna zadecydować, czy chce z ów Duchem porozmawiać.
Nekromantka wstała i jeszcze przez chwilę wpatrywała się w tańczące płomienie. Zapiąwszy płaszcz wyszła z domku. Noc była niezwykle chłodna, nawet jak na listopad. Ruszyła przed siebie, pomiędzy nagrobkami czując, że Constance jest w pobliżu...
Gdybym była człowiekiem, zajęczałabym lub sapnęła. Ale ja byłam wilkiem! Czymś czego w tej chwili nie mogłam zrozumieć.
OdpowiedzUsuńZaskomliłam spuszczając łeb i uszy, kuląc ogon pod tylnymi łapami.
Tak robiły przestraszone psy...
Byłam jak jeden z nich. Po prostu nie wiedziałam co się ze mną stało i stanie dalej.
Moje złote oczy, wbite w twarz nieznajomej, prosiły; niemal błagały ją o wyjaśnienie.
Nora
[Dzień dobry wieczór. Dziękuję bardzo :3]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło aka Lucifer
[Słoń - Bezdech (:]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło aka Lucifer
[wiem zes na urlopie, ale ... czuje sie tu taka samotna bez ciebie wiec pytam mimo tego czy nadal watkujemy? ;)]
OdpowiedzUsuńSerafina