piątek, 1 listopada 2013

You are an idiot, go away



IMIĘ : Zuzana Zuze   NAZWISKO : Blacc   DATA URODZENIA : 31.05.94r. RASA: Czarownica

Na świecie jest wielu ludzi. Na boga! Na świecie jest wiele czarownic. Mnóstwo z nich mieszka w Salem. Mnóstwo z nich świetnie posługuje się magią. Każda nowo narodzona czarownica powoli wchodzi w skomplikowany system. No, może nie taki znowu skomplikowany. Każda nowo narodzona czarownica uczy się zaklęć od tych nieco starszych. Jej siła opiera się głównie na wiedzy i wrodzonych zdolnościach. Czarownice nie mają zbyt dużego pola do popisu, ale mogą to zmienić. "Think twice that's my only advice" Czasami warto działać impulsywnie. Warto zawrzeć umowę z demonem nie myśląc o konsekwencjach. Pomyśl o tym, co możesz zyskać. Pomyśl o całej tej mocy. Nie zaprzątaj sobie głowy faktem, iż w pewnym momencie będziesz musiała wywiązać się ze swojej części kontraktu. Ciesz się, że możesz pokonać każdego wampira, wilkołaka, czy nawet każdą inną wiedźmę. Czuj się bezkarna! Wywołuj u ludzi ból, jeśli tego chcesz. Rzucaj wampirami o ścianę i stawaj w obronie oddychających. Pozwalaj magi płynąć. Pozwalaj magi kierować swoim życiem. Nawet jeśli nie umiesz jej potem zatrzymać. Tak, to się zdarza. Po prostu udawaj, że jesteś zwykłą chudą, bladą, zagubioną dziewczynką. I nie poddawaj się! Nawet jeżeli zabicie Cię ma na celu cały sabat czarownic.

25 komentarzy:

  1. [Witam na blogu i życzę duużo wątków ! :D ]

    Erin

    OdpowiedzUsuń
  2. [cześć i czołem, ja również witam i jak coś to zapraszam do Julki :D]
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam na blogu]
    Seth Winchester

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chętnie, ale gdybyś zaczęła byłby wdzięczny - personalnie strasznie tego nie lubię -.-]
    Seth Winchester

    OdpowiedzUsuń
  5. [Kręci się w barze, ma problemy z magią, generalnie trochę nie ogarnia... Może Seth stałby się jakimś mentorem?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [O, może Zuze strzeliłaby jakąś bajerancką wróżbę Erikowi? Tak przy okazji, kiedy spotkaliby się w barze.]

    Erik

    OdpowiedzUsuń
  7. [no to jazzu]
    Seth Winchester

    OdpowiedzUsuń
  8. [Ach, zacznij, tak bardzo proszę! Jeszcze muszę dodać, że chyba zakochałam się w pani ze zdjęcia. Jest taka urocza! *3*]

    Erik

    OdpowiedzUsuń
  9. [CHĘTNIE! jak rzucisz pomysłem - równie chętnie zacznę ;]

    Anastasia Madsen

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ana jakoś tak nie patrzy czy smaczne, czy nie, bierze jak leci i stara się nie zabijać. Ale to faktycznie może ją wkurzyć - nie dość, ze stara się być grzeczna, to jeszcze musi chodzić przez jakąś czarownicę głodna.]

    A. Madsen

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, Anastasia nigdy nie należała do osób, które lubią kogoś krzywdzić, było tak od zawsze – w szczególności, gdy jako nastolatka przemierzała na boso Pola Marsowe w Leningradzie i tańczyła w deszczu. Oczywiście, warz ze staniem sie Dzieckiem Ciemności, jak zwykli mówić na nią starsi ludzie, którzy opowieści o wampirach znają z dzieciństwa – musiała się nauczyć zabierać dusze swoim ofiarom. Jednak przestrzegała, a przynajmniej starała się przestrzegać, pewnego kodeksu, za którego złamanie sama ustanawiała sobie kary.
    Anastasia nigdy nie wybierała, żeby sie pożywić, osób słabych i schorowanych, chyba, że same tego chciały. Niejednokrotnie odwiedzała szpitale – jeszcze, gdy była człowiekiem, była sanitariuszką pomagającą rannym na froncie żołnierzom i tak jej zostało – i zaczepiana przez starych, zniedołężniałych pacjentów, proszących o śmierć, dawała im ulgę w cierpieniu.
    Prowadziła dość prostą, ale skuteczną selekcję. Mężczyźni nie wchodzili w grę, w swoim życiu miała jednego jedynego i innych najzwyczajniej w świecie panicznie bała sie dotknąć, chyba, że byli starcami przykutymi do lóżek. Kobiety – nastolatki nie były brane pod uwagę – sama była młoda, gdy została ugryziona, nie chciała tego dla nich. Raczej preferowała starsze, takie, które mają ułożone życie, są szczęśliwe, bo przez ten krótki moment, kiedy Ana piła krew, ogarniały ją wspomnienia jej ofiary i sama była szczęśliwa. Nie zabijała, to nie było w jej stylu.
    Chociaż ostatnimi czasy było to nieco trudniejsze. Ameryka nie była miejscem dla niej, wiedziała to odkąd postawiła stopę na Wyspie Ellis, po raz pierwszy w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym piątym roku. Od początku zdawała sobie sprawę, że nie dostosuje się do tamtejszych standardów. Jednak została tam, bo tylko w takim kraju jak Stany Zjednoczone można było się ukryć i swobodnie być wampirem – idolem masowej kultury. Nigdy do końca nie wyzbyła się rosyjskiego akcentu, a wraz z nadejściem świetlistego stulecia, jakim był wiek dwudziesty pierwszy – ludzie stali się puści, wyuzdani, walczyli ze śmiercią, a Anastasii to wcale nie było na rękę – dlatego czasem zdarzyło jej się pozbawić kogoś życia, jednak nigdy nie przemienić. Przynajmniej od paru lat znalazła schronienie w piwnicach jednego ze sklepów w Salem – kolejnym miejscem w Ameryce, które stało się pożywką dla fanów horrorów.
    Na mężatkę po czterdziestce z trójką dzieci i kotem czaiła sie od dłuższego czasu. Dotychczas żywiła się krwią zwierząt, jednak czuła jak coraz bardziej słabnie. Cieszyła się, że akurat owa kobieta pojechała do całodobowego sklepu za granicami miasta.
    Znalazła się tuż przy niej, spojrzała jej głęboko w oczy i jak zawsze ofiara nie miała żadnych szans w starciu z jej soczyście zielonymi tęczówkami. Wystawiła kły i poczuła, jak coś ją odrzuca na ścianę sklepu.


    A. Madsen

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jeśli masz pomysł, to zacznij, ja ostatnio zaczynałam. :3]

    Anastasia / Alcide

    OdpowiedzUsuń
  13. [Witam serdecznie :) na wątek chęć jest jak najbardziej, ale pomysłów niestety brak... Jeżeli coś masz, jakąś myśl to chętnie zacznę, jeżeli nie, to postaram się coś wymyśleć :) ]

    Clarence Thompson

    OdpowiedzUsuń
  14. [Mało wiadomo o Twojej postaci, co nie sprzyja wymyślaniu wątków. Dawno też nie byłam na takim blogu nie byłam i trochę ciężko mi się wkręcić, więc moje pomysły nie są szalenie niesamowite i powalające na kolana, niestety :<
    Może być spotkanie na stadninie, może też być świadkiem, jak Clark zaklina dzikiego wierzchowca. Spotkanie w sklepie bądź uwięzienie w jakimś lokalu w czasie burzy. Może też być jakieś starcie z duchem. Niestety nic lepszego na tą chwilę nie wymyślę :( ]

    Clarence Thompson

    OdpowiedzUsuń
  15. [Szczerze mówiąc pomysłów brak, dzień jakiś nie taki. :(]

    Shura

    OdpowiedzUsuń
  16. [Tak może być :) Clarence to miły człowiek, chyba, że ktoś go zdenerwuje :P]

    Clark nawet lubił burze. Jednak lubiłby je bardziej, gdyby nie to, że co i raz powodowała wysadzenie korków w stajni i panikę wśród koni, które musiał za każdym razem uspokajać. Zacinający o dach deszcz szumiał groźnie, a czarne niebo przecinały błyskawice. Grzmoty były głośne, powodowały drżenie szyb w oknach.
    - Trzeba będzie założyć nową instalację, ta do niczego się nie nadaje... - mruczał do siebie, dość niewyraźnie z powodu latarki trzymanej w zębach. Zastanawiał się jednocześnie skąd na to wszystko wziąć pieniądze. Stajnia nie należała do niego, był tu jedynie pracownikiem jednak nie miał pojęcia jak namówić właściciela do podjęcia odpowiedniej decyzji. I tak miał już wrażenie, że to on jest tutaj za wszystko odpowiedzialny, a szef goni go jak burą sukę. Czas najwyższy dosypać gnojkowi jakiś grzybków do herbaty, może wtedy zmieniłby swoje nastawienie na bardziej odpowiednie.
    Źrebię, które jakiś czas temu zostało odstawione od matki skubało marchew wystającą z kieszeni mężczyzny. Bryknął, kiedy znów rozległ się kolejny grzmot, a Clark pogładził konika po chrapach. - No już. Przecież nic ci nie grozi, co szalejesz. - Mruknął i zatrzasnął skrzynkę z bezpiecznikami. Pstryknął włącznik, a stajnię zalała fala światła. Zwierzęta jakby od razu poczuły się trochę lepiej, podobnie jak sam Clark. Uczucia tych kopytnych potworów miały zbyt wielki na niego wpływ.
    Konik tymczasem schrupał marchewkę i zaczął rozrabiać. Podbiegł do drzwi stajni, jak zwykle za bardzo ciekawski. Wystawił łepek na zewnątrz i cofnął się zaraz, kiedy deszcz zmoczył mu nos. Wierzgnął i zaczął uciekać w kierunku Clarence`a, kiedy przy wrotach pojawiła się jakaś postać. Nie wyglądała za dobrze. Źrebię schowało się za Clarka i wyglądało teraz z zaciekawieniem zza pleców mężczyzny. Ten przyglądał się przez chwilę dziewczynie, nie bardzo wiedząc, czego może się po niej spodziewać. Wyglądała tak, jakby potrzebowała pomocy, jednak nigdy nic nie wiadomo. Po chwili ruszył w jej kierunku szybkim krokiem. Im szybciej się dowie o co chodzi, tym lepiej.

    Clarence Thompson

    OdpowiedzUsuń
  17. [Trochę ciężko na coś wpaść, co łączyłoby nasze postacie, ale...
    Mam kilka opcji: możemy kombinować coś ze spotkaniem w barze.
    Shura to niepoprawny amant, który w ten sposób uwielbia zdobywać dla siebie pożywienie, Twoja postać mogłaby mu na przykład w tym przeszkodzić.
    Ehh, nie wiem. Co myślisz?:)]

    Alexander Wright

    OdpowiedzUsuń
  18. Kłopoty były znakiem firmowym Clarka, mimo, że ten unikał ich jak tylko mógł. Udawanie, że jest zwykłym człowiekiem nic nie dawało. Wręcz przeciwnie. Przeznaczenie dopominało się o swoje podsyłając mu pod nos kolejne problemy. Wściekłe demony, pragnące zemsty duchy, klątwa w postaci wysypki były wręcz normą.
    Dziewczyna nie musiała wiele mówić. Obraz nędzy i rozpaczy jaki sobą przedstawiała wyrażał wszystko. Jen aura była wyblakła, co świadczyło o kompletnym wyczerpaniu. Również magicznym.
    Spojrzał ponad jej ramieniem wypatrując tego, który ją gonił. Źrebak po krótkiej chwili pobiegł w głąb stajni, jakby przed czymś uciekał. Clarence zdjął z ramion grubą, polarową bluzę i narzucił na ramiona dziewczyny. Może nie pachniała fiołkami po całym dniu pracy w stajni, jednak dawała nieco ciepła, a dziewczyna z pewnością przemokła wręcz do samych kości.
    Położył dłoń na ramieniu dziewczyny i pchnął lekko, abg weszła dalej. Konie rżały niespokojnie gdy wyczuły zbliżające się niebezpieczeństwo. Clark wykonał gest dłonią w kierunku ciemności i mruknął coś pod nosem. Konie uspokoiły się, kiedy dookoła terenu utworzył się jakby kokon, który miał ich skryć przed demonem. Była to prosta sztuczka która z pewnością nie wystarczy na zbyt długo, jednak zdążą w tym czasie dojść do domu i nie narażać dłużej zwierząt.
    Zamknął źrebaka w boksie - Chodź ze mną. - powiedział do dziewczyny i poprowadzł ją do swojegi domu sąsiadującego ze stajnią. Wpuścił ją do niewielkiego mieszkania i zaprowadził do salonu. - Przed czym uciekasz? - zapytał prosto z mostu. Wolał wiedzieć przed czym ma się bronić. I co ewentualnie pozbawi go głowy albo i innych kończyn. Przeszedł do kuchni znajdującej się obok i wstawił wodę w czajniku. Uznał, że nieznajoma chętnie napije się czegoś rozgrzewającego.


    Clarence Thompson

    OdpowiedzUsuń
  19. Cenił sobie w życiu głównie dwie sprawy - kobiety i dobre whiskey. Szczęśliwie dla niego jedno miało zwykle duży związek z drugim, zwłaszcza w takich miejscach, jak bary czy kluby. Często zyskiwał też na tym pożywienie, wszak nie ma nic lepszego niż chętne dziewczę samo wręcz proszące się o jego uwagę. A Alexander rzadko kiedy takim namowom nie ulegał.
    Bywały jednak dni, kiedy nieszczególnie zależało mu na towarzystwie ładnej dwudziestoletniej blondynki o zielonych oczach i z grupą krwi najlepiej AB, tylko na zwyczajnym towarzystwie kogoś na poziomie. Mimo wszystko nieważne było z jakim zamiarem się pojawił, algorytm działania miał zawsze ten sam.
    Zwykle nie mylił się co do pierwszego wrażenia, jakie wywierały na nim spotkane w barach osoby. Wystarczały mu krótkie oględziny przybyłych i w głowie pojawiał się plan działania.
    Tak jak dziś.
    Wiedział, że w Salem ryzykuje spotkanie z wiedźmą, wilkołakiem lub innym dziwnym stworem, o którym historie opowiada się dzieciom, żeby były posłuszne, jednak Shura to nie ten typ, co to przejmuje się na zapas. W miejscowym barze, w którym, jak się okazało, podają całkiem niezły alkohol, jego uwagę przykuła niemalże od razu pewna młoda dziewczyna, do której zresztą nietrudno było się dostać. Kilka czarujących uśmiechów, propozycja drinka - wydawałoby się, że tej nocy porządnie się naje. Ale Salem to Salem.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Cieszę się, że na wątek chęć, masz może jakiś pomysł? :) ]

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  21. [Pomysł jak najbardziej odpowiada! Mogę zacząć, a zacząć od tego momentu z pełnią czy jak? xD]

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  22. Przemierzał las w wilczej postaci, a gdzieś w najbliższej okolicy kręcił się jego brat. Białe futro smagane było przez wiatr, a po lesie roznosiło się wycie innych wilków. Miał nadzieję, że na żadnego się nie natknie podczas tej pełni. Nie znajdował się daleko od Salem, toteż nie zdziwił go fakt, że czuł zapachy ludzi. Nie umiał ich jednak odróżnić, bo mieszały się z innym bardziej wyrazistymi woniami. Gdy dobiegł do rzeki przystanął, uniósł łeb ku górze i zawył głośno. Dość szybko zapomniał o watasze grasującej gdzieś w lesie, nawet miło by było dać upust narastającej w sobie energii. Zawarczał głośno, gdy usłyszał trzask łamanej gałązki gdzieś za sobą. Przysiadł nieco na łapach będąc gotowym do skoku. Obnażył jeszcze bardziej kły, prezentując je w całej swojej okazałości.

    [Sory za długość, ale długich komentarzy raczej nie dam rady napisać. No i mam nadzieję, że taki początek odpowiada ;D ]
    Martin

    OdpowiedzUsuń
  23. Obnażając kły, warcząc złowrogo i tuląc uczy stanął na przeciw młodej kobiety. Nieco przysiadł na łapach, będąc gotowym do skoku. Gdzieś pod czaszką kłębiła mu się myśl, że zna ową kobietę, ale agresja i złość przyćmiły racjonalne myślenie. Przestąpił z łapy na łapę postępując kilka kroków ku niej. Gdy nie drgnęła skoczył w jej stronę kłapiąc paszczą. Miał ochotę zatopić w czymś zębiska. Drasnął jej ramię pazurami jednej łapy. W jego jasno brązowych oczach można było dostrzec furię.

    Martin

    OdpowiedzUsuń
  24. Z całą pewnością stan dziewczyny był opłakany. Trzęsła się z zimna i wyczerpania, a kapiąca z niej woda moczyła dywan w salonie. Uśmiechnął się z rozbawieniem widząc jak się zakłopotała. - teraz z całą pewnością nie powinnaś wychodzić. Demon który cię gonił z pewnością by się ucieszył gdybyś teraz podała mu się na tacy. Nie musisz się martwić, tu ci nic nie grozi i jakby to absurdalnie nie brzmiało, możesz mi zaufać - uśmiechnął się do niej ciepło. - chyba lepiej tutaj ze mną niż tam z nim, co? - podszedł do kredensu i wyciągnął butelkę z ziołową nalewką. Pytanie o jego "rasę" zbył milczeniem. Prawdopodobnie i tak nic by jej to nie powiedziało a on też niechętnie się tym chwalił. Nalał dziewczynie kieliszek - wypij to. Dobrze ci zrobi. Rozgrzeje i unikniesz kataru. Poszukam ci jakichś ubrań, dobrze? - zapytał. W końcu nie zamierzał jej dyktować co ma robić. Naprawdę lepiej by było gdyby teraz nie wychodziła. Clark z całą pewnością, jako niepoprawny obrońca potrzebujących pomocy, poszedłby za nią a wtedy mogłoby być różnie. Nie mówiąc o wściekłości potwora, który teraz nie mógł dopaść swojej ofiary. - tak przy okazji, jestem Clarence - powiedział z rozbawieniem i poszedł do swojej sypialni aby poszukać dla dziewczyny suchych rzeczy. Wziął jedną z grubych, flanelowych koszul, która spokojnie będzie sięgać dziewczynie do kolan i duży ręcznik. Wrócił do pokoju i wręczył dziewczynie rzeczy. - łazienka jest tam - wskazał dziewczynie odpowiednie drzwi.

    Clarence Thompson

    OdpowiedzUsuń
  25. [Bytujesz jeszcze tutaj ? Przepraszam, odpisanie wcześniej nie byłoby możliwe.]

    Alexander.

    OdpowiedzUsuń