Była sobie raz pewna dziewczyna. Z pozoru dobrze wychowana, energiczna duszyczka która nikomu nie chce zrobić krzywdy. Tylko o nią zapytać i od razu słyszy się tysiące komplementów! W oczach rodziny i znajomych, była wręcz idealna. Nikt jednak nie wiedział o prawdziwej naturze młodej kobiety, która zaczęła bawić się magią. I to nie byle jaką magią, bo jej zainteresowania szybko zepchnęły ją na niewłaściwe tory. Myślała, że może tak po prostu przywołać sobie demona, że jej zabezpieczenia są wystarczające...
Nazywała się Emily Conroy. Spoczywaj w pokoju, siostrzyczko.
M I C H A E L C O N R O Y
30 lat
Głupia dziewucha, myślała że może sobie mnie podporządkować! Chciała, żebym jej służył, żebym nauczył jej swoich sztuczek. Przykro mi, kochanie, tak łatwo mnie nie uwięzisz. Żeby taka niedoświadczona czarownica przywoływała mnie, samego Azazela. Skorzystałem więc z okazji odwiedzin miasta. Emily prosiła się o nauczkę. Wręcz o nią błagała...! A ja, jako litościwy demon, dałem jej to o co prosiła. Spaliłem jej ciało. Tak pięknie krzyczała! A potem przejąłem jej brata, który próbował ją ratować. Ah, jakie to urocze! Dzięki, Mikey. Za ciało i idealną przykrywkę. Razem namieszamy w Salem, co? Z twoimi i moimi mocami będziemy mieć dużo zabawy. Gotowy? Mam co do ciebie naprawdę duże plany. Nie zawiedź mnie!
Wybaczam ci, Emily. Nie wiedziałaś co robisz. Nigdy nie przypuszczałem, że i ty masz moce. Powinieniem się domyślić. Przecież to było takie oczywiste...! Powinienem cię powstrzymać zanim to zaszło za daleko. Nie potrafiłem. Powinienem cię bronić przed złem tego świata, od tego są starsi bracia. Przepraszam. Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz, jakj już spotkamy się po drugiej stronie.
Często do niego mówię. Nie zawsze mnie słyszy, albo po prostu mnie ignoruje. Śmieje się ze mnie. Mówi, że powinienem chcieć tego co on robi, że w gruncie rzeczy robi mi przysługę, że budzi we mnie nowe pokłady mocy, że w końcu robi ze mnie prawdziwego czarownika. Wiesz, czasami, kiedy naprawdę się wkurzę, przejmuję kontrolę nad swoim ciałem. Tylko na kilka sekund i zaraz Azazel mnie ucisza. Najgorsze jest to, że ja wszystko czuję, wszystko słyszę, ale nie mam kontroli nad niczym. Nie wiem co z tego będzie, ale będę walczyć. On robi okropne rzeczy i podaje się za mnie. Nie mogę na to pozwolić. Może i on nie przepada za ludźmi, ale mnie wychowano inaczej. To miasto jest moim domem, który powinieniem chronić.
Często do niego mówię. Nie zawsze mnie słyszy, albo po prostu mnie ignoruje. Śmieje się ze mnie. Mówi, że powinienem chcieć tego co on robi, że w gruncie rzeczy robi mi przysługę, że budzi we mnie nowe pokłady mocy, że w końcu robi ze mnie prawdziwego czarownika. Wiesz, czasami, kiedy naprawdę się wkurzę, przejmuję kontrolę nad swoim ciałem. Tylko na kilka sekund i zaraz Azazel mnie ucisza. Najgorsze jest to, że ja wszystko czuję, wszystko słyszę, ale nie mam kontroli nad niczym. Nie wiem co z tego będzie, ale będę walczyć. On robi okropne rzeczy i podaje się za mnie. Nie mogę na to pozwolić. Może i on nie przepada za ludźmi, ale mnie wychowano inaczej. To miasto jest moim domem, który powinieniem chronić.
_____________________________________________
dzień dobry! karta krótka, z czasem zostanie rozwinięta. Mam nadzieję, że postać jakoś się przyjmie :3
[To ja wątek cem! hy hy, to może być ciekawe. Pani smok, która w domu ma wrota do demonicznego świata i ich zawzięcie pilnuje i pan, który ma w sobie co: właśnie demona :3 Ja chcę, bo to będzie mega ciekawe! (przynajmniej mam taką nadzieję ^^) Tylko teraz nie jestem pewna: ich jest dwóch, czy demon całkowicie przejął pałeczkę? Bo jeżeli byłoby ich dwóch to może pan demon chciałby się włamać do domu Lucy aby otworzyć wrota do Otchłani, a kiedy ona go przyłapie, to się wycofa, zostawiając samego Michaela samego przed babką z ciężkim gnatem w łapie... :)]
OdpowiedzUsuńLucy Smith
[A tak, teraz ogarnęłam, że głównie demon tutaj rozdaje karty... mimo wszystko propozycję zostawiam :)]
OdpowiedzUsuńLucy z całą pewnością nie urodziła się wczoraj, dlatego też zdawała sobie sprawę z obowiązków, jakie na niej spoczywają. Nie dało się jednak ukryć, że wieloletnia służba w zakresie "waruj, żeby przypadkiem jakieś cuchnące plugastwo nie zeżarło połowy miasta" była dla niej tą mniej fascynującą. Dlatego też zamiast od razu po remoncie poszukać jakiejś wiedźmy która pomogłaby jej założyć jakieś zabezpieczenia przed demonami, aby te nie mogły dostać się do domu odkładała ciągle na później. "Przecież nic się nie wydarzyło" myślała sobie i dalej zajmowała wszystkim, a nie tym co trzeba.
OdpowiedzUsuńMyślała też, że w razie czego poradzi sobie. W końcu demon musiałby być wyjątkowo tępy aby na własne życzenie pchać się do domu smoka.
W pierwszej kolejności jej uwagę zwrócił straszliwy smród dobiegający z korytarza. Wrota prowadzące do Otchłani znajdowały się na zamkniętej części strychu. Sprzątała właśnie w salonie, więc miała długą drogę. Dom był ogromny, skomplikowany, jednak jaki to problem dojść po emanującej energii dla demona?
Wyjęła z kabury broń, solidnego i wręcz niezawodnego Desert Eagle`a i poszła sprawdzić któż też postanowił złożyć jej niezapowiedzianą wizytę.
Poczekała aż mężczyzna usłyszy ją i odwróci się, a wtedy wycelowała prosto między oczy, mając zamiar zrobić mu z głowy trudną do identyfikacji maź.
Wtedy też poczuła promieniującą od niego energię. Dłoń jej zadrżała, jednak natychmiast to powstrzymała. Zasada numer jeden: nie bój się. Strach działa na nie jak dopalacz. Jednak wiedziała już, że nie ma do czynienia ze zwykłym, tępym demonem, który niemal zahipnotyzowany dążył do wrót. To było coś znacznie strasznego, silniejszego... to było coś, co zabijało młode smoki dla rozrywki.
"Ale ty nie jesteś młodym, niedoświadczonym smokiem. Nie takim robiłaś z dupy jesień średniowiecza, weź się w garść" zganiła samą siebie. Usztywniła ramiona bardziej, gotowa do strzału. Zmrużyła oczy słysząc słowa demona.
- Jeszcze się przekonamy, kto źle trafił, sukinsynu. - Mruknęła teraz z wielką ochotą naciskając spust. Tym go nie zabije, to było pewne, jednak naboje były spreparowane tak, aby sprawić dość solidną porcję bólu, zdezorientować i ogłuszyć. Niech się przekona, że jeżeli chce zadzierać z Lucy Camille Smith to wcale nie będzie to takie łatwe zadanie jak mu się wydaje. Smoczej skóry nie zdobywa się tak tanio.
Nim jednak pocisk zdążyć z hukiem wbić się w ciało młodego, szczupłego mężczyzny nastąpiła zmiana, która ją zaskoczyła i w ostatniej chwili powstrzymała przed zrobieniem z jego ciała sita. Demoniczny odór zmniejszył się, a wcześniejszą arogancję na jego twarzy zastąpił grymas zaskoczenia, dezorientacji. Oczy również zmieniły swój wyraz.
"Szlag..." zaklęła w myślach. Ten sukinsyn miał ciało żywego człowieka. Było ich dwóch. Jeżeli będzie chciała zabić demona jest duże, a wręcz stuprocentowe prawdopodobieństwo, że zginie przy tym niewinny człowiek.
Lepiej być nie mogło...
Nie opuściła jednak broni. Wciąż celowała między oczy mężczyzny w każdej chwili gotowa strzelić. Nigdy nic nie wiadomo, demony stosowały różne sztuczki, oszukiwały zmysły. Może i tak było tym razem?
- Czego szukasz w moim domu? - Zadała pytanie z kategorii "jakie pierwsze przyjdzie na myśl". Miała nadzieję, że tym sposobem będzie mogła podjąć słuszną decyzję, czy zastrzelić go na miejscu, czy jeszcze trochę poczekać.
Lucy Smith
[Wcale nie jest źle, wręcz jest bardzo dobrze :3 Też mam lekki problem z dostosowaniem się, bo długo długo byłam na tylko jednym blogu o zupełnie innych klimatach xD]
Usuń[Cześć! Wątek z wilczką? ^^]
OdpowiedzUsuńVolfie
[Tylko pomysłu nie mam... Może masz jakieś? :D]
OdpowiedzUsuńVolfie
[No cześć? Pomysły na powiązanie/wątek może? ;)]
OdpowiedzUsuńRosalie
[To ja może zaproszę do siebie ;)]
OdpowiedzUsuńCharlotte
Nie opuściła broni, mimo, że w tej chwili rozmawiała z prawowitym właścicielem ciała. Demon nie mógł jej skrzywdzić póki tatuaż na jej biodrze i srebrny wisiorek na szyi wciąż były tam gdzie być powinny, w żaden sposób nie uszkodzone.
OdpowiedzUsuńO ile w samym domu nie było żadnych zabezpieczeń, za co Lucy pluła sobie właśnie w brodę, to same drzwi były chronione dość dobrze. Jednak wciąż pozostawały jedynie kwestią czasu dla kogoś takiego jak Azazel. Patrzyła niezdecydowana na mężczyznę. Mogła go zastrzelić, gdyby było to jedyne wyjście, oczywiście. Jednak wciąż nie było pewności, że to powstrzyma demona. Co z tego, że ciało będzie podziurawione. Demony podobno mogły regenerować naczynie w którym się znajdowały i w tym tkwił cały problem. Jednak mimo wszystko pozostawał pewien problem. Lucu jakby rozluźniła się i uspokoiła.
- Azazel, tak? - Powtórzyła i opuściła broń. W razie potrzeby wciąż mogła się bronić. Była szybka, silna. Może faktycznie nie pamiętała czasów stworzenia ziemi, jednak na tyle doświadczona, aby móc sobie radzić z demonami. Jej ojciec z pewnością byłby z niej dumny. Zaraz po tym jak zmyłby jej głowę za te kilka niedopatrzeń. Ona również była dumna z ojca. Za czasów, kiedy jeszcze smoki były całą społecznością był on niemal legendą. Każdy opowiadał historię o Białym Smoku, który stoczył bój z księciem piekieł. Bitwę przegrał, oddając przy tym swoje życie, jednak wydarł demonowi coś niezwykle cennego. Coś, co miała teraz przy sobie Lucy i co dawało jej... cóż, może nie przewagę, ale zdecydowanie wyrównywało szanse.
Jednak wyglądało na to, że w tej chwili jej nie poznawał. Nie wiedział kim też ona jest. Może to i lepiej.
Nie skomentowała słów mężczyzny. Wszystko co by powiedziała mogło zostać wykorzystane przeciwko niej, a wolała nie ryzykować.
- Jak się nazywasz? - Spytała. Było jej go szkoda. Wyglądał na zmęczonego całą tą sytuacją, przestraszonego, zaszczutego. Jednocześnie wydawał się dobrym człowiekiem. Tacy jednak najczęściej płacą najwyższą cenę.
[Przepraszam za jakość i ilość :< Postaram się następnym razem lepiej. Tak myślę, że trzeba coś wymyślić, żeby nie próbowali się powyrzynać przy każdej okazji. Właśnie nad tym kombinuję, ale jak masz jakieś pomysły, to podaj :D]
Lucy Smith
[Miło mi to słyszeć ;) Pomyślałam, że Demon i Nekromantka jak najbardzie znajdą wspólny język. Może Dusza Emily odezwie się do Charlotte?]
OdpowiedzUsuńCharlotte
[Muszę przyznać, że zbieram szczękę z podłogi. Serio, gratuluję pomysłu na postać no i wykonania!]
OdpowiedzUsuńMara
[Całą noc mogę przewątkować z tak uroczą postacią jak Mike! Ma autorka/autor dla mnie czas? :3]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło aka Lucifer
[Azaaazel! Chcesz może wątku?]
OdpowiedzUsuńAlessia
[Cholernie mi się podoba ten pan na Twoim gifie i mam dziwne uczucie, że skądś go znam. Nieważne. Jakieś pomysły na wątek, którego bardzo, bardzo pragnę? c:]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło
[Pomysł dobry, nie ukrywam. Tylko jak chcesz to rozegrać?]
OdpowiedzUsuńWujek Samo Zło
Niedziela. Chyba najgorszy ze wszystkich dni tygodnia. Nie dlatego, że w poniedziałek trzeba było iść do szkoły czy pracy. Nie musiałem tego robić, w liceum pojawiałem się raz na pół roku, by oczarować swoim wdziękiem i kulturą całe grono pedagogiczne i przejść klasy do klasy. Nie lubiłem niedziel, bo tego dnia zawsze trafiałem na kogoś, kto wyprowadzał mnie z równowagi. Czy to na mohera, który mierząc mnie i wymachując krzyżem, starał się odegnać ze mnie złe moce, czy to irytującego bahora plątającego się wokół nóg i drącego ryj na całe miasto. Ludzi, którzy działali mi na nerwy było od chuja, a właśnie w niedzielę spotykałem 3/4 z nich. Nie traciłem jednak nadziei na to, że może tym razem będzie inaczej. Że ta niedziela będzie inna niż wszystkie. Ale nadzieja matką głupich, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńJesienny wiatr mierzwił moje blond loczki, tworząc w nich jeszcze większy nieład, niż dotychczas. Wcisnąłem blade dłonie w kieszenie czarnych, obcisłych rurek, w których moje nogi wyglądały jak dwa, długie patyki. Co jakiś czas do moich uszu dobiegał trzask łamanych gałązek pod ciężarem znoszonych, ukochanych glanów, za które byłem w stanie zabić. Dosłownie. Nie takie rzeczy się robiło. Skierowałem się w stronę najbliższej ławki, po czym usiadłem na niej i odpaliłem papierosa. Park wydawał się dobrym miejscem na odpoczynek, którego tak pragnąłem. Tydzień pełen był pracy w Piekle, a ja jedyne czego chciałem to właśnie chwila spokoju, którą teraz mogłem się delektować do woli. Zaciągnąłem się, by zaraz wypuścić szarawy dym spomiędzy ładnie wykrojonych, krwistych warg. Zmrużyłem oczy, zauważając jakąś postać zmierzającą w moim kierunku. No pięknie. Koniec idylli.
Wujek Samo Zło
Przyglądałem się nieznajomemu, chcąc zapamiętać jak najwięcej z jego wyglądu. Byłem również zaintrygowany jego obecnością tutaj. Wyglądał na porządnego faceta, takiego, co to co niedzielę chodzi do Kościoła i modli się do Boga. Zabawne. Nie rozumiałem takich ludzi. Przecież on i tak ma ich gdzieś. Po co więc tracić czas na zbędne modlitwy? Pokręciłem z rozbawieniem głową. Dopaliłem papierosa, po czym rzuciłem nim o ziemię i przycisnąłem glanem. Poprawiłem dwurzędową obrożę na szyi, wstając i podchodząc do nieznajomej duszyczki.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry, bestyjko! - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Wujek Samo Zło
[Mi ten pomysł pasuje :)]
OdpowiedzUsuńDziewczyna nigdy nie lubiła być w centrum uwagi, jednak teraz nie mogła tego uniknąć. Gdy tylko się ocknęła, ujrzała nad sobą kilka pochylonych sylwetek, a oczy przechodniów były skierowane prosto na jej twarz. Jęknęła cicho i podniosła się do pozycji siedzącej, jednak po chwili ktoś przymusił go do leżenia na zimnej i mokrej ulicy. Popatrzyła wokół, próbując przypomnieć sobie, co się stało. No tak, potrącił ją samochód. Dopiero po chwili poczuła nieprzyjemne pieczenie na całej długości przedramion oraz na łokciach. Bolała ją również lewa noga. Cholerni kierowcy. Zamiast zatrzymać się przed pasami, to hamują za późno i potrącają nieuważne i bezbronne przechodzące kobiety.
- Naprawdę nic mi nie jest- mruknęła.
Popatrzyła na swoje ręce. Skóra była pozdzierana, jej łokcie krwawiły, podobnie jak przedramiona. Westchnęła cicho. Chciała, żeby ci ludzie dali jej już spokój. Dopiero gdy usłyszała znajomy głos, nieco się uspokoiła. Michael.
Rosalie
[O, o, o! To może on zobaczy jak ona zmienia się w wilka, jakiś czas będzie ją śledził, a jak jakoś uda mu się zapędzić ją w jakiś zaułek, ona się zmieni, i on wtedy jej zagrozi, że powie o niej łowcom.
OdpowiedzUsuńWiem, że takie bez nóg i rąk XD]
Voflie
[No proszę, kogo ja widzę, Azazel! Wiesz, ze wątek musi być skoro demonami są obaj?! Ja żądam wątku...a jak nie to Sammy się wkurzy i będzie źle xD]
OdpowiedzUsuń[A zaczniesz? *ślicznie prosi* ^^]
OdpowiedzUsuńVoflie
[Się ciesze bardzo!!!!!
OdpowiedzUsuńzakładamy że sie nie lubią czy wręcz przeciwnie? ^^]
[ o dobry pomysł, taka znajomość oparta na wzajemnym dokuczaniu nawzajem, ach te docinki xD można zacząć to gdzieś w jakimś lokalu, Azazel może usłyszeć że Sammy w mieście i wpadnie się przywitać stawiając butelkę jakiegoś dobrego alkoholu ^^ zaczniesz? ^^]
OdpowiedzUsuńSamael wbrew opinii jaką miał, temu że jest gnojem, którego nic nie interesuje to naprawdę był ciekawską istotą, lubił pojawiać się tam gdzie się coś działo, ewentualnie zjawiał się w nudnych miejscach żeby rozkręcić trochę towarzystwo na tyle że następnego dnia w wiadomościach była to pierwsza informacja.
OdpowiedzUsuńPojawienie się w Salem, było przez niego planowane od lat, to miejsce miało swą sławę wśród nieśmiertelnych i w końcu musiał odwiedzić miasteczko.
Nie wiedział jednak że są tu inne demony, a wyczuł je od razu gdy znalazł się w centrum Salem. Cięzko było nie wyczuć zwłaszcza dwóch silnych i znajomych śladów obecności, które też potocznie zwane były aurami.
To samo też poczuł parę sekund przed tym jak zjawił się Azazel, lubił typa, dogryzanie mu był świetną zabawą i serio to uwielbiał Samael.
Usiadł głębiej w loży, którą zajmował od godziny.
Spojrzał na demona uważnie.- Piję, nie widać ? Na wzrok już ci padło, Azuś ? - spytał z krzywym uśmiechem.- coś się stało takiego, żeś przyleciał do mnie? - pada następne pytanie.
Unosi lekko szklankę z whisky i upija spory łyk, lubi ten trunek jak każdy z tych lepszych.
[starałam się... kurcze pisałam go 2 tyg. na innego bloga, który padł. Było ciężko, bo to trudna postać ze względy na złożoność problemu.
OdpowiedzUsuńUdało ci się to przeczytać? o.O gratuluje ;)
Wątek oczywiście, że chce powiedz gdzie i kiedy to się coś wymyśli xD]
Lascara
[Rzucisz jakiś pomysł, a ja zacznę?]
OdpowiedzUsuńAlessia
Pewnie gdyby był słabym demonem to obawiałby się Azazela, wiedział w końcu jaki ten typ jest zmienny i nieco gwałtowny. Był jednak Samaelem, Aniołem Śmierci, Oskarżycielem i uważał Aza za małe zagrożenie. Może właśnie przez to olewanie innych tak mało istot go lubiło, ale co go to obchodzi.
OdpowiedzUsuń- miło że przyznajesz się do bycia półgówkiem - mruknął cicho odwracajac nagle sens wypowiedzi demona.- tutaj nie byłem nigdy..- zaczyna znów łapać za słowa. Wie ze to drażni innych, ale on jakoś nie może inaczej.
- Wiem, że nie byłem na Ziemi długo, ale postanowiłem zrobić sobie wakację i wpaść do Salem, ponoć ciekawe to miasteczko - odpowiada w końcu na to o co pytano go.
- Stare dobre czasy? To kiedykolwiek czasy były Dobre gdy gdzieś byliśmy obaj? Normalnie czuję się obrażony - uśmiecha się krzywo, ale w tym wygięciu warg jest jakiś cień...ślad sympatii, tej której nie żywił do wielu istot. Śmieje się cicho i po chwili przekrzywia głowę.- to lepiej że go nie posiadasz, nie potrzebna mi twa miłość...wystarczy mi droga Lilith - coś jak kpina barwi jego ochrypnięty głos.
[Nie wiem, jak połączyć leśną nimfę i demona w ludzkiej skórze, ale mam na to ochotę. :D]
OdpowiedzUsuńJolene Yule
[Chętnie zaczęłabym wątek, ale nie mam pomysłu :< Ale jak pomożesz i masz chęć na wątek to ja zacznę :)]
OdpowiedzUsuń[No właśnie to jest problem, bo ona jest na razie raczej dobra, więc w grę wchodzi jakieś zwykłe spotkanie, bądź też spotkanie gdy Moura jest pod postacią zwierzęcia.Chyba, że moglibyśmy zrobić wątek na temat tego, że pewna nie wiadoma mi osoba nawiedza mnie we śnie i chcę żebym przemieniła się w bestię i Cię zabiła. Nie wiem, powiedz co o tym sądzisz?]
OdpowiedzUsuńLudzkość. Jedyna społeczność, której szczerze nie znosiła. Chociaż to było jeszcze zbyt łatwe określenie jej stosunku do nich. I moze dlatego łatwiej jej było wtopic sie w tłum. Tylko to mozolne ciało ja irytowało. Czuła sie taka nim ograniczona, ze mało by było przed wyruszeniem z powrotem na powierzchnię, nie rozwaliła jednego ze swych szwadronów w formie kary. 3/4 z nich sie "uratowało" cudem a reszta no cóż. Posiłek był pyszny.
OdpowiedzUsuńPrzemknęła oczy przekształcajac sie z powrotem do swego reinakrnowego ciała nim przeszła przez bramę łaczaca dwa swiaty. Tam juz stajac na ziemi, zmruzyła oczy przed swiatłem, które perfidnie raziło jej prosto w nieprzywykłe do niego ludzkie oczy. Jakos tak przy tym miała ochote je sciemnić, ale ... sie powstrzymała. Nie było to zbytnio łatwe. Rozejrzała się. Gdzie ja w ogóle wyladowałam? zapytała sie siebie samej widzac ze chwilowo nie znajdzie odpowiedzi. Odwróciła sie w stronę najbardziej skoncentrowanej energii (miasto) i prawie oblizała wargi, tak była smakowita aura. Poszła tam i po dłuzszej wedrówce znalazła sie w poblize miasta. Tam sie przyczaiła jakis czas w gospodzie nim w końcu znalazła sobie cos odpowiedniejszego po 2 tygodniach. Czy czuła innych jej podobnych? Troche zawsze. Przez chwilę. Te starsze potrafiły sie nieźle maskować. Nie mówiac o takim Samaelku, który pewnego czasu powiedział ze idzie na przechadzkę, ale słuch po nim zaginal. Zezłosciła sie, gdy nie wracał wiec sama ruszyła swój tyłek by poszukawć. Az trafiła na jego slad tutaj. Stary zmurszały piernik. Pewnie ugania sie za nowymi spódniczkami.
Siedziała znudzona w tym barze kilka juz godzin i raczyła sie drinkiem któryms juz z rzedu. Łeniwie patrzyła na klientele. Od czasu do czasu było mozna usłyszeć jakas kłotnie lub zapowiedziec bijatyki. Co ja nader miło cieszyło, bo mogla sobie troche "podjesc". Uchylała własnie kolejnego drinka, gdy wyczuła kogos za soba. Odwróciła głowę, tak by mogła nan zerknac. Chwile przytrzymała spojrzenie mezczyzny.
- kto wie... - Wymruczała cicho. Usmiechnęła sie szeroko - mozliwe.... Zalezy o czym dokładnie miałam tesknić - rzuciła mała aluzję odwracajac sie do niego przodem.
[dobra... wyszedł mi nie planowany esej xD Wybacz za ewentualne literówki ;)]
Lascara