Moira Sullivan
23 lata
Zmiennokształtna
Artystka | Obecnie pomaga przy wyrabianiu figur woskowych w jednym z muzeów.
Sierota
Drogi Olivierze,
Właśnie dotarłam do Salem i muszę przyznać, że czuję się jeszcze bardziej zagubiona niż zwykle. Jednak dobrze wiemy jak bardzo potrzebuję zmian w moim życiu. Dorastanie takiej osobie jak mnie w tym szarym bloku nie należało do najłatwiejszych przeżyć, zwłaszcza, że każda rodzina po odkryciu prawdy oddawała mnie tam z powrotem. Gdyby nie Ty, nie wiem, jak bym sobie z tym poradziła. Dlatego potrzebuję nowego startu. Bez wytykania palcami za moimi plecami, bez szeptów, kiedy przechodzę obok. Zaczynam nowy rozdział. I mam przeczucie, że właśnie tutaj może mi się to udać. Wynajmuję pokój u bardzo miłej starszej Pani Muriel, której niedawno zmarł mąż i potrzebuje trochę pieniędzy. Wiesz, że nie potrafię się oprzeć przed pomocą innym, dlatego zaoferowałam jej również pomoc w domu. Bardzo się ucieszyła na tą wieść i chciała ze mną trochę porozmawiać o mojej przeszłości, po co tu przyjechałam, jednak rozmowa nie za bardzo nam się kleiła, przez moje uprzedzenie do zwierzania się. Nauczyłam się liczyć na siebie, potrafię być miła i uwodzić jeśli czegoś potrzebuję, ale dzielenie się swoją historią to nie w moim stylu. Myślę jednak, że z czasem nawiążę z nią naprawdę silną więź. Mam nawet taką nadzieje, że pomoże mi ona otworzyć się trochę na świat, nowych ludzi i trochę im zaufać. Na razie jestem tylko ja i płótno. I nic mi więcej nie potrzeba.
Całuję,
Moira.
Ps. Jeśli kiedyś się zbierzesz i mnie odwiedzisz, może w końcu skończę ten obraz, który miałam Ci podarować.
Listy | Album | Powiązania
______________________________________________________________________________
Witam :) Jestem bardzo chętna do rozpoczynania nowych wątków. Możesz zacząć Ty, a mogę zacząć ja, ale w moim wypadku może trwać to dłużej, bo nie mam za dużo czasu wolnego :< Na powiązania też jestem chętna. Moira już siedzi od jakiegoś czasu w Salem. Ten list jest raczej wstępem do jej historii i pobytu w tym miejscu. A twarzyczki użyczyła Alexandra Breckenridge. Karta oczywiście ulegnie jeszcze zmianie.
[Spokojnie, nie zrobię krzywdy przecież za zasłonięcie...chociaż nie wiem jak Sammy, on jest nie przewidywalny ;P
OdpowiedzUsuńwątek w zamian pewnie! Masz jakiś pomysł?]
[Witaj! Jeśli chęć jest, zapraszam do mnie :D]
OdpowiedzUsuńCharlotte
[Pomyślałam, że watek może być związany właśnie z figurami woskowymi ;) Chciałabym spytać tylko, co to za figury? Czy przedstawiają istniejące osoby?
OdpowiedzUsuńMożemy np. zrobić tak, że Moira dostała zlecenie wykonania figury jakieś nieżyjącej osoby. Bardzo przejęła się tym projektem, poświęca na niego dużo czasu. Ów postać zaczyna jej się śnić i prześladować ją w różnoraki sposób. Dziewczyna postanawia coś z tym zrobić i zgłasza się do Charlotte. Na prośbę Moiry, Nekromantka postanawia wywołać Ducha tej osoby, by dowiedzieć się, z jakiego powodu ją prześladuje. Pytanie tylko, jaki to może być powód? ;)
Co o tym sądzisz?]
Charlotte
[Hańba mi, że się wcześniej nie przywitałam ! Tak więc hej i na wątek jestem chętna... xD Mam słabość do zmiennych, sama mam jednana innym blogu, ale mniejsza o to, jakiś pomysł ? :D ]
OdpowiedzUsuńErin
[Oczywiście na wątek jestem bardzo chętna, niestety z pomysłami to u mnie bardzo słabo. Chętnie jednak zacznę, jeśli Ty masz jakiś.]
OdpowiedzUsuńMara.
[Dzień dobry wieczór. Ja do wątkowania powracam, jak tylko dostanę naprawionego laptopa w swoje łapki c:]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło
[ Witam ^^ Jasne, chętnie. Pomysłów jednak mi brak. Masz coś w zanadrzu ?]
OdpowiedzUsuńNoah.
[Ona grała w AHS, czy mam jakąś schizę? No nieważne. A pomysł na wątek jest?]
OdpowiedzUsuńAlcide
[kurde, zero pomysłów z mojej strony jakoś :c]
OdpowiedzUsuńMichael Conroy
Wieczór był wyjątkowo chłodny i wietrzny. Charlotte nie pamiętała, by na cmentarzu Scarletwaters kiedykolwiek wiało z taką mocą, jak dziś. Tym bardziej utwierdzało ją to w przekonaniu, iż "coś się dzieje", a miała przecież nosa do różnych spraw.
OdpowiedzUsuńSiedząc przed rozpalonym kominkiem przeklinała cicho za każdym razem, gdy silniejszy podmuch uderzał z szyby okien. Była wyjątkowo poddenerwowana, a żółtawy, ciepły płomień paleniska zawsze uspokajał jej niespokojną duszę. Przymknęła oczy. Niczym stary film wróciły wspomnienia z czasów Wojny i jej pobytu w ukochanej Francji. Tęskniła za domem, choć dobrze wiedziała, że powrót nie wchodzi w grę. Zbyt wiele się wydarzyło i zbyt wiele skończyło. Bo do czego miała wrócić? I do kogo? Minęło zbyt wiele czasu; pewnie nawet nie poznałaby doków w Calais. Po chwili, stary stojący pod ścianą zegar wybił godzinę ósmą. Dzisiejszą noc postanowiła spędzić w domu. Pogoda nie sprzyjała wędrówkom po cmentarzu i okolicach, choć od kilku dni słyszy nawoływania Głosów zza grobu, których powinna wysłuchać. Tak, od jakiegoś czasu czuła się jak spowiedniczka. Ba! Nawet jak lekarz i psycholog w jednym.
Nie minęła minuta, gdy usłyszała głośne i zdecydowane pukanie. Ociągając się nieco, wstała z dywaniku, po czym podeszła drzwi. Otworzyła je powoli, chcąc dobrze upewnić się, kto narusza jej spokój w tak okropny wieczór. Na progu czekała dziewczyna. Sprawiała wrażenie wystraszonej, choć Charlotte nie do końca była pewna, co ów uczucie mogło spowodować. Spojrzała na nią pytająco.
- Bonsoir - mruknęła mrużąc oczy - Coś się stało?
Charlotte
[Pomysł b. fajny i sorki, że tak długo musiałaś czekać na zaczęcie ^.^ ]
OdpowiedzUsuńPełnia jest trudnym okresem dla każdego wilkołaka, a dla kobiet jest ona znacznie gorszym okresem. Przemiany są bolesne, a częsta utrata panowania nad sobą zniesławiła naszą rasę. Dlatego chyba uważają mnie w stadzie za kogoś ważnego, choć ja nikim takim się nie czuję. Bycie omegą jest byciem normalnym wilkiem wykraczającym nieco poza hierarchię watahy. Jednak postanowiono, że dzisiejszej nocy stado będzie przemierzać las razem, w pełnym składzie...
Stałam po środku głuszy, wiatr muskał lekko moje policzki, a zimne listopadowe powietrze kuło w gardło. Zadarłam głowę do góry spoglądając w srebrną tarczę księżyca. Czułam, że przemiana jest tuż tuż. Po chwili nadeszła pierwsza fala bólu i nudności. Upadłam na kolana, jedno zdzierając sobie o kamień. Wbiłam palce w wilgotną ziemię, a kości oraz mięśnie zaczęły łamać sie i rwać zmieniając kształt i przystosowując się do nowego kształtu i funkcji. Bólu nie da się opisać w słowach. Jest niewyobrażalna i zdawać by się mogło, że trwa wieki, ale zawsze w końcu odchodzi.
Leżałam przez moment na ściółce nim podniosłam się na łapy. Otrzepałam czarne futro z igiełek i ziemi. Rozciągnęłam ciało po czym zawyłam do księżyca, czekałam aż inne osobniki dołączą do mnie.
Erin
[ Powiem bardzo chętnie, tylko podrzuć pomysł :)]
OdpowiedzUsuńNora Moonray
Usuń