czwartek, 21 listopada 2013

Jeśli chcesz znaleźć szczęście spakuj walizki i ruszaj w świat…

Noah William III
Duże, bo aż całe 165 cm, zwierzo podobne coś mające 20 wiosenek.
Znaleźć go trudno, spotkać jeszcze bardziej, a skłonić do rozmowy to już graniczy z cudem.  



Jeśli w głębi lasu, na terenach zapomnianych przez ludzi, znajdziesz chatkę możesz być pewien, że i Noah tam będzie. Pewnie siedzący na jakimś drzewie. 
Jeśli nocą masz wrażenie, że ktoś buszuje w twojej kuchni… Nie nastawiał pułapki na myszy. W końcu półtorej metra to nie taka mała mysz.
I nim znów będziesz marudzić, że pralka pożarła twoje spodnie, skarpetki lub inną część garderoby, lub zaczniesz krzyczeć, że pies sąsiadów zjadł ci buty… Pomyśl nad tym jeszcze raz.   

Noah jest wynikiem miłość dwójki ludzi, choć nie wie jakich. Nawet jego przyrodnia matka nie wie kim są biologiczni rodzice. Po prostu pewnego dnia znalazła pod drzwiami małe miauczące żałośnie dziecko z kocimi uszami i ogonkiem. Tak więc, gdy stuknęła mu osiemnastka, ruszył w świat.

Uszy ukrywa pod czapką, ogon pod kilka razy za dużą koszulą lub innym ubraniem przewiązanym w pasie. Ale i tak mieszka na uboczu, żyje z tego co znajdzie lub „pożyczy” na wieczne nie oddanie.

Wędruje z miasta do miasta, po całym świecie, szukając podobnych sobie lub sposobu by albo stać się człowiekiem albo całkowicie zwierzęciem. Bo bycie kimś pomiędzy i z tego powodu życie w samotności jest męczące. Nieznośne. I zdecydowanie irytująco frustrujące.

No i tak podróżując w  końcu trafił do Salem mając nadzieję, że znajdzie to czego szuka.


wtorek, 19 listopada 2013

Kto chce ujrzeć prawdziwy dziw? Kto chce sprawdzić czy ujdzie żyw?

Jolene Yule
panna leśna od przeszło tysiąclecia

Szczery gniew jest jedną z największych twórczych potęg wszechświata.

Zapomniał już człowiek wierzeń, w których odgrywałam przyjemną rolę, zapomniał i zniesławiających mnie historii, które krążyły wśród ludzi prostych, zawłaszczających sobie ogromne połacie ziem, których przez długie lata byłam panią. Zapomniał już człowiek modlitw, jakie do mnie zanosił, zapomniał też składania mi darów w zamian za opiekę i poczucie bezpieczeństwa. Zapomniał mojego wyglądu, zapomniał imienia i ośmielił się moją złość nazwać zwykłym żywiołem.
Cóż, w tym jednym przyznam ci rację, o marności. Jestem żywiołem - straszniejszym od jakiegokolwiek innego.
Jestem gniewem.

Karta krótka, bo kaprys, wątki krótkie lub długie, zależnie od chęci. 
Jolene, zwana częściej Joy, czeka na was w lasach i waszych ogródkach.
 Odważnych nagradza, tchórzy karze...

poniedziałek, 18 listopada 2013

"I jak tu ob­ra­cać się w świecie, w którym je­dyną niez­mienną rzeczą jest zmienność?"



Moira Sullivan
23 lata
Zmiennokształtna
Artystka | Obecnie pomaga przy wyrabianiu figur woskowych w jednym z muzeów.
Sierota

Drogi Olivierze,
Właśnie dotarłam do Salem i muszę przyznać, że czuję się jeszcze bardziej zagubiona niż zwykle. Jednak dobrze wiemy jak bardzo potrzebuję zmian w moim życiu. Dorastanie takiej osobie jak mnie w tym szarym bloku nie należało do najłatwiejszych przeżyć, zwłaszcza, że każda rodzina po odkryciu prawdy oddawała mnie tam z powrotem. Gdyby nie Ty, nie wiem, jak bym sobie z tym poradziła. Dlatego potrzebuję nowego startu. Bez wytykania palcami za moimi plecami, bez szeptów, kiedy przechodzę obok. Zaczynam nowy rozdział. I mam przeczucie, że właśnie tutaj może mi się to udać. Wynajmuję pokój u bardzo miłej starszej Pani Muriel, której niedawno zmarł mąż i potrzebuje trochę pieniędzy. Wiesz, że nie potrafię się oprzeć przed pomocą innym, dlatego zaoferowałam jej również pomoc w domu. Bardzo się ucieszyła na tą wieść i chciała ze mną trochę porozmawiać o mojej przeszłości, po co tu przyjechałam, jednak rozmowa nie za bardzo nam się kleiła, przez moje uprzedzenie do zwierzania się. Nauczyłam się liczyć na siebie, potrafię być miła i uwodzić jeśli czegoś potrzebuję, ale dzielenie się swoją historią to nie w moim stylu. Myślę jednak, że z czasem nawiążę z nią naprawdę silną więź. Mam nawet taką nadzieje, że pomoże mi ona otworzyć się trochę na świat, nowych ludzi i trochę im zaufać. Na razie jestem tylko ja i płótno. I nic mi więcej nie potrzeba.

Całuję,
Moira.

Ps. Jeśli kiedyś się zbierzesz i mnie odwiedzisz, może w końcu skończę ten obraz, który miałam Ci podarować.

Listy | Album | Powiązania
______________________________________________________________________________

Witam :) Jestem bardzo chętna do rozpoczynania nowych wątków. Możesz zacząć Ty, a mogę zacząć ja, ale w moim wypadku może trwać to dłużej, bo nie mam za dużo czasu wolnego :< Na powiązania też jestem chętna. Moira już siedzi od jakiegoś czasu w Salem. Ten list jest raczej wstępem do jej historii i pobytu w tym miejscu. A twarzyczki użyczyła Alexandra Breckenridge. Karta oczywiście ulegnie jeszcze zmianie.





"Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych lub złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni." Ewentualnie pijani lub martwi...



Wzywanie istot, których potęgi się nie zna tak na prawdę to szczyt głupoty. Czemu jednak mimo wielu zapisanych krwawych skutków takich zabaw, inni i tak dalej brną w te gówno nie zważając co tak na prawdę zrobią. Nie wiedzą jak skończą, gdy zjawi się przed nimi demon i to nie wcale taki co się pogardliwie określa przydupasem Lucyfera co nie ma co robić tylko czekać aż Pan Wielki Władca spojrzy na niego i pozwoli mu zrobić jadkę. O nie, tacy to nawet z piekła dupy nie ruszą, bo zbyt głupi. Tutaj mowa o tych silnych, potężnych....pozbawionych hamulców gnoi co mordy obijają z ochotą każdemu, kto zainteresowany.
Właśnie do takich należy Sammy! Samael! Samuel...i chuj wie jak jeszcze można go nazwać.
Ponoć prawdziwy szef całego nieśmiertelnego bajzlu. Przyjdzie do Ciebie, by umożliwić Ci wąchanie kwiatków od spodu. Zwala winę na Lucka żebyście dali mu święty "anielski" spokój.
Wypieprzony z Piekła za bycie gnojem, sukinsynem i w ogóle na tyle be , że w piekle go nawet nie chcą. Szlaja się po świecie grając w pokera, pijąc więcej niż inni, by mogli, korzystając ze swego nieśmiertelnego życia i od czasu do czasu zgarniając jakieś duszyczki na tamtą stronę skąd już same wybierając co dalej.
Najbardziej mądra decyzja to unikać jak ognia, brać przykład z piekielnych, którzy go unikają i skrzydlatych typów z aureolką nad łbem, którzy nawet nie przyznają sie, że mają coś wspólnego z Aniołem Śmierci, Oskarżycielem, Uwodzicielem i Najbardziej kontrowersyjnym aniołem jaki istniał od początku.
Facet jest niebezpieczny, manipuluje jak chce, więc uwaga na każdy ruch. Przynieś mu butelkę dobrego i drogiego alkoholu, a ugłaskasz go na czas aż się trunek skończy. Miłośnik używek, obojętnie jakich, byle coś ruszyło. Typ z nietypowym hobby jakim jest niszczenie wszystkiego co można. Łapie za słówka, bawi się w dwuznaczności, zrobi z każdego idiotę w taki sposób, by nie od razu rozmówca się połapał.
W Salem zjawił sie bez jakiegoś groźnego dla innych powodu, po prostu go ciekawiło to miejsce od zawsze i teraz postanowił zaszczycić wszystkich swoją obecnością.





Samael - Samuel Blind
anioł, demon już nie ważne jak powiesz
istnieje bardzo długo
nie raz podejrzewany o to że zmanipulował
Lucyfera żeby się zbuntował, ale prawdę znają tylko ci dwaj.

Unikać, nie ruszać, nie prowokować.
Dawać papierosy i alkohol, jeśli chce się rozmawiać.
Nie żądać niczego!
______________________________________________________
Witam ponownie
Był Dante, ale nie wyszło...straciłam na niego wenę
Tak wiec teraz jest Zły Sammy i będzie lepiej na pewno!
Wątki - TAK! Powiązania - TAK!!!
Zaczynam, wymyślam - zależy jak się dogadamy.
Wizerunek - Vinnie Woolston

sobota, 16 listopada 2013

Ja pomogę Ci przekroczyć znaną granicę bólu.

Lucifer Noel Biersack
znany jako Wujek Samo Zło bądź Luc

Więc zanim wykonasz ruch dobrze zastanów się nad nim,
bo każdy łyk powietrza może być twoim ostatnim.

Fizycznie siedemnaście lat, psychicznie o wiele więcej | Demon | Władca Piekieł, Zło Wcielone, Diabeł, jak kto woli | Jedynak | Anorektyk | Chodzący worek kości | Schizofrenik | Nałogowy palacz | Ćpun | Ma szczura, Frodo | Przybiera postać czarnego kota | Potrafi sprawić ból spojrzeniem oraz rozniecić ognień siłą woli | Piroman | Masochista | Psychotyk | Morderca | Złodziej | Buntownik | Pożeracz książek | Wielbiciel horrorów i creepypast | Wredny | Szczery aż do bólu | Chamski | Manipulator | Pyskaty | Agresywny | Rozgadany | Wszędzie go pełno | Mściwy | Impulsywny | Dusza artysty | Nie potrafi okazywać uczuć | Maszyna stworzona do zabijania i zadawaniu bólu | Nieufny | Wysoka samoocena | Ekscentryk | Egoista | Zdarza mu się być wrażliwym | Trzyma ludzi na dystans | Człowiek z tajemnicą | Chorobliwie blady | Metr dziewięćdziesiąt skurwysyństwa | Wystające, sinofioletowe żyły na rękach | Niebieskie oczy sprawiają wrażenie pustych | Blond loczki, które żyją własnym życiem | Na twarzy nieustający, łobuzerski uśmiech | Nie przywiązuje większej uwagi do tego, jak wygląda | Nie rozstaje się z glanami i obrożą | Dumny posiadacz tuneli {3mm} oraz smiley'a | Jego ciało pokryte jest licznymi bliznami i tatuażami

Wejdź na łódkę, a ja jak Charon wezmę Cię ze sobą.
Dzień twoich urodzin będzie obchodzony żałobą.
____________________________________________________
Zarówno ja jak i Luc zapraszamy do współpracy.
Dawno mnie na grupowcach nie było, chętnie wrócę do wątkowania.
Twarzyczki użyczył Evan Peters.

piątek, 15 listopada 2013

Będziemy piękni jak dawniej, będziemy działać sprawniej

Rosalie Marshall
21 lat * Od roku w Salem * Od dwóch lat posiada wilka

Masz dopiero dwadzieścia jeden lat, a już doświadczyłaś smaku porażki. Bo przecież niekontrolowanie swojej mocy można zaliczyć do porażek, prawda? To nie twoja wina, Rosalie. Nie chciałaś tej mocy. Nie chciałaś wilka. Chciałaś po prostu żyć, jak zwykła dziewczyna w twoim wieku. Jednak tak się nie stało, pogódź się z tym wreszcie. Zostałaś ugryziona i nic tego nie zmieni. Pogódź się z tym. Zaakceptuj.
Zawsze chciałam mieć wyraźniejsze brwi. Tak, brwi były zdecydowanie moim największym kompleksem. Kiedy chodziłam do szkoły i patrzyłam na twarze moich rówieśniczek, wiedziałam, że jestem od nich brzydsza. W dodatku wyglądałam jak patyk. Każda z nich miała biust, trochę krągłości. A ja... Ja byłam jak wieszak. Płaska jak deska, zero bioder. Tak... Zawsze byłam zakompleksiona. Dlatego ucieszyłam się, gdy poznałam kogoś, kto akceptował mnie taką, jaką jestem. Niezbyt ładną, niezbyt rozmowną i niezbyt pewną siebie. Zaakceptował wszystko. Nawet moje wiecznie nieukładające się włosy. Głaskał je czule, szepcząc mi do ucha moje imię. Wszystko było dobrze. Wszystko się ułożyło w chwili, gdy się pojawił. Jednak równie szybko wszystko się posypało, kiedy zostawił mnie z bolesnym ugryzieniem na mojej skórze. Od tamtej pory go nienawidziłam. Uciekł ode mnie. Zostawił, jak wszyscy inni...

[Karta krótka, bo jestem leniem i nie chce mi się więcej pisać, a bo co.
Buźka to Margaux Lonnberg.
Wątki, powiązania <3]

When God is gone and the Devil takes hold, who will have mercy on your soul?

Była sobie raz pewna dziewczyna. Z pozoru dobrze wychowana, energiczna duszyczka która nikomu nie chce zrobić krzywdy. Tylko o nią zapytać i od razu słyszy się tysiące komplementów! W oczach rodziny i znajomych, była wręcz idealna. Nikt jednak nie wiedział o prawdziwej naturze młodej kobiety, która zaczęła bawić się magią. I to nie byle jaką magią, bo jej zainteresowania szybko zepchnęły ją na niewłaściwe tory. Myślała, że może tak po prostu przywołać sobie demona, że jej zabezpieczenia są wystarczające... 
Nazywała się Emily Conroy. 
Spoczywaj w pokoju, siostrzyczko.


M I C H A E L  C O N R O Y
30 lat

Głupia dziewucha, myślała że może sobie mnie podporządkować! Chciała, żebym jej służył, żebym nauczył jej swoich sztuczek. Przykro mi, kochanie, tak łatwo mnie nie uwięzisz. Żeby taka niedoświadczona czarownica przywoływała mnie, samego Azazela. Skorzystałem więc z okazji odwiedzin miasta. Emily prosiła się o nauczkę. Wręcz o nią błagała...! A ja, jako litościwy demon, dałem jej to o co prosiła. Spaliłem jej ciało. Tak pięknie krzyczała! A potem przejąłem jej brata, który próbował ją ratować. Ah, jakie to urocze! Dzięki, Mikey. Za ciało i idealną przykrywkę. Razem namieszamy w Salem, co? Z twoimi i moimi mocami będziemy mieć dużo zabawy. Gotowy? Mam co do ciebie naprawdę duże plany. Nie zawiedź mnie!

Wybaczam ci, Emily. Nie wiedziałaś co robisz. Nigdy nie przypuszczałem, że i ty masz moce. Powinieniem się domyślić. Przecież to było takie oczywiste...! Powinienem cię powstrzymać zanim to zaszło za daleko. Nie potrafiłem. Powinienem cię bronić przed złem tego świata, od tego są starsi bracia. Przepraszam. Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz, jakj już spotkamy się po drugiej stronie. 
Często do niego mówię. Nie zawsze mnie słyszy, albo po prostu mnie ignoruje. Śmieje się ze mnie. Mówi, że powinienem chcieć tego co on robi, że w gruncie rzeczy robi mi przysługę, że budzi we mnie nowe pokłady mocy, że w końcu robi ze mnie prawdziwego czarownika. Wiesz, czasami, kiedy naprawdę się wkurzę, przejmuję kontrolę nad swoim ciałem. Tylko na kilka sekund i zaraz Azazel mnie ucisza. Najgorsze jest to, że ja wszystko czuję, wszystko słyszę, ale nie mam kontroli nad niczym. Nie wiem co z tego będzie, ale będę walczyć. On robi okropne rzeczy i podaje się za mnie. Nie mogę na to pozwolić. Może i on nie przepada za ludźmi, ale mnie wychowano inaczej. To miasto jest moim domem, który powinieniem chronić. 

_____________________________________________
dzień dobry! karta krótka, z czasem zostanie rozwinięta. Mam nadzieję, że postać jakoś się przyjmie :3 

czwartek, 14 listopada 2013

No light, no light in your bright blue eyes...

Lucy Camille Smith
Lub po prostu Lucy
Ciało ludzkie w wieku 24 lat
Pani od historii lokalnej
Kolekcjonerka 
Czerwony smok.

     Nie trudno spotkać tą energiczną kobietę właściwie... wszędzie. Wściubia nos tam gdzie nie trzeba i wcale nie obawia się, że dostanie w niego prztyczka.  Ten czarny ford mustang z sześćdziesiątego dziewiątego stojący pod knajpą należy właśnie do niej. Sama panna Smith twierdzi, że żadnego innego mężczyzny w życiu już nie potrzebuje. W każdym razie pewne jest, że jeżeli podejdziesz do jej cacka zbyt blisko, pogrozi ci palcem i da po łapach. Nikomu nie pozwala tknąć swojego dzieciątka.
     To ta uśmiechnięta kobieta, która właśnie plotkuje ze starym Billem. Widzisz? Nie da się ukryć, że swoim energicznym zachowaniem i donośnym głosem wyróżnia się z tłumu. Wydaje się aż nadto gadatliwa, jednak to tylko pozory, gdyż Lucy nastawia się głównie na słuchanie. Starannie dobiera pytania które zadaje. Ma wręcz obsesję na punkcie historii Salem i nikt tak naprawdę nie wie o co chodzi. Być może o te plotki, jakoby kiedyś w mieszkały tutaj czarownice. Jednak jak bardzo trzeba być stukniętym aby badać takie głupoty? Ja tam nie wiem młody, ale ta babka ma trochę nierówno pod kopułą. Wydaje się szczera do bólu, może nieco sarkastyczna, jednak w jej przypadku jest to jedynie wyraz czułości jaką kogoś obdarzy. Miewa humory, ale to chyba jak każda kobieta. Bywają takie dni, kiedy strach do niej podejść. Masz wrażenie, że zaraz rzuci się na ciebie z pazurami i rozedrze na strzępy. 
     Pamiętasz ten opuszczony dom na skraju miasteczka? Kupiła go i wyremontowała, od tamtej pory tam mieszka. Władze miasta już chciały zlikwidować tą ruderę. Panna Smith wręcz spadła im jak z nieba, pozbawiając kłopotu i jednocześnie zaopatrując w gotówkę miejscowych budowlańców. Teraz ten dom przedstawia się całkiem nieźle. Być może właśnie tak wyglądał za czasów swojej świetności? Podobno mieszkali w nim jej pradziadkowie i dziewczyna pragnęła wrócić do korzeni. W sumie, byłoby to całkiem logiczne, gdyby nie to, że kobieta ma kasy jak lodu i sprowadziła się właśnie tu. Do takiego małego miasteczka jak Salem.
     Jednak kilku rzeczy prawdopodobnie nigdy się nie dowiesz. Nie wiesz, że postać w której ją widzisz nie jest jej prawdziwą. Że jej ciało pokrywa się krwistoczerwoną łuską, oczy stają się gadzie a usta pełne ostrych jak brzytwy zębisk. Dwa błoniaste skrzydła rozpościerają się, zakrywając lśniący na niebie księżyc. Jej oddech spopieli wszystko, co napotka na swojej drodze. Ogromny, silny gad, którego do tej pory znałeś jedynie z opowieści i że niemal tylko opowieścią się stała. Tej świetnej rasy zostało zaledwie pięciu przedstawicieli po Wielkiej Rzezi, kiedy pogromcy smoków urządzali polowania.
     Lucy jest strażniczką. Wraz z wiedźmami tajemnego kręgu strzegła demonicznych wrót, które znajdują się właśnie w jej domu. Kiedy rozpoczęła się fala polowań na czarownice została z tym brzemieniem sama. Posiada ogromną wiedzę, którą chętnie podzieli się z kobietami obdarzonymi mocą. Tak jak dawniej, pragnie być powierniczką i pomocą dla Posiadających Moc. 
     Ta kobieta posiada wiele twarzy. Czasem jest pogodną Lucy, która uwielbia czekoladę, książki, granie na gitarze i przejażdżki swoim mustangiem. Czasem staje się poważną Strażniczką, która zgłębia tajemnice straszne, aby pomóc je zwalczyć tym, które Posiadają Moc. Może też być pięknym, choć strasznym gadem, chociaż tym ostatnim ciężko być w obecnych czasach. Bo kto w dzisiejszych czasach uwierzy w smoki?
Seven devils all around you
Seven devils in my house
See, they were there when I woke up this morning...

[Ostatnie podejście do jednej z postaci, mam nadzieję, że tym razem się spodoba, gdyż pani Lucy była naprawdę natchniona :) Do wątków zapraszam, za długi czas oczekiwania przepraszam, mój laptop jest w naprawie, a na obcym jestem z doskoku. Postaram się jednak być jak najczęściej.]

    

środa, 13 listopada 2013

No dalej kochanie, wiem, że potrafisz...


Porywisty wicher brał liście w swe objęcia, gdy szczęśliwa rodzinka z nowym dzieckiem poszła na zdjęcia. Ślicznie błyszczące ślepia, dwie panie w beretach i kilku panów w kaszkietach. Nowe suknie, buty, surduty i oczywiście różowe, odświętne pieluchy. Nasz młody gość, będąc w silnych ramionach ojca, płakał uparcie wołając "Do kojca!". Miejsce to nijak nie wpadło mu do gustu, począł więc jęczeć, bredzić o urokach odpustu. On panem waszym jest ! Do domu czas nagli !  Przecież dziś w telewizji nowy odcinek Cioci Gagli...

Młodość, szkoła, wzloty i upadki... Trzeba przyznać, że w w jego przypadku dość często zdarzały się wpadki. Szczególnie te intymne, będące tabu tematem, bo chłopiec w owej chwili stawał się katem. Języczek niebezpiecznie wodzi, dziewice do szkolnej szatni zwodzi, choć trzeba i przyznać, że czasem zdarzały się i bardziej dojrzałe pannice. A chłopak muskał, przekraczał moralne granice...

Od zawsze ciągnęło go do niewoli, ot tak, po prostu, bez żadnej jego kontroli. Pierwsze hausty, machy, krechy.... Matka głowiła się za jakie grzechy ? Bogactwo i sławę za cel sobie obrał przez co w każdy możliwy konflikt z prawem całym sobą się oddał. Narkotyki, alkohol, dziwki, hazard... 


Twarz bez skazy, ręce pełne bandaży, bo gdzieżby inaczej z tym bezlitosnym potworem roznoszącym wszem i wobec swoje mniemanie ? Serce niby puste, a dusza wciąż pogrąża się w głąb smolistej cieczy, ulega pokusie i hula rozpustnie. Zło z pięknem zazwyczaj w parze chodzi, więc i On urokiem osobistym swobodnie rozwodzi liczne małżeństwa, związki, relacje, wprowadzając swe ofiary w specyficzny rodzaj amoku, uwielbienia każdego swego kroku. Uparcie ślęczy, dąży, by w końcu kogoś pogrążyć. Trzeba przyznać, że sprawia mu to radość niebywałą, acz cóż poradzić, że jest osobą w związkach nie trwałą ? Wspomnijmy, że liczy się tylko zabawa - pan, pani, panienka, czy przysłowiowa baba. Uśmiechnie się słodko, czasem puści oczko i ot, niby niewinnie wtrąci kobietę w rozkosz. Subtelne pieszczoty, idealne muśnięcia... Och, jakże by dziewczę chciało mieć na stałe takiego księcia ! Toż to czysty Pan mroku, więc wybudźże się kochanie z tego uroku ! Na co dzień agresywnie sapie, jak również często pazurami drapie. Zwierzę to przerażające, nijak troski kojące, acz bardziej ciągle psocące. Chaos wszędzie, co to będzie ? Ach, nie, chwila, czy obchodzi go taka siła ? Obojętne ślepa błądzą, mącą, aż ofiara w końcu z równowagi wytrącą. Kpiący uśmiech maluję się wśród kącików, więc koniec już tych dennych wierszyków... 


Noah Quentin Chesham
lat 22 
prawdopodobnie człowiek
barman
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wątki, powiązania, bliższe relacje, udział w czyiś opowiadaniach - TAK
Kartka dawno temu pojawiła się już na innym blogu. Jest mojego autorstwa.
Och, no i... Witam wszystkich serdecznie :) 

niedziela, 10 listopada 2013

I would never be in your masquerade

" Pamiętam, jak leżałam na śniegu. Mały czerwony pulsujący życiem punkt, marznący i otoczony przez wilki. Kąsały mnie, szarpały, lizały, wgniatały w ziemię. Ich stłoczone ciała nie dopuszczały do mnie tej odrobiny ciepła, jaką dawało słońce. Lód błyszczał na kryzach wokół ich szyj. Wilcze oddechy przybierały zmatowiałe kształty, które zawisały w mroźnym powietrzu. Piżmowy zapach sierści przywoływał na myśl woń mokrego psa i palonych liści, był jednocześnie przyjemny i przerażający. Jęzory parzyły moją skórę, nieostrzone kły rozrywały rękawy i zaczepiały się o moje włosy, wilgotne nosy trącały ramiona i obojczyki, sięgając do pulsujących krwią żył na mojej szyi.
 Mogłam krzyczeć, ale nie krzyczałam. Mogłam walczyć, ale nie walczyłam. Po prostu leżałam tam i pozwalałam, żeby to się działo. Obserwowałam, jak nade mną powoli szarzeje białe zimowe niebo.
 Jeden z wilków trącił nosem moją dłoń, potem policzek. Jego cień na mojej twarzy, jego żółte oczy wpatrzone w moje... Tym czasem pozostałe zwierzęta nie przestawały mnie szarpać.
Wpatrywałam się w te ślepia tak długo, jak tylko mogłam. Żółte, z bliska wspaniale cętkowane złotymi i orzechowymi plamkami o tysiącu odcieni. Chciałam, żeby wilk nie odwracał wzroku, i nie zrobił tego. Pragnęłam wyciągnąć rękę i chwycić go za futro na szyi, ale moje dłonie pozostały zaciśnięte na piersi, ramiona były jak przymarznięte do ciała.
 Nie mogłam sobie przypomnieć, jakie to uczucie, gdy człowiekowi jest ciepło.
 Potem on zniknął, a pozostałe wilki podeszły bliżej, zbyt blisko. Zaczęłam się dusić. Coś zdawało się trzepotać w mojej piersi.
 Nie było słońca, nie było światła. Umierałam. Nie mogłam sobie przypomnieć, jak wygląda niebo.
 Ale nie umarłam. Dryfowałam zagubiona w morzu zimna, a potem nagle odrodziłam się w świecie ciepła.
 Pamiętam jego żółte oczy. Myślałam, że już nigdy ich nie zobaczę."


IMIĘ:              Volfie
NAZWISKO:          True
WIEK:              22 lata
DATA URODZENIA:    30.06.1991 r. 
MIEJSCE NARODZIN:  Sacramento, USA
RASA:              Wilkołak
ZAWÓD:             Wolontariuszka
MIEJSCE PRACY:     Schronisko dla
                       zwierząt
KOLOR WŁOSÓW:      Ciemny blond
KOLOR OCZU:        Niebieskie /
                        szafirowe
WZROST:            178 cm
WAGA:              59 kg
ADRES:             Brak stałego
                       zameldowania


Pamiętnik  |  Ciekawostki  |  Historia

                                              
Przybywam (po raz drugi) z drugą postacią. Tamtą kartę usunęłam z powodu niecenzuralnych komentarzy.
Wstęp pochodzi z książki Drżenie autorstwa Maggie Stiefvater. Kto nie czytał, serdecznie polecam całą trylogię oraz Wyścig Śmierci.
Na wątki i wszelakie powiązania jak najbardziej chętna. Częściej rzucam pomysłami.

sobota, 9 listopada 2013

Lista Obecności


I oto mamy naszą pierwszą listę obecności. Ufam, że jesteście aktywni, więc jest ona jedynie dla formalności. Wiemy, co robić, prawda? Lista będzie czynna do 20 listopada. Jeśli ktoś chciałby urlop proszę jedynie zgłosić, administracja zdaje sobie sprawę, że autorzy pracują/uczą się bądź mają ważne sprawy.

środa, 6 listopada 2013

Zaw­sze rzu­caj siebie na głęboką wodę, bo tam da­lej jest do dna.





Ciemne niebo  - czarna kurtyna nad lasem, zastygłym w głuchej ciszy. I idealnie okrągła, srebrna tarcza – strażnik z gwiazdami u boku. Niby bez znaczenia, a pan niektórych istnień. Po środku głuszy stoi mężczyzna, a nocny wiatr smaga jego twarz targając ciemne włosy. Ból przychodzi szybko, a odchodzi wolno…

Kiedy zapada zmierzch i przychodzi czas pełni, niektórzy ludzie stają się wilkami. Większość uważa ich za bestie łaknące krwi, poddające się najmniejszej emocji. Czysty instynkt, zero człowieczeństwa, po prostu zwierzę. Lecz nie każdy taki jest, a na niektórych wilkołactwo spada niespodziewanie i nie każdy jest wdzięczny za obdarowanie go tym „darem”…

Bur przeszywa wilcze wycie. Najpierw pojedyncze, później dochodzą kolejne tworząc mrożącą krew w żyłach pieśń. Złote ślepia lustrują czujnie zarośla, nozdrza rozszerzają się zaczerpując kolejną symfonię rozmaitych zapachów. Uszy skierowane przed siebie nasłuchują wołania pobratymców. Mięśnie napinają się, a potężne łapy odbijają ciało od ziemi. Wiatr smaga białe futro zwierzęcia przynosząc wolność…

Co dwadzieścia osiem dni problemy, podjęte jak i nie podjęte decyzje, pieniądze, rodzina tracą znaczenie by zostać zastąpionymi przez pierwotne instynkty i złożoną hierarchię nie pojęte dla zwykłego człowieka.

Martin Moor

| 26 letni wilkołak | Biały basior | Razem ze swoim bratem Tomem tworzą swoje mini stado | Ugryziony w wieku 17 lat | To ten co zawsze myśli | Uprzejmy | Miły | Stara się panować nad swoją wilczą stroną |

_________________________

Cześć wszystkim!
Proszę nie bijcie za jakieś błędy i
w karcie i w wątkach, bo po raz
pierwszy zapisałem się na jakiś blog.
Nie wiem co sądzić o karcie, nie znam
się xD
Wizerunek: Ben Barnes
Zapraszam do wątków :)

Płakać trzeba w spokoju.

Przybyła, by szukać lekarstwa, a okazało się, że wewnętrzny wilk jest nieuleczalny. Opuściła rodzinne LA, zdeterminowana, odważna i pragnąca normalności. Jednak nauczyła się żyć ze sobą, poznała co to życie w Salem i przebolała porażkę. Odnalazła stado, zdobyła pracę i odzyskała spokój. Pracuje jako kucharka, zdobywając serca gości przez żołądki. Tak samo w kuchni, jak i w życiu ma nienaganny porządek. Dzieli się spokojem, olśniewa nieśmiałym uśmiechem i częstuje obiadami. W żaden sposób nie daje się porwać zbędnym emocjom, i choć kocha życie całym sercem, to nie można oprzeć się wrażeniu, że przypomina ono jedynie egzystencję. Cichy, przyjemny dla ucha głos, delikatny dotyk, lekki uśmiech i błysk w oczach potrafią uspokoić niejednego nerwusa. Nie uważa się za nikogo ważnego, utożsamia się ze swoim wilkiem, a jeśli przyjdzie jej kogoś pokochać, będzie to miłość cicha, dojrzała i niewypowiedziana na głos.

Blair Sele, 25 lat
Wilkołak | Amerykanka | ponoć Omega
Album | Związani | Pamiętniki

[Dobry wieczór. Zapraszamy do wątków, mamy pomysły, jesteśmy ciekawskie, lubimy powiązania i szukamy przyjaciół, wrogów, byłych, przyszłych i teraźniejszych. Może nawet wybierzemy sobie wilka, w którego Blair będzie wlepiała czarne oczy? Miło nam!]

wtorek, 5 listopada 2013

Idzie lasem owa zmora, co ma kibić piły...


Shihriin Hatri

Oczaruj się tym widokiem, coś go nie widywał,
Ośnijże się tymi snami, coś ich nie wyśniwał!


Zmora, chimera, stwór z lasu... Jak zwał tak zwał. Dość, że odkąd to stworzenie jako larwa wypełzło spod ziemi, w lesie ubyło gryzoni, a po przebrażeniu liczebność innych gatunków również zmalała. I tak od prawie dwudziestu lat coś zakłóca równowagę...
Okolice Salem od zawsze były przeklęte, zatem chyba nikomu nie zrobi różnicy kilka zaginięć więcej. Ot, ktoś pójdzie do lasu, zgubi drogę. Zanim ktoś znajdzie osuszone z krwi ciało, albo jeszcze na wpół żywego, pozbawionego dużej ilości krwi człowieka, inne drapieżniki zrobią swoje i usuną wszelkie ślady.
Kilku czarowników wykorzystywało już Shihriin, najczęściej jako strażniczkę, zwiadowcę albo do poszukiwań. Jak długo było jej to obojętne, współpraca szła nadzwyczajnie dobrze. A twarda, pokryta chitynowym pancerzem, jadowita istota bywała nieraz przydatna, dlatego żaden z nich nie unicestwił jej, kiedy stracił nią zainteresowanie.

Będę ciebie kochał mocą, z którą się mocuję,
Będę ciebie tak całował, jak nikt nie całuje!

Kiedy nie przejmuje nad nią kontroli głód krwi albo pożądanie, zachowuje się niemal racjonalnie, jak istota ludzka. Nie ma jednak dalekosiężnych planów, żyje tu i teraz, jakby każdego dnia świat miał się skończyć. Nie zastanawia się, działa od razu, nie traci czasu.
Pomimo nieludzkiego wyglądu potrafi uwodzić, doprowadzając niemal do szaleństwa i utraty zmysłów. W szale upaja się tą władzą, niczym strzyga albo sukkub, jednocześnie czerpiąc siłę z krwi i uniesień rozkoszy. 
Zdecydowanie daleko jej od "oswojonego" stworzenia, w złości wysuwa szpony i kły, może ugryźć i zrobi to z przyjemnością.
W ostatnim czasie, być może w związku ze zbliżającym się przesileniem, coraz częściej pojawia się w Salem. Tam, poza swoim terytorium łowieckim, straciła sporo z pewności siebie. Uparcie stara się ignorować zdziwione, zaniepokojone czy pełne odrazy spojrzenia. Jak długo nikt jej nie zaatakuje, nie ma powodu do zmartwień.
Zaczęła uczyć się udawać, że wszystko z nią w porządku. Że nie ma ochoty oblizać się na widok pulsującej tętnicy na czyjejś szyi lub skroni. Że metaliczny zapach krwi wcale nie działa na nią jak najsilniejszy narkotyk. I wcale, naprawdę wcale nie wysunęła zębów, z których spłynęła kropla jadu...



[Siedzę i sama nie-stalowymi zębami zgrzytam, bo nie to mi wyszło, co planowałam. Cytaty z "Piły" B. Leśmiana, postać również inspirowana tym wierszem. Współautorów nie gryziemy, ani ja, ani Shihriin, chociaż ona pewnie ma ochotę.]

Bo życie to ta­ka krucha zapałka...



Eileen Kiley Greenbrush


Rasa: nimfa
Wiek ciała: 19 lat
Wiek duszy: ponad 400 lat
Miejsce zamieszkania: niegdyś lasy położone nieopodal Vermont, obecnie:  Salem



Towarzyska / ciekawska / wiecznie uśmiechnięta / sympatyczna / wrażliwa





          Ciszę sobotniego poranka przerwał perlisty, kobiecy śmiech podobny do delikatnego dźwięku dzwoneczków, a spomiędzy drzew wybiegło kilka młodych dziewcząt. Na ich malinowych ustach widniały figlarne, przeurocze uśmiechy, a długie włosy barwy spalonego zboża powiewały na wietrze, okalając ich delikatne rysy twarzy. Jednak jedna z nich – smukła i milcząca – szła w tyle pełna smutnej powagi, bezgłośnie stawiając swoje bose stópki na kolejnych źdźbłach trawy. Nie towarzyszyła siostrą w figlach i zabawach, mimochodem plotąc bajecznie kolorowe wianki, którymi te przyozdabiały swoje włosy. Kolejnym dziełem, które wypłynęło spod jej drobnych, smukłych dłoni był maleńki stateczek. Lekki podmuch ciepłego powietrza wydobyty z ust nimfy sprawił, że stateczek wzbił się w powietrze i ruszył w swoją podróż. - Jak długo będzie leciał? – nimfa drgnęła, a jej błękitne spojrzenie padło na towarzyszkę, która śledziła oddalający się stateczek. Eileen spostrzegła, że śmiechy jej „sióstr” ucichły, a ta została sama. - Przez całą wieczność, dopóki będzie mógł czerpać cząsteczkę energii z mijanych roślin. – wytłumaczyła nie odrywając spojrzenia od dziewczyny.



[Wizerunek Amandy Seyfried. Ze swej strony dodam, że chętnie nawiązuje znajomości, więc do dzieła! :) Jeśli pragniesz kreatywnych wątków – postaram się temu sprostać. Ważne, by było interesująco i chciało się dalej to ciągnąć ]


poniedziałek, 4 listopada 2013

Here comes the feeling you thought you'd forgotten.

Ciprian Victor Bălcescu, Siedmiogród w 1431r. Trzeci i ostatni syn, piąte dziecko, potomek księcia Wołoszczyzny. Czarna owca rodziny, co to nigdy nie rozumiała jak należy żyć. Od zawsze i na zawsze skurwysyn; wojak i zabijaka w wolnym czasie. Okrutnik bez skrupułów, syn marnotrawny. Ulubieniec dam dworu, znienawidzony przez ich mężów. Sam sobie winny, łatwy kąsek dla wampira. Ekatharina Sincai – morderczyni, opiekunka, kochanka.

Obieżyświat, co to bez swej mistrzyni ani rusz. Osiadł na stałe w ZSRR w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Aleksandr Jurjewicz Woronin. Shura. Brak wartości moralnych i jakichkolwiek poglądów – idealny NKWDzista, a i pory pracy nie najgorsze. W '41 mianowany majorem, przesiedlony do Leningradu. Początek końca.



Jak to się stało, że istota nieprzejawiająca żadnych oznak pierwotnej przynależności do rasy ludzkiej mogła się zakochać w Anastazji Morozovej – tego Wright wytłumaczyć nie umie. Jeszcze większą zagadką pozostaje fakt, że miłość tę odwzajemniono. Fakty są jednak takie, a nie inne, Alexander wpadł był po uszy i wciąż się nie wydostał, chociaż trwa w tym stanie od lat siedemdziesięciu dwóch.

To jest tak, że normalnie wykonujesz wszystkie czynności. Wstajesz, pożywiasz się, idziesz do pracy, później do domu, czasem wymienisz z kimś tych kilka prostych składniowo zdań, udajesz żywego, gapisz się na te wszystkie kobiety pragnące twojej uwagi, pieścisz je i wielbisz, a w środku po prostu rozpierdala Cię psychicznie i wiesz, że nie wytrzymasz tego dłużej.

W ten właśnie sposób czuł się nieprzerwanie odkąd jego Stwórczyni po niego powróciła i przerwała to, co zakochanym udało się zbudować we Francji i Londynie. Latał za nią po świecie jak za starych dobrych czasów i czuł się coraz gorzej. Chociaż jako wampir nie może pochwalić się bijącym sercem – czy w ogóle kiedyś mógł? - bez Nastii nie mógł oddychać, nie chciał funkcjonować, nie umiał..
Jeśli zaś było coś, czego kilkusetletni żywot go nauczył i co chętnie w życiu wykorzystywał, to była to z pewnością umiejętność całkowitego skupienia się na własnych potrzebach i pragnieniach.
Stąd Alexander Bruce Wright. Stąd Ameryka. Stąd Salem. Stąd powrót do bycia Shurą.



Alexander Bruce Wright
582 letnia dusza
27 letnie ciało
wampir

Patent na szczęście? Zakochać się, widzieć Śmierć zaglądającą w oczy Ukochanej, po czym spontanicznie zatopić kły w tętnicy miłości swojego życia. Przemienić ją, kochać, zostawić. A potem liczyć na przebaczenie. Brzmi sensownie, prawda?


Odwróć wzrok. No już. Szybciej! Nie chcesz, by Cię dostrzegł. A już z pewnością nie chcesz poczuć na sobie lodowatego spojrzenia i równie mroźnego dotyku. Nie łudź się, kochanie. Nie poradzisz sobie z nim. Bo Alex to czarny charakter jakich mało. Metr dziewięćdziesiąt pięć chamstwa pieczołowicie pielęgnowanego przez prawie sześć wieków. Pełne nienawiści oczy w kolorze bursztynu. Sarkazm w słowach, arogancja w postawie, egocentryzm w stylu życia.
Ni mniej ni więcej. Shura.



Dajcie mi paczkę papierosów i blondynkę z zielonymi oczami – koniecznie przed dwudziestką! - a będę względnie zadowolony. Dajcie mi Anastazję, a świat Wam podaruję.



Witamy się milutko.
Wątki lubimy. Powiązania lubimy.
Ogólnie rozmawiać lubimy. 
Danila Kozlovsky.

niedziela, 3 listopada 2013

Chętnie pogadałbym ze sobą, ale mama zabroniła mi rozmów z nieznajomymi.

Alcide Dorian Vance

#kryzys wieku średniego przed trzydziestką, nananana   #wilczek, taki miły puchaty z zajebistymi kłami   #czy wy wszyscy mówicie brajlem?   #matematyczny atleta   #lubię, jak mi Cannibal Corpse przygrywają na dobranoc   #prezes, ojciec dyrektor i pan przynieś-wynieś-pozamiataj we własnym sklepie wędkarskim   #zawsze i na zawsze Salem   #but you treat me like a stranger and thatfeels so ROF-ROF


To nie jest ciekawa historia – właściwie to nie macie jej, po co czytać, bo Alcide jest po prostu skrzywdzonym przez arabsko-amerykańsko-wilczyńskie (!) małżeństwo dzieckiem o dziwnym imieniu, dlatego woli, jak się mówi do niego Al. Jego matka dała mu na drugie „Dorian”, chociaż wielką fanką twórczości Oscara Wilde’a nie była. Urodził się w Salem 29 lutego (tak, urodziny wyprawia raz na cztery lata) 1984 roku. Praktykujący ateista. Z wyróżnieniem skończył matematykę na Harvardzie, zrobił pińcet fakultetów założył sklep, w którym przedaje wędki i spławiki, bo jego życie, chociaż szczęśliwe, to jedno wielkie gunwo. Alcide lubi swoją pracę i tłumaczenie swoich problemów egzystencjalnych na podstawie równań matematycznych, lubi też swoją kanapę i nienawidzi okularów, które nosić musi. Dostaje szału, gdy po przemianie zapomina, gdzie zostawił ubrania i biega po lesie tak, jak go Pan Bóg stworzył i nie lubi idiotów na Facebooku i Twitterze oraz hipsterów a także swagersów. Ale uwielbia gibać się do Pet Shop Boys i pić tanie wino. Czasem tylko nie może spać w nocy i notorycznie rzuca w gołębie kapslami po coca-coli. Nadal mieszka z mamusią. Na pohybel.





Druga postać, jakoś tak mnie wzięło, kłania się Anastasia; jakiś mądry czeski poeta w tytule; Zachary Levi <3  Karta częściowo gdzieś już była. Wątki średnie, dziwne, powiązania, spoko luz. 


W blasku życia zawsze towarzyszą nam cienie śmierci.

Clarence Thompson
Clare
35 lat... a przynajmniej tak twierdzi
Instruktor jazdy konnej w stadninie "Paradise"
Zaklinacz koni
Człowiek północy
Szaman










  
   O wyklętych mieszkańcach północnych gór już właściwie nikt nie pamięta. Uznani zostali za bajeczki dla dzieci i wymysł ciemnoty XIV wieku, kiedy zjawiska atmosferyczne i ogrom skał stwarzał aurę tajemnicy, groźby, przytłoczenia. Każda kolejna katastrofa, rozszarpanie przez niedźwiedzia przypisywano Ludziom Północy. 
    W dzisiejszych czasach ci, którzy mogli słyszeć te historie jedynie śmieją się z naiwności swoich przodków. Prawdopodobnie bardzo by się zdziwili, gdyby przekonali się, że to właśnie oni mieli rację.
    
     Clarence jest w prostej linii potomkiem Sigurjona, przeklętego czarownika, który zawarł pakt z diabłem. Uciekł wraz ze swoimi pobratymcami w góry. A jego czary pozwoliły na dostosowanie się do ostrych warunków panujących w dolinie. Ludzie Północy opisywani są jako potężne, często nienaturalnie powykrzywiane monstra, odporne na mróz, z siłą, która pozwala powalić gruby dąb jednym ciosem. Tam, gdzie się pojawią, przynoszą śmierć i nieszczęście.
     Więc albo to wszystko są bajki, albo też Clarence jest wyjątkiem od tej dość wymyślnej reguły. Co prawda jest wysoki, jednak nie wyróżnia się wśród innych wysokich mężczyzn. Jego sylwetka również nie jest zdeformowana, tak jak podają legendy. Dość wysportowany, szczupły. Jasną skórę znaczy kilka blizn.
    Charakter ma dość stały. Nie jest ani porywczy, ani dziki, czyli taki, jak mogliby go określić ci, którzy znają jego pochodzenie. Wręcz przeciwnie, jest spokojny, trochę marudny, jednak lubi się czasem też zabawić. Bywa sarkastyczny, jednak w jego przypadku jest to objaw sympatii, z którą też nie ma problemu. Otwarty na nowe znajomości, gotowy na szaleństwa ze starymi przyjaciółmi, chociaż przy tym drugim należy wysłuchać całej litanii narzekań. Typ dość ciepły, jak na północne pochodzenie. Wierny swojej jedynej, prawdziwej miłości, jednak nie odmawia dobrej zabawy, póki takowa się nie znajdzie. Człowiek do rany przyłóż, no chyba, że się zdenerwuje. Wtedy bywa groźny, mimo, że jego twarz wcale nie zmienia wyrazu i wciąż pozostaje cichy. Nawet trochę za bardzo cichy.
     Znaleźć go można w różnych miejscach. Większość dnia spędza w pracy, jednak wieczorami przesiaduje w różnych barach. Czasem można też natknąć się na niego gdy przechadza się po lesie, jednak naprawdę trudno jest zobaczyć jak odprawia szamańskie rytuały. Raczej odcina się od swoich korzeni. Można powiedzieć, że stara się żyć jak normalny człowiek.

[Nigdzie nie widziałam zakazu, zatem wjeżdżam z drugą postacią. Zapraszam do wątków zarówno u Klarci jak i u Jasmine. Żadne z nich nie gryzie ;) Tytuł pochodzi z "Miasteczka Salem" Stephena King`a.]

Wredota to moje drugie imię

Jenifer Williams
19 lat
Czarownica
Właścicielka klubu nocnego ,, Witch''
Idealna Kopia Abigail Williams 
Jenifer to dziewczyna pewna siebie. Władcza. Z ogromną mocą. Nic dziwnego skoro jest potomkinią Abigail Williams, pierwszej czarownicy w Salem, co czyni ją główną przywódczynią wszystkich czarownic i innych prześladowanych stworów. Wraz z Aną Cabot lubią siać zamęt. Podpalanie budynków i opętywanie ludzi to ich specjalność. Dziewczyna ma rude włosy oraz czekoladowe oczy. Jest wysoka i szczupła. Kobieta ma brata, który jest zwyczajnym człowiekiem co nie za bardzo jej odpowiada. Jenifer wydaje się być idealna, ale wcale tak nie jest. Z zewnątrz oziębła i nie miła, ale w środku bardzo przyjacielska duszyczka. Niestety przez swój paskudny charakter nie z bardzo wie jak przekonać do siebie innych i bardzo ją to boli. Tak, tak. Dziewczyna jest strasznie oziębła. To jest u niej w rodzinie chyba dziedziczne. Jenifer nigdy nie dałaby spalić się na stosie i śmieje się z poprzednich czarownic. Jak udało się dopaść takie potężne istoty zwykłym stworzeniom, które tak bardzo lubią jeść gorące psy (mowa o ludziach i hot dogach)? To pytanie nurtuje rudowłosą od czasu, gdy poznała historię swoich poprzedniczek czyli od 10 lat. Jenifer strasznie kocha jazdę konną i łyżwiarstwo.

[Mam nadzieję, że nie uznacie mojej postaci za jakąś tam Mary Sue. Kierowałam się po prostu tym co pisało w zakładce ,, Postacie do przejęcia''. A jeśli już odnosicie takie wrażenie to nie hejtujcie tylko po prostu powiedzcie. Zaczynajcie wątki, z wielką chęcią odpowiem. Zachęcam również do brania mojej jędzy do notek. A tak w ogóle to WITAM WSZYSTKIE CZAROWNICE, CZAROWNIKÓW I INNE STWORY!!! Good morning Salem. :D]

Murdering, beauty and passion...




Constance Miller




|| Córka śmierci | 116 lat katuszy | zamknięta w ciele osiemnastolatki | nie pamięta już nawet, kiedy powinna obchodzić urodziny | jej dotyk zabija | jest Cieniem, mgłą | usta odbierają życie | spogląda w gwiazdy z uśmiechem, jakby te znały wszystkie jej sekrety | jej oczy spowite są tajemnicą i bólem | lilie tak pięknie pachną | za dużo krzyków | podróżowała po tysiącach ziem | Salem jest jej domem | obojętność potrafi być bardziej gorzka niż łzy ||





Skórzane rękawiczki, buty na wysokim obcasie, ciemny ubiór i lilie wpięte w kruczoczarne włosy. Pełne, mordercze krwiste usta i ciemnozielone oczy. Blada cera i uśmiech, za którym kryje się tajemnica. Śmierć Młoda kobieta, mieszkająca w dolinie. Woli noc, bo uważa, że słońce powoduje raka skóry. Nie ma przyjaciół, bo tak jest łatwiej bo może ich zabić. Nie trzeba się przejmować ani martwić. Nie rozmawia często z ludźmi, rzadko otwiera usta. Jest typem samotniczki. Jest przeklęta. Nie ma w domu luster, gdyż nie potrafi na siebie spoglądać. Kolekcja zaostrzonych noży nigdy nie pomogła jej w samobójstwie. Pojawia się i znika, takie jest jej zadanie. Zawsze pragnęła posiadać piękne czarne skrzydła, aby odlecieć. Nie jest straszna, a jednak wspomnienie jej imienia mrozi krew w żyłach. Kroku dotrzymuje jej chłodny wiatr. Nie zabija dla przyjemności. Zabija, bo musi.


_______________________________
Witam! Mam nadzieję, że Connie przypadnie wam do gustu. Karta krótka, bez historii i zbędnych informacji. Wszystko wyjdzie w praniu. Zachęcam do wątków. 









sobota, 2 listopada 2013

Rasa

Cień; córka Śmierci; Śmierć - najczęściej kobieta, żyjąca zawsze 200 lat. Wcześniej nie do zabicia. Gdy dochodzi kres jej życia, znajduje swoją następczynie, a gdy oddaje jej swój pierścień, umiera. Dotykiem potrafi zabić lub w przypadku istot nadprzyrodzonych, unieruchomić, okaleczyć lub uśpić na pewien czas. Wchłaniając życie człowieka, staje się potężniejszą. Nadprzyrodzone istoty zabić może tylko pocałunkiem, gdy te o to poproszą. Często słyszy krzyki w swej głowie osób, które cierpią. Może się wtedy u nich pojawić, spytać o to, czy ten ktoś jest już gotów, aby odejść z tego świata, a następnie złożyć pocałunek na jego ustach.

piątek, 1 listopada 2013

Erik Larsen
pan Krwi Pragnący
Norweg z dziada-pradziada, blady jak ściana, zachcianki niczym baba w ciąży, z humorkami podobnie bywa. Fizycznie - early twenties, a tak na serio ok. 620. Tak, to ten sąsiad, który o trzeciej nad ranem gra na pianinie. Nie, nie pożyczy ci cukru. Pierdyliard książek, które walają się po jego skromnym mieszkaniu, w ogóle w niczym mu nie przeszkadzają. Zna więcej tajemnic i ciekawostek, niż twoja babka. Nie, nie powie ci, co mówi lis i jakim cudem zbudowano Stonehenge bez dzisiejszej technologii, ale może delikatnie dziabnąć w szyjkę. Przecież w dzisiejszych czasach to takie podniecające! Och, kurczę, czo te kły takie ostre? 

You are an idiot, go away



IMIĘ : Zuzana Zuze   NAZWISKO : Blacc   DATA URODZENIA : 31.05.94r. RASA: Czarownica

Na świecie jest wielu ludzi. Na boga! Na świecie jest wiele czarownic. Mnóstwo z nich mieszka w Salem. Mnóstwo z nich świetnie posługuje się magią. Każda nowo narodzona czarownica powoli wchodzi w skomplikowany system. No, może nie taki znowu skomplikowany. Każda nowo narodzona czarownica uczy się zaklęć od tych nieco starszych. Jej siła opiera się głównie na wiedzy i wrodzonych zdolnościach. Czarownice nie mają zbyt dużego pola do popisu, ale mogą to zmienić. "Think twice that's my only advice" Czasami warto działać impulsywnie. Warto zawrzeć umowę z demonem nie myśląc o konsekwencjach. Pomyśl o tym, co możesz zyskać. Pomyśl o całej tej mocy. Nie zaprzątaj sobie głowy faktem, iż w pewnym momencie będziesz musiała wywiązać się ze swojej części kontraktu. Ciesz się, że możesz pokonać każdego wampira, wilkołaka, czy nawet każdą inną wiedźmę. Czuj się bezkarna! Wywołuj u ludzi ból, jeśli tego chcesz. Rzucaj wampirami o ścianę i stawaj w obronie oddychających. Pozwalaj magi płynąć. Pozwalaj magi kierować swoim życiem. Nawet jeśli nie umiesz jej potem zatrzymać. Tak, to się zdarza. Po prostu udawaj, że jesteś zwykłą chudą, bladą, zagubioną dziewczynką. I nie poddawaj się! Nawet jeżeli zabicie Cię ma na celu cały sabat czarownic.