
Julia Talbyc-Esex
siedemnastoletnia czarownica, którą przeraża moc jaką posiada
w Salem przebywająca od niedawna
uczennica miejscowego liceum
"Czarownica - osoba, w niektórych wierzeniach ludowych kobieta, zajmująca się czarną magią, kojarzona z siłami nieczystymi – często z szatanem. W folklorze pojawiają się także dobre czarownice, które zajmują się białą magią."
Jest noc, a Ty siedzisz na łóżku z laptopem, błądząc po sieci. Szukasz, wpisując ciągle jedno i to samo hasło. Czarownica. Przecież one nie istnieją. Są wymysłem, na poczet bajek, które kiedyś były opowiadane dzieciom, tylko po to żeby je nastraszyć. nawet Tobie były one opowiadane przez ojca, choć nigdy jakoś nie odczuwałaś lęku przed tymi istotami. Wmówiłaś sobie że one nie są prawdziwe, są jedynie bajdą. Mimo wszystko od jakiegoś czasu zauważyłaś że coś się w Tobie zmieniło. Że Ty się zmieniłaś. Próbowałaś to wszystko wytłumaczyć sobie w jakiś logiczny sposób, ale po kilku dniach zaprzestałaś. I sięgnęłaś po te bardziej absurdalne wytłumaczenie. Przecież to, że z ojcem przeprowadziłaś się do Salem, miejsca gdzie podobno niegdyś zamieszkiwały czarownice, nic nie znaczy. Czy aby na pewno?
"Według pewnych założeń czarownica współpracuje z siłami natury, czarownicy jednak są postrzegani jako Ci, którzy pracują z duchami i demonami."
Oddychasz głęboko, kręcąc głową na boki z wyraźną dezaprobatą na to, co wypisane jest w sieci. Przecież to nieprawda- mruczysz do siebie pod nosem, wychodząc z przeglądarki. Duchy i demony. Kolejne coś, co nie istnieje, co nie ma prawa bytu w świecie realnym. Spoglądasz na zegarek, stwierdzając że musisz się położyć, bo przecież jutro czeka Cię szkoła. Spoglądasz jeszcze ostatni raz na artykuł, po czym wyłączasz laptopa, odkładając go na szafkę nocną. A potem kładziesz głowę na poduszce, zamykając oczy i po chwili już śpisz.
Kobieta. Śni Ci się kobieta, która jest do Ciebie niemal łudząco podobna. Twoja matka. Podchodzi do Ciebie, porusza ustami wyraźnie coś do Ciebie mówiąc, jednak Ty nie słyszysz ani słowa. Przeraźliwy dźwięk budzika wwierca Ci się w czaszkę, a Ty z przerażeniem siadasz na łóżku, patrząc przed siebie, próbując uspokoić przerywany oddech. To sen, to tylko zwykły sen. Walisz ręką w budzik, po czym przecierasz dłonią zmęczoną twarz. Zdecydowanie nie spałaś dzisiaj najlepiej.
Jup, zapraszam do wątków. Pomysły chętnie przyjmę, w zamian odwdzięczę się zaczęciem.
Kobieta. Śni Ci się kobieta, która jest do Ciebie niemal łudząco podobna. Twoja matka. Podchodzi do Ciebie, porusza ustami wyraźnie coś do Ciebie mówiąc, jednak Ty nie słyszysz ani słowa. Przeraźliwy dźwięk budzika wwierca Ci się w czaszkę, a Ty z przerażeniem siadasz na łóżku, patrząc przed siebie, próbując uspokoić przerywany oddech. To sen, to tylko zwykły sen. Walisz ręką w budzik, po czym przecierasz dłonią zmęczoną twarz. Zdecydowanie nie spałaś dzisiaj najlepiej.
historia | charakter | powiązani | spisane | dodatkowe
[No i Ana się zgłasza:) Jakieś pomysły ?]
OdpowiedzUsuń[joł ;3]
OdpowiedzUsuń[Matko, Veri by ją psychicznie wykończyła xD]
OdpowiedzUsuń[mogę zacząć ewentualnie, ale pomysłów jak na razie brak -.-]
OdpowiedzUsuńŻyjąc w Estonii, Veri co prawda większość czasu skupiała na doskonaleniu sztuki magicznej, jednak odkąd nauczyła się zaklęcia niwelującego senność pod każdym względem, czasu na treningi miała wystarczająco dużo, aby rozpocząć też regularną naukę w szkolę. Powstały w ten sposób dwie Verest — jedna nocna, druga dzienna. Ta pierwsza ukrywała się przed światem i praktykowała to, za co parę wieków temu posyłano na stryczek (lub też spalano na stosie), a druga była zwyczajną uczennicą szkoły o profilu informatycznym, tyle że z dziwnym imieniem i nazwiskiem, które w tamtym rejonie zdecydowanie wywoływało szok, bo każdy rozumiał znaczenie. Dopiero w Salem przestano na nią dziwnie patrzeć, kiedy się przedstawiała, można by myśleć, że zupełnie jakby wiedziano, że jest czarownicą i nie ma się co dziwić. Wiedziała jednak, że prawda jest zgoła inna i chodzi o sam fakt nieznajomości języka, w którym zostało utworzone. Po angielsku krew z krwi zupełnie traci swój urok.
OdpowiedzUsuńZanim skończyła dziewiętnaście lat, miała wiele czasu, aby nauczyć się hakować, a koledzy ze szkoły byli bardzo w tym uczynni. Spodziewała się, że zostanie wysłana do Salem. To było czuć od pierwszego dnia szkolenia, w znaczących spojrzeniach i przyciszonych rozmowach, które z uporem maniaka podsłuchiwała. Wiedziała, że musiała umieć zdobywać informacje, a co lepiej ci powie, o tym, czy potencjalna osoba ma magiczne zdolności czy nie, jak jej historia przeglądarki? Wystarczyło sprawdzić częstotliwość występowania takich słów jak “magia”, “czarownica” czy “czary”, żeby zlokalizować tych, którzy są zagubionymi owieczkami. Z takimi najwięcej zabawy.
— Julia, wyglądasz dziś zjawiskowo. Można powiedzieć, że magicznie — rzuciła, dla zabawy podkreślając ostatnie słowo i zaśmiała się cicho. Wiedziała, kim jest mijana dziewczyna. Dzięki ci panie za portale społecznościowe. Nie tak trudno wyszukać osoby, których IP pokrywa się z wynikami wyszukiwań czarodziejskich powiązań.
[odpisz na ile ci wygodnie, ja się dostosuję.]
[oczywiście, że może ;D]
OdpowiedzUsuńVeri ledwie co przyjechała, ale wieść o tym dość szybko obeszła miasto, a szczególnie jego "uzdolnioną" część. Starych wyjadaczy i uświadomionych młodych nie mogło nie zastanowić, kto wywołał chwilowy pożar lasu, który ewidentnie wyglądał na działanie magiczne. I to osoby, która chciała pokazać, że ma moc. Nie tak trudno było wydedukować, że nocne widowisko było dziełem nowoprzybyłej, kiedy wiedziałeś, kogo szukać. A ona nie zaprzeczała. Odpowiadała jej opinia nierozważnej, niewyszkolonej (dobre sobie!) czarownicy, która trochę zbytnio folguje swoim mocom. Teraz wszyscy starsi chcieli ją "zbawić" i uczyć, chociaż przynajmniej połowa z nich już dawno straciła większość wiedzy na temat magii, a którą to wiedzę pere verest przez stulecia pielęgnowali i rozwijali.
— Taka młoda, a już nie dosłyszy. Dałam ci komplement, chociaż patrząc na to, jak wyglądałaś wczoraj, można podejrzewać cię o jakieś czarną magię. Chyba trzeba cię na stosie spalić — puściła jej oczko i zaśmiała się pod nosem. Nawet nie wiedziała, że tyle zabawy może przynieść robienie aluzji do magii dziewczynie, która nie do końca w nią wierzy, ale przy okazji ma solidne podstawy to twierdzenia, że sama może być czarownicą. W domu nie miała ludzi, którzy nie wiedzieli. Albo miałeś w sobie magię i ją doskonaliłeś, albo byłeś nieświadomym niczego człowiekiem. Do tej pory Veri rzucała podobne słowa wśród ludzi pod swoim adresem. Te niedowiarki nawet nie zdawały sobie sprawy, że nabija się z ich niewiedzy, a rasowa wiedźma stoi przed ich oczami. Mogła opowiadać dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami historię swojego życia, a tamci tylko wywracali oczami i traktowali to jak dobry żart. Dzięki takiemu podejściu w Europie brakowało łowców, a jeśli już jacyś stamtąd się wywodzili, zazwyczaj wszyscy wyjeżdżali poszukiwać magów z Salem. Nieistnienie w pewien sposób wychodziło Rodzinie Krwi na dobre. Ewentualne niebezpieczeństwa trzymały się od nich z daleka.
[Tak sobie myślę, bo o ile odobrze wiem to obie o sobie nie wiedzą, co ty na to że Ana by ją gdzieś zobaczyła i ze złośliwości użyłaby magii, do no nie wiem, jakiegoś psikusa, a Julia skoro taka silna wycuła by to i wiesz taka konsternacja, obie wiedzą coś o magii i Ana próbowała by wycisnąć coś od niej?:P]
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń— Mylisz się, dręczenie innych świetnie zabija mi czas — rzuciła, specjalną uwagę poświęcając słowu "zabija". Co prawda nie była morderczynią, ale znała się na samoobronie. Od realnej walki miała nieodstępujące ją wampiry. — Sprawdzając informacje o czarownicach, powinnaś wyczytać też, że według niektórych przykładów wymawanie samego imienia zwiększa moc osoby, którą przywołujesz — odparła ze stoickim spokojem. Akurat ta część internetowych mądrości nie należała do prawdziwych, ale bardzo gorliwie ludzie w nią wierzyli, nie odnosząc tego zachowania nie tylko do pogańskich wierzeń, ale też całej reszty. Nawet w Dekalogu katolicy mieli "nie wymawiaj imienia Boga na daremno". Czasami imię mogło stanowić wezwanie dla demona, ale jego nie tak łatwo przywołać. Musiało się odhaczyć jeszcze kilka punktów rytuału. Oczywiście, że Veri o tym wiedziała. Jej klan specjalizował się we wszystkim, co mogłoby zapewnić im siłę, nawet jeśli faktyczne używanie tej gałęzi zdolności mogłoby sprowadzić zagładę. Rozwijali swoją wiedzę na wielu płaszczyznach, nie tylko tej mile widzianej w Salem. Nie ograniczali się. Jedyną nadrzędną zasadą była niezabijanie pobratymców, co łączyło się z zakazem sprowadzania bestii, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu. Cała reszta to czysta samowolka. Nikt nie chłostał cię za czytanie książek o czarnej magii.
Owszem, swoją wypowiedzią zasugerowała, że jest inaczej i wymawianie imienia ma wpływ. Chciała jednak tylko namącić Julii w głowie, a nie faktycznie ją czegoś nauczyć. Napewno nie miała zamiaru szkolić tchórza, nie takie osoby dostawały się po jej opiekę. Przede wszystkim trzeba było wierzyć, że ma się moc, a nie wszystkiemu zaprzeczać.
Jakby dla polepszenia efektu jej słów, ni stąd ni zowąd zerwał się lekki wiatr, który plątał rozpuszczone kosmyki rozmawiającej z Veri dziewczyny. Jak na zawołania, co zresztą było stuprocentową prawdą. Wiatr w końcu nie wziął się znikąd, a coś musiało go wywołać.
Dla wielu mogło to być bajką, chodź by głupim wymysłem który zapoczątkowały, na przykład takie spalenia czarownic w Salem. Ludzie od wieków jakoś to sobie tłumaczyli, choroby genetyczne, psychiczne, a nawet gniew boży. W tym momencie narrator powinien się roześmiać.
OdpowiedzUsuńAna od urodzenia uczona była, tego kim, a może czym jest. Czarownicą. Nie taką która miała miotłę i czarnego kota, nie taką która na głowie nosiła sterczący kapelusz. Z początku zaintrygowana całą historią i legendami, obecnie nie rozumiała tego jak mogła być tak pochłonięta tym. Zrozumiała jedno. Miała moc, miała siłę. Liczyła się teraźniejszość, choć zdecydowanie za często powracała do przeszłości, która mimo wszystko ją nękała. Odejście ojca, potem matki, potem jej powrót i odejście chłopaka. Może to właśnie dlatego przestała przejmować się innymi, a skupiła się wyłącznie na sobie. Nie lubiła tych słabości i nie lubiła ludzi słabych. Tak jak jej. Tej małej i słabej Juli, która jak na złość musiała się wprowadzić do Salem. Wiedziała że dziewczyna będzie miała z nią ciężko. Ana nie była zła do szpiku kości, ona była specyficzna i dziwnie wyrażała własne ja. Tak jak tego dnia, gdy idąc ulicą spostrzegła ją. Cholera była ładna, miała długie ciemne włosy i ładne oczy. A jednak to nie było żadnym ratunkiem. Ana stała ze znajomą. Również z wiedźmą, która nie zwróciła uwagi na dziewczynę.
I właśnie wtedy gdy kumulowała moc, by no cóż...Uprzykrzyć życie dziewczyny, jakimś zaklęciem, ta spojrzała na nią. Stały tam, po dwóch różnych stronach ulicy i patrzyły się na siebie. I wtedy poczuła opór, jakby coś ją blokowało. Zaklęcie nie zadziałało, a nie mogło być to możliwe, chyba że... Przez moment siłowała się z nią starając się przełamać tą barierę, lecz na marne. Odpuściła i cofnęła się dwa kroki w tył, odepchnięta przez tę aurę. To byłą ona?
-Widziałaś to?- zapytała kierując słowa do przyjaciółki.
- Że niby co? Ana daj spokój tej dziewczynie.- powiedziała i na nowo zanurzyła nos w kolorowym piśmie.
Ale dla Any to było mało dlatego gdy dziewczyna tylko się ruszyła, momentalnie pobiegła za nią, a gdy w końcu znalazła się przy niej, chwyciła ją za łokieć i mocno pociągnęła, zaciągając ją w boczną uliczkę.- Co to było?- zapytała poirytowana.
[ Widzę że Julia jest zrównoważoną postacią więc powinno pójść łatwo jeśli chodzi i nawiązanie bliższej znajomości. Najbardziej by mi to odpowiadało, bo jak widzę Julia nawiązała znajomość z chłopakiem Sarah, Adamem - co z tego wyjdzie nie wiem, jak poprowadzicie tą relację - ale gdyby coś się zaczęło dziać Julia mogłaby mieć konflikt moralny, bo z jednej strony polubiła Sarah, a z drugiej łączy ją coś z Adamem. Co ty na to ? ]
OdpowiedzUsuńSarah.
[ HEJLOŁ :D Wąciaszkom mówi stanowczo TAK. Ale mówimy również : ' prosimy o pomysł ' <3
OdpowiedzUsuńGabe
[Nie tylko ty ;) Może wątek? Niestety nie mam pomysłu na okoliczności, wybacz :c]
OdpowiedzUsuń— Mogłabym ci powiedzieć o wiele więcej niż wasi tchórzliwi starsi, ale wątpię, aby takie niewiniątko było gotowe słuchać. Nawet jeśli lepszy jest wróg znany niż nieznany — stwierdziła pewnie. Julia była przykładem rasowego wyparcia, w którym jedynie prowokacja zmusza czarownicę do demonstracji mocy. W końcu nie na darmo ją zaczepiała, nie mogła ślepo brać samego wyszukiwania kilku słów w Googlach za niezłomny dowód na to, że ktoś posiada moc. Musiała przekonać się o tym na własnej skórze, a dziewczyna właśnie jawnie zademonstrowała
OdpowiedzUsuń— Pierwszym etapem prawdziwego szkolenia jest nauka opanowania. Nie możesz dawać się sprowokować rozmówcy. Anonimowość jest największym sprzymierzeńcem początkującej wiedźmy, a ty właśnie się wydałaś, uciszając mój wiatr. Gratuluję oblania testu — rzuciła z szerokim uśmiechem na twarzy, jakby w podzięce z gracją dygając przed brunetką. Magowie z Salem nie znali połowy sposobów na ochronę przed łowcami, więc nie powinni tak szarżować ze swoimi zdolnościami. Bawiło ją, że są tak nierozważni. Przynajmniej kilku wyszkolonych zabójców na pewno w tej chwili krążyło po mieście, a Veri była jedyną czarownicą w okolicy z dwójką oddanych wampirów na swoich usługach, którzy już w kilka dni po przyjechaniu do Salem mogli chodzić w ciągu dnia, bez doświadczania niszczycielskiej siły słońca.
[ okej, to zacznę :) ]
OdpowiedzUsuńSłyszał coś o nowej. Nie zwykłej nowej, ale nowej nowej. Nowej, która robi czary mary. A on lubił takie nowe nowe, wolał wiedzieć kto jaki jest i na czym stoi. Do ludzi miał ten dar, że potrafił przejrzeć ich na wylot. No, ale tak czy siak postanowił trochę poznać tą nową nową.
Szedł właśnie przez miasto, tak po prostu. Ona siedziała w małej kawiarnie, gdzie dawali najlepsze pączki, jakie w życiu jadł! Uśmiechnął się pod nosem i podążył do miejsca publicznego. Kiwnął głową w stronę starszej kobiety, która stała za ladą. Była wspaniała, zawsze lubiła trochę się z nim podroczyć. Te babcie były bardziej rozmowne, niż niektóre kobiety, to musiał przyznać z wielkim smutkiem. Usiadł tak po prostu obok niej i posłał jej szeroki łobuzerski uśmiech.
- Cześć, jestem Gabe - przedstawił się dość ciepło, jak na niego. No cóż, pierwsze wrażenie było najważniejsze. Tak mówią - ten z Adamsów, jakbyś chciała wiedzieć - dodał.
Gabe
[ Dobra to zacznę, bo mam wenę.]
OdpowiedzUsuńSarah wychowała się w Salem, zatem znała wszystkich mieszkańców. Dziewczyna o długich, brązowych włosach musiała być nowa, bo nigdy wcześniej jej nie widziała. Uśmiechnęła się pod nosem, obserwując, jak nieznajoma usilnie kombinuje wydostać batona z automatu. Podeszła bliżej, zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła nią dość mocno w maszynę. Czekoladowy batonik wypadł od razu.
- Ma swoje kaprysy, jak czasami my dziewczyny - powiedziała z uśmiechem na ustach.
Sarah.
Noc jest porą, gdy wszystkie istoty ciemności wychodzą na świat. Chyba łowcy też nie są dobrzy, jeżeli również polują w nocy. Sztylety delikatnie pobrzękiwały pod płaszczem, kiedy spacerowałem po lesie. Nie obawiałem się niczego. Cichy trzask gałęzi i wycie wiatru towarzyszyły mi od początku. Z czasem dołączył się jeszcze do nich zapach jaśminu, charakterystyczny dla wszelkich przemian związanych z magią. Zawsze tak go wyczuwałem, to jakaś wrodzona umiejętność. Czekając, aż objawi się jakiś nieostrożny posiadacz mocy, wspiąłem się na drzewo i usiadłem na gałęzi, machając wesoło nogami. Ziewnąłem szeroko i oparty o pień pozwoliłem sobie na moment odpłynąć do krainy marzeń. Nocne wędrówki nie są takie łatwe jak się wydaje, zwłaszcza, jeżeli za dnia trzeba prowadzić sklep.
OdpowiedzUsuń[Wątek może by jakiś?]
OdpowiedzUsuńBawiło ją całe zachowanie dziewczyny, a przede wszystkim chyba to, że broniła ludzi, o których pojęcia nie miała. W estońskim klanie już jako dziecko zostałaby wzięta pod opiekę starszych i nauczono by ją, jak się bronić i ukrywać. To w jej geście by leżało późniejsze wykorzystanie tej wiedzy, ale przynajmniej nie byłaby tak bardzo bezbronna.
OdpowiedzUsuń— Niektórym w Salem widocznie bardzo spieszno do rychłej śmierci z ręki łowców — zaśmiała się głośno z naiwności dziewczyny. Nawet jeśli unikałaby używania mocy jak ognia, oni i tak by ją znaleźli, prędzej czy później. Łowcy nie mogli być idiotami, a najmłodszych z nich nie interesowało, czy wiedźma praktykuje, czy nie. Oni byli wyszkoleni, żeby ich rasę zabijać, a starsi pewnie nawet nie informowali tutejszego nowego pokolenia o istnieniu zagrożenia. Idioci. Nawet w tym Krwawa Rodzina była lepsza, chociaż akurat ich łowcy nie szukali, bo nie wiedzieli, o ich istnieniu. Co prawda od przyjazdu do Salem Veri miała już do czynienia z jednym, ale chyba dość szybko się nauczy, że poluje na złą czarownicę. Taką, która tak łatwo nie da się zabić.
— Och, myślę, że jeszcze się spotkamy, Julia. Takie niewiniątko jak ty może już całkiem niedługo potrzebować pomocy — zaśmiała się pod nosem. Może Veri budowała sobie opinię wrednej wiedźmy, która chce zniszczyć wszystkich w Salem, ale tak naprawdę prędzej ochroniłaby taką Nową przed łowcami niż dała im ją zabić. Kodeks peri verest jasno określał, że życie czarownicy jest ponad wszystko i nie można pozostać biernym, jeśli widzi się jego zagrożenie. Jednak gdyby rozpowiadała o tym na prawo i lewo, wszyscy zaczęliby ją inaczej traktować. A ona chciała, żeby mieli ją za najgorsze ścierwo. Przynajmniej nie łudziliby się, że nagle stanie się miłym aniołkiem stróżem.
Chyba jednak nie zrobił wrażenia, bo został przywitany nad wyraz chłodno. Ta dzisiejsza młodzież! - pomyślał. Dobra, był niewiele starszy, bo o pięć lat. Jednak życie mu dało tak w kość, że charakter miał dobrego trzydziestolatka. I jego to czasami przerażało, bo w tym wieku powinien może studiować, bawić się i uczyć. A on prowadzi firmę po ojcu, dzięki której zarabia majątek. Stracił dzieciństwo gdy był mały i umarli rodzice. Sam musiał o siebie dbać. Sam siebie później wychowywał i nauczył odpowiedzialności i samodzielności. Wtedy wyrzucił z siebie wszystkie uczucia i stał się zły, jak to inni twierdzą. No i mieli rację.
OdpowiedzUsuń- Jesteś nową czarownicą, prawda? - zapytał prosto z mostu. Wyczuwał swoich,zawsze. Dlatego nigdy nie bawił się w kotka i myszkę, po co ciągnąć te gierki - więc pewnie słyszałaś o super szóstce - zaśmiał się, słysząc określenia, jakie podporządkował umęczonym wiedźmą. Cóż, dzięki nim ma magię i za to ich kocha!
Gabe
Zaśmiał się, słysząc je oskarżenie. Dziewczyna było bardzo rozgniewana, nie wiedział nawet czemu. Jego nie oszuka, zawsze wyczuje wiedźmę. Ona nie była wyjątkiem, no proszę. Gabriel był w tym mistrzem, czasami jego samego to przerażało. Chociaż nie. Lubił to.
OdpowiedzUsuń- Spokojnie, nikt cię tu nie zabije. Możesz dalej rozwijać swoje mało interesujące życie - powiedział, trochę oschle. No niestety taką miał naturę, był ironiczny i wredny. Cały on.
- Chodzi mi o sześć umęczonych wiedźm, które stworzyły tę całą klątwę. Moja potomkini była właśnie jedną z nich - poinformował ją. W Salem ta historia była cholernie znana, nie wiedział, że istniała osoba, która nic nie wiedziała o umęczonych. Cóż to za ludzie!
Gabe
- Nie ma za co - uśmiechnęła się do dziewczyny. Pomoc była dla Sarah naturalnym odruchem. Zwłaszcza wobec nowo przybyłych osób, które sprawiały wrażenie zagubionych. Dziewczyna na taką wyglądała.
OdpowiedzUsuń- Widziałam cię kilka razy w Salem, ale nie miałyśmy okazji bliżej się spotkać. - stwierdziła rzeczowo - Do teraz. Sarah McCanzine - wystawiła rękę w stronę dziewczyny.
- Musisz przywyknąć. Niektóre z tych rzeczy tutaj mają kaprysy. Jesteś nowa. Z daleka przyjechałaś ? - pytała z czystej ciekawości.
Sarah.
[Za pół godziny, niej więcej, wrzucę notkę. Możesz coś z niej podjąć, jak chcesz:D]
OdpowiedzUsuńDobrze czasami było usłyszeć takie słowa. Większość osób odtrącało pomoc Sarah albo uważała za zbędną, śmieszną. Wdzięczność, ludzka cecha ale co raz rzadziej spotykana.
OdpowiedzUsuń- Miło mi to słyszeć
- Z daleka jesteście. Pozwalałaś już kogoś, okolice ? Mogę cię oprowadzić. Na przykład dziś. Mam wyjątkowo wolne - uśmiechnęła się. Co was tu sprowadza właściwie, jeśli mogę spytać.
Sarah.
[Hej ^^ ciekawa reakcja xD jednak pocieszające jest że nie tylko u mnie pierwsze co zwróciło uwagę to tatuaż pana na zdjęciu xDD
OdpowiedzUsuńspytam też od razu..może wątek? ]
Blind
- Może okazja trafi się sama. - Powiedział z uśmiechem i dopił resztkę swojego alkoholu. - Muszę już zamykać na dziś. Zapraszam ponownie, jeżeli znajdziesz czas. - Mimo nieco zmęczonego głosu, mówił to szczerze, dziewczyna wydawała się interesującą i z miłą chęcią porozmawiał z nią na jakiś bardziej wymagający temat niż gra półsłówek. Jednak tej nocy miał jeszcze parę rzeczy do załatwienia.
OdpowiedzUsuń[O. I teraz czekamy aż skończę notkę, i możemy wącić dalej.]
[To chyba do mnie xD]
Usuń[DAmn, nie tu. Spory:D]
OdpowiedzUsuń[cieszę się, że nie odpuścisz! Cóż myślę że szkoda byłoby dać dziewczynę na partnerkę Blinda, wykończyła by się dziewczyna nerwowo xD ale może Julia przyjaźni się z jakąś dziewczyną, która należy do stada Blinda więc i jego będzie znała, może teraz wpaść dziewcze do baru i natknie się na Dantego, który wyjątkowo będzie rozmowny i przyjazny. pasuje? ]
OdpowiedzUsuńJulia powinna zacząć się przyzwyczajać, że już nigdy nie będzie zwykła. Jej moc z każdym dniem mogła się jedynie umacniać, nie maleć. Nawet nie pielęgnowana potrafiła się rozwijać i nie sposób było uciec od przeznaczenia. Coraz częściej obcy ludzie będą rozpoznawać w niej jedną z nich. Szczególnie, jeśli nie nauczy się kontrolować pływów mocy, którą nieświadomie wypuszcza ze swojego organizmu.
OdpowiedzUsuń— Powinnaś się już dawno zorientować, że do aniołka to mi daleko — puściła jej zawiadackie oczko. Nie miała zamiaru pilnować każdego kroku Julii, ale jeśli byłaby świadkiem jakiegoś zagrożenia jej życia, nie wahałaby się, żeby dziewczynie pomóc. Mogła grać przed światem kompletną świnię, ale miała zasady. Jej klan miał zasady, które od dziecka kładziono jej do głowy. Życie czarownicy było najważniejsze i żadne twoje uprzedzenia nie mogły zdecydować, że je poświęcisz. Mogła gardzić czarownicami z Salem, ale nigdy nie doprowadziłaby do ich śmierci. Szanowała każdy pierwiastek mocy we wszechświecie, a jej rozmówczyni chyba nie rozumiała, że moc to nie tylko przekleństwo. Magia to rzadki dar, który należy pielęgnować, bo gdy zniknie ze świata, zapanuje chaos i zniknie nadzieja. To cuda podtrzymywały wiarę w lepsze jutro, a to magia sprawiała, że istniały na świecie.
Nie widziała czemu to robiła. Zawsze tak było. Słabsze jednostki eliminowały się same, albo ona im w tym pomagała. Pamiętała że gdy dziewczyna wraz z ojcem przyjechała do miasta, jej matka strasznie się nimi interesowała. Nie wiedziała czemu tak było, bo kobieta milczała jak zaklęta, chyba jak zawsze gdy rozmawiała Aną, więc może to była zwyczajna zazdrość, do której ona by się nie przyznała. Jednak w momencie, gdy dziewczyna moment temu zdradziła się ze swoim talentem, Ana wiedziała że nie były to jej przywidzenia.
OdpowiedzUsuńWiedziała że musi się dowiedzieć. W końcu było jedynie pięciu odnalezionych czarodziei. A co z szóstym? Właśnie, a Ana miała dziwne przeczucie że ta dziewczyna może być tą szóstą. Zwłaszcza że bez problemu odparła jej "atak". Dlatego za nią pobiegła i dość nie delikatnie się z nią certoliła.
Poczuła jak dziewczyna poruszyła ręką, a ta momentalnie ją puściła. Uśmiechnęła się nieco rozbawiona.- Nie kłam mi tutaj, widziałam co tam zrobiłaś na ulicy...- powiedziała zastanawiając się czy ona w ogóle jest tego świadoma, czy może zgrywa się i udaje. Tu mogłaby mieć plus. Nie wyglądała na kłamczuchę.
- O nie, nigdzie nie idziesz. - powiedziała następując jej n drogę.- Czy ty właściwie wiesz coś ty zrobiła? A może nie wiesz?- zapytała, nadal wprost nie mówiąc jej co ma na myśli. Zawsze istniało ryzyko że Ana się pomyliła, ale tak być nie mogło, nie gdy poczuła tę moc. Dziewczyna nagle ją wyminęła, zupełnie ją ignorując. A ona nie mogła od tak odpuścić. Momentalnie skupiła moc, a tuż obok dziewczyny przeleciała stara drewniana skrzynia, która z hukiem roztrzaskała się o ścianę, na drobny mak.- Nie skończyłam.- krzyknęła za nią czekając na jej reakcję.
- Tak - Sarah pokiwała głową - mieszkańcy Salem są dość zamknięci i nieufni wobec nowo przybyłych. Ta taka mała społeczność, która uważa zachowanie bezpieczeństwa i spokoju pośród swoich - przy ostatnich słowach zrobiła cudzysłów w powietrzu. Owszem, ludzie w Salem zachowywali się chłodno w stosunku do obcych/ Jedni nazywali to uprzedzeniami, a Sarah strachem przed nieznanym/
OdpowiedzUsuń- Ja z pewnością cię nie pogryzę - zaśmiała się chcąc rozluźnić atmosferę. Miała wrażenie, że dziewczyna jest nieco spięta. Czemu się dziwić. Przebywała w Salem krótki czas, i przywykła do humorków tutejszych.
- Skoro twój tata się tu wychował czyni cię to jedną z nas.
- Ale pełnoletnia to ty chyba jeszcze nie jesteś - stwierdziła. Możesz zawsze wpaść do baru, w którym pracuję ale nie licz na żaden alkohol. Nastolatki nie upijam. Tak, nieraz widziałam skutki wygłupów przy drinkach - Sarah jako osoba rozsądna i troskliwa wymuszała na drugiej osobie ograniczenie procentów. Ale dziewczyna nie wyglądała na zbuntowaną dziewczynę przechodząca okres buntu młodzieńczego. Wyglądała na... niepewną. Tak, to najlepsze określenie. Niepewna.
Sarah.
[hmm.. Cześć! ^^
OdpowiedzUsuńCzy jest chęć na wątek? Rozumiem, że tak i zadanie przeze mnie pytanie jest czysto retoryczne tudzież grzecznościowe :D Ja chęcią wątkowania pałam bardzo, już myślę nad jakąś ciekawą fabułą :) Może nawet jakieś powiązanie? ^^]
Jasmin Scott
Sarah posłała Julii serdeczny uśmiech, proponując aby wyszły z lokalu na zewnątrz. Jesienne widoki ; złocisto – brązowe liście, delikatny wiatr, dopełniały uczucie niejakiej melancholii, która uwielbiała czasami odczuwać. Chodziły ulicami Salem. Sarah co jakiś czas witała się aby odpowiadała grzeczne ; Dzień dobry, Witam.
OdpowiedzUsuń- Jeśli mieszkańcy zobaczą cię w towarzystwie kogoś tutejszego będą inaczej na ciebie patrzeć. Trochę to głupie i niedorzeczne, ale co poradzić. Nie zmienisz ludzkich przyzwyczajeń. - powiedziała spokojnie. -I mam nadzieję, że nie zniechęcisz się do nas. To taka mała, zamknięta w sobie społeczność. Zresztą, dodatkowym powodem, dla którym mogą cię tak traktować czy ignorować jest twój wiek, niestety. Ja mam na przykład dziewiętnaście lat, własne mieszkanie, prace i chłopaka, a mimo to ludzie czasami traktują mnie jak dziecko. Więc wiem, co czujesz. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Możesz być spokojna. Nie zdemoralizuję cię – zaśmiała się. - Nie planowała upijać czy zachęcać nieletnia do spożywania alkoholu w czasie jej ewentualnych wizyt w barze. Chociaż, ciekawe co na ten temat powie ojciec.
- Jesteście blisko z tatą ? Ponoć ojcowie są nadopiekuńczy wobec córek – Sarah nic nie wiedziała na ten temat ponieważ wychowała się w sierocińcu, lecz na przykładzie swojej przyjaciółki mogła wysunąć podobne stwierdzenie.
Sarah.
[Hmm mogą się spotkać w bibliotece, bądź w kawiarni w której moja pani pracuje, albo jakieś przypadkowe spotkanie, gdy Julia będzie w jakichś spokojnych odosobnionych miejscach próbowac czarowac moja moze sie na nią natknąć np w wilczej postaci, a jako że jest Omegą może zapanować nad sobą i moge się tak parę razy spotkać czy coś w ten deseń xD jeśli masz coś lepszego to wal smiało jeśli nie to ładnie proszę o zczęcie ^^ ]
OdpowiedzUsuńErin
[Cześć]
OdpowiedzUsuńRuthford
Sarah spojrzała na Julię. Tak, siedemnastoletnie dziewczyny wchodzące w okres buntu, niepewności i presji ze strony ludzi oraz świata szukali wsparcia i akceptacji u rówieśników. Rzadko u rodziców.
OdpowiedzUsuń- Może oboje macie silny charakter, i dlatego stoi między wami pewna przeszkoda. Rozmowa pomaga, a jeśli nie wystarczy jedna to kolejna i kolejna. I tak do skutku. Rodzice - zawahała się, nie wiedząc jak ubrać uczucia w słowa - są ważni, potrzebni. Czasami dociera to do nas za późno. Posiadanie rodziców to duży przywilej. - Jakże ona chciałaby przy swoim boku matkę albo ojca. Zadowoliłaby się złymi stosunkami między nimi. Zacisnęłaby zęby, tocząc kłótnie, byle tylko mieć pewność, że ich ma. Przy sobie. Tymczasem żywa w niepewności i pytaniami typu ; żyją ? mają kolejne dzieci ? Je również porzucili czy stworzyli szczęśliwą rodzinne ?
Sarah.
[Co powiesz na tycią pomoc ze strony dżina? W sensie Julia miałaby problem ze swoją mocą, jakiś stwór mógłby ją napaść, i wtedy ta dam! Jasmin ratuje sprawę. I potem pomagałyby sobie trochę na wzajem. Co o tym myślisz?]
OdpowiedzUsuńJasmin Scott
Księżyc znowu wszedł w fazę pełni. Srebrna lśniąca tarcza wisiała na czarnym niebie. Samotny strażnik, niby nic nie znaczący, a raz w miesiącu przejmował kontrolę nad moim ciałem. Znowu byłam sama w lesie przez kilkanaście minut targana po ziemi przez konwulsje i ból przemiany. Jednak wszystko kończy się równie szybko jak zaczęło. Po chwili stałam na czterech łapach spoglądając na bur lśniącymi, złotawymi ślepiami. Napięłam mięśnie i ruszyłam biegiem znacząc ściółkę pazurami. Wiatr, który zerwał się nagle smagał moje czarne futro. Mimo, iż człowieczeństwo niemal całkowicie zostało zastąpione wilczym instynktem panował nad sobą i emanowałam spokojem. Wyczułam ludzką woń i z ciekawością pognałam w jej kierunku. Wyłoniłam się z zarośli stając na skraju polany. Na środku stała dziewczyna. Gdy mnie dostrzegła wiatr stał się dużo silniejszy. Zastrzygłam w jej stronę uszami i zbliżyłam się odrobinę i sadowiłam się na ziemi, cały czas ją obserwując. Po przemianie stawałam się zdecydowanie zbyt ciekawska.
OdpowiedzUsuńErin
[Jeżeli twoje jest beznadziejne to co TO jest ? xD ]
Biła od niej moc oraz energia niewidoczna dla ludzkiego oka. Czułam jej siłę z której pewnie do końca nie zdawała sobie sprawy. Gdy kucnęła nieco gurowałam nad nią. Jak przystało na wilkołaka jesteśmy trochę więksi i masywniejsi od normalnego wilka. Przechyliłam głowę, rozwarłam nozdrza i zaciągnęłam się powietrzem by zapamiętać jak najlepiej jej zapach. Po lesie rozległo się wycie innych wilków ze stada. Moje uszy skierowały się w tamtą stronę, ale nie odpowiedziałam. Nie chcialam by cała wataha zleciała się w to miejsce. Nie każdy zatrzymuje po przemianie swój spokój.
OdpowiedzUsuń"Kim jesteś?" Spytałam się w myślach. Przydatna umiejętność każdego lykanina.
Erin
[ Nie pozostaje Nam nic z wyjątkiem wącenia! Jakieś pomysły są może? ]
OdpowiedzUsuńZuze
Zaśmiałam się co wilcze struny przerobiły na prychnięcie.
OdpowiedzUsuń"Jedna z wilkołaczych umiejętności, a nie rzucam się na ludzi bo nie jestem zwyczajnym wilkołakiem. Potrafię nad sobą zapanować." Odpowiedziałam spokojnie kładąc się na ziemi. Zdecydowanie mogłam odpuścić sobie szalone biegi i polowania na rzecz rozmowy z nią."Jestem Erin" przedstawiłam się."A ty co robisz w środku nocy, zupełnie sama w lesie?" Spytałam. Pełnia to raczej nie najlepszy czas na spacery po lesie.
Erin
"Nie ładnie i owszem, nie dziwisz mnie, a przed tobą jeszcze długa droga. Wiem coś na temat niekontrolowanych mocy." Ułożyłam łeb na jej nogach i na chwilę przymknęłam oczy."Każda emocja może spowodować wybuch. Musisz znaleźć sobie równowagę coś co wyzwala w tobie spokój." Wymruczałam ciepłym głosem w jej myślach. Dobrze pamiętam czasy kiedy nie panowałam nad sobą i byłam w stanie rozniesć całe mieszkanie, bo miałam zły dzień. Teraz jest znacznie łatwiej choć nadal zdarza mi się wybuchnąć.
OdpowiedzUsuńErin
"Dwadzieścia cztery." Odpowiedziałam na jej pytanie, a gdy jej palce dotknęły mojego ciała mięśnie w tamtym miejscu przyjemnie się rozluźniły. Wycie znowu rozniosło się po lesie na co ja tylko podniosłam swój łeb i rozejrzałam się w około. Wataha woła mnie, ale jeszcze chwilę może sobie poczekać. "Spokój i zdrowy rozsądek to jest to co daje kontrolę. Jako omega coś o tym wiem." Może i nie powinnam zdradzać jej szczegółów odnośnie siebie, choć i tak już wie, że jestem wilkołakiem, wiec jedna drobnostka w tą czy w tamtą nie robi wielkiej różnicy.
OdpowiedzUsuńErin
"Mogą poczekać. Chodź, odprowadzę cię chociaż na skraj lasu. Wolałabym żebyś się na nich nie natknęła." Powiedziałam podnosząc się na łapy. Rozciągnęłam się otrzepałam z drobinek ziemi i trawy. Dobrze wiedziałam co potrafią zrobić wilkołaki podczas pełni, szczególnie te młode. Przestąpiłam z łapy na łapę po czym powoli ruszyłam w stronę Salem.
OdpowiedzUsuńErin
[O MÓJ BOŻE! Jej twarz, taka piękna. Pokochałam tę dziewczynę, gdy już pierwszy raz ujrzałam ją w "The Originals". A tak w ogóle, to dzień dobry.]
OdpowiedzUsuń[Ja się aż trzęsę. W kolejnym odcinku znowu będzie Elijah ;)) Oglądasz jeszcze jakieś seriale? Masz może ochotę na wątek?]
OdpowiedzUsuń[Zaczniesz? Proszę.]
OdpowiedzUsuń[TVD robi się już nudne. Wszystko ciągle kręci się wokół miłosnego trójkąta. Ja oglądam Once Upon a Time, AHS i White Collar. To mało, bo ogólnie widziałam już 24 seriale. Daj mi się skupić, może coś wymyślę... Czekaj, nadal przetwarzam Twoją kartę... I nic z niej nie wymyśliłam. Może tak. Zanim Julia odkryła, że jest czarownicą lub zanim odkryła, jak silną posiada moc, ktoś ją napadł, na przykład wampir, który wyczuwał jej magiczną krewi, a wtedy Connie (wybawczyni od siedmiu boleści) uratowałaby dziewczynę.]
OdpowiedzUsuń[Może potem coś wymyśle.]
OdpowiedzUsuńJenifer
[Neal cudny, wiadomo. Jasne, oby komputer wrócił Ci do żywych.]
OdpowiedzUsuń[ To ja tu przybywam z pytaniem - jak sobie wyobrażasz wątek? :)]
OdpowiedzUsuńMara.
Dzień jak co dzień w Coven - cisza i spokój. Ze świecznika na ladzie wydobywa się smużka dymu, która roznosi po sklepie zapach bzu. Dzisiaj wyjątkowo Mara postawiła na znane turystom zapachy, głównie dlatego, że o wiele lepiej pasowały do panującej na zewnątrz aury pogodowej.
OdpowiedzUsuńZrelaksowana zielarka umościła się wygodnie w fotelu i z kubkiem gorącej zielonej herbaty zabrała się za lekturę, bo cóż innego robić gdy ani turystów, ani tym bardziej mieszkańców Salem dzisiaj niewielu? Jakoś się tak porobiło, że żadna z Marowych ulubionych istot nie zawędrowała w tę część miasta, a i mohery jakby się pochowały w swoich przepastnych mieszkankach, zamiast dostarczać jej rozrywki. No nic, jakoś sobie w życiu radzić trzeba.
Jak jednak nazwać los inaczej niż złośliwym, kiedy osiągnie się stan idealny - herbata ma dobrą temperaturę, ciało ułożyło się w tej cudownie odprężającej pozie, a kocyk tak przyjemnie grzeje nogi - a subtelny dzwoneczek przy drzwiach wejściowych do sklepu zmusza do odłożenia planów na potem?
Mara chcąc nie chcąc wstać musiała, bo wyjść do gościa wypadało. Wyszło więc to dziewczę zza lady i przywdziało uśmiech na twarz.
- Szukasz czegoś konkretnego? - zapytała cicho, żeby nie przepłoszyć ewentualnej klientki, której notabene nie miała dotychczas okazji poznać.
Szare oczy badawczo przyglądały się kobiecie.
Mara
[ AAAAAAA ! SOPHIE ?! CO TY TUTAAAAJ ROOOBISZ ?! AAAAA ! <3]
OdpowiedzUsuńNoah.
[AAAAAAAAAAAAAAA ! BOŻE, JAK JA DAWNO Z TOBĄ NIE ROZMAWIAŁAM ! STĘSKNIŁAM SIĘ ! <3 Dlaczego opuściłaś GG ? Było nam tam tak miło i przyjemnie... Postaram się ! Założę specjalnie dla Ciebie, kochana w razie czego :)]
OdpowiedzUsuńNoah.
[Dzień dobry, bestyjko. Co do mojej postaci, pozwolisz, że ode mnie będzie zależeć jej historia i tym podobne rzeczy (: Co nie oznacza, że gardzę Twoją opinią, nic z tych rzeczy. Po prostu nie lubię, jak ktoś mi się miesza do moich kart, to irytujące. Ale, ale, żeby nie było tak niemiło - chętnie skuszę się na wątek, bo może coś z tego wyjść ciekawego, zważywszy, że Twoja postać to czarownica. Co powiesz na seansik spirytystyczny? Załóżmy, że będzie chciała wezwać jakiegoś demona i po długich nawoływaniach pojawi się nieco poddenerwowany, ale jakże urokliwy Lucifer. Co Ty na to?]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło
[ No dobrze, postaram się ^^ Jakieś pomysły na wątek, moja ukochana panno Sophie ? :>]
OdpowiedzUsuńNoah.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń