Eileen Kiley Greenbrush
Rasa: nimfa
Wiek ciała: 19 lat
Wiek duszy: ponad 400 lat
Miejsce zamieszkania: niegdyś lasy położone nieopodal Vermont, obecnie: Salem
Towarzyska / ciekawska / wiecznie uśmiechnięta / sympatyczna / wrażliwa
Ciszę sobotniego poranka przerwał perlisty, kobiecy śmiech podobny do delikatnego dźwięku dzwoneczków, a spomiędzy drzew wybiegło kilka młodych dziewcząt. Na ich malinowych ustach widniały figlarne, przeurocze uśmiechy, a długie włosy barwy spalonego zboża powiewały na wietrze, okalając ich delikatne rysy twarzy. Jednak jedna z nich – smukła i milcząca – szła w tyle pełna smutnej powagi, bezgłośnie stawiając swoje bose stópki na kolejnych źdźbłach trawy. Nie towarzyszyła siostrą w figlach i zabawach, mimochodem plotąc bajecznie kolorowe wianki, którymi te przyozdabiały swoje włosy. Kolejnym dziełem, które wypłynęło spod jej drobnych, smukłych dłoni był maleńki stateczek. Lekki podmuch ciepłego powietrza wydobyty z ust nimfy sprawił, że stateczek wzbił się w powietrze i ruszył w swoją podróż. - Jak długo będzie leciał? – nimfa drgnęła, a jej błękitne spojrzenie padło na towarzyszkę, która śledziła oddalający się stateczek. Eileen spostrzegła, że śmiechy jej „sióstr” ucichły, a ta została sama. - Przez całą wieczność, dopóki będzie mógł czerpać cząsteczkę energii z mijanych roślin. – wytłumaczyła nie odrywając spojrzenia od dziewczyny.
[Wizerunek Amandy Seyfried. Ze swej strony dodam, że chętnie nawiązuje znajomości, więc do dzieła! :) Jeśli pragniesz kreatywnych wątków – postaram się temu sprostać. Ważne, by było interesująco i chciało się dalej to ciągnąć ]
[witamy nimfę ;) owocnego blogowania]
OdpowiedzUsuńSerafina
[Dzień dobry!]
OdpowiedzUsuńAnastasia / Alcide
[O matko, nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że zdecydowałaś się przejąć moją postać dodatkową! No to witam pięknie Eileen i od razu mówię, że wątek być musi. Innes co prawda nie przepada za koleżanką, ale... może takie ich pierwsze spotkanie w mieście? Szok, że ta druga też tu mieszka? Co ty na to?]
OdpowiedzUsuńInnes
[Amanda! Witam ciepło.]
OdpowiedzUsuń[Witam serdecznie :) jeżeli jest chęć na wątek, zapraszam pod kartę/ karty :D postać cudowna, zatem będzie mi bardzo miło popisać z kimś kto ma w opisie tak cudowny charakter :)]
OdpowiedzUsuńJasmin Scott / Clarence Thompson
[Jest dobrze :) ja z kolei przepraszam za jakość odpisu, ale odpisuję z telefonu.]
OdpowiedzUsuńClarence odcinał się od swoich szamańskich korzeni jak tylko mógł. Żadna przyjemność być potomkiem kogoś takiego jak Sigurjon, który uważany był za demona z piekła rodem i z resztą była to prawda. Dzięki swoim umiejętnościom mógł zrobić wiele dobrego, ale również złego. Clark uważał, że to zbyt duża odpowiedzialność aby tak igrać z potężnymi siłami natury.
Czasem jednak musiał przestać udawać, że jest zwykłym człowiekiem. Czasem musiał zrobić to, ck do niego należało, choćby miał później marudzić przez następny miesiąc.
Trzymając się mocno gałęzi wyciągał dłoń w kierunku niedużego ptaka o brązowo czarnych piórkach, który ewidentnie kpił sobie z próźb szamana. Potrzebował tylko jedno piórko, nic więcej. Ale oczywiście nie mogło pójść za łatwo. Im bliżej była ręka Clarka, tym dalej odskakiwał ptaszek. Mały, kasztanowy źrebak, hasający niedaleko między drzewami wyraźnie śmiał się z blondyna, rżąc cicho i podskakując.
Cała trójka zastygła jednak w bezruchu, kiedy usłyszała śpiew. Dopiero kiedy śpiew ucichł, ptaszek spojrzał na mężczyznę, a w jego paciorkowatych oczach błysnęła złośliwość. Kiedy dziewczyna zadała pytanie, pierzasty diabeł dziobnął Clarka dość boleśnie w palec i odfrunął. Mężczyzna stracił równowagę i spadł z hukiem na ziemię. Źrebię zarżało i podbiegło do opieku na pokazując się w końcu dziewczynie. Trąciło mężczyznę chrapami. Ten jęknął i odgonił nachalnego zwierzaka, próbując wstać. Zaśmiał się kiedy źrebak chwycił go za rękaw. Podniósł się z ziemi i spojrzał na młodą, śliczną dziewczynę o anielskim głosie.
- Witaj - odpowiedział, kiedy odzyskał głos. - Co robię? Próbuję nauczyć się latać - zaśmiał się, próbując zamaskować upokorzenie wywołane niezbyt zgrabnym upadkiem na ziemię.
Clarence Thompson