Noah
William III
Duże, bo
aż całe 165 cm, zwierzo podobne coś mające 20 wiosenek.
Znaleźć go
trudno, spotkać jeszcze bardziej, a skłonić do rozmowy to już graniczy z
cudem.
Jeśli w
głębi lasu, na terenach zapomnianych przez ludzi, znajdziesz chatkę możesz być
pewien, że i Noah tam będzie. Pewnie siedzący na jakimś drzewie.
Jeśli nocą
masz wrażenie, że ktoś buszuje w twojej kuchni… Nie nastawiał pułapki na myszy.
W końcu półtorej metra to nie taka mała mysz.
I nim znów
będziesz marudzić, że pralka pożarła twoje spodnie, skarpetki lub inną część
garderoby, lub zaczniesz krzyczeć, że pies sąsiadów zjadł ci buty… Pomyśl nad
tym jeszcze raz.
Noah jest
wynikiem miłość dwójki ludzi, choć nie wie jakich. Nawet jego przyrodnia matka
nie wie kim są biologiczni rodzice. Po prostu pewnego dnia znalazła pod
drzwiami małe miauczące żałośnie dziecko z kocimi uszami i ogonkiem. Tak więc,
gdy stuknęła mu osiemnastka, ruszył w świat.
Uszy
ukrywa pod czapką, ogon pod kilka razy za dużą koszulą lub innym ubraniem
przewiązanym w pasie. Ale i tak mieszka na uboczu, żyje z tego co znajdzie lub
„pożyczy” na wieczne nie oddanie.
Wędruje z
miasta do miasta, po całym świecie, szukając podobnych sobie lub sposobu by
albo stać się człowiekiem albo całkowicie zwierzęciem. Bo bycie kimś pomiędzy i
z tego powodu życie w samotności jest męczące. Nieznośne. I zdecydowanie
irytująco frustrujące.
No i tak podróżując w końcu trafił do Salem mając nadzieję, że znajdzie to czego szuka.